Adam Mauks, Dziennik Bałtycki
Mimo, że Ogniwo Sopot przegrało w Łodzi w finale ekstraligi z Budowlanymi SA 3:16, to rugbiści i ich kibice mogą być zadowoleni z sezonu.
Pierwsi z trójmiejskiej grupy drużyn walczących o medale na boisko w Siedlcach wybiegli rugbiści Lechii. Stawką meczu z Pogonią był brązowy medal mistrzostw Polski. Gdańszczanie nie byli faworytem tego meczu, mimo odsieczy z Francji, w postaci łącznika i kopacza Jędrzeja Nowickiego. Po wyrównanej pierwszej połowie biało-zieloni nieznacznie przegrywali z Pogonią. W drugiej większy potencjał rywala dał o sobie znać. Pogoń dwa razy przyłożyła piłkę na polu punktowym Lechii i zasłużenie wygrała ten mecz, zdobywając drugi medal w historii klubu. Brak medalu dla Lechii to niecodzienna sytuacja, ale łatwa do przewidzenia, bo gdańskiego klubu i drużyny w tym sezonie nie było stać na więcej.
Następni do walki o 5 miejsce wyszli rugbiści Arki Gdynia, którzy na swoim stadionie mieli walczyć z Budowlanymi Lublin. Spotkanie w Gdyni, choć tylko o piątą pozycję, było bardzo zacięte, a o wyniku nie zadecydowała nawet dogrywka. Po 80 minutach było 22:22, ale 10-minutowy dodatkowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia. Dopiero seria rzutów karnych dała odpowiedź na pytanie, kto był piąty, a kto szósty w 2017 roku. Wyższe miejsce przypadło „Buldogom”, którzy celniej kopali piłkę na słupy. Arkowcy mogli więc w lepszych nastrojach wypić pomeczowe piwo, ale nie zmienia to faktu, że zarówno Arka jak i Lechia nie mogą tych rozgrywek zaliczyć do udanych. Być może z punktu widzenia zawodników i działaczy jest inaczej, ale kibice tych drużyn o sezonie 2017 nie będą raczej opowiadać swoim wnukom...
Jako ostatni do najważniejszego meczu sezonu wyszli rugbiści Ogniwa. Sopocianie na mecz o złoty medal mistrzostw Polski musieli pofatygować się do Łodzi. Tam czekali na nich obrońcy tytułu Budowlani SA. Na piłkarskim stadionie Widzewa rugbistów Ogniwa wspierała dość liczna grupa kibiców sopockiej piętnastki. Drużyna trenera Karola Czyża grą starała się im wynagrodzić za doping. I w pierwszej połowie meczu całkiem dobrze im się to udawało, bo na przerwę zawodnicy obu drużyn schodzili tylko z 2-punktową przewagą gospodarzy. Tych niewielkich strat nie udało się odrobić w drugiej cześci spotkania. Budowlani zagrali bardzo skutecznie w obronie, na co sopocianie nie mogli znaleźć recepty. Co gorsza ogniwiacy popełnili, zwłaszcza w drugiej połowie, trochę za dużo błędów, by myśleć o wygranej. Łodzianie potrafili wykorzystać przegrane auty sopocian i niecelne podania piłki. Ogniwo finał przegrało, ale to jedyna drużyna z Trójmiasta, która pracuje na systematyczny progres. Srebrny medal ekipy z Sopotu to efekt ciężkiej i rozsądnej pracy pierwszego zespołu. I choć zawsze w takich sytuacjach pozostaje pewien niedosyt, to jednak Ogniwo ten sezon może uznać za udany. Mało tego, na przestrzeni choćby czterech ostatnich lat żadna polska ekstraligowa drużyna nie zanotowała takiego postępu jak Ogniwo, które w 2013 wróciło do ekstraligi, w 2014 zajęło 5 miejsce, w 2015 czwarte, rok temu trzecie i finał Pucharu Polski i w tym roku wicemistrzostwo kraju. Jeśli progres się utrzyma, to za rok Ogniwo powinno wygrać ligę.
Pogoń Siedlce - Lechia Gdańsk 18:3 (6:0)
Arka Gdynia - Budowlani Lublin 22:22 (5:10, dogrywka 0:0) karne 2:1
Budowlani SA Łódź - Ogniwo Sopot 16:3 (5:3)
Juvenia Kraków - KS Budowlani Łódź 24:18 (19:10)
Adam Mauks, Dziennik Bałtycki