Kontrakty profesjonalnych zawodników zawierają klauzule, które czasami zaskakują. Oto cztery przykłady nietypowych życzeń gwiazd i klubów rugby.
Sonny Bill Williams i lichwiarstwo
W kwietniu 2017 roku w Nowej Zelandii wybuchł skandal związany z kuriozalną klauzulą w kontrakcie Sonny'ego Billa Williamsa. Podczas meczu pomiędzy Blues i Highlanders Nowozelandczyk miał na kołnierzyku zaklejone logo Bank of New Zealand (BNZ). Przyczyna? Umowa Williamsa zawierała klauzulę zabraniającą reklamowania „firm finansowych, banków, firm sprzedających alkohol, tytoń i firmy hazardowe”. Wyjaśniono to faktem, że w islamie, religii, którą wyznaje gracz, lichwa jest zabroniona. -Trudno zrozumieć, jak jedna osoba może różnić się od całego zespołu - odpowiedział w telewizji premier Nowej Zelandii Bill English.
RG Snyman i limit czasu na boisku
Latem 2024 roku reprezentant RPA Rudolph Gerhardus Snyman opuścił Munster i dołączył do Leinster. Liderzy dublińskiego klubu zamieścili w kontrakcie drugoliniowego zawodnika bardzo irlandzką klauzulę, która stanowi, że Snyman może rozegrać tylko określony procent meczów w URC i Champions Cup. Dokonano tego, aby nie utrudniać rozwoju młodych zawodników Leinster, Ryana Bearda i Joe McCarthy'ego.
Jordie Barrett i wolność wyboru
W 2019 roku Jordie Barrett podpisał przedłużenie kontraktu o trzy lata z Nowozelandzkim Związkiem Rugby. Nowa umowa pozwoliła mu wybrać według własnego uznania klub, w którym będzie kontynuował karierę. Jedynym ograniczeniem jest to, że wybór musi paść na jednego z pięciu przedstawicieli Nowej Zelandii w Super Rugby. - Nie jest to normą, ale z pewnością nie jest czymś wyjątkowym - powiedział wówczas Chris Lendrum, współdyrektor generalny NZRU. - Mieliśmy przykłady graczy, którzy byli pewni podpisania długoterminowych kontraktów z New Zealand Rugby, ale nie byli pewni, gdzie będą grać przez cały czas obowiązywania tego kontraktu. W rezultacie Jordie Barrett pozostał lojalny wobec Hurricanes i do Dublina trafił dopiero w grudniu 2024 roku, gdzie będzie grał w Leinster do końca sezonu 2024-2025.
Raba Slimani i taksówka „Paryż - Clermont-Ferrand”
Kiedy zawodnik zmienia drużynę i styl życia, kluby często zgadzają się na ułatwienie mu sytuacji z logistycznego punktu widzenia. Zagraniczni gracze, szczególnie ci z półkuli południowej, często otrzymują bilety na podróż do domu. Raba Slimani, który w 2017 roku przeniósł się ze Stade France do Clermont, również uważał, że zasługuje na lepsze warunki. Po dziewięciu latach spędzonych w Paryżu Slimani zapuścił tam korzenie, jego dzieci chodziły do szkoły w stolicy, a przeprowadzka do Clermont-Ferrand mogła zniszczyć ustaloną strukturę rodziny. W związku z tym ówczesny zawodnik reprezentacji Francji zażądał, aby zarząd Clermont przejął na siebie koszty transportu jego dzieci pomiędzy Paryżem, a Clermont-Ferrand. W każdy piątek taksówka odbierała dzieci ze szkoły w stolicy Francji i w każdą niedzielę zabierała je od ojca, a podróż odbywała się w przeciwnym kierunku. Odległość pomiędzy Paryż, a Clermont-Ferrand wynosi 422 km.