Rekordy zostaną pobite na Stade de France, kiedy dwóch potrójnych mistrzów, Nowa Zelandia i Republika Południowej Afryki, zmierzą się ze sobą o Puchar Webba Ellisa.
Springboks nigdy nie przegrali finału i chcą zostać dopiero drugą drużyną, która zdobędzie tytuły jeden po drugim. All Blacks ustanowili już jeden rekord – to ich piąty finałowy występ. Ich jedyna porażka na tym etapie miała miejsce w 1995 roku przeciwko Republice Południowej Afryki, która była gospodarzem imprezy.
Tymczasem Will Jordan może zostać pierwszym zawodnikiem, który zdobędzie dziewięć przyłożeń w jednym turnieju mężczyzn.
Zaledwie 24 godziny wcześniej przegrani z półfinałów Argentyna i Anglia zmierzą się ze sobą w brązowym finale.
Tak wyglądał półfinałowy weekend Pucharu Świata w Rugby 2023.
ARGENTYNA v NOWA ZELANDIA
Po Jonahu Lomu i Adamie Ashley-Cooperze, Will Jordan został trzecim zawodnikiem, który zdobył hat-tricka w półfinale Pucharu Świata w Rugby mężczyzn, gdy Nowa Zelandia pokonała Argentynę 44:6 na Stade de France w dżdżysty, śliski piątkowy wieczór.
Dzięki swojemu ostatniemu przyłożeniu w 73 minucie Jordan dołączył do drugiego ekskluzywnego klubu. Jego nazwisko znajduje się teraz obok Lomu, Bryana Habany i Juliena Savey jako zawodników z ośmioma przyłożeniami w jednym turnieju mężczyzn.
Pomiędzy pierwszym, a drugim przyłożeniem skrzydłowego, w 11 i 62 minucie, swoje przyłożenia zdobyli także gracz meczu Jordie Barrett, Shannon Frizell (dwukrotnie) i Aaron Smith.
Drugi przyłożenie Frizella i przyłożenie Smitha padły w pierwszych dziewięciu minutach drugiej połowy, gdy Nowa Zelandia, mająca już prowadzenie 20:6 na koniec dominującej połowy, po prostu oddaliła się od sfrustrowanych Pum, które mogły zgromadzić tylko sześć punktów po dwóch karnych Emiliano Boffelliego. Powód frustracji Argentyny był jasny. Zaczęli całkiem nieźle, przechodząc przez fazy ataku, by następnie wielokrotnie zderzyć się z nieprzeniknionym murem obronnym All Blacks i wpaść w niszczycielską kontrapułapkę.
ANGLIA v REPUBLIKA POŁUDNIOWEJ AFRYKI
Rzut karny Handré Pollarda z 50 metrów na dwie minuty przed czasem pozwolił obrońcom tytułu po raz pierwszy objąć prowadzenie w meczu z Anglią i wystarczył, aby zapewnić im awans do finału Pucharu Świata w Rugby. Tak można podsumować drugi, sobotni półfinał, który zakończył się wynikiem 16:15. Ale cała historia - podobnie jak sześć dni wcześniej przeciwko Francji - była opowieścią o dwóch ławkach.
Wyjściowy skład Anglii osiągnął przewagę i był lepszy w meczu z Republiką Południowej Afryki. Kiedy jednak wszedł RG Snyman i większość pierwszej piątki została wymieniona, Springbokowie nagle uzyskali przewagę.
Cztery rzuty karne i drop gol kapitana Owena Farrella dały Anglii prowadzenie 15:6 na koniec ostatniej kwarty. Wydawało się, że w dusznym, przesiąkniętym deszczem meczu to było więcej niż wystarczające.
Później, gdy pierwsza linia mistrzów była już na prowadzeniu, Snyman zdobył jedyne w tym meczu przyłożenie na 11 minut przed końcem. Hendre Pollard, który zastąpił Manie Libbok wcześniej, niż oczekiwano, co było ukłonem w stronę wcześniejszych zmagań Republiki Południowej Afryki, celnie kopnął podwyższenie zmieniając wynik na 15:13. Ale to wciąż nie wystarczało.
Ostatni strzał na bramkę oddał jednak w 78 minucie, po tym jak Anglia popełniła błąd ukarany rzutem karnym. To wszystko, czego potrzebował, aby złamać serca Anglii i dać Springboksom szansę na zdobycie tytułów jeden po drugim.
Źródło: World Rugby