24/04/2023


Top 14 - Francja
- 23 kolejka francuskiej Top 14 przyniosła sporo emocji i niespodzianki – te ostatnie przede wszystkim w postaci zwycięstw drużyn walczących o utrzymanie z tymi walczącymi o awans do play-off. Jednak najwięcej uwagi przyciągał mecz ekip z ligowego topu, w który mierzył się lider z trzecią drużyną tabeli – Stade Français z Tuluzą. Goście, mający sporą przewagę nad resztą stawki i mający przed sobą wymagający wyjazd do Dublina, pojechali do Paryża bez wielu kluczowych graczy (jednak nie tylko odpoczywających – Ange Capuozzo przed tygodniem odnowiła się kontuzja ramienia i czeka go do trzech miesięcy przerwy w grze). Przyłożenia padły tylko na początku spotkania i było po nich 7:7. Potem punkty zdobywano tylko z karnych, a tu znacznie więcej okazji mieli paryżanie (kopiący przy każdej możliwej okazji, nie zawsze skutecznie), którzy dzięki temu wygrali 19:10. Tuluzańczyków martwi natomiast kolejna kontuzja – tym razem Melvyna Jamineta.
- Dystans do Tuluzy zmniejszył wicelider, La Rochelle, który w ten weekend pokonał Clermont 26:13. Co prawda na początku meczu przeważali goście, ale nie potrafili tej przewagi wykorzystać, pudłując nawet z kopów z karnych. Potem do głosu doszli znacznie skuteczniejsi gospodarze – po pierwszej połowie prowadzili 19:0, mając trzy przyłożenia na koncie. Co prawda w drugiej połowie goście zaczęli się odgryzać i zrobiło się 19:13, ale ostatnie słowo należało do La Rochelle.
- Bardzo ciekawie zapowiadał się mecz Bajonny z Montpellier – obie ekipy były poza czołową szóstką i potrzebowały zwycięstwa, aby poważnie się liczyć w walce o awans do fazy play-off. Początek meczu wyrównany i punkty zaliczano tylko z karnych. Jednak do przerwy to gospodarze zdobyli przewagę dzięki dwóm przyłożeniom – było 20:6. Po przerwie Bajonna zwiększyła swoją przewagę do stanu 30:13 na 20 minut przed końcem, ale wtedy przebudzili się goście. W ciągu kilku minut zdobyli trzy przyłożenia i na 10 minut przed końcem mieliśmy remis 30:30. Mecz rozstrzygnął Camille Lopez – łącznik ataku baskijskiej ekipy, który już miał na koncie 20 punktów, dorzucił jeszcze trzy dzięki kopowi z drop goala. Bajonna wygrała 33:30.
- Wysoka stawka też w meczu Bordeaux z Lyonem. Jeszcze w 70. minucie meczu był remis 9:9, a wszystkie punkty zdobyto z karnych, którymi wymieniali się Maxime Lucu i Léo Berdeu. Dopiero w końcówce padły przyłożenia – oba zdobyli gracze Bordeaux, które dzięki temu wygrało spotkanie 27:9.
- Poza tym (wspomniane wcześniej wygrane drużyn z nizin tabeli):
•    Castres pokonało Tulon 31:18 (na dodatek to wygrana bonusowa – wicemistrzowie zdobyli 3 przyłożenia, podczas gdy tulończycy, którzy kończyli mecz w czternastkę, punktowali tylko z karnych);
•    Perpignan wygrało z Racingiem 92 30:21 (obie ekipy grały przez godzinę w czternastkę i długo wynik był na styku – Katalończycy rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść w ostatnich 20 minutach gry, gdy zdobywali punkty, nie pozwalając na to rywalom);
•    Brive zwyciężyło Pau 22:17 (Brive przerwało serię ośmiu porażek z rzędu; w tym spotkaniu prowadziło już 16:0 i dopiero wtedy rywale zaczęli odpowiadać).
- W tabeli bardzo ciekawie – pięć drużyn z miejsc od 4. Do 8. Dzielą tylko 4 punkty, więc absolutnie wszystko jest tu możliwe (do play-off awansuje najlepszych sześć drużyn). Na pewno porażki Tulonu, Racingu i Montpellier w meczach, które te drużyny powinny wygrać, bardzo bolą w tych klubach. Na czele tabeli nadal Tuluza, ale już z tylko jednym punktem przewagi nad La Rochelle (za to z siedmioma nad trzecim Stade Français, a więc bezpośredni awans do półfinału jest nadal mocno prawdopodobny). Na dnie tabeli solidarne zwycięstwa Brive i Perpignan – Brive nadal traci osiem punktów do Katalończyków i trudno uwierzyć, aby w ostatnich trzech kolejkach odrobił tę stratę. Z kolei Perpignan zniwelował dystans do Pau do tylko trzech punktów i może jeszcze powalczy o uniknięcie barażu.
- Pro D2 odpoczywało.

Premiership - Anglia
- Największą stawkę w przedostatniej kolejce fazy zasadniczej angielskiej Premiership miało chyba spotkanie Saracens z London Irish. Gospodarze co prawda zdecydowanie prowadzili w tabeli, ale goście zajmowali w niej piąte miejsce i zwycięstwo pozwalało im marzyć o awansie do play-off. Swojej szansy jednak nie wykorzystali. Co prawda po kwadransie prowadzili 10:0, ale wtedy przestali punktować, zdominowani fizycznie przez rywali. Saracens stopniowo redukowali stratę karnymi Owena Farrella, a w ostatniej akcji pierwszej połowy wyszli na prowadzenie po przyłożeniu Alexa Goode’go. Po przerwie już tylko budowali swoją przewagę, dokładając do wyniku cztery przyłożenia i ostatecznie wygrali te londyńskie derby 45:21. Chwalony jest weteran Farrell, ale także młody młynarz Theo Dan.
- Poza tym:
•    Newcastle Falcons ulegli Northampton Saints 5:66 (miłe złego początki – pierwsze przyłożenie po kilku minutach gry zdobyli gospodarze – zresztą piękne, po świetnym przeboju Santiago Carrerasa i akrobatycznym wykończeniu Adama Radwana – potem jednak stracili ich aż 10; Saints, którzy będą za tydzień pauzować, zrobili wszystko, aby awans do play-off nie wypadł im z rąk – to najwyższy wynik tego sezonu Premiership);
•    Exeter Chiefs po niezwykle zaciętym meczu pokonali Bristol Bears 22:21 (bristolczycy przystąpili do gry bez zawieszonego Ellisa Genge’a, z kolei exeterczycy już po kwadransie zostali na boisku w czternastkę po czerwonej kartce Dafydda Jenkinsa; o wygranej Chiefs zdecydował karny z ostatnich minut meczu Joe’go Simmondsa);
•    kolejna porażka Harlequins, tym razem 35:45 z Bath (drużyny wielokrotnie zmieniały się na prowadzenie, a Bath wygrywającą przewagę zyskało zdobywając dwa przyłożenia z rzędu na kwadrans przed końcem – co prawda Quins przed końcem zmniejszyło stratę do trzech punktów, ale ostatnie słowo należało do odbijającego się od dna i wciąż liczącego na awans do Champions Cup Bath);
•    Gloucester kiepsko kończy sezon – tym razem uległ Sale Sharks 22:25 (wykorzystał przewagę po żółtych kartkach na początku drugiej połowy i wyszedł na prowadzenie, ale potem je zaprzepaścił i w ostatniej akcji przyłożeniem ratował tylko bonus defensywny – każdy punkt jest ważny w walce o Champions Cup).
- W tabeli po tej kolejce znamy już najważniejsze rozstrzygnięcia fazy zasadniczej. W półfinałach ligi Saracens zagrają z Northampton Saints, a Sale Sharks z obrońcami mistrzowskiego tytułu, Leicester Tigers. Za tydzień prawdziwa walka będzie się toczyć o ostatnie niepewne miejsce w czołowej ósemce, dające awans do Champions Cup – w grze są trzy drużyny, w bezpośrednim starciu zmierzą się Bristol Bears z Gloucesterem, a Bath będzie grało z Saracens.
- W przedostatniej kolejce fazy zasadniczej Championship mieliśmy mecz na szczycie – Jersey Reds pokonali Ealing Trailfinders 19:13 i dzięki temu wydźwignęli się przed londyńczyków na pierwsze miejsce w tabeli. Mają dwa punkty przewagi, a w ostatniej kolejce grają z Ampthill, siódmym w lidze – wygrana da im mistrzostwo ligi (szkoda jednak, że nie awans do Premiership). Na dole tabeli też mieliśmy bardzo ważne spotkanie: ostatni (chyba przez cały sezon) London Scottish pokonali 49:3 przedostatni Richmond i zepchnęli rywali na ostatnie miejsce w lidze. A choć awansu do Premiership nie będzie, ostatnia drużyna spadnie z ligi, więc ten wynik może znaczyć naprawdę bardzo dużo.

United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy 
- W ostatniej rundzie fazy zasadniczej URC niewiele było już do rozstrzygnięcia. Najciekawiej zapowiadały się walijskie derby, jedne z dwóch rozgrywano jedno po drugim na Principality Stadium – pomiędzy Ospreys i Cardiff, którego stawką był awans do Champions Cup jako najlepsza drużyna z Walii. Cardiff w swoim ostatnim meczu sezonu nieoczekiwanie zagrał bez Dai’a Younga na ławce – dyrektor rugby w klubie został zawieszony, a powodu takiego kroku nie podano do publicznej wiadomości (mówi się o skargach na złe traktowanie personelu i zawodników). Mimo to Cardiff mecz wygrało – zadecydowała o tym przede wszystkim pierwsza połowa. Przez pierwsze 20 minut stołeczna ekipa dominowała, ale punktów nie zdobywała. Przełamanie przyszło dopiero w 25. minucie, w ciągu kwadransa Cardiff zdobyło trzy przyłożenia i do przerwy prowadziło 24:0, a mogło wyżej, gdyby nie minimalny przód w asyście przy czwartym przyłożeniu. W drugiej połowie Ospreys wreszcie zaczęli się odgryzać, ale Cardiff nie zapominało o puntowaniu i ostatecznie wygrało 38:21.
- Korespondencyjny pojedynek o dwa miejsca w Champions Cup toczyły ekipy Connachtu, Bulls i Sharks. Jako pierwsi na boisko wybiegli Bulls, których przeciwnikiem był niepokonany dotąd w tych rozgrywkach Leinster. Irlandczycy pojechali jednak na południe ze składem złożonym z głębokich rezerw i choć przed tygodniem mimo to wygrali, tym razem nie mieli nic do powiedzenia w starciu z południowoafrykańskim przeciwnikiem – Bulls wygrali aż 62:7. Przegrana Leinsteru w tych okolicznościach nie dziwi, ale jej rekordowy rozmiar już tak. Bulls zagwarantowali sobie w ten sposób awans do Champions Cup, a finisz rundy zasadniczej mieli imponujący (tydzień wcześniej 78:12 z Zebre).
- Kolejną drużyną walczącą o kwalifikację byli Sharks, którzy także na własnym terenie grali z inną irlandzką ekipą, Munsterem. Tu gospodarzom nie poszło już tak łatwo. Zaczęli fatalnie – już po ośmiu minutach z boiska musiał zejść z kontuzją ich kapitan Siya Kolisi. Mimo to Sharks jako pierwsi zdobyli przyłożenie i stopniowo powiększali prowadzenie – aż do stanu 22:3 na początku drugiej połowy. Wtedy jednak licznik po ich stronie stanął, a punktować zaczęli goście. W ciągu niewiele ponad kwadransa zdobyli trzy przyłożenia i doprowadzili do remisu 22:22. Przez ostatni kwadrans spotkania nikt już punktów nie zdobył, a remis oznacza, że Sharks, choć awansowali do fazy play-off, w Champions Cup nie zagrają (chyba że wygrają całą ligę).
- W tej sytuacji na Connachcie było już mniejsze ciśnienie w meczu z Glasgow Warriors. Walczył, ale ostatecznie to Szkoci wygrali przed swoją publicznością po emocjonującym spotkaniu 29:27 (w tym sezonie wygrali wszystkie spotkania na swoim stadionie i pewnie tym bardziej cieszy ich fakt, że w ćwierćfinale także zagrają w Glasgow).
- Poza tym:
•    w drugich walijskich derbach niespodzianka: Dragons przerwali serię 10 porażek i pokonali Scarlets 31:14 (kluczowy był pierwszy kwadrans, po którym prowadzili już 21:0);
•    drugi mecz Benettona na południowoafrykańskiej ziemi także skończył się porażką – Stormers pokonali Włochów 38:22 (mimo zebrania trzech żółtych kartek po drodze – w żadnym z okresów osłabienia nie stracili jednak punktów; jedną z tych żółtych kartek zarobił Evan Roos, który wystąpił pierwszy raz w podstawowym składzie po drugiej kontuzji – zresztą za wyjątkowo głupie zachowanie; ozdobą meczu była ta niesamowita akcja dwóch graczy włoskiego młyna);
•    także Zebre drugi raz przegrało w Południowej Afryce – 35:50 z Lions (Zebre kończą sezon na ostatnim miejscu w lidze, z 11 punktami bonusowymi na koncie – zaliczyli 18 porażek w 18 meczach; w ekipie gospodarzy ostatni mecz w karierze rozegrał były Springbok, Jaco Kriel);
•    Ulster pokonał Edynburg 28:14 (świetna skuteczność Johna Cooney’a – 18 punktów, w tym przyłożenie po świetnym przechwycie; Irlandczykom do szczęścia brakło tylko punktu bonusowego, ale choć Stormers zrównali się z nimi punktami w ligowej tabeli, kapsztadczykom zabrakło kilku małych punkcików, aby zepchnąć Ulster z drugiego miejsca w tabeli).
- Pary ćwierćfinałowe: Leinster – Sharks, Ulster – Connacht, Stormers – Bulls i Glasgow Warriors – Munster. W fazie play-off mamy wszystkie cztery drużyny irlandzkie, trzy południowoafrykańskie i szkockiego rodzynka. Nieco inaczej wygląda kwalifikacja do Champions Cup – zajmujący ósme miejsce Sharks musieli ustąpić awansu najlepszej walijskiej ekipie, Cardiff. Dla Sharks jedyną nadzieję na awans jest w tej sytuacji wygranie całej ligi – w takim przypadku nie awansuje do Champions Cup siódma ekipa sezonu zasadniczego, Connacht.

Super Rugby Pacific
- Dziewiąta kolejka Super Rugby Pacific była trzecią z rzędu z okrojoną liczbą spotkań. Rozegrano ich cztery, we wszystkich faworytami były ekipy nowozelandzkie, ale nieoczekiwanie wygrały tylko trzy z nich.
- Na niespodziankę (i to sporego kalibru) długo zanosiło się w Melbourne, gdzie jedna z najsłabszych drużyn ligi, Rebels, grała z obrońcami mistrzowskiego tytułu, Crusaders. Pierwsze przyłożenie w meczu zdobyli Nowozelandczycy, ale gospodarze błyskawicznie odpowiedzieli, po kolejnych trzech minutach wyszli na prowadzenie i dość długo się na nim utrzymywali. Do przerwy było 24:12, po przerwie co prawda ekipa z Christchurch wróciła na prowadzenie, ale potrzebowała do tego aż 25 minut, a po chwili zresztą je straciła (po karnym Reece’a Hodge’a – jedynych punktach Rebels w tej połowie – było 27:26). Ostatnie 10 minut to jednak popis Crusaders, którzy w tym okresie rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść zdobywając 17 punktów – ostatecznie wygrali 43:27. Swoją drogą, Nowozelandczycy zagrali bez George’a Bowera, który podobnie jak kolega z drużyny Sevu Reece, w wyniku kontuzji traci cały sezon, włącznie z Pucharem Świata.
- Sensację udało się sprawić natomiast najsłabszej przed tą kolejką australijskiej ekipie – Western Force pokonało nowozelandzkich rywali (i niewiele tu zmienia fakt, że była to najsłabsza z ekip zza Morza Tasmańskiego w tym sezonie – Highlanders). Co więcej, to było dopiero drugie zwycięstwo jakiejkolwiek australijskiej ekipy w piętnastu dotychczasowych takich starciach tego sezonu. Ekipa z Perth zagrała świetną pierwszą połowę, po której prowadziła 24:3, i to pomimo kolejnej kontuzji w przetrzebionych szeregach, już w pierwszej minucie meczu (tym razem ofiarą był rwacz Ollie Callan). W drugiej połowie Highlanders zaczęli odpowiadać, zmniejszyli straty do zaledwie 7 punktów, a byli bardzo bliscy kolejnego przyłożenia. Gospodarzy uratował Manasa Mataele, dorzucili potem 6 punktów z karnych i ostatecznie wygrali 30:17.
- Poza tym:
•    Chiefs wygrali z Fijian Drua 50:17 (ósme zwycięstwo Nowozelandczyków; już w pierwszej połowie zdobyli pięć przyłożeń, z czego dwa w pierwszych paru minutach; drugą połowę popsuł nieco deszcz);
•    Blues pokonali Waratahs 55:21 (Australijczycy pojechali do Auckland w osłabionym składzie, choćby bez odpoczywającego Michaela Hoopera; z kolei Blues stracili w tym meczu z poważnie wyglądającą kontuzją Stephena Perofetę).
- Wszystkim drużynom pozostało w sezonie zasadniczym sześć spotkań do rozegrania. W górze tabeli bez wielkich przesunięć (jedyna ekipa z kompletem zwycięstw, Chiefs, nieco powiększyła przewagę nad resztą stawki), w dole natomiast (gdzie jest ciasno – od 6 do 10 miejsca mamy pięć drużyn na przestrzeni dwóch punktów) Western Force awansowało do czołowej ósemki wypychając z niej Fijian Drua. Tu jednak sporo może się jeszcze zdarzyć i walka o miejsca 6–8 będzie zacięta.

Japan Rugby League One - Japonia
- Już w pierwszym meczu ostatniej kolejki Japan Rugby League One została rozwiana największa niewiadoma: Toshiba Brave Lupus Tokyo, walczący o awans na czwarte miejsce (brakowało im punktu do Yokohama Canon Eagles), przegrali z liderami ligi, Saitama Wild Knights 22:34 i musieli pożegnać się z marzeniami o awansie do play-off (zdecydowała pierwsza połowa, wygrana przez Wild Knights 19:0). W tej sytuacji skład półfinałów to Saitama Wild Knights – Yokohama Canon Eagles (52:26 z Kobelco Kobe Steelers) i Kubota Spears – Tokyo Sungoliath (w bezpośrednim starciu tych ekip Spears wygrali 39:24). O utrzymanie w lidze będą walczyć Mitsubishi Sagamihara Dynaboars, Green Rockets Tokatsu i Hanazono Kintetsu Liners. Ta ostatnia ekipa, oczekująca barażu z mistrzem drugiej dywizji Uruyasu D-Rocks, dokonała niezwykłego manewru. Liners wystawili w pierwszym składzie na ostatni mecz wracającego do zdrowia po bardzo długiej kontuzji Australijczyka Quade’a Coopera, a następnie zdjęli go z boiska po minucie, przy pierwszej możliwej okazji. Cooper nie jest jeszcze w pełni zdrów, ale by mógł wystąpić w barażach, musiał mieć na koncie przynajmniej jeden występ w sezonie zasadniczym w podstawowej piętnastce. W dwumeczu o utrzymanie z Uruyasu zanosi się na starcie Coopera z byłym kolegą z reprezentacji, Israelem Folau (także wracającym do zdrowia po kontuzji, w ten weekend wyszedł na boisko pierwszy raz od stycznia).

Currie Cup - Południowa Afryka
- W Currie Cup w opałach były obie zdecydowanie przodujące w tabeli ekipy. Dotychczasowi liderzy, Cheetahs, już po pierwszej połowie przegrywali 0:17 z Sharks i choć w drugiej części spotkania odrabiali stratę, ostatecznie przegrali 17:24. Z kolei wiceliderzy i obrońcy mistrzowskiego tytułu, Pumas, wygrali zaledwie jednym punktem (25:24) z Western Province – dzięki potknięciu Cheetahs zostali liderami tabeli. Do czołowej czwórki awansowali ubiegłoroczni wicemistrzowie Griquas po wygranej 42:27 nad beniaminkiem – Griffons. Na drugim poziomie rozgrywek, w Mzansi Challenge, z ekip spoza Południowej Afryki w grze byli tylko namibijscy Welwitschias i amerykańscy Rhinos – w ich bezpośrednim starciu w Windhoeku górą byli goście, 25:24.

Major League Rugby - USA, Kanada
- W Major League Rugby solidarne zwycięstwa trzech czołowych ekip konferencji zachodniej (San Diego Legion, Houston SaberCats i Seattle Seawolves), natomiast odrobinę dystansu stracili do reszty stawki Utah Warriors po przegranej z waszyngtońskim Old Glory DC. Old Glory awansowało na wschodzie na drugą lokatę, wykorzystując porażkę New York Ironworkers z ekipą z Houston (niestety więcej mówi się o bójce trenerów na boisku podczas spotkania niż o grze), natomiast na czele konferencji wschodniej z powiększoną przewagą nad resztą stawki New England Free Jacks (w ten weekend pokonali Atlantę).

Super Rugby Americas - Ameryka Południowa
- W Super Rugby Americas dwa wydarzenia przyciągają uwagę. Mieliśmy mecz na szczycie, a w nim wiceliderzy i zarazem obrońcy tytułu mistrzowskiego, urugwajski Peñarol, pokonali dotychczasowych liderów, argentyńskich Dogos, 33:15 i wyszli na prowadzenie w stawce. Z kolei na dnie tabeli nie ma zmiany, ale American Raptors wreszcie odnieśli pierwsze zwycięstwo – pokonali coraz gorzej radzący sobie w rozgrywkach chilijski Selknam 26:22. Kolejny raz wygrała paragwajska drużyna Yacare, tym razem nad brazylijskimi Cobras. Pauzowali Pampas, którzy grali towarzysko z Black Lion. Gruzińska ekipa poniosła pierwszą porażkę w Południowej Afryce – Argentyńczycy wygrali 24:21.

All-Ireland League - Irlandia
- W All-Ireland League rozegrano półfinały ligi, w których górą były ekipy z dwóch pierwszych miejsc fazy zasadniczej: Clontarf pokonał Young Munster tylko 13:12, natomiast Terenure College ograł Cork Constitution 30:12. Irlandczycy będą mieć zatem powtórkę finału ligi sprzed roku.

Top 10 - Włochy
- We włoskie lidze Top 10 skończył się sezon zasadniczy. Po trzech latach niezmienionego składu play-off (Petrarca, Rovigo, Emilia i Calvisano) w tym roku zmiany. Poza czołową czwórką znalazło się Calvisano, które zajęło dopiero siódme miejsce w lidze. Co więcej, z powodów ekonomicznych wycofuje się z rozgrywek i zacznie nowy sezon w którejś z niższych lig. Federacja zastanawia się nad tym, jak przyszły sezon ma wyglądać (pojawił się na przykład pomysł włączenia do ligi młodzieżówek Benettona i Zebre). Ale póki co przed włoskimi kibicami półfinały: Rovigo zagra z Colorno (w ostatnim meczu rundy zasadniczej te dwa zespoły też ze sobą grały i Rovigo wygrało aż 66:7) a Petrarca z Emilią (obie ekipy na koniec fazy zasadniczej, pewne już awansu, traciły punkty – Petrarca zremisowała z Fiamme Oro 33:33, a Emilia przegrała z Viadaną 31:33).

Didi 10 - Gruzja
- W gruzińskiej lidze Didi 10 rozegrano drugi etap nietypowego play-off. W grze zostały po nim trzy ekipy. Do finału awansowała druga drużyna fazy zasadniczej, Charebi Rustawi, która pokonała lidera ligowej tabeli, Lelo Tbilisi. W tej sytuacji Lelo zagra o wejście do finału z obrońcami mistrzowskiego tytułu, Batumi, które choć w fazie zasadniczej radziło sobie różnie, w play-off odniosło już drugie zwycięstwo – tym razem 9:6 nad AIA Kutaisi.

Liga Națională de Rugby - Rumunia
- W rumuńskiej Liga Națională de Rugby mieliśmy w ten weekend derby stolicy. Wyrównane spotkanie, w którym drużyny zmieniały się na prowadzeniu. Do przerwy prowadziło Dinamo 11:8, wygrała ostatecznie Steaua 25:14, choć praktycznie do ostatniej minuty Dinamo miało szansę na odwrócenie wyniku. W drugim pojedynku czołowych ekip Timișoara pokonała obrońców tytułu mistrzowskiego, Științę Baia Mare 22:14. Știința fatalnie zaczęła sezon – trzy porażki w trzech meczach.

Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]

Rugby TAG

Ostatnie wyniki

Edach Budowlani Lublin
45 21
Budmex Rugby Białystok
Life Style Catering RC Arka Gdynia
36 14
KS Budowlani WizjaMed Łódź
Awenta Pogoń Siedlce
37 10
Energa Ogniwo Sopot
RzKS Juvenia Kraków
13 33
ORLEN Orkan Sochaczew

Ekstraliga Rugby 2024/2025

1 Awenta Pogoń Siedlce 12 56
2 ORLEN Orkan Sochaczew 11 44
3 Energa Ogniwo Sopot 11 38
4 Life Style Catering RC Arka Gdynia 11 37
5 RzKS Juvenia Kraków 12 28
6 Edach Budowlani Lublin 12 23
7 KS Budowlani WizjaMed Łódź 12 15
8 Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk 11 9
9 Budmex Rugby Białystok 12 0
# Polskie Rugby # Polski Związek Rugby

Ta strona używa plików cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Aby dowiedizeć się więcej jak zmienić ustawienia dotyczące cookies w Twojej przeglądarce internetowej przejdź pod adres.