31/05/2021

Top 14 - Francja
•         Na początku ubiegłego tygodnia rozegrano ostatnie zaległe spotkanie Top 14: zespół Bordeaux Bègles podejmował Montpellier. Obie ekipy miały w kościach piątkowe mecze, Montpellier już niemal pewne utrzymania w lidze i bez szans na cokolwiek więcej, natomiast Bordeaux walczące o play-off i mające w perspektywie dwa trudne ostatnie spotkania, z Tulonem i Tuluzą. Dlatego nie miało litości, musiało wygrać i wygrało zdecydowanie, drugi raz z rzędu nie pozwalając przeciwnikom na zdobycie choćby jednego przyłożenia. Rozmiar porażki Montpellier (aż 57:9) tłumaczy bardzo duże odmłodzenie składu po piątkowym finale Challenge Cup.
•         W ten weekend mieliśmy pełną, przedostatnią kolejkę spotkań. Najwięcej uwagi przyciągały starcia drużyn bezpośrednio zaangażowanych w walkę o play-off. Zaczęło się od piątkowego meczu Stade Français przeciwko Lyonowi. Obie drużyny zdobyły po cztery przyłożenia, ale goście mieli poważne problemy z dyscypliną i liczne karne przesądziły mecz na korzyć paryżan, którzy wygrali 46:27. Stade Français miało świetną pierwszą część drugiej połowy i choć Lyon zerwał się jeszcze do pościgu, w końcówce popełniał zbyt wiele błędów. Tą porażką ekipa z Lyonu (półfinalista w 2018 i 2019, także świetnie radząca sobie w poprzednim, nieukończonym sezonie) pogrzebała nadzieję na walkę o mistrzostwo Francji.
•         Innym starciem między drużynami bezpośrednio zaangażowanymi w rywalizację był mecz Tulonu z Bordeaux. Górą byli gracze z Lazurowego Wybrzeża, którzy wygrali mecz 25:19. Louis Carbonel regularnie wykorzystywał szanse z karnych (aż sześć, plus podwyższenie, łącznie 20 punktów), przyłożenie dorzucił w końcówce Facundo Isa. Bordeaux prowadziło dwoma punktami po pierwszej połowie, ale w drugiej pozwoliło odjechać gospodarzom. Ważne było dla gości, że Tulon nie wygrał za pięć punktów – dzięki temu mimo porażki potwierdzili swój awans do play-off.
•         I wreszcie kończące kolejkę starcie dwóch francuskich potęg, opromienionej zwycięstwem w Champions Cup i liderującej w lidze Tuluzy z walczącym o play-off Clermont. Pierwsza połowa to wymiana ciosów: obie drużyny zdobyły po trzy przyłożenia (dla Tuluzy zaliczyły je m.in. gwiazdy drużyny, Dupont i Ntamack), a na prowadzeniu 24:17 była dzięki lepszej skuteczności z kopów Tuluza (Thomas Ramos wykorzystał wszystkie trzy podwyższenia i dorzucił karnego, podczas gdy Tuluza z kopów zdobyła tylko dwa punkty). W drugiej połowie co prawda Clermont zdobyło na początku przyłożenie, wyrównując wynik meczu, ale potem Thomas Ramos (w sumie 21 punktów) kontynuował skuteczną passę z karnych i Tuluza wygrała 36:27. Clermont pozostało w niepewności – tym większej, że za tydzień ich rywalem będzie kolejny finalista Champions Cup, La Rochelle.
•         Poza tym Montpellier pokonało walczącą o uniknięcie barażów o utrzymanie Bajonnę 23:19 (bonus defensywny dla Basków, ale to może być za mało – w ostatniej kolejce będą mieli zadanie trudniejsze niż ścigające ich Pau), Castres podtrzymało szansę na awans do play-off zwyciężając na wyjeździe Brive 33:28 (zdecydował świetny początek drugiej połowy), La Rochelle, które niedawno grało w finale najważniejszego europejskiego pucharu, pokonało walczące o utrzymanie Pau 51:27, a Racing 92 potwierdził swój awans do play-off pokonując zdegradowane już Agen 54:14 (trzy przyłożenia Gaëla Fickou, Agen zebrało w tym meczu trzy żółte i jedną czerwoną kartkę).
•         Przed ostatnią kolejką cztery drużyny są pewne awansu do play-off: Tuluza, La Rochelle, Racing 92 i Bordeaux. Zażarta walka stoczy się między drużynami walczącymi o pozostałe dwa miejsca w ćwierćfinałach – szansę mają Clermont, Tulon, Stade Français i Castres. Bezpośrednio zmierzą się Castres z Tulonem, Clermont zagra ze świetnym La Rochelle, a Stade Français czeka trudny mecz z walczącą o utrzymanie Bajonną (walka o uniknięcie barażu toczy się między Baskami a Pau).
•         Przed półfinałami Pro D2 mieliśmy zamieszanie. Okazuje się, że przed ćwierćfinałem w ekipie Biarritz odkryto zakażenie koronawirusem. Biarritz mecz wygrało, do półfinału awansowało, ale w przypadku kolejnych zakażeń miało być zastąpione przez Colomiers. W ostatnim tygodniu przeprowadzono aż trzy serie testów, jednak ostatecznie Biarritz do gry dopuszczono. I właśnie ta drużyna sprawiła sporą niespodziankę.
•         Faworytami obu spotkań półfinałowych były drużyny, które zdecydowanie dominowały w sezonie zasadniczym, czyli Perpignan i Vannes. Perpignan ze swojej roli wywiązało się bardzo dobrze, bo pokonało Oyonnax 27:15 (w przyłożeniach 4:0). Natomiast Vannes podejmowało Biarritz i tu mieliśmy bardzo wyrównane spotkanie. Gdy na początku drugiej połowy Vannes zbudowało 12-punktową przewagę, wydawało się, że dopnie swego, jednak Biarritz nie odpuszczało. Na trzy minuty przed końcem po skutecznym karnym Vannes miało 6 punktów przewagi, ale w ostatniej akcji meczu Biarritz zdobyło 7 punktów po pięknej akcji i wygrało 34:33.
 
Premiership - Anglia
•         W angielskiej Premiership przez drugi tydzień z rzędu jeden przypadek w testach na obecność koronawirusa (po kilku tygodniach bez jakichkolwiek pozytywnych wyników).
•         W ten weekend najciekawiej zapowiadał się mecz, w którym trzecia drużyna tabeli, Sale Sharks, podejmowała liderów, Bristol Bears. Pierwsza połowa nieco zawiodła – sporo walki, ale wynik 0:0. Druga była zdecydowanie ciekawsza, zobaczyliśmy w niej pięć przyłożeń. Jednak i tu po pięknym przyłożeniu dla Bristolu Bena Earla czekaliśmy na kolejne punkty aż do 60. minuty. Gdy żółtą kartkę zobaczył Semi Radradra, Sharks w ciągu dziewięciu minut zdobyli trzy przyłożenia (dwa z nich zapisali na swoje konta bracia Du Preez) i rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść. Skończyło się wynikiem 22:12. W ekipie Sharks do gry po wielomiesięcznej pauzie wrócił Manu Tuilagi – wszedł na boisko na ostatnie pół godziny i zaprezentował się znakomicie.
•         Znacznie ciekawiej było w meczu dwóch drużyn z dolnej połówki tabeli, walczących o zmieszczenie się w ósemce kwalifikującej się do Champions Cup. Gloucester podejmował wyżej notowany London Irish i mieliśmy prawdziwy rollercoaster. Już w drugiej minucie padło pierwsze przyłożenie i Exiles prowadzili 5:0. Po kolejnych 10 minutach to Gloucester miał na koncie o jedno przyłożenie więcej i prowadził 12:5. Drużyny jeszcze trzykrotnie zmieniały się na prowadzeniu w pierwszej połowie, która skończyła się prowadzeniem Irish 25:19. W drugiej połowie mecz się uspokoił: w okresie gry w przewadze Louis Rees-Zammit zmniejszył straty Gloucesteru do jednego punktu, ale potem żadna z drużyn długo nie mogła zmienić wyniku. W ostatnim kwadransie zadecydowały karne: o jedną szansę więcej wykorzystał Billy Twelvetrees i Gloucester dzięki ostatniemu jego kopowi z trudnej pozycji wygrał 30:28.
•         Na Twickenham Stoop pojawiło się 4 tys. fanów, a Harlequins podejmowali Bath. Zgłodniali rugby widzowie na stadionie zobaczyli niezłe widowisko, na dodatek zakończone zwycięstwem gospodarzy. Obie drużyny punkty zdobywały seriami. Po kwadransie było 15:3 dla gospodarzy, po kolejnym prowadziło już Bath 18:15, z kolei końcówka pierwszej połowy należała znowu do Quins, którzy wyszli na prowadzenie 32:18 i mieli na koncie już bonus ofensywny. Bath jednak się nie poddawało – odpowiedziało przyłożeniem zaraz po przerwie i po kwadransie drugiej części spotkania wyszło na jednopunktowe prowadzenie 33:32. To jednak był koniec ich możliwości. Quins dorzucili kolejne dwa przyłożenia i wygrali ostatecznie 44:33 mimo że Marcus Smith spudłował trzy karne w ciągu paru minut w ostatniej fazie meczu (w sumie pięć pudeł z podstawki w tym meczu). Fani zobaczyli aż 10 przyłożeń, a hat-trick dla Bath zaliczył Josh McNally. Swoją drogą, Mike Brown dla Harlequins już nie zagra, bo jego odwołanie od dyskwalifikacji do końca sezonu zostało odrzucone.
•         Poza tym po zaciętym meczu Worcester Warriors przegrali z Leicester Tigers 17:18 (zdecydowały dwa przyłożenia pominiętego przy wyborze składu British & Irish Lions Ellisa Genge’a na początku drugiej połowy), Northampton Saints pokonali Wasps 30:25 (to zwycięstwo przyszło jednak Saints zbyt późno – w tej kolejce stracili już nawet matematyczne szanse na awans do play-off; stracili też kontuzjowanego Dana Biggara, co na pewno martwi Warrena Gatlanda), a Exeter Chiefs roznieśli Newcastle Falcons wygrywając aż 74:3 (obrońcy tytułu zdobyli aż 12 przyłożeń, ale słabe i tak Worcester wystawiło skład mocno rezerwowy, z aż pięcioma debiutantami).
•         W tabeli praktycznie bez zmian, ale na dwie kolejki przed końcem znamy już najważniejsze rozstrzygnięcie: do półfinałów awansują Bristol Bears, Exeter Chiefs, Sale Sharks i Harlequins (ci ostatni pierwszy raz od siedmiu lat). Jedyne zmiany mogą nastąpić wewnątrz tej czwórki. Ponieważ nikt z ligi nie spada, nie ma emocji związanych z walką o utrzymanie (wówczas skazani na spadek byliby Worcester Warriors, którzy w tym sezonie na boisku wygrali tylko raz, w pierwszym meczu), nadal jednak toczą się zmagania o miejsca w czołowej ósemce, dające awans do Champions Cup – o trzy jeszcze niezagwarantowane miejsca walczy sześć drużyn na miejscach od 6. do 11.
•         Epidemia zaatakowała na drugim froncie. Kilka przypadków stwierdzono w ekipie Hartpury, która w ten weekend miała stawić czoła Saracens. Nie wiadomo, co z tym spotkaniem będzie – inna sprawa, że nawet teoretycznie nic nie mogło Saracens odebrać awansu do finału, a w praktyce zapewne byłoby spacerkiem. Reszta spotkań bez znaczenia, rywale Saracens w finałowym dwumeczu, Ealing Trailfinders także już wcześniej zapewnili sobie awans, a w ten weekend pauzowali.
 
Super Rugby - Nowa Zelandia, Australia
•         Na początek problem covidowy: 19 zarażeń w stanie Wiktoria spowodowało wprowadzenie przez Nową Zelandię zawieszenia przylotów z tego regionu. W efekcie Rebels nie mogli dostać się na wyjazdowy mecz z Highlanders i przeniesiono go do Sydney, gdzie obie drużyny mogły dotrzeć.
•         Na boisku wreszcie przełamanie Australijczyków, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że trochę szczęśliwe. Zwyciężyli mistrzowie Australii, Reds, którzy grali przeciwko Chiefs. Decydująca okazała się pierwsza połowa, z której 25 minut Nowozelandczycy grali w osłabieniu (z czego 5 minut w podwójnym) – najpierw żółta kartka przy okazji karnego przyłożenia, a potem czerwona dla Damiana McKenziego za paskudną, niedomkniętą szarżę z barkiem prosto w głowę przeciwnika (która zresztą nie uchroniła jego zespołu przed utratą przyłożenia). Reds to wykorzystali i prowadzili 33:3. W drugiej połowie meczu, gdy siły się wyrównały, obraz meczu także się zmienił. Co prawda po 20 minutach prowadzenie Reds było nawet odrobinę wyższe (40:8), ale końcówka toczyła się całkowicie pod dyktando gości. Chiefs w ciągu kwadransa zdobyli cztery przyłożenia i mieli jeszcze piłkę w rękach. Jednak przebudzenie Chiefs przyszło odrobinę za późno.
•         Poza tym tradycyjna australijska mizeria. Western Force tym razem grało na wyjeździe i odbiło się to na wyniku: przegrało z Hurricanes, do których składu wrócił Ardie Savea, aż 6:43. Nie brakło ambicji, ale za dużo błędów i w obronie, i w ataku (jak ten przy pierwszym przyłożeniu Nowozelandczyków - przerzucony aut i 70-metrowy samotny rajd młynarza Asafy Aumua; wiele razy Force zbliżało się do pola punktowego rywali, ale traciło piłkę w przegrupowaniach). Bez szans byli też Waratahs podejmujący Crusaders (28:54, aż osiem przyłożeń gości). Brumbies i Rebels grali na wyjeździe i toczyli wyrównane spotkania przez pierwsze połowy (Rebels nawet wyszli na prowadzenie na początku drugiej), ostatecznie jednak wysoko przegrywali: Blues pokonali Brumbies 38:10 (fantastyczne przyłożenie Finlay’a Christiego), a Highlanders wygrali z Rebels 42:27 (boli ich jednak brak bonusa ofensywnego).
•         Reds nawet mimo zwycięstwa nie mają choćby matematycznych szans na awans do finału rozgrywek – jest już absolutnie pewne, że ten będzie wewnętrzną sprawą drużyn z Nowej Zelandii. Póki co najbliżej do niego są Blues i Hurricanes z kompletem bonusowych zwycięstw na koncie.
•         A swoją drogą, warto zwrócić uwagę na komentarz Scotta Robertsona, trenera Crusaders, który odżegnał się od głosów o rezygnacji grania z drużynami z Australii i m.in. powiedział: „Oni będą coraz lepsi grając z nami i potrzebują tego”. Te słowa można odnieść do każdej rywalizacji.
 
Rainbow Cup - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy 
•         W Rainbow Cup uderzył covid. Na meczu w Belfaście pierwszy raz od dawna miała pojawić się publiczność, tymczasem w Ulsterze odnotowano cztery zakażenia, drużynę posłano do izolacji, a mecz ze Scarlets odwołano. Do tabeli trafił wynik 0:0 z czterema punktami dla Walijczyków i dwoma dla Irlandczyków. A Ulster nadal bez zwycięstwa w rozgrywkach.
A na boisku: Munster po emocjonującym meczu pokonał Cardiff Blues 31:27 (ostatni mecz w Limerick CJ Standera, który wybiegł na boisko jako kapitan zespołu i tego samego dnia otrzymał irlandzkie obywatelstwo; dla Walijczyków wszystkie trzy przyłożenia zdobył łącznik młyna Tomos Williams, a mecz skończył się kuriozalną serią trzech captain’s challenge), Dragons mimo niezłego początku spotkania przegrali z Glasgow Warriors 16:27 (i to mimo że Glasgow straciło aż trzy przyłożenia po TMO), a Benetton niespodziewanie odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu, pokonując irlandzki Connacht 20:12 (Włosi to jedyna drużyna w stawce z kompletem zwycięstw – finał rozgrywek ma odbyć się w Treviso, czyżby Benetton mobilizował się na walkę o pierwsze ważne trofeum na swoim stadionie?).
 
División de Honor - Hiszpania
•         W finale hiszpańskiej División de Honor zmierzyły się najlepsza drużyna fazy zasadniczej Alcobendas (dotąd tylko raz cieszący się z mistrzostwa, przed 19 laty) oraz obrońcy tytułu Valladolid RAC. Po pierwszej połowie i czterech karnych mieliśmy remis 6:6. Losy meczu rozstrzygnęły się po przerwie: gracze Alcobendas dorzucili dwa karne, na co VRAC odpowiedział na nieco ponad kwadrans przed końcem jedynym przyłożeniem w meczu, które dało mu jednopunktowe prowadzenie. Alcobendas co prawda po piątym już karnym zdobyli dwupunktową przewagę, ale ostatnie słowo należało do obrońców tytułu, którzy w ostatnich minutach dwukrotnie kopali z karnych i wygrali 19:15. Zdobyli w ten sposób swój jedenasty tytuł mistrzowski, z czego piąty z rzędu (a dziewiąty w dziesięciu ostatnich sezonach).
W meczu barażowym przedostatnia drużyna División de Honor, Independiente z Santander, przegrała z wicemistrzem drugiej ligi, Bizkaią Gernika 21:34. W ciągu roku z División de Honor odpadły oba zespoły z Santander – przed rozpoczęciem rozgrywek wycofało się Bathco. Bezpośrednio spadła z najwyższego poziomu baskijska ekipa Getxo Artea, a bezpośredni awans wywalczyła przed dwoma tygodniami La Vila.
Divisão de Honra - Portugalia
•         Mistrzem Portugalii została drużyna AEIS Técnico, która pokonała inną ekipę ze stolicy kraju, GD Direito 15:11. Tym meczem swą karierę skończył grający w Direito wielokrotny reprezentant Portugalii, uczestnik Pucharu Świata w 2007, Pedro Leal. Dla Técnico to trzeci tytuł w historii, wywalczony po 23-letniej przerwie.
 
Liga Stawok - Rosja
•         W Rosji rozegrano drugie mecze serii decydujących o medalach. Po złoto po raz piąty z rzędu (poprzednio w 2019; w 2020 przerwy w przyznawaniu tytułu nie spowodował covid, a zmiana systemu rozgrywek) sięgnął Jenisiej-STM Krasnojarsk. W drugim meczu finałowym pokonał najlepszą drużynę ubiegłorocznego sezonu zasadniczego, Łokomotiw Penza, 29:13. Zwycięstwo nieco niższe niż przed tygodniem, ale i tak zdecydowane. W walce o trzecie miejsce górą Krasnyj Jar Krasnojarsk, który pokonał Metałłurga Nowokuźnieck 21:7 i odrobił z nawiązką dwupunktową stratę z pierwszego spotkania. Bardzo nerwowy mecz, cztery żółte kartki i jedna czerwona.
 
Didi 10 - Gruzja
•         Nie odbyły się planowane na sobotę półfinały gruzińskiej Didi 10 – oba mecze przełożono. Powodem strajk sędziów, którzy skarżą się m.in. na naciski z zewnątrz. Kiedy będzie można dokończyć sezon? Tego nie wiadomo, wszystko zależy od rozmów sędziów z federacją.
 
Major League Rugby - USA, Kanada
•         W Major League Rugby mecz na szczycie, pomiędzy liderami obu konferencji: w Atlancie Rugby ATL podejmowało LA Giltinis. I mieliśmy małą niespodziankę: drużyna z Los Angeles poniosła drugą porażkę w sezonie. Po wyrównanym początku było 7:5 dla gospodarzy, gdy JP Doyle pokazał czerwoną kartkę jednemu z gości. Atlanta zwiększyła przewagę do stanu 17:5 i choć ostatni kwadrans należał do Giltinis, wygrała 17:12. Obie ekipy pozostały liderami swoich konferencji. Poza tym San Diego Legion pogromił Houston SaberCats 39:11, New England Free Jacks pokonali Toronto Arrows 12:10, Utah Warriors dzięki znakomitej pierwszej połowie wygrali z Austin Gilgronis 45:24, a Old Glory DC przegrało z RUNY 10:46.
 
Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]

Rugby TAG

Ostatnie wyniki

KS Budowlani WizjaMed Łódź
57 19
Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk
Budmex Rugby Białystok
27 61
Life Style Catering RC Arka Gdynia
Energa Ogniwo Sopot
36 10
RzKS Juvenia Kraków
ORLEN Orkan Sochaczew
43 10
Edach Budowlani Lublin

Ekstraliga Rugby 2024/2025

1 Awenta Pogoń Siedlce 12 56
2 ORLEN Orkan Sochaczew 12 49
3 Energa Ogniwo Sopot 12 43
4 Life Style Catering RC Arka Gdynia 12 42
5 RzKS Juvenia Kraków 13 28
6 Edach Budowlani Lublin 13 23
7 KS Budowlani WizjaMed Łódź 13 20
8 Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk 12 9
9 Budmex Rugby Białystok 13 0
# Polskie Rugby # Polski Związek Rugby

Ta strona używa plików cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Aby dowiedizeć się więcej jak zmienić ustawienia dotyczące cookies w Twojej przeglądarce internetowej przejdź pod adres.