05/01/2021


Pro14 - Irlandia, Szkocja, Walia, Włochy

•    Drugi weekend krajowych derby ponownie zaczął się w Walii. Kolejne zwycięstwo zanotowali Scarlets, którzy pokonali Dragons 20:3. Co prawda to goście jako pierwsi zdobyli punkty, a do przerwy Scarlets prowadzili tylko 6:3, ale w drugiej połowie zdobyli dwa przyłożenia (pierwsze – wykorzystując grę w przewadze), a „Smokom” nie udało się zdobyć choćby punktu. Zabawną sytuację przeżył w tym meczu Nigel Owens - gdy chciał pokazać żółtą kartkę Matthew Screechowi przekonał się, że nie ma przy sobie kartek. W drugim meczu Cardiff Blues uległo Ospreys 3:17. Tu również punktowanie zaczęła ekipa, która ostatecznie przegrała, i tu również były to jej jedyne punkty w meczu. Za to Ospreys po dwóch świetnych maulach zanotowało dwa przyłożenia (w tym jedno karne). Na dodatek ostatnie 20 minut Blues grali w osłabieniu wskutek dwóch żółtych kartek. Jednak Ospreys mogą mówić o sporym szczęściu: faul Dana Lydiate’a z pierwszej połowy powinien skończyć się raczej czerwoną, niż żółtą kartką.
•    W Irlandii znowu wprowadzono lockdown, jednak pozwolono zawodowcom trenować i grać przy pustych trybunach, a mecze między tamtejszymi prowincjami to rozrywka z najwyższej półki. W hicie kolejki spotkali się liderzy konferencji: Ulster z Munsterem. Dotąd obie drużyny były bez porażki, a po tym meczu taki status utrzymali tylko gracze z Belfastu. Świetnie zaczęli mecz – po kwadransie mieli na koncie dwa przyłożenia (oba z rąk skrzydłowych) i prowadzili 12:3. I okazało się, że to była większość punktów zdobytych w tym meczu. Do przerwy Ulster dołożył tylko trzy punkty z karnego, a potem długo, długo nic. Mnóstwo walki, długie okresy dominacji każdej z drużyn, ale górą była defensywa. I dopiero w ostatniej akcji meczu, już po 80. minucie Munster wywalczył punkt bonusowy zdobywając jedyne swoje przyłożenie w tym meczu. Cóż, kibice na pewno obiecywali sobie po tym meczu więcej.
•    Niewielu natomiast spodziewało się obrotu rzeczy, który miał miejsce na Aviva Stadium. Leinster, mający na koncie 26 zwycięstw w lidze z rzędu (ostatniej porażki zaznał w kwietniu 2019, a w międzyczasie w ogóle tylko raz przegrał – w ćwierćfinale Champions Cup z Saracens) stanął na przeciwko najsłabszej irlandzkiej drużyny, Connachtu. Obie drużyny z koronawirusowymi kłopotami w składach. Obrońcy tytułu w zestawieniu w dużej mierze rezerwowym, ale nadal byli zdecydowanymi faworytami. Na dodatek do ich składu wrócił Jonathan Sexton. Ten zawodnik nie pograł jednak długo – po 23 minutach musiał zejść z boiska. A jego drużyna przegrywała już wtedy 0:12 po dwóch świetnych przełamaniach linii Leinsteru i przyłożeniach Jacka Carty’ego. Co prawda chwilę później Leinster odpowiedział, ale w pierwszej połowie niesamowicie grali goście, którzy dorzucili jeszcze dwa karne i trzecie przyłożenie (poniekąd sprezentowane przez Leinster, który odzyskał piłkę na własnych 5 m, ale zamiast ją wykopać, grał ręką i w efekcie ją stracił). Na koniec pierwszej połowy Connacht prowadził 25:5, a mógł mieć na koncie o pięć punktów więcej, po dwukrotnie Carty spudłował z podstawki. Druga połowa miała już nieco inny obraz. Leinster rzucił się do ataku i przez długie okresy naciskał Connacht na jego połowie. Już po paru minutach goście dali się oszukać i stracili przyłożenie. Co prawda Carty odpowiedział trzema punktami z karnego, ale kolejny okres nacisku dał trzecie przyłożenie dla Leinsteru. Było 17:28, ale kibicom Connachtu na pewno przypominał się mecz sprzed dwóch lat, gdy na kwadrans przed końcem Connacht miał 17 punktów przewagi, a mimo to przegrał mecz tracąc trzy przyłożenia w ostatnich 11 minutach. Historia jednak się nie powtórzyła. Kolejne przyłożenie Leinsteru zostało unieważnione po bloku stwierdzonym na TMO. A na kilka minut przed końcem to Connacht zdobył czwarte przyłożenie po fantastycznej akcji Toma Daly’ego, zwieńczającej jego znakomity występ. I choć Leinster też zdobył czwarte przyłożenie w ostatniej akcji meczu, przegrał ostatecznie 24:35. Najlepszym zawodnikiem meczu został Jack Carty, który zdobył 25 punktów (dwa przyłożenia oraz po trzy podwyższenia i karne), a na dodatek świetnie wykonywał kopy taktyczne. Według klubu to największa indywidualna zdobycz punktowa jakiegokolwiek gracza Connacht w zawodowej erze. Piękny mecz i na pewno wielkie święto w Galway – to pierwsze zwycięstwo Connachtu w Dublinie od kilkunastu lat.
•    Przed derby Szkocji plaga kontuzji w Glasgow: Fraser Brown i George Horne stracą Puchar Sześciu Narodów, a Alex Allan jeszcze więcej – nie zagra do końca sezonu. Ponieważ w Warriors nie mogło zagrać aż czternastu zawodników, sporo w składzie było młodzieży. A mecz… Cóż, mnóstwo walki i mało punktów. Aż do 64. minuty utrzymywał się remis 0:0. Dopiero wtedy Edynburg zdobył pierwsze punkty z karnego, a parę minut później prowadził już 10:0. Co prawda kilka minut przed końcem Glasgow Warriors zdobyli przyłożenie i zmniejszyli stratę do trzech punktów, jednak nie zdołali już wydrzeć zwycięstwa i Edynburg wygrał 10:7.
•    Niespodzianka też w derbach Włoch: Benetton przegrał u siebie z Zebre 15:24. Do przerwy gospodarze przegrywali 3:12 (dwa przyłożenia Luki Bigiego w okresie gry w przewadze) i choć po przerwie tylko oni zdobywali przyłożenia, gracze Zebre punktowali z karnych. W efekcie drużyna z Treviso nadal pozostaje jedyną ekipą w lidze z kompletem porażek.
•    W tabelach konferencji żadna drużyna nie zmieniła pozycji, ale niespodziewana porażka Leinsteru spowodowała, że na szczycie zrobiło się ciekawie. Przyszłotygodniowy mecz Leinsteru z Ulsterem może zadecydować o tym, czy dublińczycy zachowają szansę na awans do finału (a przecież wygrywali ligę trzykrotnie z rzędu). W konferencji B wydawało się, że Munster jest pewny awansu, ale Connacht zmniejszył stratę do ośmiu punktów – i też wszystko tu się może zdarzyć. Wszak na Munster czeka zaległy mecz z Leinsterem, a za tydzień Connacht będzie miał szansę na sprawienie kolejnej sensacji i zredukowanie straty w bezpośrednim spotkaniu z Munsterem.
•    Na kolejne weekendy między 30 stycznia i 13 lutego zaczęto wyznaczać terminy rozegrania zaległych spotkań w lidze.
•    Pojawiły się pierwsze wieści na temat formatu kolejnego sezonu (póki co nieoficjalne). Ma zostać porzucony podział na konferencje. Każda drużyna będzie grać piętnaście spotkań z wszystkimi przeciwnikami (po jednym, bez rewanżów), a oprócz tego trzy kolejki dodatkowych regionalnych derby. To budzi wątpliwości: w przypadku par drużyn ze Szkocji i Włoch będzie to oznaczać aż po cztery spotkania w tym samym zestawieniu.

Premiership - Anglia
•    W piątej kolejce kolejne mecze odwołane. Tym razem London Irish - Northampton Saints (zakażenia w drużynie Irish) oraz Worcester Warriors - Harlequins (choroba u gości: jeden przypadek pozytywny, sześć w izolacji, problem z zestawieniem pierwszego rzędu). Worcester i Saints przyznano z tej okazji po cztery punkty, a ich przeciwnikom po dwa.
Co więcej, zaczęto rozmawiać o ewentualnym przerwaniu rozgrywek na miesiąc z powodu nasilenia epidemii i chaosu wywołanego pozytywnymi wynikami. W ostatniej turze testów koronawirusowych była rekordowa jak dotąd liczba pozytywnych przypadków: aż 33 z 10 klubów (w tym 24 zawodników). Póki co jednak decyzji o zawieszeniu Premiership nie podjęto. Kluby wprowadzają dodatkowe obostrzenia sanitarne, radzą sobie z licznymi graczami w izolacji (m.in. w Bristol Bears dotknęła ona aż sześciu graczy pierwszej linii młyna) i w większości nadal chcą grać.
•    Reminiscencje z czwartej kolejki – jedna z podpór Wasps, Alfie Barbeary, doznał kontuzji podczas ubiegłotygodniowego spotkania z Sale. Barbeary miał znakomity okres, tymczasem czeka go operacja kostki. A miał przecież dostać szansę na pierwszy reprezentacyjny występ w Pucharze Sześciu Narodów.
•    Piąta kolejka wystartowała ciekawym meczem Bristol Bears z Newcastle Falcons. Zakończył on zwycięską passę Falcons. Co prawda mieli oni przewagę na boisku, popełniali znacznie mniej błędów skutkujących karnymi (bristolczycy podarowali ich im dwukrotnie więcej, choć sporą część z nich w tylko jednej akcji), ale mimo to przegrali. Już w pierwszej minucie meczu Bears zdobyli przyłożenie (po przechwycie na własnej połowie). Falcons odpowiedzieli tym samym, ale byli w stanie to robić tylko do do trzeciego przyłożenia. Na czwarte, dające bristolczykom punkt bonusowy, już nie zdołali odpowiedzieć. Bears pokonali Falcons 29:17. I choć pierwsza linię młyna gospodarze mieli absolutnie „zieloną”, to gwiazdą spotkania został właśnie jeden z zawodników tej formacji, gracz akademii pierwszy raz występujący w Premiership od pierwszej minuty, młynarz George Kloska.
•    W sobotę kibice ostrzyli sobie zęby za najciekawiej zapowiadające się spotkanie: rewanż za ostatni finał, czyli mecz Wasps – Exeter Chiefs. Exeter idący od bonusowego zwycięstwa do bonusowego zwycięstwa w tym sezonie (w Champions Cup jeden mecz musiał oddać walkowerem z powodu koronawirusa), Wasps z kolei z pewnym problemami na początku, ale ze świetną passą w kilku ostatnich spotkaniach. Na dodatek z przewagą własnego stadionu, na którym Chiefs w ostatnich latach miewali problemy. I okazało się, że tym razem również Coventry było niegościnne dla exeterczyków. Po pierwszej połowie Wasps prowadzili 8:0. Chiefs świetnie zaczęli drugą, zdobywając przyłożenie, ale potem okazało się, że były to jedyne ich punkty w meczu. Wasps niemal natychmiast odpowiedzieli dwoma przyłożeniami, a mecz rozstrzygnął w końcowych minutach rezerwowy filar Simon McIntyre, dokładając kolejne dwa. Wasps zasłużenie wygrali 34:5.
•    Sporo emocji w meczu Gloucester z Sale Sharks: gospodarze zaczęli od dwóch przyłożeń w pierwszej połowie (jedno z nich w wykonaniu Louisa Reesa-Zammita) i na jej zakończenie prowadzili 16:9. Jeszcze na pięć minut przed końcem mieli cztery punkty przewagi, ale na ich pole punktowe przedarł się Josh Beaumont – jedyne przyłożenie dla Sharks dało ekipie z Manchesteru zwycięstwo 22:19. Gloucester pogrąża się na dole tabeli, a Sale odniosło pierwsze zwycięstwo po odejściu Steve’a Diamonda. Sporo goryczy wśród pokonanych wzbudziła sytuacja z końcówki, gdy Chris Harris został odesłany do szatni na HIA (i w efekcie Gloucester do końca meczu grał w czternastkę), ale sędzia nie sprawdził na TMO sytuacji, która do tego doprowadziła. A atak Daniela du Preeza był z gatunku czerwonokartkowych.
•    Zacięte spotkanie też w Leicester, gdzie trochę niespodziewanie miejscowi Tigers pokonali Bath 36:31. Co prawda to goście zaczęli od prowadzenia 14:0, ale w przerwie prowadzili już tylko jednym punktem, a w drugiej połowie gospodarze po dwóch przyłożeniach (m.in. zaraz na początku pierwszej połowy świetną akcję sfinalizował Harry Wells) odskoczyli im do wyniku 36:24. Przyłożenie dla gości na parę minut przed końcem dało im nadzieję, ale skończyło się tylko na punkcie bonusowym. Aż 21 punktów dla Tigers zdobył z kopów George Ford, który trafił do tego klubu właśnie z Bath.
•    W tabeli na czele nadal Exeter Chiefs, ale w liczbie punktów zrównali się z nimi Bristol Bears. Marsz w górę kontynuują Wasps, a spory skok (choć wciąż w dolnej połówce) zanotowali Leicester Tigers. Na dnie osiadł Gloucester.
•    Saracens nie chcą bezczynnie czekać na niedawno znowu przesunięty w czasie (do marca) start rozgrywek w Championship. Starają się o zorganizowanie serii spotkań z południowoafrykańskimi franszyzami, które zasilą szeregi Pro14.

Top 14 - Francja
•    We Francji dwie poważne kontuzje w poprzedniej kolejce. Pod znakiem zapytania stanął występ w Pucharze Sześciu Narodów jednego z najważniejszych ogniw młodej francuskiej reprezentacji – łącznika ataku Romaina Ntamacka. Gracz Tuluzy tydzień temu doznał, jak się okazało, podwójnego złamania szczęki i wymaga operacji. Kontuzjowana jest też inna gwiazda Top 14 (której występ w kadrze jednak raczej już nie grozi), weteran Mathieu Bastareaud z Lyonu – nie zagra do końca sezonu.
•    A w tej kolejce odwołano kolejny mecz Bajonny. Już tydzień temu gracze z Baskonii nie wybiegli na boisko przeciwko Castres. Tym razem nie doszedł do skutku mecz z Pau – liczba zachorowań w Bajonnie (których źródłem jest prawdopodobnie mecz z Leicester Tigers w Challenge Cup dwa tygodnie temu) w ubiegłym tygodniu jeszcze wzrosła. Działacze klubu zapowiedzieli już, że Bajonna nie zagra także za tydzień z Tulonem, a potem dwóch pozostałych meczów w pierwszej fazie Challenge Cup. Ma wrócić do gry dopiero na koniec stycznia.
•    W sobotnim hicie zmierzyły się Bordeaux i Tulon. Faworytami wydawali się goście, którzy w tym sezonie radzą sobie lepiej, a tymczasem to Bordeaux zdominowało rywali i wygrało 31:18. Już w trzeciej minucie zdobyło pierwsze przyłożenie, a do przerwy prowadziło 20:6. W drugiej połowie pozostało im przewagę utrzymać i ten cel został zrealizowany. Aż 21 punktów z ich dorobku zdobył Mathieu Jalibert (przyłożenie, dwa podwyższenia i cztery karne).
•    Dużą niespodziankę sprawiło Castres, mające ostatnio fatalną passę. Przed meczem znajdowali się na przedostatnim miejscu w tabeli (jedynie nad absolutnie beznadziejnym Agen) i zaowocowało to zmianą trenera: nowym menedżerem drużyny został Pierre-Henry Broncan, swego czasu trener ataku w Tuluzie. Inauguracja wypadła wyjątkowo szczęśliwie. Jego drużyna grała na wyjeździe z Lyonem i już od czwartej minuty meczu musiała grać w czternastkę po czerwonej kartce dla Davida Yanna (paskudny atak ramieniem w twarz przeciwnika, bez próby zamknięcia szarży). Wkrótce potem straciła przyłożenie, ale mimo to w przerwie mieliśmy remis 7:7. W drugiej połowie Castres zdobyło osiem punktów, a Lyon zdołał odpowiedzieć przyłożeniem dopiero w samym końcu meczu. Nieoczekiwanie Lyon przegrał jednym punktem, 14:15.
•    Ciekawie było w niedzielnym meczu Clermont z Racingiem 92. Przy padającym śniegu gospodarze stopniowo budowali przewagę dochodząc do nawet 10 punktów. Roztrwonili ją jednak, gdy na ławkę kar powędrował Rabach Slimani – Racing wykorzystał liczebną przewagę i doprowadził do remisu 19:19. Co prawda Clermont jeszcze raz zdołał wyjść na prowadzenie po piątym karnym Camille’a Lopeza, jednak ostatnie słowo należało do paryżan: kop na skrzydło po szybkiej akcji, tam Simon Zebo owinął wokół siebie próbującego go powstrzymać rywala i zdobył przyłożenie dające Racingowi prowadzenie 24:22. Zabrakło podwyższenia, a to dało nadzieję gospodarzom. Jednak choć odzyskali piłkę i byli z nią na połowie rywali, przegrali własny młyn i wyniku już nie zmienili.
•    Poza tym Agen zostało pokonane przez lidera z La Rochelle 13:43 (aż trzy przyłożenia Pierre’a Bourgarita w pierwszej połowie, na początku drugiej dwa dorzucił Grégory Alldritt), Stade Français rozgromił Brive 51:21 (Brive mogło marzyć o sensownym wyniku dopóki czerwonej kartki nie zobaczył So’otala Fa’aso’o – od tego momentu punkty zdobywali już tylko paryżanie), a Montpellier przegrało 9:16 z Tuluzą (jedyne przyłożenie w meczu gracze z Tuluzy zdobyli w samej końcówce). Kolejna porażka Montpellier kosztowała posadę trenera tej drużyny – cierpliwość Moheda Altrada się skończyła i zwolnił Xaviera Garbajosę. Jego miejsce do zajął były trener reprezentacji Francji Philippe Saint-André.
•    Na półmetku sezonu zasadniczego (teoretycznym, bo przecież tylko cztery drużyny mają na koncie komplet spotkań, a do rozegrania pozostało aż osiem zaległych meczów) liderem jest La Rochelle przed Tuluzą i Racingiem. Zwraca uwagę marsz w górę tabeli Stade Français, które znalazło się na czwartym miejscu. Najwięcej meczów do nadrobienia ma Montpellier, które znowu spadło na przedostatnie miejsce w tabeli. Agen traci do tej drużyny już 15 punktów mimo trzech spotkań rozegranych więcej.

Currie Cup - Południowa Afryka
•    Dobiega do końca koronawirusowa edycja Currie Cup. Na kolejkę przed końcem znamy już komplet półfinalistów. W ten weekend swoją szansę pogrzebali Cheetahs, którzy mierzyli się z ekipą z Kapsztadu, tu występującą pod szyldem Western Province. Na 25 minut przed końcem przegrywali 9:23, ale zdołali w ciągu trzech minut zdobyć dwa przyłożenia i wyjść na prowadzenie. W ostatniej minucie meczu prowadzili 29:28, ale karny dla Western Province odebrał im zwycięstwo. Przegrali 29:31 i w efekcie na piątym miejscu mają stratę do czwartych Sharks wynoszącą 6 punktów, a obu drużynom pozostało już tylko po jednym meczu. Do półfinałów awansują w tej sytuacji cztery ekipy, które wiosną będą grać w Pro14.

Major League Rugby - USA
•    Glenn Bryce, reprezentant Szkocji w rugby 7, odchodzi z Glasgow Warriors - trafi do Major League Rugby i będzie grać w debiutującej w tych rozgrywkach ekipie LA Giltinis.

Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]

Rugby TAG

Ostatnie wyniki

Edach Budowlani Lublin
45 21
Budmex Rugby Białystok
Life Style Catering RC Arka Gdynia
36 14
KS Budowlani WizjaMed Łódź
Awenta Pogoń Siedlce
37 10
Energa Ogniwo Sopot
RzKS Juvenia Kraków
13 33
ORLEN Orkan Sochaczew

Ekstraliga Rugby 2024/2025

1 Awenta Pogoń Siedlce 12 56
2 ORLEN Orkan Sochaczew 11 44
3 Energa Ogniwo Sopot 11 38
4 Life Style Catering RC Arka Gdynia 11 37
5 RzKS Juvenia Kraków 12 28
6 Edach Budowlani Lublin 12 23
7 KS Budowlani WizjaMed Łódź 12 15
8 Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk 11 9
9 Budmex Rugby Białystok 12 0
# Polskie Rugby # Polski Związek Rugby

Ta strona używa plików cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Aby dowiedizeć się więcej jak zmienić ustawienia dotyczące cookies w Twojej przeglądarce internetowej przejdź pod adres.