18/10/2017
 
Katarzyna Dąbrowska - www.secandas.pl
 
Dzień 7 kwietnia 1823 roku, Rugby – robotnicze miasteczko w Anglii. Podczas szkolnych rozgrywek w piłkę nożną mimo zapalczywości obu drużyn utrzymywał się wynik remisowy. Nikt nie spodziewał się, że ten mecz zostanie później potraktowany jako historyczny moment. Otóż William Webb Ellis chwycił piłkę i przebiegł z nią na drugą stronę boiska, kładąc ją w bramce. Oczywiście punkt ten nie został uznany, rozgorzała dyskusja na temat złamania etyki sportowej przez niesfornego ucznia.
Wydarzenie to stało się jednak symbolicznym początkiem gry o nazwie „rugby” i upamiętniono je pomnikiem przed szkołą.
Do Polski rugby trafiło po zakończeniu I wojny światowej, wraz z repatriantami i misją wojskową z Francji. Pierwsza polska drużyna – założona przez Francuza Louisa Amblart’a – Orzeł Biały, rozegrała w 1922 roku pierwszy mecz z udziałem publiczności. To widowisko sportowe uzyskało bardzo przychylne opinie w prasie. W tym czasie zaczęto tworzyć drużyny, głównie przy jednostkach wojskowych czy szkołach wychowania fizycznego, które rozgrywały między sobą spotkania towarzyskie – mistrzostw Polski jeszcze nie organizowano. Na arenie międzynarodowej reprezentacja Polski pojawiła się dopiero w 1924 roku, kiedy to rozegrała mecze z dwoma drużynami reprezentującymi Rumunię (Propables – 0:46 i Possibles – 0:17). Niestety, europejski kryzys okresu międzywojnia, a także wycofywanie się francuskiej misji wojskowej z Polski wpłynęły niekorzystnie na dalszy rozwój tej pięknej dyscypliny w naszym kraju.
Około 1930 roku przestały funkcjonować ostatnie drużyny rugby w Polsce. Odrodzenie nastąpiło dopiero w 1954 roku, kiedy powstała pierwsza sekcja rugby, w Katowicach, a w 1956 roku trzej entuzjaści „owalnej piłki” – Andrzej Karpiński, Wojciech Wojdyłło, Wojciech Giełżyński – zwołali Ogólnokrajowy Zjazd Zwolenników Rugby, wraz z którym rozpoczął się okres odbudowy polskiego rugby.
 
O wielkiej przygodzie z rugby rozmawiamy z Krzysztofem Liedelem, wiceprezesem Polskiego Związku Rugby.
 
Katarzyna Dąbrowska: Jakie były początki wielkiej przygody z rugby, bo zacząłeś chyba dość późno uprawiać tę dyscyplinę?
Krzysztof Liedel: Sport towarzyszył mi od najmłodszych lat, w postaci gry w piłkę nożną czy uprawiania taekwondo WTF. Istotnym czynnikiem jest tu wpływ mojego ojca, Stanisława, który grał w hokeja w warszawskiej Legii i był mistrzem Śląska w szachach. Moja przygoda z rugby zaczęła się jednak nie od mojej fascynacji tą dyscypliną, ale od pasji mojego brata, Mariusza. Wciągnął mnie w treningi jako zawodnik sekcji rugby AZS AWF Warszawa, gdzie poznałem wielu zawodników i specyfikę tej gry i… uległem takiej samej fascynacji. Do tego stopnia, że niedługo po rozpoczęciu służby w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie stworzyliśmy wraz z kolegami pierwszą w Polsce policyjną drużynę rugby.
 
K.D.: Co szczególnego jest w tej dyscyplinie sportu? Zawodnicy grający w rugby wydają się traktować ją jako sposób na życie, a nie po prostu sport.
K.L.: Większość dalekowschodnich sztuk walki niesie ze sobą ideę samodoskonalenia, drogi do perfekcji. Takie jest też rugby. To sport, który kształtuje charakter, siłę, wolę walki i gotowość do poświęcenia się – nie tylko dla wyniku, ale i dla kolegi z drużyny. Więzi, które powstają pomiędzy zawodnikami, to więzy przypominające braterstwo broni: zaufanie i wiara, że nigdy nie zostaniesz sam – nie tylko na boisku, ale i poza nim, a może zwłaszcza poza nim.
 
K.D.: Twoje największe osiągnięcie w tym sporcie?
K.L.: Grałem w polskiej ekstraklasie, w składzie Orkana Sochaczew, i był to czas, kiedy ta drużyna należała do czterech najlepszych składów w Polsce. Pomijając czysto sportowe wyniki, za jeden ze swoich największych sukcesów uważam współpracę przy organizacji i kształtowaniu nowosądeckiej drużyny, która dziś jest prężnym ośrodkiem rugbowym na południu Polski.
 
K.D.: Jak myślisz, czy dynamiczny rozwój tej dyscypliny na świecie dosięgnie również Polskę?
K.L.: Oczywiście, że tak. Dowodem na to może być choćby fakt, że cały czas jestem zaangażowany w działania Polskiego Związku Rugby, jako wiceprezes Zarządu. Pracujemy nad rozwojem dyscypliny, inwestując na przykład w system szkolenia – trenerem naszej reprezentacji był jeden z najlepszych szkoleniowców na świecie, pochodzący z Republiki Południowej Afryki Johannes „Blikkies” Groenewald. Warto zauważyć, że w tym roku byliśmy organizatorami jednej z faz Grand Prix Series w odmianie 7-osobowej, turniej odbył się w Łodzi. Staramy się także jak najbardziej popularyzować naszą dyscypliną, oswajając z nią coraz więcej osób.
 
K.D.: Gdybyś miał zachęcić kogoś do grania w rugby, jakich argumentów byś użył?
K.L .: Najważniejszą chyba cechą rugby jest jego wszechstronność. Swoje miejsce na boisku znajdzie właściwie każdy, kto będzie chciał grać, niezależnie od warunków fizycznych – od ciężkich zawodników, potrzebnych w młynie, w którym niezbędne są potężna masa i siła, do zwinnych i szybkich zawodników ataku. To sport, który jest otwarty dla wszystkich i wszystkim pozwala się doskonalić. Nie tylko fizycznie zresztą. Pomaga w kształtowaniu wewnętrznej dyscypliny i przyswajaniu tych wartości, które przekładają się na funkcjonowanie poza boiskiem.
 
K.D.: Co radziłbyś ludziom, którzy chcieliby spróbować swoich sił w rugby, jednak boją się o swoje zdrowie, boją się tego, że nie dadzą sobie rady?
K.L.: Żeby zrobili pierwszy krok. Znajdź w sobie chęci, potem znajdź klub – i sprawdź się. Każda droga ma swój początek, a w wypadku rugby ta droga to szansa powiększania swoich możliwości, przekraczania własnych granic i spotykania po drodze ludzi, którzy będą cię wspierać w każdych okolicznościach.
 
K.D.: W Polsce panuje przekonanie o brutalności i kontuzyjności gry w rugby. Ile w tym prawdy?
K.L.: Nie ma chyba sportu, w którym kontuzje by się nie zdarzały. W rugby jest podobnie i podobnie jak w innych dyscyplinach najwięcej w tym kontekście zależy od zawodnika i jego przygotowania. Zawodnik dobrze prowadzony, szkolony i przygotowany wie, jak się zachować na boisku, wie jak unikać kontuzji. Co więcej, rugby to dyscyplina, w której są bardzo jasno określone granice tego, co wolno, a czego nie wolno zrobić w stosunku do przeciwnika, i są one bardzo ściśle przestrzegane… Trzeba też pamiętać, że rugby to więcej niż jedna odmiana tego sportu. Na przykład wspomniana wcześniej 7-osobowa odmiana rugby jest znacznie mniej kontaktowa, a wynik meczu zależy w znacznie większym stopniu od szybkości i zwinności zawodników niż fizycznych starć na murawie. Coś dla siebie znajdą także kobiety i młodzież. W Polsce kobiety grają właśnie w rugby 7. Dla młodszych zawodników opracowano natomiast bezkontaktową wersję rugby, czyli rugby TAG. W trakcie meczu nie wolno wchodzić w kontakt z przeciwnikiem. Aby odebrać piłkę drużynie przeciwnej, musimy zerwać dwa tagi (materiałowe znaczniki) zawodnikowi posiadającemu piłkę i krzyknąć „tag”.
 
K.D.: Czy masz, jeśli chodzi o rugby, jakieś autorytety, zawodników i trenerów, do których się odwołujesz, myśląc o tej dyscyplinie?
K.L.: Jednym z najważniejszych dla mnie – i dla rugby w Polsce – ludzi jest Andrzej Kopyt. To legendarny zawodnik i trener, człowiek, który budował podwaliny tej dyscypliny w Polsce, to jest od drugiej połowy lat sześćdziesiątych. Kolejną taką osobą jest dla mnie Grzegorz Michalik, wieloletni zawodnik AZS AWF Warszawa, kolega z boiska, trener, a teraz jeden z najlepszych sędziów w Polsce. Nie mogę też nie wspomnieć o ludziach, z którymi w rugby grałem i którzy są dla mnie osobiście równie ważni, jak sportowo. To Mariusz Liedel, mój brat i człowiek, który – jak już wspomniałem – wciągnął mnie w rugbową przygodę, oraz Marcin Danieluk.
 
K.D.: Czy myślałeś kiedyś o karierze trenerskiej?
K.L.: Moja kariera zawodowa związana jest od samego początku z bezpieczeństwem, zatem rugby było dla mnie pasją „po godzinach”, nie myślałem o związaniu się z tym sportem zawodowo. Zresztą zawsze miałem wrażenie, że moje zawodowe zainteresowania nie odstają od sportowej pasji.
 
K.D.: Twoim zdaniem rugby i zwalczanie terroryzmu jakoś się ze sobą łączą?
K.L.: Nie bezpośrednio oczywiście, ale można znaleźć wiele wspólnych punktów. Choć może wydawać się to zaskakujące, rugby, zwłaszcza poza granicami Polski, spotyka się z systemem bezpieczeństwa. Już wspominałem o tym, że rugby kształtuje dyscyplinę, siłę woli i sprawność fizyczną. To dlatego na przykład we Francji czy w Anglii, czyli w krajach, w których rugby to gra mająca długie tradycje, jest często wykorzystywane jako element przygotowania fizycznego. Międzynarodowe rozgrywki reprezentacji sił zbrojnych i policji to uznane zmagania na wysokim poziomie sportowym.
 
K.D.: Czy jest coś jeszcze, co warto powiedzieć o rugby?
K.L.: Cóż… Jest jeszcze coś, o czym koniecznie trzeba wspomnieć. Mecz rugby trwa dwa razy po czterdzieści minut, ale tylko teoretycznie. Prawdziwy mecz rugby ma bowiem trzecią połowę, która obywa się już poza boiskiem. To moment, w którym szczególny wyraz znajduje braterstwo i zwyczajna sympatia pomiędzy zawodnikami i kibicami. My lubimy się razem bawić, lubimy ze sobą przebywać. To chyba powinno najlepiej świadczyć o tym, że warto zastanowić się nad tym, żeby rugby poznać lepiej. Zapraszam na mecz!
 
Dziękuję za rozmowę.
 

Rugby TAG

Ostatnie wyniki

Edach Budowlani Lublin
45 21
Budmex Rugby Białystok
Life Style Catering RC Arka Gdynia
36 14
KS Budowlani WizjaMed Łódź
Awenta Pogoń Siedlce
37 10
Energa Ogniwo Sopot
RzKS Juvenia Kraków
13 33
ORLEN Orkan Sochaczew

Ekstraliga Rugby 2024/2025

1 Awenta Pogoń Siedlce 12 56
2 ORLEN Orkan Sochaczew 11 44
3 Energa Ogniwo Sopot 11 38
4 Life Style Catering RC Arka Gdynia 11 37
5 RzKS Juvenia Kraków 12 28
6 Edach Budowlani Lublin 12 23
7 KS Budowlani WizjaMed Łódź 12 15
8 Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk 11 9
9 Budmex Rugby Białystok 12 0
# Polskie Rugby # Polski Związek Rugby

Ta strona używa plików cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Aby dowiedizeć się więcej jak zmienić ustawienia dotyczące cookies w Twojej przeglądarce internetowej przejdź pod adres.