Champions Cup
Głównym punktem rugbowego weekendu był finał Champions Cup rozegrany w Cardiff pomiędzy Bordeaux i Northampton Saints. Nas cieszył on wyjątkowo, bo wraz z finałem Challenge Cup pojawił się w w sportowych kanałach Polsatu, które nie miały charakteru Premium. A w efekcie już piąty rok z rzędu najlepszą drużyną Europy okazał się zespół z Francji.
- Union Bordeaux-Bègles – Northampton Saints 28:20. Przed spotkaniem kibice obu drużyn cieszyli się z powrotu do składów zawodników po kontuzjach – w ekipie Saints pojawił się Ollie Sleightholme (nieobecny na boiskach od grudnia) oraz George Furbank (uraz odniósł w ćwierćfinale), a w Bordeaux Damian Penaud (kontuzjowany w półfinale). I to ten ostatni okazał się być bohaterem finału, zdobywając dwa przyłożenia w pierwszej połowie, natomiast powrót Furbanka okazał się pechowy, bo już na początku meczu zszedł z boiska z nowym urazem.
Pierwsza połowa spotkania była pasjonująca – akcja za akcją, przyłożenie za przyłożeniem. Było jednak też sporo TMO, unieważnianych przyłożeń i dwie żółte kartki. Już pierwszy atak skończył się przyłożeniem Alexa Colesa dla Saints, ale moment później przyłożeniem odpowiedzieli Francuzi – ładną akcję wykończył na skrzydle Penaud. I oni kontynuowali presję – choć przyłożenie Louisa Bielle’a-Biarrey’a zostało unieważnione po TMO, to po chwili wyszli na prowadzenie 12:7 – tym razem pięknie zachował się Matthieu Jalibert, a na skrzydle Penauda wyręczył Adam Coleman. A potem przyszły żółte kartki, a potem kolejne przyłożenia. Właśnie jedna z kartek, dla Tommy’ego Freemana za atak na Penaud w powietrzu, zaowocowała karnym, po której akcję wykończył sam poszkodowany. W międzyczasie minimalny spalony pozbawił pewnego przyłożenia Henry’ego Pollocka, ale na koniec pierwszej połowy znowu zapunktował Coles i mieliśmy remis 20:20. - - - Druga połowa zapowiadała się pasjonująco, ale okazała się zupełnie inna. Punkty padały tylko na początku. Zaczęło się od kolejnej akcji Pollocka unieważnionej po TMO, a zaraz potem jego drużyna została osłabiona po żółtej kartce. Grające z przewagą Bordeaux zaraz potem też przedwcześnie cieszyło się z przyłożenia, ale ostatecznie w tym okresie zdobyło osiem punktów. Obie drużyny w tej połowie postawiły na obronę i w efekcie ustalony na początku drugiej odsłony wynik pozostał już na tablicy do samego końca. Bordeaux pierwszy raz w historii wznieśli w górę Champions Cup, a kluczem do sukcesu była para ich łączników, Maxime Lucu i Mathieu Jalibert, która rządziła i dzieliła na boisku.
- Cóż, gracze Bordeaux nie zawiedli swoich kibiców – w ich mieście zorganizowano strefę kibica, do której 20 tys. biletów miało rozejść się w pół godziny. A przecież sporo z nich znalazło się w gronie 70 tys., którzy zasiedli na trybunach Principality Stadium.
- Niestety, po końcowym gwizdku mieliśmy na boisku incydent, który skończył się uderzeniem w szyję Pollocka, wobec czego ekipa Saints zażądała ukarania rywali. Mathieu Jalibert odpowiadając na te oskarżenia wskazał na komentarze Pollocka przed meczem, w których nie okazał szacunku francuskim rywalom. Na dodatek Francuzi w pomeczowym świętowaniu naigrywali się z Pollocka parodiując gest wykonywany przez niego po przyłożeniach. Cóż, to wszystko akurat można było sobie darować, tymczasem zajmuje sporo miejsca w mediach. Można powiedzieć – z małej chmury wielki deszcz, bo drobne zdarzenie zostało rozdmuchane do rozmiaru wielkiego skandalu. A wydaje się, że to Pollock ma charakterek, który powinien zostać odrobinę utemperowany.
- Najlepszym graczem tegorocznych europejskich rozgrywek został bohater finału – Damian Penaud. Nic dziwnego – w całym sezonie uzbierał rekordowe 14 przyłożeń (w tym dwa w finale).
Challenge Cup
A dzień wcześniej na tym samym obiekcie (z całkowicie pustymi górnymi poziomami) także angielsko-francuski zestaw mierzył się w walce o Challenge Cup.
- Bath – Lyon OU 37:12. Zdecydowanym faworytem spotkania była ekipa angielska, zdecydowanie liderująca w Premiership i kierowana przez Finna Russella. Mecz zaczął się jednak znakomicie dla Francuzów, gdy po zespołowej akcji przyłożył skrzydłowy Ethan Dumortier. Jednak od tego momentu Lyon już nie mógł zapunktować, natomiast konsekwentna gra Bath przyniosła Anglikom prowadzenie 17:5 po karnym i dwóch przyłożeniach. Przewaga Bath na boisku zmalała w ostatnim kwadransie pierwszej połowy – w wyniku kłopotów z dyscypliną. Najpierw żółtą kartkę zobaczył za bardzo brzydkie wejście głową w głowę Dawita Niniaszwiliego Sam Underhill (dlaczego Holly Davidson pokazała tylko żółtą kartkę? to zasługiwało na czerwoną – identycznie, jak w niedawnym meczu Bath z Pau, gdzie Davidson pokazała Underhillowi czerwony kartonik; i dlaczego Niniaszwili nie zszedł na HIA po takim uderzeniu?), a potem za atak na rywala w powietrzu Will Muir. Wydawało się, że Lyon wykorzysta przewagę dwóch graczy, ale przyłożenie Dumortiera po efektownie rozegranym aucie zostało cofnięte i do przerwy wynik się nie zmienił. Po przerwie, wciąż grający w czternastkę Anglicy powiększyli przewagę po karnym, ale Francuzi wreszcie zdyskontowali liczebną przewagę i zaraz potem zdobyli przyłożenie, zmniejszając stratę do ośmiu oczek. Więcej jednak ugrać w tym meczu nie zdołali. Bath skutecznie broniło, zmuszało rywali do błędów w ataku, a dodatkowo samo punktowało, dorzucając kolejne dwa przyłożenia (drugie z nich po ładnej akcji zaliczył znakomity w tym meczu kapitan drużyny Ben Spencer) i jeszcze jednego karnego Russella (17 punktów z podstawki wobec tylko trzech swojego vis-à-vis Léo Berdeu). Pewnie i zasłużenie wygrało – zdominowało fizycznie Francuzów, nie pozwoliło im rozwinąć skrzydeł w ataku, zmuszało do błędów, a samemu posuwało się do przodu stosując proste rozwiązania.
- Dla Bath to drugi w historii sukces w Challenge Cup – poprzedni miał miejsce w 2008.
Super Rugby Pacific
W Super Rugby Pacific rozegrano przedostatnią kolejkę fazy zasadniczej – w okrojonym zestawieniu, bo trzy drużyny w ten weekend odpoczywały.
- Reds – Hurricanes 27:31. To było bezpośrednie starcie dwóch drużyn walczących o awans do play-off. Na Suncorp Stadium, po tym jak zeszły z niego zawodniczki Australii i Kanady walczące w ramach Pacific Four Series, Reds walczyli o utrzymanie czwartego miejsca w tabeli, rywalizując z ekipą ze stolicy Nowej Zelandii. Jednak australijska publiczność musiała znieść drugą porażkę swojej drużyny tego samego dnia. W pierwszej połowie sytuacja zmieniała się co chwila – punktowanie zaczął Ruben Love, ale Reds dwukrotnie wychodzili na prowadzenie. W ciągu kilku ostatnich minut pierwszej połowy goście zaliczyli dwa przyłożenia, w tym po indywidualnej akcji Cama Roigarda, i wyszli na 13 punktowe prowadzenie, ale w drugiej połowie Reds odrabiali straty i na 20 minut przed końcem znów mieli punkt przewagi. Jednak na kwadrans przed końcem Hurricanes znowu objęli prowadzenie i choć Reds walczyli do końca, wyniku już nie zmienili.
- Poza tym:
• Crusaders – Highlanders 15:12 (mecz bez wielkiej stawki, ale ze sporą dawką emocji; wygrali faworyci, ale w ostatniej minucie meczu goście mieli kopa z karnego na remis i dogrywkę – jednak Cameron Millar spudłował; Sevu Reece został liderem klasyfikacji zawodników z największą liczbą przyłożeń w Super Rugby Pacific – w tym meczu zaliczył swoją 66. piątkę);
• Chiefs – Moana Pasifika 85:7 (nie udało się wyspiarzom pokonać piątej nowozelandzkiej drużyny w tym sezonie – Chiefs nie tylko wygrali, ale wręcz rozgromili rywali, aplikując im 13 przyłożeń; po trzy przyłożenia Leroy’a Cartera i Corteza Ratimy, 24 punkty Damiana McKenziego; jedyne przyłożenie dla Moany zdobył Ardie Savea, który jednak w tym spotkaniu został wyjątkowo skutecznie zneutralizowany przez rywali);
• Western Force – Waratahs 17:22 (Western Force chcieli skończyć sezon wygrana, a Waratahs walczyli o utrzymanie szans na awans do play-off i to oni dzięki wygranej po dogrywce osiągnęli swój cel; sporo nerwówki w końcowych minutach spotkania – w ostatniej minucie regularnego czasu gry Kurtley Beale próbował karnego z 55 m, ale bezskutecznie, potem w dogrywce obie strony też spudłowały z podstawki; zwycięstwo gościom dało przyłożenie zdobyte już w doliczonym czasie dogrywki, a Darby Lancaster dzięki niemu skompletował hat-tricka).
- Trzy pierwsze miejsca na koniec sezonu ligowego mają zagwarantowane Chiefs, Crusaders i Brumbies, ale między nimi stoczy się jeszcze walka o rozkład na tych lokatach. Pewni awansu do play-off są też Hurricanes, a tylko teoretycznie mogliby go stracić Reds. O pozostałe miejsce powalczą Moana, Blues i Waratahs – w ostatniej kolejce Moana zagra w Wellingtonie, a Blues i Waratahs zmierzą się w bezpośrednim pojedynku w Auckland.
- A jeszcze przed tym weekendem (czyli na dwie kolejki przed końcem fazy zasadniczej) poznaliśmy najlepszego gracza tego sezonu (to wynik formuły tej rywalizacji, w której zbiera się punkty po każdej kolejce). Został nim Ardie Savea, podpora zespołu Moana Pasifika, kuszony obecnie ponoć milionowymi kontraktami zamorskimi.
Top 14
- W Top 14 rozegrano zaległe spotkanie (przesunięte o dwa tygodnie w związku ze śmiercią zawodnika Castres, Josai Raisuqe), o niezwykle dużej wadze – pomiędzy dwoma drużynami walczącymi o awans do play-off. Górą wyszło z niego Castres, które już do przerwy prowadziło 24:8, a na początku drugiej połowy – nawet 31:8. Co prawda w drugiej połowie Clermont podjęło pogoń, ale udało się mu zdobyć tylko defensywny punkt bonusowy. Na dwie kolejki przed końcem obie ekipy pozostają w grze o ćwierćfinały, ale to Castres jest w lepszej pozycji (awansowało na piąte miejsce, Clermont pozostało siódme).
- W Pro D2 rozegrano półfinały. W czwartkowym Provence pokonało Soyaux-Angoulême aż 49:22, wyraźnie dominując niemal cały czas – tylko w pierwszych minutach goście prowadzili wyrównaną walkę. W drugim meczu drużyna wyżej notowana po fazie ligowej przegrała – Colomiers uległo Montauban 23:26. Tu emocji nie brakowało – Colomiers już po kwadransie prowadziło 17:0, ale Montauban odrobił stratę i wyszedł na prowadzenie na początku drugiej połowy. Tuż przed końcem na tablicy wyników widniał remis, ale ostatnie słowo należało do gości – decydujące trzy punkty zdobył z ponad 4o-metrowego drop goala Thomas Fortunel. Skład półfinałów: Grenoble – Provence i Brive – Montauban.
- Wydawało się, że w kwestii spadku jest wszystko rozstrzygnięte, tymczasem okazało się, że z powodu problemów finansowych ogłoszono kartą relegację ekipy Biarritz. Jak ta historia się skończy, jeszcze nie wiadomo – Baskowie zapowiedzieli złożenie odwołania od tej decyzji, kto wie też, czy pomocnej ręki nie wyciągnie do nich miliarder Pierre-Edouard Stérin, który już pomagał klubowi rok temu.
Championship
- W angielskiej Championship Nottingham odrobinę nieoczekiwanie pokonało 54:33 Hartpury University (szalony mecz, po kwadransie było 0:26, po półgodzinie 7:33, a potem wszystko się odwróciło), Doncaster Knights pokonali 35:15 Cornish Pirates (i wyprzedzili ich w tabeli, awansując na trzecie miejsce), Ampthill wygrało 54:43 z Cambridge (najsłabsza drużyna ligowej tabeli miała na koniec pierwszej połowy 15 punktów przewagi, ale straciła ją po przerwie), Bedford Blues wygrali 61:16 z Chinnor, Ealing Trailfinders w najciekawszym spotkaniu kolejki zwyciężyli 55:38 Coventry, a London Scottish ograli 31:13 Caldy. Ealing i Bedford są już pewne dwóch pierwszych miejsc, o trzecie powalczą Doncaster, Cornish Pirates i Hartpury.
Japan Rugby League One
- Poznaliśmy finalistów Japan Rugby League One. W sobotę awans wywalczyli obrońcy tytułu mistrzowskiego, Brave Lupus Tokyo, którzy po niezbyt porywającym meczu pokonali Kobe Steelers 31:3 (ponad 16 tys. widzów, najlepszym graczem meczu był Richie Mo’unga). W niedzielę z kolei najlepsi w fazie ligowej Saitama Wild Knights przegrali 24:28 z drugą ekipą ligowej tabeli, Spears Funabashi Tokyo-Bay. Tu widzów było jeszcze więcej, a gwiazdą spotkania okazał się zdobywca dwóch przyłożeń dla zwycięzców, łącznik młyna Shinobu Fujiwara.
- Odbyły się też pierwsze starcia w ramach dwumeczów o utrzymanie w najwyższej lidze i oba zostały rozstrzygnięte przyłożeniami w ostatnich minutach tych spotkań. Hanazono Liners ulegli Mie Heat 25:29 (decydujące przyłożenie zdobył najlepszy zawodnik meczu, Oh Gwang Tee). Drugie spotkanie, pomiędzy Shuttles Aichi i Urayasu D-Rocks było zaiste szalone: już po niespełna kwadransie D-Rocks prowadzili 28:0, ale całą przewagę stracili i na 25 minut przed końcem to ekipa z drugiej ligi miała punkt przewagi. Ostatecznie jednopunktową wygraną dało Shuttles Aichi przyłożenie w doliczonym czasie gry Hiroakiego Saito i podwyższenie najlepszego gracza meczu, Freddiego Burnsa. Dla pokonanych przyłożenia zdobywali m.in. Samu Kerevi i Israel Folau.
Major League Rugby
- W Major League Rugby rugbowy tydzień zaczął się od wtorkowej porażki 24:26 Chicago Hounds z RFC Los Angeles (drużyny kilka razy zmieniały się na prowadzeniu, a o zwycięstwie Kalifornijczyków zadecydowało przyłożenie z końca meczu). Hounds stracili w ten sposób szansę na awans na pierwsze miejsce konferencji wschodniej, natomiast ekipie z LA dzięki wygranej udało się wskoczyć do czołowej czwórki na zachodzie.
- W weekend w najciekawiej zapowiadającym się starciu New England Free Jacks przegrali 17:20 z Old Glory DC – zachowali pierwsze miejsce na wschodzie, a stołeczna ekipa umocniła się w czołowej trójce. W tabeli rozdzielają te dwie ekipy Chicago Hounds, którzy pokonali w ten weekend Anthem RC 33:19 (przegrani to wciąż jedyna ekipa w lidze bez zwycięstwa, poza tym stawka jest mocno wyrównana). - Z kolei na zachodzie znowu zmiana na pierwszym miejscu: Seattle Seawolves pokonali 14:9 dotychczasowego lidera Houston SaberCats, a jego miejsce zajęli Utah Warriors po wygranej 31:28 nad NOLA Gold. Na trzecie miejsce awansował RFC Los Angeles, który w drugim meczu w ubiegłym tygodniu odniósł drugie zwycięstwo – 26:20 nad Miami Sharks. Na dwie kolejki przed końcem fazy zasadniczej na wschodzie pewne awansu są ekipy z Bostonu, Chicago i Waszyngtonu, a pozostałe miejsce rywalizują te z Miami i Nowego Orleanu. Na zachodzie wciąż wszystko może się zdarzyć – pięć ekip w tej konferencji dzieli tylko osiem punktów.
Super Rugby Americas
- Dobiega końca faza zasadnicza Super Rugby Americas – przedostatni tydzień zmagań zaczął się od wywalczonego zawziętą obroną i niezwykle cennego zwycięstwa walczącego o awans do play-off Selknamu z liderem ligi, argentyńskimi Pampas (było 18:16). Selknam co prawda pozostał po tym meczu piąty, ale to znacznie poprawiło jego sytuację przed weekendowym spotkaniem z Yacare, które zajmowało czwarte miejsce w tabeli. I ten mecz Chilijczycy też wygrali, tym razem 20:17 dzięki karnemu w ostatnich sekundach meczu (wcześniej stracili 14-punktową przewagę) i dzięki temu zepchnęli Yacare z czwartego miejsca. Szansę na awans do play-off zachowali także zajmujący szóste miejsce Tarucas dzięki wygranej 54:33 nad Cobras (ta ostatnia ekipa skończyła już rywalizację – z kompletem porażek na koncie). W ostatniej kolejce z trzech drużyn walczących o miejsce w czwórce najtrudniejsze zadanie będą mieli Chilijczycy, którzy zagrają w Cordobie z Dogos, natomiast Yacare i Tarucas zagrają między sobą. Zmiana też na szczycie tabeli – Dogos ulegli Peñarolowi 17:19, a Urugwajczycy dzięki temu wyszarpanemu w końcówce zwycięstwu wrócili na pierwsze miejsce.
SA Cup
- W finale SA Cup (czyli rozgrywek kwalifikacyjnych drużyn prowincjonalnych do Currie Cup w Południowej Afryce) niepokonani dotąd Pumas przed własną publicznością w Nelspruit zwyciężyli Griquas 39:14. Wykorzystali 20 minut gry z przewagą po czerwonej kartce rywala na początku meczu aby wyjść na prowadzenie 19:0. W końcówce sami zostali w czternastkę po czerwonej kartce swojego kapitana, ale mieli już bezpieczną przewagę.
Division 1
W finale ligi belgijskiej (D1) zwycięstwo odniosła ekipa Dendermonde, która pokonała 24:21 Soignies. Dla zwycięzców (którzy w tym sezonie ponieśli tylko dwie porażki) to trzeci tytuł mistrzowski z rzędu i siódmy w historii. Soignies w ostatniej dekadzie sześciokrotnie grało w finale i za każdym razem przegrywało. W rywalizacji pań Gandawa pokonała 15:0 Boitsfort, rewanżując się za jednopunktową porażkę sprzed roku i zdobywając tytuł mistrzowski pierwszy raz w historii.
League National A
Finały także w Szwajcarii. W decydującym spotkaniu męskiej LNA Yverdon pokonało Hermance 25:5 - drużyna Kacpra Ławskiego przełamała niemoc z dwóch poprzednich finałów i sięgnęła po mistrzostwo Szwajcarii po raz czwarty. Z kolei w żeńskiej LNFA Albaladejo RC z Lozanny przełamało dominację Dangels z Lucerny (które zdobyły trzy poprzednie tytuły) i w bezpośrednim starciu zwyciężyło 14:3. To pierwszy tytuł mistrzowski klubu Lozanny (ba, to był w ogóle pierwszy jego finał).
Elite 1
We Francji rozegrano półfinały Elite 1 – czyli najwyższego poziomu ligi kobiet. W rewanżu za ubiegłoroczny finał obrończynie tytułu mistrzowskiego z Bordeaux (Stade Bordelais) pokonały Romagnat 34:18, natomiast w drugim spotkaniu Blagnac uległo Tuluzie 22:27. W finale będziemy mieć zatem spotkanie dwóch ostatnich mistrzów Francji.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]