Champions Cup
Ćwierćfinały Champions Cup to moment, w którym w tych rozgrywkach robi się najciekawiej. I było bardzo ciekawie, choć każdy mecz miał zupełnie inny obraz.
- RC Toulonnais – Stade Toulousain 18:21. Nie było niczego w Tulonie, co przypominałoby radosne ofensywne rugby z meczu z Saracens przed tygodniem. Tym razem, w starciu dwóch francuskich potęg, dominowała obrona. Co prawda gospodarze w pierwszym kwadransie cieszyli się dwukrotnie z przyłożeń, ale oba nie ostały się przeglądowi TMO. Jedyne punkty padały z karnych, a Tulon na koniec pierwszej połowy prowadził 12:6 dzięki kopom Melvyna Jamineta, w tym kilku z własnej połowy. Druga połowa zaczęła się od przyłożeń, ale dla Tuluzy. Co prawda pierwsze z nich znowu zostało unieważnione, ale moment później Jack Willis przedarł się na pole punktowe, a po paru minutach Tuluza ponownie zapunktowała i wyszła na prowadzenie 18:12 (oba przyłożenia w okresie gry w przewadze po żółtej kartce Baptiste’a Serina). Pogoda się jednak pogarszała, a Jaminet karnymi doprowadził do remisu (jeden z nich w kontrowersyjnych okolicznościach – został podyktowany za przewinienie w młynie, który sędzia nakazał rozegrać po przodzie, którego chyba nikt poza nim nie zobaczył). W końcówce Tuluza przyciskała, ale długo nie była w stanie przeważyć, nawet Thomas Ramos spudłował z karnego (zresztą, miał skuteczność w tym meczu daleką od ideału, 4/7). Ostatecznie jednak to właśnie on dostał kolejną szansę i mimo trudnej pozycji skończył mecz trafieniem dającym cenną wygraną Tuluzie.
- Leinster – Glasgow Warriors 52:0. Leo Cullen posadził na ławce rezerwowych część swoich gwiazd z kapitanem drużyny Caelanem Dorisem i młynarzem Danem Sheehanem na czele (Doris zresztą na boisku pojawił się bardzo szybko, po kontuzji w pierwszej połowie Jacka Conana). Jednak to nie przeszkodziło Irlandczykom w odniesieniu kolejnego imponującego zwycięstwa – tydzień po wygranej 62:0 nad Harlequins, Leinster odprawił bez straty ani jednego punktu i z ośmioma przyłożeniami na swoim koncie mistrzów ligi URC. To prawdziwe upokorzenie Szkotów. Irlandczycy rozstrzygnęli ten mecz bardzo szybko – rywale wytrzymali 10 minut (podczas których unieważnione przez TMO przyłożenie zaliczył Jordie Barrett), a przez kolejne pół godziny przed przerwą stracili aż 33 punkty. Spośród pięciu przyłożeń Leinsteru w tej części spotkania, jedno z nich było przyłożeniem karnym, a w okresie osłabienia rywali po obejrzanej przy tej okazji żółtej kartce padły trzy kolejne. Drugą połowę Szkoci zaczęli ambitnie, ale znowu bez efektu, a już po pięciu minutach gry Leinster zaczął powiększać swoje prowadzenie. Punktowanie skończył ten sam zawodnik, który je zaczął – Max Deegan, a gwiazdami spotkania byli Jordie Barrett i Sam Prendergast. Od momentu, gdy Leinster stracił ostatnie punkty w tych rozgrywkach, sam zdobył ich już 142…
- Poza tym:
• Bordeaux-Bègles – Munster 47:29 (po pierwszych 35 minutach i pokazie imponującego ataku gospodarzy, znakomicie kierowanego przez Maxime’a Lucu, Bordeaux prowadziło 29:3; kolejne 50 minut już tak piękne w wykonaniu Francuzów nie było – jednak choć w drugiej połowie stracili aż cztery przyłożenia, kontrolowali wynik i potrafili zapunktować nawet grając w samej końcówce w trzynastkę, gdy przyłożenie zaliczył niezawodny Louis Bielle-Biarrey; pierwsze przyłożenie w meczu zdobył Damian Penaud – to było już jego dwunaste w tym sezonie europejskich rozgrywek, czym pobił dotychczasowy rekord Chrisa Ashtona);
• Northampton Saints – Castres Olympique 51:16 (pewne zwycięstwo angielskiego rodzynka; bardzo dobry występ Alexa Mitchella, do tego dwa przyłożenia Henry’ego Pollocka, któremu jednak zarzucono arogancję przy ich okazji; mecz nie był pięknym widowiskiem – aż 34 karne, a jedno z brzydkich czyszczeń w przegrupowaniu przyniosło aż trzy żółte kartki pokazane graczom po obu stronach).
- Pary półfinałowe: Bordeaux-Bègles – Tuluza i Leinster – Northampton Saints. Leinster jest zdecydowanym faworytem swojego pojedynku, trudno natomiast wskazać go w spotkaniu dwóch najlepszych obecnie ekip z Francji.
Challenge Cup
Mecze ćwierćfinałowe rozegrano także w Challenge Cup – w większości z nich walka toczyła się praktycznie do końca.
- Connacht – Racing 92 40:43. Zwroty akcji i emocje do samego końca – wart oglądnięcia mecz rozegrany na Dexcom Stadium, w którym gospodarze gościli jedną z francuskich potęg. Gospodarze zanotowali znakomity początek – już po niespełna kwadransie prowadzili 21:5, a efektem ostatniej z akcji w tym okresie, zakończonej karnym przyłożeniem, była także czerwona kartka dla jednego z Francuzów. Było zatem przed Connachtem niemal 70 minut gry z przewagą jednego zawodnika. Jednak tak jak bilans pierwszego kwadransa wyniósł w przyłożeniach 3:1, tak bilans reszty pierwszej połowy był dokładnie taki sam, tyle że w drugą stronę i do przerwy gospodarze prowadzili już tylko czterema punktami. Po przerwie paryżanie szli za ciosem, a gospodarze wydawali się bezradni – drugie przyłożenie Nolanna le Garreca, dwa jego karne (w sumie 18 punktów), drop goal Owena Farrella dały im prowadzenie 43:28. 15 punktów straty wydawało się nie do odrobienia na kilka minut przed końcem, ale wtedy Connacht rzucił się do ataku i był bliski sukcesu. Zdobył jedno przyłożenie, potem z boiska wyleciał Farrell (z żółtą kartką, choć ocena sędziego była bardzo łaskawa), a Cian Predergast (wcześniej dwa włanse przyłożenia) wspaniale wypracował kolejne przyłożenie dla gospodarzy. W ostatniej akcji mieli piłkę w rękach na własnej połowie, grali przeciwko trzynastu rywalom, ale zamiast zaatakować, piłkę z rąk wypuścili.
- Poza tym:
• Edinburgh – Bulls 34:28 (pierwsza połowa zdecydowanie dla Szkotów, którzy wygrali ją 24:7, a na starcie drugiej odsłony prowadzili już nawet 31:7; Bulls dopiero wtedy się przebudzili, zaczęli odrabiać straty, na pięć minut zmniejszyli dystans do 6 punktów, ale ostatecznie ich były gracz Pierre Schoeman ukradł im piłkę i to edynburczycy cieszyli się z wygranej);
• Ospreys – Lyon OU 18:20 (ostatnia walijska drużyna poza burtą w europejskich pucharach; źle wróżyły gospodarzom szybko stracone punkty i kontuzja Justina Tipurica; ostatecznie walczyli do końca, ale francuska obrona przeważyła);
• Bath – Gloucester 61:26 (tu dla odmiany wyraźne zwycięstwo; Bath bardzo szybko wyszło na prowadzenie i po kwadransie wygrywało 19:7; w pierwszej połowie goście jeszcze się odgryzali, ale i tak przewaga gospodarzy do przerwy wyniosła 14 punktów, a w drugiej połowie jeszcze bardziej odjechali).
- Pary półfinałowe: Racing 92 – Lyon OU i Bath – Edinburgh. Podobnie jak w Champions Cup mamy francuskie derby w jednym pojedynku, a w drugim starcie dwóch drużyn z Wysp Brytyjskich.
Super Rugby Pacific
W dziewiątej kolejce Super Rugby Pacific znowu porażka ekipy nowozelandzkiej z australijską.
- Waratahs – Chiefs 21:14. Zwycięstwo australijskie nad ekipą z Nowej Zelandii tym cenniejsze, że odniesione nad liderem ligowej tabeli i w dość nerwowych okolicznościach. Waratahs zaczęli spotkanie świetnie i po 25 minutach prowadzili 14:0 (m.in. dzięki przyłożenie po solowej akcji Josepha-Aukuso Sua’ali’iego, który pokonał czterech obrońców). Chwilę potem zdobyli trzecie przyłożenie, które jednak zostało unieważnione po kontrowersyjnym TMO, Chiefs wreszcie odpowiedzieli, a jeden z Nowozelandczyków zobaczył żółtą kartkę w sytuacji, w której miejscowi kibice woleli zobaczyć czerwoną. Po przerwie znowu Waratahs ukąsili – rozpaczliwą obronę pod swoim polem punktowym zamienili w przyłożenie po akcji przez całą długość boiska. Chiefs zmniejszyli straty, ale choć w samej końcówce grali z przewagą gracza, ostatecznie nie zmienili losów meczu.
- Poza tym:
• Hurricanes – Crusaders 24:31 (Crusaders prowadzili już 31:10, ale w samej końcówce na 8 minut zostali na boisku w trzynastkę i z trudem uratowali zwycięstwo);
• Blues – Moana Pasifika 36:17 (cztery przyłożenia aucklandczyków do przerwy, w tym po efektywnej akcji skrzydłem z podkopnięciem w wykonaniu Beaudena Barretta, ustawiły mecz i dały Blues trzecie zwycięstwo w sezonie);
• Highlanders – Fijian Drua 43:20 (z 17:3 po pierwszej połowie zrobiło się tylko 24:20 po kolejnych 20 minutach; wtedy jednak jeden z Fidżyjczyków zobaczył żółtą kartkę i Nowozelandczycy odzyskali inicjatywę – nie tylko przypieczętowali zwycięstwo, ale i wywalczyli punkt bonusowy; wymarzony debiut dla Highlanders zaliczył Tongijczyk Taniela Filimone, który zaliczył dwa przyłożenia w pierwszym kwadransie);
• Reds – Brumbies 26:39 (zaczęło się od 14:0 dla Reds po 20 minutach, ale kolejne trzy przyłożenia, jeszcze przed przerwą, poszły na konto gości z Canberry; po przerwie na moment Reds zmniejszyli stratę do 2 oczek, ale kolejne trzy przyłożenia Brumbies rozstrzygnęły spotkanie).
- Na czoło ligowej tabeli wyszli Crusaders, którzy wykorzystali potknięcie Chiefs. Jednak wciąż na miejscach od 3–6 komplet drużyn australijskich. Broniący tytułu Blues po zwycięstwie awansowali tylko z dziesiątego na dziewiąte miejsce – a na dwóch ostatnich lokatach w tabeli znowu znalazły się obie drużyny wyspiarskie.
Pro D2
- Po raz 26 spotkały się ekipy francuskiej drugiej ligi, Pro D2. Liderem ligowej tabeli pozostało Grenoble mimo poniesienia trzeciej porażki w czterech ostatnich spotkaniach – ekipa z Delfinatu przegrała na wyjeździe 22:26 z Valence Romans, a o nieoczekiwanej porażce zadecydowało karne przyłożenie w doliczonym czasie gry. Przewaga Grenoble nad drugim Brive zmalała do 5 punktów – Brive w ten weekend pokonało 19:13 Agen (mimo czterech żółtych kartek w drugiej połowie, w tym gry w trzynastkę przez kilka ostatnich dramatycznych minut – jednak w tym okresie sami zapunktowali, po karnym Curwina Boscha z własnej połowy). Także trzecia w lidze ekipa Provence wygrała – 31:20 z innym zespołem z czołowej szóstki – Béziers. Na czwarte miejsce w lidze awansowało Colomiers, po wygranej po zaciętym meczu 46:37 z Aurillac (pierwsze przyłożenie w nim zdobył Rodrigo Marta). Przeskoczyło w tabeli ekipę Soyaux-Angoulême, która uległa Nevers 23:30. Potknięcia Béziers i Angoulême wykorzystało Montauban, które co prawda do czołowej szóstki nie wskoczyło, ale zrównało się punktami z szóstym zespołem ligi po wygranej nad Dax 35:23 (odniesionej mimo gry przez pół spotkania w osłabieniu). Poza tym Mont-de Marsan pokonało 15:9 Oyonnax (ważne starcie w dołach tabeli, zwycięzcy odskoczyli od strefy spadkowej na 4 punkty), a zdegradowana już Nicea pokonała sensacyjnie Biarritz 42:41 (prowadziła już 16 punktami, potem prowadzenie straciła, a ostatecznie przeważył rzut karny na koniec meczu).
Championship
- W angielskiej drugiej lidze, Championship, rozegrano szesnastą kolejkę spotkań. Lider ligi, Ealing Trailfinders, odniósł wyjazdowe zwycięstwo 41:24 nad London Scottish (choć pierwsza połowa tych londyńskich derbów nieoczekiwanie była remisowa). Przegrał za to wicelider – Coventry uległo na własnym boisku Ampthill 26:31 (przegrywając 0:17 drugą połowę i decydujące przyłożenie tracąc w 80. minucie). Zachował jednak drugie miejsce w tabeli. Trzeci Bedford Blues pokonali Nottingham aż 87:19 (aż pięć przyłożeń Deana Adamsona, który punktowanie zaczął już w drugiej minucie meczu i w ten sposób uczcił swoje 32. urodziny; jedyne zwycięstwo gospodarzy w całej kolejce). Poza tym Caldy przegrało 10:41 z Hartpury University, Cambridge uległo 17:52 Doncaster Knights, a Chinnor przegrało 31:33 z Cornish Pirates (mimo niesamowitej pogoni w końcówce).
Japan Rugby League One
- W piętnastej kolejce Japan Rugby League One w najciekawiej zapowiadającym się spotkaniu kolejki niezwykle ważne zwycięstwo odnieśli Shizuoka BlueRevs. Ekipa, która zajmuje w lidze czwarte miejsce i jako jedyna z czołowej czwórki nie była przed tym weekendem jeszcze pewna awansu do play-off, dzięki wygranej nad broniącymi tytułu Brave Lupus Tokyo bardzo mocno przybliżyła się do półfinałów. BlueRevs już do przerwy prowadzili 26:0, a ostatecznie zwyciężyli 56:26. Dla mistrzów to była dopiero druga porażka w tym sezonie. Poza tym zwycięstwa faworytów: Mie Heat uległo Saitama Wild Knights 33:53 (choć do przerwy był remis 19:19; mecz oglądało prawie 15 tys. widzów), Sagamihara Dynaboars pokonali wyżej notowanych Yokohama Eagles 38:28, Urayasu D-Rocks ulegli Kobe Steelers 20:33 (dzięki temu Steelers zachowali jeszcze szansę na dogonienie BlueRevs; w barwach beniaminka dwa przyłożenia zdobył będący odkryciem ostatnich tygodni Soma Matsumoto), Black Rams Tokyo pogłębili kłopoty ekipy Toyota Verblitz wygrywając z nią 37:7 (wygląda na to, że Steve Hansen i Ian Foster powoli mogą się pakować), a Spears Funabashi Tokyo-Bay pokonali 30:10 Tokyo Sungoliath. W tabeli bez wielkich zmian – Kobe Steelers ma coraz mniejsze szanse, aby odebrać Shizuoka BlueRevs awans do półfinałów (9 punktów różnicy na trzy kolejki przed końcem), a Toyota Verblitz i Mie Heat coraz mniejsze szanse, aby wygrzebać się z ostatniej trójki, czyli miejsc skazujących na grę w barażach o utrzymanie.
- Warto zwrócić na ponad 12 tys. widzów, którzy oglądali drugoligowy mecz między Red Hurricanes Osaka i Hanazono Liners (wygrany 48:31 przez zajmujących trzecie miejsce w tabeli gości, których zwycięstwo mocno zbliżyło do awansu do barażu o awans).
Major League Rugby
- Weekend w Major League Rugby zaczął się od niewątpliwego hitu: broniący tytułu New England Free Jacks pokonali aż 39:12 mierzących w mistrzostwo ligi San Diego Legion. W innym ciekawym pojedynku także porażka drużyny z zachodu – Miami Sharks sprawili sporą niespodziankę wygrywając 31:22 z liderem zachodniej konferencji, Houston SaberCats. W tej sytuacji szansę na objęcie prowadzenia nad Pacyfikiem dostali gracze Los Angeles RFC, ale i oni przegrali 28:45 z Utah Warriors. W efekcie SaberCats pozostali na pierwszym miejscu, a Warriors wyprzedzili Legion. Na wschodzie liderami są nadal Chicago Hounds (28:20 z wciąż czekającym na wygraną zespołem Anthem), a na drugie miejsce wskoczyli Free Jacks, wykorzystując porażkę dotychczasowego wicelidera, Old Glory DC, z NOLA Gold (29:51).
Super Rugby Americas
- W Super Rugby Americas już we wtorek kończono poprzednią kolejkę spotkań, osiągając przy okazji półmetek rundy zasadniczej – Tarucas przegrali 16:21 z Peñarolem, ale wygrana bez punktu bonusowego nie pozwoliła Urugwajczykom odzyskać straconego w weekend pierwszego miejsca w tabeli. Na początek rundy rewanżowej, w weekend, mieliśmy rewanż za poprzedni finał rozgrywek – w argentyńskich derbach pierwszą porażkę w tym sezonie ponieśli Pampas, pokonani przez broniących tytułu Dogos 22:8. Bohaterem zwycięzców był Juan Bautista Baronio, który z kopów zdobył 17 punktów. Ale ten wynik przyćmili gracze paragwajskiego Yacare, którzy pokonali Peñarol aż 36:8. Poza tym Selknam pokonał najsłabszych w rozgrywkach brazylijskich Cobras 39:19. Rywalizacja o wejście do czołowej czwórki w tym sezonie zapowiada się pasjonująco – drużyny od pierwszego do piątego miejsca dzieli 5 punktów. A szóści Tarucas, choć tracą sześć oczek do piątych Yacare, mają jeden mecz rozegrany mniej. Szans na awans nie mają tylko Cobras (wciąż komplet porażek).
Didi 10
- Sporo lig zaczyna wchodzić w fazy pucharowej. Jest wśród nich gruzińska liga Didi 10 ze swoim nietypowym formatem play-off. W pierwszy weekend zmierzyły się ekipy z miejsc 3–6: w derbach stolicy Armia pokonała Chwamli 13:3, natomiast w drugim meczu niespodzianka – Ares Kutaisi, choć był gospodarzem spotkania i w fazie zasadniczej uzbierał aż 22 punkty więcej od swoich rywali, przegrał z Charebi Rustawi 17:22.
Kenya Cup
- W Kenii rozegrano decydujący mecz mistrzostw kraju – Kenya Cup. Zwyciężyła w nim czwarty raz z rzędu i piąty w historii ekipa Kabras Sugar, która przeszła przez rozgrywki z kompletem zwycięstw (zresztą, ich seria ciągnie się już od kilku sezonów i finałowa wygrana była ich 41. z rzędu). Jednak sobotni mecz był dla nich niełatwą przeprawa, a wygrana nad Menengai Oilers zaledwie jednopunktowa (27:26).
Super Rugby Aupiki
- W Nowej Zelandii dwie najlepsze drużyny czterozespołowej stawki rozegrały mecz decydujący o mistrzostwie kobiecych rozgrywek Super Rugby Aupiki. Mierzyły się w nim drużyny, które sięgnęły po dwa ostatnie tytuły mistrzowskie – Blues i Matatū. W ekipie z Auckland zobaczyliśmy na boisku m.in. Portię Woodman-Wickliffe (dla której być może był to ostatni mecz rugby union w Nowej Zelandii – choć przed meczem przyznała, że nie podpisała kontraktu z australijską ekipą kobiecej NRL). Właśnie Woodman odegrała ważną rolę w tym nieco chaotycznym i emocjonującym spotkaniu – w końcówce, w której jej drużyna grała osłabiona po czerwonej kartce, zaliczyła kluczowy przechwyt, który zakończył mecz przy prowadzeniu jej drużyny 26:19. Dla Blues to drugi tytuł w historii – są pierwszą drużyną, która tego dokonała w krótkiej historii rozgrywek.
Super W
- W finale kobiecej australijskiej ligi Super W NSW Waratahs pokonały Queensland Reds na Sydney Oval 43:21. Dla gospodyń to oznaczało drugi tytuł mistrzowski z rzędu i szósty w historii rozgrywek, które toczą się od ośmiu lat. Bohaterką meczu była skrzydłowa drużyny z Sydney, Desiree Miller, która zdobyła jedno z przyłożeń po ładnej akcji oraz miała spory wkład w kilka kolejnych.
- Blues i NSW Waratahs zmierzą się w pojedynku o tytuł mistrzyń kobiecego Super Rugby – starciu, które zostanie rozegrane pierwszy raz w historii.
Rugby Premier League
- W Indiach ogłoszono szczegóły dotyczące planowanej Rugby Premier League - franczyzowej ligi Rugby 7. Sześć drużyn (z Mumbaju, Hajdarabadu, Bangaluru, Madrasu, Dehli i regionu Kalinga), w każdej z nich mieszanka: po 5 zawodników z SVNS, po 3 z Hongkongu, Niemiec lub Kanady oraz po 5 graczy miejscowych. Już zaawizowano m.in. Perry’ego Bakera czy Rosko Specmana. Do tego uznani zagraniczni trenerzy. Rywalizacja ma toczyć się od 1 do 15 czerwca w Mumbaju - World Rugby zagwarantowało organizatorom nieorganizowanie w tym czasie innych turniejów Rugby 7, aby mogli bez przeszkód werbować graczy z SVNS. Nietypowy ma być format spotkań – cztery kwarty po cztery minuty. Każdego dnia mają odbywać się po dwa spotkania, a w weekendy po trzy. Każda drużyna zagra 10 spotkań w fazie zasadniczej, do tego dojdzie dwuetapowa faza pucharowa.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]