Polska wygrała z Chorwacją 58:27 w meczu Rugby Europe Trophy w Gdyni.
To był trzeci mecz Polaków w ramach rozgrywek Rugby Europe Trophy, trzeci duetu selekcjonerskiego Kamil Bobryk – Tomasz Stępień i trzeci zwycięski – tym razem ofiarą „Maków” padła Chorwacja w stosunku 58:27. Ta wygrana dała Polakom awans na pozycję liderów dywizji Trophy. Brawo, oby tak dalej!
Kamil Bobryk unikał przed meczem jak ognia słowa „faworyt”, ale nie da się ukryć, że Polacy nim byli i ze swojego zadanie wywiązali się doskonale. Potwierdziły się przedmeczowe przewidywania, że Chorwaci są lepsi w ataku niż w obronie. Polacy zdobyli dziewięć przyłożeń i wygrali zdecydowanie 58:27. Poprzednio Biało-Czerwoni byli tak skuteczni w 2001 r., gdy pokonali Łotwę 60:18.
Już w 21. sekundzie spotkania po bardzo dynamicznej akcji piłkę na polu punktowym gości położył Łukasz Korneć, jednak okazało się, że chwilę wcześniej piłka znalazła się na aucie. Co się odwlecze to nie uciecze, pięć minut później wynik przyłożeniem otworzył debiutant Tomas Toevalu, a z karnego po kilku minutach prowadzenie „Maków” podwyższył nasz łącznik ataku, Wojciech Piotrowicz.
Wówczas najlepszy swój fragment gry w tej połowie zanotowali Chorwaci, a ich składną akcję zaowocowało przyłożeniem Toniego Miloša, co zmniejszyło przewagę gospodarzy do zaledwie jednego punktu – 8:7.
Polacy długo nie pozostali dłużni i do końca pierwszej połowy dyktowali warunki – piłkę kolejno kładli na polu punktowym: ponownie Toevalu, dwukrotnie Jędrzej Nowicki (przy jednej z jego akcji fantastyczną asystą popisał się grający na pozycji obrońcy Patryk Reksulak) oraz Łukasz Korneć (świetne podanie Jonathana O’Neilla). Goście odgryźli się tylko jednym karnym co dało wysokie prowadzenie Polski - do przerwy było 32:10.
Druga połowa gdyńskiego meczu była bardziej wyrównana, jednak wciąż toczyła się pod dyktando Biało-Czerwonych. Lepiej drugą część spotkania zaczęli goście, którzy jako pierwsi zdobyli przyłożenie po efektownym skoku na pole punktowym jednego z Chorwatów.
W drugiej połowie Polacy kazali czekać aż 13 minut na pierwszą zdobycz punktową, ale warto było, bo ta akcja była niezwykle efektowna – Wojciech Piotrowicz dalekim i precyzyjnym przerzutem uruchomił Kacpra Wróbla, który nie miał problemu z położeniem punktów. Popularny „Wojtas” podsumował swą dobrą grę dwoma podwyższeniami z trudnych pozycji i z czystym sumieniem mógł ustąpić pola Danielowi Gduli, który godnie go zastąpił – zawodnik Awenty Pogoni Siedlce raz przyłożył punkty i po chwili podwyższył. W międzyczasie była jeszcze efektowna solowa i skuteczna akcja Jonathana O’Neilla. Mecz zakończył się przyłożeniem gości i spotkanie zakończyło się wysoką i zasłużoną wygraną Polski 58:27 co daje naszej drużynie prowadzenie w dywizji Rugby Europe Trophy. Kolejne mecze w rozgrywkach Biało-Czerwoni rozegrają na początku kwietnia z Luksemburgiem i Szwecją – będą to spotkania wyjazdowe.
Polska – Chorwacja 58:27 (32:10)
Punkty dla Polski: Wojciech Piotrowicz 11, Thomas Toevalu Leszka, Jędrzej Nowicki i Kacper Wróbel po 10, Dawid Gdula 7 oraz Łukasz Korneć i Jonathan O’Neill po 5.
Polska: 1. Jakub Wojtkowicz, 2. Dominik Mohyła, 3. Zenon Szwagrzak - 4. Piotr Zeszutek (K), 5. Michał Krużycki - 6. Alexander Nowicki - 7. Bercho Botha, 8. Thomas Toevalu Leszka - 9. Jędrzej Nowicki - 10. Wojciech Piotrowicz - 11. Kacper Wróbel, 12. Nicolas Saborit, 13. Jonathan O’Neill, 14. Łukasz Korneć - 15. Patryk Reksulak. Rezerwowi: 16. Wiktor Wilczuk, 17. Peet Vorster, 18. Sylwester Gąska, 19. Arkadiusz Janeczko, 20. Radion Yavorshchuk, 21. Daniel Gdula, 22. Mateusz Plichta, 23. Robert Wójtowicz,.
Chorwacja: 1. Ivan Kordun, 2. Krešimir Čorić, 3. Ilija Biškić - 4. Dražen Brčić-Šušak, 5. Toni Miloš - 6. Dylan Rowe, 7. Andrija Galić, 8. Ivo Perić – 9. Niko Vranešević – 10. Nik Jurišić (K). – 11. Filip Perica, 12. Marko Grčić – 13. Deon Mau'u Waipu, 14. Petar Marinović – 15. Matej Buljanović. Rezerwowi: 16. Martin Botticino. 17. Tomislav Stipić, 18. Franko Tomić Petersfield, 19. Karlo Delo, 20. Marko Livaić, 21. Lauro Kostić, 22. Jan Vlašić, 23. Ivano Šojić.
Sędziowie - Główny: Inigo Atorrasagasti, asystenci; Jon Ibisate i David Castro. Wszyscy z Hiszpanii.
