Top 14 - Francja
Już po raz piętnasty spotkały się drużyny francuskiej Top 14. Na pierwszy plan wysunęły się heroiczne w zasadzie boje ostatniego w tabeli Vannes oraz Lyonu mierzącego się z liderem ligi.
- RC Vannes – Stade Français 33:28. Można powiedzieć, że to był mecz o 8 punktów, a nie o 4 – mierzyły się dwa ostatnie zespoły w ligowej tabeli i porażka Vannes, tracącego do rywali aż 7 oczek, oznaczałaby prawdopodobnie pogrzebanie nadziei na utrzymanie w lidze. I początek meczu zwiastował takie zakończenie: pierwsze punkty zdobył dla paryżan z karnego Zack Henry, a już po 5 minutach gry Bretończycy zostali na boisku w czternastkę po czerwonej kartce Francisa Sailiego – czekało ich zatem 75 minut gry w osłabieniu. Nieoczekiwanie jednak to oni zdobyli pierwsze przyłożenie w meczu, wyszli na prowadzenie, a ostatecznie wygrali pierwszą połowę 23:13, zdobywając przyłożenie w ostatniej jej akcji, w której na dodatek żółtą kartkę zobaczył jeden z gości – i to był pierwszy z trzech ich kartoników, dzięki którym przez większość drugiej połowy siły na boisku były wyrównane. Paradoksalnie jednak, wtedy do głosu doszli paryżanie, którzy po powrocie na boisko trzykrotnie zmniejszali dystans do mniej niż 7 punktów, jednak losów spotkania nie zdołali odwrócić. Imponująca wygrana beniaminka odniesiona w ulewnym deszczu.
- Union Bordeaux-Bègles – Lyon OU 20:22. Kolejny niesamowity mecz Lyonu i sensacja – pokonany lider ligowej tabeli. Co prawda Bordeaux zagrało bez reprezentantów w swojej niesamowitej formacji ataku (trzech z nich zasiadło tylko na ławce rezerwowych, w tym Mathieu Jalibert), ale mimo wszystko Lyonowi wiele szans nie dawano. Tymczasem już po czterech minutach było 0:10 – najpierw karny Léo Berdeu (w sumie zdobył 17 punktów z kopów), a moment później imponujące przyłożenie Dawita Niniaszwiliego z podwyższeniem Berdeu. Gracze Bordeaux co prawda dzięki dwóm przyłożeniom wyszli do przerwy na czteropunktowe prowadzenie, ale w drugiej połowie stracili je po kolejnych karnych Berdeu. Na kwadrans przed końcem Lyon miał dwa punkty przewagi, a Bordeaux atakowało, aby zmienić wynik. Cóż z tego, skoro przegrywało auty na połowie rywali. Na trzy minuty przed końcem wreszcie dostało karnego, którego na trzy punkty zamienił Joey Carbery – jednak Lyon miał jeszcze szansę na jedną akcję i karnym odpowiedział Berdeu. Bordeaux wywalczyło jeszcze piłkę po wznowieniu, ale na połowie rywali straciło je na rzecz broniących z niesłychaną intensywnością gości i niespodzianka stała się faktem. Bordeaux pierwszy raz w tym sezonie przegrało na swoim boisku, a fotel lidera zachowało dzięki defensywnemu bonusowi.
- Poza tym:
• Stade Toulousain – Montpellier Hérault 27:17 (do przerwy 0:3 po karnym Stuarta Hogga, ale w drugiej połowie przez pół godziny koncert gry mistrzów Francji – 27 kolejnych punktów, które pogrążyły gości; Montpellier w ostatnich paru minutach odebrało jednak tuluzańczykom ofensywny punkt bonusowy zdobywając dwa przyłożenia; pod nieobecność francuskich gwiazd wyróżniali się zawodnicy z zagranicy – Jack Willis, Juan Cruz Mallía, Blair Kinghorn czy Ange Capuozzo);
• Racing 92 – Castres Olympique 20:27 (fatalna seria paryżan trwa; ten mecz rozstrzygnął się w dużej mierze w pierwszej połowie, wygranej przez gości 27:6 – a prowadzenie mogło być wyższe, bo o włos od swojego drugiego przyłożenia był Santiago Arata; na początku drugiej połowy Stuart Lancaster opróżnił ławkę rezerwowych, ale choć Racing odrabiał straty i na trzy minuty przed końcem zmniejszył dystans do 7 oczek, na więcej w tym meczu nie zasłużył);
• Section Paloise – ASM Clermont 20:14 (w Pau lało i deszcz nie pomagał; po pierwszej połowie, mimo dominacji na boisku gości, to gospodarze prowadzili 3:0; przyłożenia zaczęły padać po przerwie, obie drużyny zaliczyły po dwa, ale ostatecznie to Pau triumfowało dzięki lepszej skuteczności z karnych – a Clermont nie zdobyło nawet bonusa defensywnego);
• USA Perpignan – Aviron Bayonnais 16:11 (zacięty pojedynek, w którym obie drużyny wymieniły po jednym przyłożeniu, a kopacze nie wykorzystali ponad połowy swoich licznych okazji; Katalończycy wspierani przez swoją publiczność ostatecznie byli górą, choć w ostatniej akcji, gdy stracili jednego gracza z żółtą kartką, rywale byli blisko wejścia na ich pole punktowe);
• RC Toulonnais – Stade Rochelais 45:26 (zaczęło się od 0:17 po 20 minutach, ale potem przyłożenia zdobywali już tylko gospodarze, a uzbierali ich aż osiem; na boisku było sporo młodzieży, a wyróżnił się m.in. Gaël Dréan).
- Na czele tabeli nadal ta sama trójka, która nawet zwiększyła przewagę nad resztą stawki: Bordeaux, Tuluza i mający trzy punkty mniej Tulon. Największym ruchem w tabeli był spadek Racingu 92 z 9. na 12. miejsce – w ten sposób obie ekipy paryskie znalazły się w ostatniej trójce…
- Po osiemnastej kolejce Pro D2 prowadzące w tabeli Grenoble z powrotem zwiększyło przewagę nad ścigającymi je drużynami do 10 punktów – wykorzystało porażki pozostałych ekip z podium. Samo wygrało 33:17 z Biarritz, m.in. dzięki hat-trikowi Kaminieliego Rasaku. Rywale zaliczyli czwartą porażkę z rzędu – w tym czasie spadli z czołowej trójki aż na dwunaste miejsce. Wicelider, Béziers, zachował drugie miejsce mimo przegranej 17:29 z Colomiers (nie pomogło 12 punktów Samuela Marquesa, gościom natomiast pomogło znakomite przyłożenie na samym początku spotkania jego kolegi z reprezentacji Portugalii, Rodrigo Marty), podobnie trzecia drużyna w tabeli, czyli Provence, która na wyjeździe uległa Aurillac 17:26 (16 punktów dla zwycięzców Tedo Abżandadze). Do niezwykle ważnego spotkania doszło także w dołach tabeli – starły się dwie ostatnie drużyny ligi, Valence Romans i Nicea. Obie drużyny postawiły na ofensywę, padło 13 przyłożeń, a ostatecznie wygrali gospodarze (i to z bonusem) 57:34 – pozostali przedostatni, ale zwiększyli przewagę nad Niceą do 14 punktów i beniaminek w praktyce chyba jest już skazany na powrót do Nationale. Poza tym Angoulême wygrało z Dax 46:23 (i awansowało na czwarte miejsce w tabeli; hat-trick George’a Tilsley’a, natomiast poważna kontuzja Petera Lydona, na którego liczył na pewno trener Holandii), Oyonnax pokonało Brive 34:16 (wykorzystując grę rywali w osłabieniu przez godzinę; Oyonnax kontynuuje zwycięską serię, ale wciąż jest tylko dziewiąte, natomiast Brive znowu obsunęło się o jedną pozycję w tabeli, na piąte miejsce), Mont-de-Marsan przegrało z Montauban 21:33 (gospodarze mają już tylko 3 punkty przewagi nad Valence Romans), a Nevers zwyciężyło Agen 29:28 (rozstrzygając mecz na swoją korzyść siedmiopunktową akcją tuż przed końcową syreną).
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia
Rundę rewanżową rozpoczęto w URC – rozegrano dziesiątą kolejkę spotkań, choć ekipom z RPA brakuje kilku meczów do kompletu.
Lions – Bulls 22:35. Jedyny mecz derbowy tej kolejki rozegrano w Johannesburgu. Faworytem byli goście i nie zawiedli, choć długo mecz nie układał się po ich myśli. Co prawda po kwadransie prowadzili 10:0, ale potem ich licznik stanął i do przerwy to Lions mieli jednopunktową przewagę. A po przerwie dzięki karnym utrzymywali ją przez kolejny kwadrans. Przyłożenie Jaspera Wiese zmieniło sytuację, ale i wtedy Lions zdołali niebezpiecznie zmniejszyć dystans. I dopiero ostatni kwadrans pozwolił Bulls potwierdzić zwycięstwo – dwa przyłożenia pozostały bez odpowiedzi gospodarzy, a na dodatek dały gościom ofensywny bonus. Przesądziła ławka rezerwowych ekipy z Pretorii, na której było kilku Springboków. A sporo uwagi przyciągnął David Kriel, który punktował zarówno poprzez przyłożenie, jak i z podstawki. W sumie – efektowne spotkanie, w którym sporo było szybkich akcji.
Leinster – Stormers 36:12. Nie ma znaczenia, ilu reprezentantów Irlandii gra w drużynie Leinsteru – tym razem było ich niewielu (zwracali uwagę wracający po kontuzji do gry Dan Sheehan i James Lowe), a mimo to pewnie wygrali z ekipą Evana Roosa i Maniego Libboka. Pierwsza połowa bliska remisu, aż do ostatniej akcji, w której przyłożenie Sheehana dało gospodarzom 10-punktową przewagę. Po przerwie dublińczycy tę przewagę już tylko zwiększali – kolejne przyłożenia zdobywali Jordie Barrett, drugi raz Sheehan i także drugi raz Jamie Osborne, dzięki czemu zrobiło się aż 36:7. W tej sytuacji przyłożenie Roosa na koniec spotkania nie miało już większego znaczenia. Kto wie, czy decydującym momentem meczu nie była 38. minuta, gdy z powodu kontuzji opuścił boisko reżyser gry gości, Libbok. Bez niego gra kapsztadczyków się posypała.
Poza tym:
• Ospreys – Benetton Treviso 43:0 (Benetton na wyjeździe i właściwie bez trzonu składu – bodaj tylko 9 Włochów pozostało w składzie; mimo to mieli swoje szanse, ale żadnej nie wykorzystali; na niewiele zresztą im by się zdały – Walijczycy raz po raz rozrywali ich obronę);
• Scarlets – Edinburgh 30:24 (cenna wygrana Scarlets i to pomimo faktu, że goście dominowali zdecydowanie w młydnie; Szkoci w trakcie meczu dwukrotnie niemal odrobili kilkunastopunktową stratę – na koniec pierwszej połowy zabrakło im punktu, a na koniec drugiej połowy – trzech; bardzo ładnie pokazali się po stronie zwycięzców Ioan Lloyd i Johnny Williams, pominięci w powołaniach Warrena Gatlanda);
• Cardiff – Sharks 22:42 (aż 10 przyłożeń, z których pierwsze zdobyli gospodarze; potem goście odskoczyli wynikiem, ale ekipa z walijskiej stolicy starała się trzymać dystans i jeszcze na 10 minut przed końcem przegrywała tylko sześcioma punktami; wyróżnił się zaledwie 19-letni skrzydłowy gospodarzy Tom Bowen, który zaliczył dwa przyłożenia i imponujące statystyki indywidualne);
• Dragons – Munster 19:38 (poniekąd obowiązkowa wygrana Munsteru, który po pięciu przyłożeniach w pierwszej połowie prowadził już 31:0; w drugiej połowie Walijczycy podnieśli głowy, ale choć zdobyli trzy przyłożenia, tak na prawdę nigdy nie zbliżyli się do myślenia o zmianie wyniku);
• Glasgow Warriors – Connacht 22:19 (mecz przeniesiony na niedzielę z powodu oczekiwanych fatalnych warunków, i tak dotyczył się w ulewnym deszczu i przy silnym wietrze; pierwsze przyłożenie zdobyli Irlandczycy, ale potem na prowadzenie wyszli gospodarze, a goście wynik musieli gonić; kto wie, może bym im się udało, ale zbyt często w ataku piłka wypadała im z rąk lub leciała do przodu, w tym w dwóch świetnych sytuacjach; w ostatniej akcji Warriors odzyskali piłkę i ryzykowali próbując zdobyć czwarte przyłożenie – stopniowo jednak byli wypychani spod pola punktowego rywali i w końcu wykopali piłkę w aut);
• Ulster – Zebre Parma 14:15 (fatalny mecz Ulsteru, który po 50 minutach przegrywał 0:15 – Włosi zaskoczyli gospodarzy intensywnością gry i przewagą w młynie; potem gospodarze zaczęli gonić wynik, ale dwie siedmiopunktowe akcje wystarczyły tylko do bonusa defensywnego; dla Zebre to trzecie zwycięstwo w sezonie).
- Niepokonany Leinster nadal na czele stawki z dużą przewagą nad Glasgow Warriors, za którym po kolejnej sporej przerwie dwie ekipy z Afryki Południowej (mające zaległe derbowe mecze do rozegrania). W górnej połówce tabeli znalazł się z powrotem Munster, coraz niżej za to (już czternasty) Connacht. Na dnie wciąż Dragons, od którego odskoczyli Zebre.
Premiership - Anglia
Jedenasta runda spotkań odbyła się w angielskiej Premiership.
- Harlequins – Northampton Saints 22:19. Choć grały dwie drużyny z dolnej połówki tabeli, mecz miał spore znaczenie – przegrana komplikowała marzenia o walce o miejsca w play-off (choć jeszcze nie zamykała drogi, bo różnice punktowe w tabeli nie są jeszcze bardzo duże). Przez niemal cały mecz, począwszy od 10. minuty, na prowadzeniu byli goście z Northampton. Nie byli jednak w stanie odskoczyć rywalom, bo na każde ich przyłożenie londyńczycy odpowiadali własnym, a nie zdołali doprowadzić do remisu jedynie z powodu słabszej skuteczności z podwyższeń (tylko raz trafił w tym meczu Jarrod Evans). Schemat został przełamany dopiero na kilka minut przed końcem meczu – przyłożenie wyprowadziło Quins na pierwsze w tym meczu prowadzenie. Co prawda Evans znowu chybił z podstawki, ale trzypunktowa przewaga została utrzymana do końca spotkania. Pod nieobecność reprezentantów Anglii błysnął zdobywca dwóch przyłożeń dla zwycięzców, młody Cassius Cleaves, a także Tyrone Green, którego pewnie do kadry chciałby powołać Steve Borthwick, ale musi na to jeszcze poczekać pół roku (nim minie 5-letni okres naturalizacji).
- Poza tym:
• Gloucester – Leicester Tigers 38:31 (trzykrotnie w pierwszej połowie na prowadzenie wychodzili Tigers, między innymi dzięki przyłożeniu w debiucie w ich barwach Adam Radwana, a na początku drugiej połowy prowadzili nawet 11 punktami; potem jednak nastąpiło zabójcze 10 minut w wykonaniu gospodarzy, którzy zdobyli 21 oczek; aż 18 punktów dla zwycięzców Argentyńczyka Santiago Carrerasa, a Max Llewellyn pokazał, że pominięcie go w kadrze Walii przez Warrena Gatlanda to nieporozumienie);
• Exeter Chiefs – Saracens 31:22 (drugie zwycięstwo exeterczyków w tym sezonie i to odniesione w meczu z przeciwnikiem, nad którym wygrana dawała gospodarzom największą satysfakcję; zdecydowana większość punktów padła tu po przerwie, a decydujące były trzy przyłożenia gospodarzy w ostatnim kwadransie, dzięki którym 5-punktową stratę zamienili na 16-punktową przewagę);
• Bristol Bears – Newcastle Falcons 55:35 (mało kto spodziewał się, że Newcastle Falcons postawią się wiceliderowi tabeli, zwłaszcza po stracie Adama Radwana; początkowo wszystko szło zgodnie z planem – po kwadransie było 21:0, ale potem Falcons zaczęli odrabiać stratę i nieoczekiwanie po godzinie gry zrobiło się tylko 31:28; jednak gdy jeden graczy gości zobaczył żółtą kartkę, Bears bezlitośnie to wykorzystali zdobywając w tym okresie trzy przyłożenia, a potem dorzucili jeszcze jedno na koniec meczu);
• Sale Sharks – Bath 23:32 (początek spotkania na korzyść gospodarzy – mimo kłopotów z kopami prowadzili najpierw 8:0, a potem 16:5; jednak w drugiej połowie przebudzili się liderzy ligowej tabeli i zbudowali przewagę nie do odrobienia dla Sharks; znakomicie grał Finn Russell, który na dodatek karnym z ostatniej akcji odebrał gospodarzom bonus defensywny).
- W tabeli ekipy z Bath i Bristol powiększyły przewagę nad rywalami. Na trzecie miejsce awansował Gloucester, który pierwszy raz w tym sezonie pojawił się w czołowej czwórce. Wypadli z niej natomiast (także pierwszy raz w tym sezonie) Saracens. O play-offach wciąż mogą marzyć ekipy do ósmego miejsca włącznie. Zwycięstwo przedostatnich Exeter Chiefs niewiele zmienia, ale zwiększa samotność ostatnich Newcastle Falcons.
- W Championship odbyła się dwunasta kolejka. Meczem weekendu było starcie Bedford Blues z Coventry, czyli dwóch drużyn z ligowego podium. Lepsi okazali się gospodarze, którzy pokonali niedawnego lidera 27:23, rozstrzygając mecz przyłożeniem pod sam koniec meczu. Emocji nie było za to w starciu prowadzących w tabeli Ealing Trailfinders z Cornish Pirates – londyńczycy zaliczyli 12 przyłożeń i pokonali Kornwalijczyków 84:29. Poza tym Nottingham wygrało z Doncaster Knights 43:18, Cambridge uległo Caldy 27:41 (druga z rzędu wygrana Caldy, dzięki której przeskoczyli w tabeli swoich rywali wydobywając się z ostatniego miejsca), London Scottish pokonali Hartpury University 39:14, a Chinnor uległ Ampthill 19:32.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]