Champions Cup
Za nami ostatnia, czwarta kolejka fazy grupowej Champions Cup. Fazy, której format jest ciut skomplikowany, a efektem jest awans do kolejnej rundy aż 16 z 24 uczestniczących w niej drużyn. Kolejne cztery zresztą też grają dalej, tyle że w Challenge Cup, zatem zaledwie 4 ekipy po czterech weekendach zmagań pozostały z niczym.
W grupie A niewiadomych przed tym weekendem było niewiele – pewny awans miały już Bordeaux, Tuluza i Leicester Tigers. Paradoksalnie, pozostające bez zwycięstwa Ulster i Exeter Chiefs wciąż mogły liczyć na wyprzedzenie Sharks i kwalifikację do kolejnego etapu.
Ulster – Exeter Chiefs 52:24 (z dwóch drużyn z kompletem porażek do tej pory Ulster zrobił więcej, aby powalczyć o awans do 1/16 finału – choć po kwadransie trochę nieoczekiwanie przegrywał 0:12, a po półgodzinie 12:17, potem zdominował rywali, zdobył aż osiem przyłożeń, z czego połowę w ostatnim kwadransie; aby jednak awansować musiał liczyć na 28-punktową porażkę Sharks; w Ulsterze hat-trick Cormaca Izuchukwu, a w drużynie Chiefs fatalna defensywa);Union Bordeaux-Bègles – Sharks 66:12 (ekipie z Południowej Afryki wystarczyło do awansu nie przegrać tego meczu więcej niż 27 punktami; zaczęła mecz w sposób, który wskazywał, że mogą osiągnąć nawet coś więcej – po 7 minutach prowadzili 12:0, a przy obu przyłożeniach znakomicie pokazał się środkowy Jurenzo Julius; jednak potem licznik Sharks się zatrzymał, a koncert ofensywnej gry dali gracze Bordeaux, którzy zdominowali rywali, zaaplikowali rywalom aż 10 przyłożeń; aż sześć z nich na swoje konto zapisał zabójczy Damian Penaud, bijąc w ten sposób rekord liczby przyłożeń w meczu Champions Cup – zaliczył po hat-tricku w każdej połowie, a do tego dorzucił jeszcze dwie asysty);Stade Toulousain – Leicester Tigers 80:12 (drugi francuski pogrom na koniec fazy grupowej zgotowała rywalom Tuluza, która zdobyła jeszcze więcej przyłożeń niż Bordeaux – 12; szaleli zwłaszcza Antoine Dupont i Ange Capuozzo, którzy zdobyli po dwa przyłożenia i mieli spory wkład w kilka innych).
Pewny awans z kompletem zwycięstw wywalczyły dwie francuskie ekipy, Bordeaux i Tuluza. Do tego kwalifikację wywalczyły Leicester Tigers i Ulster – ten ostatni z zaledwie jedną wygraną na koncie. W Challenge Cup zagrają Sharks, odpadli Exeter Chiefs.
W grupie B tylko jedna drużyna miała pewny awans – mający komplet zwycięstw (jako jedyna ekipa spoza Francji) Leinster. Tylko matematyka mogła odebrać kwalifikację La Rochelle. Pozostałe cztery drużyny dzieliło naprawdę niewiele.
ASM Clermont – Bristol Bears 36:29 (niezwykle zacięty pojedynek o bardzo wysokiej stawce – zwycięzca awansował, przegrany odpadał; zwycięzcą okazali się być gospodarze; po pierwszej połowie było 12:0 dla Clermont, a po godzinie gry 19:7; jednak wtedy zaczął się rollercoaster – w ciągu paru minut goście doprowadzili do remisu, na pięć minut przed końcem karne przyłożenie dało z powrotem prowadzenie gospodarzom, zaraz potem mimo osłabienia po żółtej kartce goście znowu remisowali, ale w ostatniej akcji spotkania, już po kilku doliczonych minutach Clermont wyszarpało wygraną; efektem jest awans do 1/8 finału, a bristolczykom dwa bonusowe punkty nie pozwoliły opuścić ostatniej lokaty w grupie – musieli liczyć na wysoką porażkę Benettona, a tej się nie doczekali);Benetton Treviso – Stade Rochelais 32:25 (nadzieje Bears pogrzebała wygrana Benettona, odrobinę nieoczekiwana; obie drużyny szły łeb w łeb, wymieniając się punktami, których większość gospodarze zdobywali z karnych wykonywanych przez Tomása Albornoza i Rhyno Smitha; na 20 minut przed końcem to La Rochelle prowadziło 3 punktami, a jeden z Włochów zobaczył żółtą kartkę – jednak grając w osłabieniu Benetton zapisał na swoje konto 10 oczek, a w ostatnich minutach przetrwał napór gości);Leinster – Bath 47:21 (najbardziej wyczekiwany pojedynek weekendu, pomiędzy liderami URC i Premiership, trzymał w napięciu przez godzinę; goście z Bath zaczęli spotkanie wyśmienicie – dwa przyłożenia w ciągu 8 minut dały im prowadzenie 14:0; ale kolejne 8 minut przyniosło odpowiedź Leinsteru, dla którego dwa przyłożenia zdobył Robbie Henshaw; do przerwy Bath prowadziło, ale tylko dwoma oczkami, 21:19; po przerwie to Leinster wyszedł na prowadzenie, ale sprawa nie była przesądzona aż do 60. minuty gry, gdy za drugą żółtą kartkę wyleciał z boiska Beno Obano, Irlandczycy zaraz po tym zdobyli swoje piąte przyłożenie po wyśmienitej akcji Sama Predergasta wykończonej przez Gary’ego Ringrose’a, a z gości uleciała para; ostatecznie Leinster podtrzymał swoje miano niepokonanych, natomiast Bath, które nie zdobyło po przerwie ani jednego punktu, nie zrealizowało żadnego ze swych celów – wygrana dałaby mu awans do 1/8 finału, a chociaż jeden punkt bonusowy – dalszą grę w Challenge Cup…).
Zdecydowane pierwsze miejsce w grupie dla Leinsteru, który jako jedyny wygrał wszystkie spotkania. Poza nim awans do 1/8 finału wywalczyły drużyny z bilansem gier 2:2 – La Rochelle, Benetton i Clermont. Awans Benettona do fazy grupowej Champions Cup to wyczyn historyczny – jeszcze nigdy żadna włoska drużyna tego nie osiągnęła. Wyeliminowane zostały obie ekipy angielskie, tak dobrze radzące sobie w rozgrywkach ligowych – przy czym Bristol Bears Bath zagra przynajmniej jeszcze w Challenge Cup, natomiast wicelider Premiership skończył już definitywnie swoją pucharową przygodę w tym sezonie.
W grupie C po trzech kolejkach niepokonanych drużyn nie było, ale i tak znaliśmy już jednego pewnego uczestnika 1/8 finałów – Northampton Saints. Bliskie awansu były też drużyny Munsteru i Saracens, bez szans byli natomiast pozostający z zerowym dorobkiem punktowym Bulls.
Bulls – Stade Français 48:7 (Bulls uratowali honor, wysoko wygrywając w ostatnim spotkaniu, a przy okazji zapewniając sobie dalszą grę w europejskich pucharach, choć już tylko w Challenge Cup; zaczęli od karnego przyłożenia na samym początku spotkania i do przerwy prowadzili już 36:7; Francuzi jednak wystawili mocno rezerwowy skład, oszczędzając najlepszym graczom podróży na drugi koniec świata przed walką w Top 14; po stronie zwycięzców znakomity mecz Camerona Hamekona);Northampton Saints – Munster 34:32 (niełatwe zwycięstwo pozwoliło potwierdzić Saints pierwsze miejsce w grupie; Munster na prowadzeniu był tylko między 20. i 40. minutą po dwóch przyłożeniach skrzydłowego Calvina Nasha; na początku drugiej połowy stracił jednak trzy przyłożenia z rzędu i potem musiał gonić wynik; dwukrotnie zmniejszał dystans do dwóch oczek, za drugim razem tuż przed końcowym gwizdkiem, ale brakujących punkcików nie zdołał odrobić – w ostatniej akcji dał sobie odebrać piłkę w rucku na połowie gospodarzy; Munster przegrywa, ale z podniesioną głową i dwoma punktami bonusowymi);Saracens – Castres Olympique 24:32 (przed tym meczem obie drużyny już były pewne kwalifikacji do 1/8 finału – stawką meczu było jedynie rozstawienie w kolejnej fazie i prawo gry na własnym boisku; i nieoczekiwanie londyńczycy polegli w starciu z Francuzami, którzy wystawili skład daleki od optymalnego – gospodarze dwukrotnie wychodzili na prowadzenie i dwukrotnie je stracili; przy ostatnim przyłożeniu Castres decydującą rolę znakomitym przełamaniem odegrał Urugwajczyk Santiago Arata; no i sympatyczny polski akcent – dzieciaki z akademii Juvenii Kraków uczestniczyły w pokazowym meczyku podczas przerwy tego spotkania).
Awansowały ekipy Northampton Saints, Castres (zagrają w fazie pucharowej Champions Cup pierwszy raz od ponad dwóch dekad), Munsteru i Saracens. Na zapleczu Pucharu Mistrzów zagrają Bulls, a odpadło definitywnie Stade Français.
W grupie D wyraźnie na prowadzeniu były dwie ekipy, pewne już kwalifikacji do 1/8 finału – niepokonany Tulon i mający jeden punkt mniej na koncie Glasgow Warriors. Pozostałe cztery drużyny miały na koncie po jednej wygranej i czekała je zażarta walka o awans.
Harlequins – Glasgow Warriors 24:7 (zasłużone zwycięstwo londyńczyków, którzy szybko wyszli na prowadzenie 17:0 i regularnie w tym meczu testowali obronę gości; co prawda najładniejsze przyłożenie zdobyli w tym spotkaniu gracze ze Szkocji po efektownej 70-metrowej akcji, ale niewiele ono zmieniło; do pełni szczęścia Quins brakło czwartego przyłożenia, które dałoby im punkt bonusowy; dla Glasgow Warriors ta porażka niewiele zmieniła – i tak zagrają u siebie na pierwszym etapie gier pucharowych – ale o wiele bardziej niepokoi kontuzja Sione Tuipulotu odniesiona na podzas przygotowań do spotkania);Racing 92 – Stormers 31:22 (na La Défense Arena zwycięstwo gospodarzy; z wyjątkiem paru minut na początku spotkania cały czas byli na prowadzeniu – co prawda jeszcze na 4 minuty przed końcem to prowadzenie było zaledwie dwupunktowe, jednak na koniec meczu przypieczętowali zwycięstwo; wyróżniły się dwa przyłożenia Maxa Springa, ale grę paryżan napędzał przede wszystkim Owen Farrell; dla Stormers porażka oznaczała odpadnięcie z rywalizacji);Sale Sharks – RC Toulonnais 33:7 (Tulon wyjazdowego meczu nie odpuścił, ale nie udało mu się kontynuować serii samych zwycięstw – wygrali gospodarze, potrzebujący do awansu bonusowego zwycięstwa; długo do wygranej, a tym bardziej bonusowej było daleko – pierwsze przyłożenie Sharks zdobyli dopiero na koniec pierwszej połowy, ale po dwudziestu minutach drugiej mieli już na koncie wymarzone cztery przyłożenia i prowadzili 26 punktami; mecz pełen błędów po obu stronach);
W 1/8 finału z tej grupy zobaczymy Tulon, Glasgow Warriors, Sale Sharks i Harlequins. Challenge Cup będzie musiał wystarczyć Racingowi 92, a pucharową przygodę kończą Stormers.
Pary 1/8 finału: Bordeaux – Ulster, Leinster – Harlequins, Northampton Saints – Clermont, Tulon – Saracens, Tuluza – Sale Sharks, Castres – Benetton, Glasgow Warriors – Leicester Tigers, La Rochelle – Munster. W rywalizacji pozostało aż sześć drużyn francuskich (z czego pięć zagra jako gospodarze), pięć angielskich, trzy irlandzkie, a także po jednej szkockiej i włoskiej. Faworytami wydają się być Tuluza, Bordeaux i Leinster. Zwraca uwagę odpadnięcie wszystkich trzech drużyn z RPA – zapewne znów odezwie się sporo głosów, że ich udział w tych rozgrywkach to pomyłka, nie tylko logistyczna (z czym trudno dyskutować), ale i sportowa. W każdym razie wygląda na to, że franczyzom z RPA wciąż doskwiera brak głębokości składów wystarczającej do rywalizacji na pełnym gazie w Europie.
Challenge Cup
Ostatnie rozstrzygnięcia fazy grupowej zapadły też na drugim europejskim froncie, w Challenge Cup.
W grupie A przed ostatnim weekendem pewny awansu do 1/8 finału był Connacht, a o pozostałe trzy miejsce rywalizowało pięć pozostałych drużyn, z których najmniejsze szanse miało Zebre Parma, z kompletem porażek do tej pory:
Cardiff – Connacht 19:28 (czwarta wygrana Irlandczyków, którzy dzięki kompletowi bonusowych zwycięstw zdobyli rozstawienie z nr 1 przed fazą pucharową; obie ekipy długo szły łeb w łeb – na przyłożenia Connachtu Cardiff odpowiadał swoimi – ale w końcówce goście odskoczyli)Lyon OU – Cheetahs 68:21 (tym razem Lyon nie odpuścił; co prawda pierwsze przyłożenie zdobyli Cheetahs, ale zaraz potem Dawit Niniaszwili odpowiedział niesamowitą 60-metrową indywidualną akcją, a potem jego koledzy dorzucili jeszcze dziewięć przyłożeń);Zebre Parma – USA Perpignan 21:39 (Zebre walczyło o pierwsze zwycięstwo w grupie, ale bez skutku; mimo atutu własnego boiska przegrało z Katalończykami – dwukrotnie w drugiej połowie redukowało stratę do trzech punktów, ale goście zakończyli mecz mocnym akcentem).
Awans Connachtu, Lyonu, Perpignan i Cardiff. Odpadli Cheetahs i Zebre.
W grupie B pewne awansu było Montpellier, a raczej tylko matematyczne ryzyko jego utraty miały ekipy Pau i Ospreys. Z kolei jedynie matematyczne szanse na awans mieli Newcastle Falcons pozostający z zerowym dorobkiem punktowym.
Newcastle Falcons – Montpellier Hérault 7:26 (z kompletem zwycięstw kończy fazę grupową Montpellier – po pewnej wygranej w meczu, którego żadna z drużyn nie potraktowała całkiem poważnie i nie wystawiła w nim podstawowych graczy; do przerwy remis, po przerwie trzy przyłożenia Francuzów);Section Paloise – Ospreys 28:31 (niby obaj uczestnicy niemal pewni awansu, ale spotkanie zacięte i walka o wygraną do ostatniego gwizdka; do przerwy prowadzili gospodarze, po przerwie na chwilę prowadzenie stracili, potem je odzyskali, ale Walijczycy na koniec meczu dwukrotnie przyłożyli i wygrali, gospodarzom pozostawiając jednak dwa punkty bonusowe);Lions – Dragons 60:10 (kibice walijscy raczej nie liczyli na sukces na południowej półkuli – Lions wygrali niezwykle pewnie, aplikując rywalom dziewięć przyłożeń, już do połowy mając na koncie punkt bonusowy, a jedyne punkty tracąc dopiero po 50 minutach gry).
Montpellier awansowało do 1/8 finału jako druga drużyna z kompletem zwycięstw obok Connachtu. Poza tym z tej grupy awans wywalczyli Ospreys, Pau i Lions. Odpadły (i to żadna niespodzianka) ekipy Dragons i Newcastle Falcons (ta ostatnia bez ani jednego punktu na koncie, najsłabsza w całej stawce w tym pucharze).
Grupa C zapowiadała się w ten weekend najciekawiej – pewien awansu był tylko Edynburg, a wszystkie pozostałe drużyny mogły wciąż liczyć na dołączenie do niego.
Scarlets – RC Vannes 38:28 (jako pierwsi kwalifikację do kolejnej fazy wywalczyli Walijczycy, pokonując ambitnego francuskiego beniaminka; o zwycięstwie w tym meczu zadecydowała pierwsza połowa, w której gospodarze zdobyli pięć przyłożeń i prowadzili 31:0 – wykorzystali przewagę w maulach autowych i świetną dyspozycję Blaira Murray’a, który zaliczył dwa imponujące rajdy; po przerwie Francuzi walczyli, ale dystans był już za duży; Vannes odpada, ale pozostawia po sobie niezłe wrażenie – pierwsza połowa sobotniego meczu była jednak najsłabsza w ich wykonaniu w tym turnieju); Aviron Bayonnais – Gloucester 55:17 (Gloucester zaczął mecz na trudnym baskijskim terenie od przyłożenia, ale potem na boisku dominowali gospodarze – zaliczyli kolejne osiem przyłożeń i bardzo pewnie wygrali);Edinburgh – Black Lion 36:15 (niespodzianki nie było, Black Lion przegrał i odpadł z rozgrywek; było to już niemal pewne po pierwszej połowie przegranej 3:24 – niemal, bo na pięć minut przed przerwą jeden z graczy gospodarzy zobaczył czerwoną kartkę; jednak Gruzini zaliczyli w drugiej połowie dwie żółte kartki, już na jej początku stracili kolejne dwa przyłożenia i dopiero w ostatnim kwadransie zdobyli dwa przyłożenia, pierwsze z nich przy grze czternastu na trzynastu).
Z tej grupy awansowali Edynburg, Bajonna, Scarlets i Gloucester. Odpadli gracze Vannes i niestety Black Lion – drugi raz Gruzini nie zdołali przejść fazy grupowej. Oby za rok było lepiej.
Pary 1/8 finału (uwzględniające cztery drużyny z Champions Cup, które tam zajęły piąte miejsca w swoich grupach): Connacht – Cardiff (powtórka z tego weekendu), Montpellier – Gloucester, Edynburg – Lions, Ospreys – Scarlets (walijskie derby), Lyon – Sharks, Bajonna – Bulls, Pau – Bath, Perpignan – Racing 92. Mamy zatem sześć drużyn francuskich, trzy walijskie i południowoafrykańskie (żadna z tych ostatnich nie zagra na swoim boisku, co w tym przypadku ma spore znaczenie), dwie angielskie, a po jednej irlandzkiej i szkockiej.
Japan Rugby League One - Japonia
W piątej kolejce Japan Rugby League One pierwszą porażkę ponieśli obrońcy mistrzowskiego tytułu, Brave Lupus Tokyo – grali na wyjeździe z trzecią drużyną ligowej tabeli, Shizuoka Blue Revs, i nieoczekiwanie przegrali 28:34. Blue Revs mogli wygrać wyżej, gdyby lepiej ustawiony celownik miał Kenta Iemura – skuteczność z podstawki miał 2/8. Mistrzom nie pomogło, że już w 4. minucie wyszli na prowadzenie po przyłożeniu Richiego Mo’ungi. Liderem tabeli pozostali Saitama Wild Knights, którzy dzięki wyjazdowej wygranej 38:22 nad Toyota Verblitz zwiększyli przewagę na drugą drużyną w tabeli do pięciu punktów. Dwa przyłożenia dla zwycięzców zdobył Damian de Allende. Pierwsze zwycięstwo w sezonie (po dwóch porażkach i dwóch remisach) wreszcie odniosła ekipa Tokyo Sungoliath – na wyjeździe wygrała 27:19 z Mie Heat (m.in. przyłożenie Cheslina Kolbego). Poza tym Yokohama Eagles wygrali z Sagamihara Dynaboars 47:21 (i pozostali na czwartej lokacie), Spears Funabashi Tokyo-Bay zwyciężyli Black Rams Tokyo 26:18 (mimo przyłożenia TJ Perenary na początku meczu dla gości), a Kobe Steelers wygrali z wciąż czekającymi choćby na pierwszy punkt Uruyasu D-Rocks 50:22.
Pro D2 - Francja
Siedemnastej kolejki francuskiej ligi Pro D2 nie udało się rozegrać w całości – nie doszedł do skutku mecz Aurillac z Mont-de-Marsan, a powodem było zbyt zmrożone boisko (a właściwie jego niewielka część). W najciekawszym pojedynku weekendu czwarta drużyna ligowej tabeli, Provence, podejmowała lidera z Grenoble – i wygrała 24:18 (ma komplet zwycięstw na swoim terenie). Zadecydowało 14 punktów z kopów Julesa Soulana. Grenoble pozostało pierwsze, choć jego przewaga nad resztą stawki zmalała; Provence awansowało za to na podium. Porażkę poniósł też wicelider, Brive – sensacyjnie uległ na własnym boisku Nevers, czyli drużynie z dolnej połówki tabeli (i przerwał przy okazji już blisko roczną serię wygranych na własnym stadionie). Wynik ważył się tu do ostatniej sekundy spotkania, kończonego zresztą przez obie drużyny w czternastkę, ale karny w ostatniej akcji dał gościom wygraną 23:22. Brive wypadło z trójki, a na drugie miejsce wskoczyło Béziers, które na wyjeździe pokonało Angoulême 32:13. Poza tym Agen wygrało z Biarritz 39:26 (mimo czerwonej kartki już w 23. minucie; Biarritz oprócz przegranej zaliczyło też czterech kontuzjowanych), Colomiers wygrało z Dax 43:16 (21 punktów zwycięzców w ciągu ostatnich 7 minut meczu), Montauban ograło Valence Romans 25:23 (goście mieli w ostatnich minutach dwa karne, w tym jednego już w doliczonym czasie gry, ale nieskuteczne; dla Valence Romans to bolesna porażka, bo oznacza pozostanie w strefie spadkowej), a najsłabsza w lidze Nicea uległa Oyonnax 15:33 (czwarta kolejna wygrana spadkowicza z Top 14, który powoli pnie się w górę tabeli – jest dziewiąty).
Championship - Anglia
Jedenasta kolejka w angielskiej Championship zaczęła się od pewnego zwycięstwa zdecydowanych liderów ligi – Ealing Trailfinders pokonali na wyjeździe Chinnor 28:8 (ciekawostka: w drużynie Trailfinders zagrał Craig Hampson, trener Chinnor). 13 punktów do Trailfinders tracą Bedford Blues i Coventry. Ci pierwsi pewnie wygrali z Ampthill 45:24, natomiast Coventry wróciło do wygrywania po trzech porażkach, ale z trudem – zwyciężyło Doncaster Knights 24:23, przeżywając trudne chwile w końcówce spotkania. Od czołówki odpadła ekipa Nottingham, która nieoczekiwanie przegrała na wyjeździe z Caldy 22:27, tracąc tuzin punktów w ostatnich 10 minutach meczu (dla Caldy to było dopiero drugie zwycięstwo w sezonie i mimo jego odniesienia pozostało ostatnie w lidze). Poza tym Cambridge uległo London Scottish 26:48, a Hartpury University pokonało 34:10 Cornish Pirates, kładąc kres serii zwycięstw Kornwalijczyków.
Serie A Elite - Włochy
Półmetek rozgrywek osiągnięto we włoskiej Serie A Elite. Na czele ligowej tabeli są wicemistrzowie sprzed roku, Viadana – w ten weekend wręcz rozgromili inną drużynę z czołówki, czwartą Emilię, 48:0. Mają cztery punkty przewagi nad obrońcą tytułu, Petrarcą Padwa (pokonała 36:14 Rangers Vicenza) oraz mistrzem sprzed dwóch lat, Rovigo, który nieoczekiwanie uległ Mogliano Veneto 12:19. Viadana w tym sezonie przegrała tylko raz – w powtórce ubiegłorocznego finału, z Petrarcą, 20:28.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]