Top 14 - Francja
Najbardziej wyczekiwanym meczem jedenastej kolejki ligi francuskiej było starcie dwóch potęg, Racingu 92 i Tuluzy. Tymczasem przyćmiło je inne spotkanie, w którym doczekaliśmy się niemałej sensacji.
- Racing 92 – Stade Toulousain 17:21. Dwie potęgi, ale w tym sezonie jedna z nich zawodzi – paryżanie przed tym meczem byli w dolnej połówce ligowej tabeli i po porażce tam pozostali. Chyba nie pomaga im konieczność rozgrywania domowych meczów w Créteil. W składzie Tuluzy nie było co prawda Antoine’a Duponta, ale inny wracający z meczów kadry zawodnik, Thomas Ramos, dwoma karnymi wyprowadził liderów ligowej tabeli na prowadzenie. Do przerwy było już 11:0 dla gości, ale po przerwie sytuacja się odwróciła: Racing (którego trener wymienił na start drugiej połowy całą pierwszą linię) nie tylko zdobył pierwsze punkty, ale po kwadransie gry wyszedł na prowadzenie, a na 10 minut przed końcem wygrywał 17:11. Wtedy jednak Tuluza wróciła na czoło po przyłożeniu po maulu autowym reprezentanta Hiszpanii Joela Merklera i dwóch kopach Ramosa, co zapewniło jej wygraną (i pozostanie w fotelu lidera ligi).
- Stade Rochelais – RC Vannes 14:23. Mało kto spodziewał się takiego wyniku na Stade Marcel Deflandre – tym bardziej, że La Rochelle nie przegrało u siebie od roku, a Vannes w Top 14 jeszcze nigdy nie wygrało na wyjeździe. Tymczasem beniaminek, który tydzień temu miał Bordeaux na widelcu i wypuścił wygraną z rąk, takiego błędu nie powtórzył. Obie ekipy długo szły łeb w łeb, każda zdobyła po dwa przyłożenia i na pół godziny przed końcem mieliśmy remis, który widniał na tablicy wyników dość długo. Jednak w końcówce gospodarze popełnili zbyt wiele błędów – raz po raz darowali gościom karne, trzy z nich zamienił na punkty Maxime Lafage i sensacja stała się faktem.
- Poza tym:
• Union Bordeaux-Bègles – Montpellier Hérault 9:6 (pierwszy mecz w tym sezonie Top 14, w którym nie padło ani jedno przyłożenie – błyskotliwy atak Bordeaux zawodził i goście mogli nawet ten mecz wygrać);
• ASM Clermont – Castres Olympique 54:10 (aż osiem przyłożeń zdobytych i tylko jedno stracone ekipy spod znaku Michelina; świetna passa Clermont trwa i drużyna pnie się w górę tabeli);
• Section Paloise – Lyon OU 29:15 (gościom nie pomogły dwa przyłożenia znakomitego Dawita Niniaszwiliego – gospodarze także zaliczyli dwa przyłożenia, a do tego dorzucili aż 19 punktów z kopów niemylącego się w tym spotkaniu Joego Simmondsa; dla Lyonu to już piąta porażka z rzędu);
• USA Perpignan – RC Toulonnais 13:22 (dopiero drugie zwycięstwo wyjazdowe tulończyków w tym sezonie, na dość trudnym terenie; w sporej mierze zawdzięczają je skuteczności z kopów Enza Hervé);
• Aviron Bayonnais – Stade Français 21:13 (szóste domowe zwycięstwo Basków; nerwowa końcówka z kilkoma przepychankami).
- Na czele tabeli nadal Tuluza i Bordeaux, które po porażce La Rochelle zwiększyły przewagę nad resztą stawki. Na trzecie miejsce awansowało Clermont, identyczną liczbę punktów ma Tulon. Do strefy spadkowej trafił po fatalnej serii Lyon, a ostatnie Vannes zmniejszyło swoją stratę do reszty przeciwników.
- Do gry wróciła Pro D2, gdzie rozegrano dwunastą kolejkę spotkań. W niej w niemal wszystkich spotkaniach zwyciężyły drużyny wyżej notowane przed tym weekendem – choć niektóre wygrane nie przyszły faworytom łatwo. Na prowadzeniu pozostało Grenoble, które wysoko wygrało z Colomiers 65:19. Kroku liderom nie dotrzymało Montauban, które jako jedyne z wyżej notowanych drużyn przegrało – na wyjeździe uległo Brive, które zwyciężyło z bonusem ofensywnym 37:22 i dzięki temu awansowało na drugie miejsce (ze stratą trzech oczek do Grenoble). Kolejne dwa punkty tracą Biarritz (23:6 z Aurillac) i Béziers (34:24 z Agen). Poza tym Nevers przegrało z Dax 24:31 (trener Nevers podał się po meczu do dymisji, która jednak nie została przyjęta), Oyonnax uległo Mont-de-Marsan 24:30 (fatalna seria spadkowiczów z Top 14 trwa, to już czwarta porażka z rzędu), Provence pokonało Niceę 33:30 (beniaminek odrobił kilkunastopunktową stratę, wyszedł na prowadzenie, by stracić je tuż przed końcem), a Angoulême wygrało z Valence Romans 24:14. W strefie spadkowej pozostały Nicea i Valence Romans, ale w dole tabeli jest jeszcze ciaśniej niż w górze.
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
Po miesiącu odpoczynku wróciła międzynarodowa liga URC.
- Ulster – Leinster 20:27. Jednym z najciekawszych zestawień rugbowego weekendu na świecie mogły być irlandzkie derby, jednak wobec faktu, że w ten sam weekend grała reprezentacja Irlandii, na boisku nie zobaczyliśmy bardzo wielu podstawowych graczy. Szczególnie poszkodowany był na tym Leinster, który jednak nie odpuścił i mecz wygrał. Dublińczycy nie tylko zwyciężyli, ale zgarnęli punkt bonusowy, zaliczając cztery przyłożenia, z czego trzy padły w drugiej połowie. Dwa ostatnie z nich rozstrzygnęły spotkanie – jego pierwsza połowa była wyrównana, ale gospodarze czterokrotnie wychodzili na czoło, choć nigdy nie zbudowali większej przewagi.
- Sharks – Stormers 21:15. Pierwsze derby Południowej Afryki w tym sezonie padły łupem naszpikowanych Springbokami gospodarzy z Durbanu – jednak wygrana o mało co nie wymknęła im się z rąk. Pierwsze minuty zapowiadały ich łatwe zwycięstwo – dwa przyłożenia dały im prowadzenie po kwadransie gry 14:0. Jedynym dorobkiem gości były długo trzy punkty z drop goala Sachy Feinberga-Mngomezulu. Po przerwie Stormers zredukowali stratę do sześciu oczek, ale Sharks ponownie odskoczyli dzięki przyłożeniu Andre Esterhuizena i mieli 13 punktów przewagi. W końcówce zrobiło się jednak nerwowo – tuż przed upływem 80 minut Stormers ponownie zmniejszyli dystans do 6 punktów dzięki karnemu przyłożeniu. Sharks zostali na boisku w czternastkę, Stormers atakowali i gdy Mannie Libbok przyłożył piłkę w polu punktowym gospodarzy, wydawało się, że kapsztadczycy wydrą zwycięstwo. TMO jednak zadecydowało, że przyłożenie nie może być zaliczone. Stormers nie tylko przegrali, ale także ponownie stracili z kontuzją Feinberga-Mngomezulu.
- Connacht – Bulls 14:28. Dwie czerwone kartki, które miały spory wpływ na przebieg spotkania i zwycięstwo gości z Południowej Afryki, którzy przez większość spotkania dominowali. Świetnie zaczęli mecz – co prawda w pierwszych 20 minutach zaliczyli tylko jedno przyłożenie, ale rzadko schodzili z połowy gospodarzy, a ci po tych 20 minutach zostali na boisku w czternastkę. Pozwoliło to na zdobycie przez Bulls kolejnych trzech przyłożeń. Dobra passa gości skończyła się na 25 minut przed końcem, gdy z kolei to jeden z ich graczy zobaczył czerwony kartonik. Connacht wtedy wreszcie zaczął punktować – udało mu się jednak zaliczyć tylko dwa przyłożenia, a strata piłki w ostatniej akcji pozbawiła Irlandczyków szansy na przynajmniej bonus defensywny. Choć jednak statystyki w tym meczu przemawiały wyraźnie na korzyść gości, warto pamiętać, że gospodarze grając z jednym zawodnikiem mniej od rywali wyprowadzili kilka znakomitych kontr.
- Poza tym:
• Glasgow Warriors – Scarlets 17:15 (o wygranej obrońców mistrzowskiego tytułu zadecydował rzut karny na kwadrans przed końcem);
• Cardiff – Dragons 31:23 (pewna wygrana stołecznej ekipy – po 50 minutach gry miała na koncie 31 punktów dzięki czterem podwyższonym przyłożeniom i karnemu, podczas gdy goście odpowiedzieli zaledwie trzema karnymi; w końcówce Dragons podnieśli głowy, ale zdało im się to na niewiele);
• Edinburgh – Benetton Treviso 47:36 (szalony mecz z 12 przyłożeniami; po pierwszej połowie Szkoci prowadzili już 35:0, ale nieoczekiwanie w drugiej odsłonie zrobiło się ciekawie, gdy Włosi rzucili się w pogoń);
• Munster – Lions 17:10 (w poprzedniej kolejce Lions przegrali pierwszy raz w tym sezonie – z Leinsterem; teraz ulegli drugi raz z rzędu, kolejnej irlandzkiej potędze);
• Zebre Parma – Ospreys 22:17 (druga wygrana włoskiej ekipy w tym sezonie – pozwoliła jej opuścić ostatnie miejsce w ligowej tabeli).
- Na czele tabeli Leinster, natomiast trzy pozostałe irlandzkie drużyny nieoczekiwanie nisko (najlepszy z pozostałych, Connacht, jest dopiero ósmy). Aż 7 punktów straty do Leinsteru mają obrońcy tytułu z Glasgow, kolejne miejsce zajmują Bulls. Nieoczekiwanie w czwórce znalazło się walijskie Cardiff.
Premiership - Anglia
Także po przerwie i także na siódmą kolejkę wróciła angielska Premiership.
- Harlequins – Bristol Bears 24:48. Londyńczycy potrzebowali zwycięstwa, aby doszlusować do czołowej czwórki, chcieli też godnie pożegnać grającego swój ostatni mecz w zawodowej karierze Joe’go Marlera. Nic z tego – świetnie radzący sobie w tym sezonie goście, w których barwach zadebiutował Fidżyjczyk Viliame Mata, wysoko wygrali. Co prawda pierwsze przyłożenie w meczu zdobył Alex Dombrandt, a tuż przed końcem pierwszej połowy Quins wygrywali 17:14. Jednak stracili prowadzenie po szybkiej akcji rywali zakończonej przyłożeniem Kierana Marmiona, a pierwszy kwadrans drugiej połowy był dla nich katastrofą – Bears zdobyli w nim trzy przyłożenia (pierwsze z nich zaliczył debiutant Mata) i uzyskali 28-punktową przewagę. Na kwadrans przed końcem Quins wreszcie odpowiedzieli przyłożeniem i wydawało się, że pójdą za ciosem, ale para z nich uszła moment później, po wrzucie z autu straconym w polu 22 m rywali. Graczem mecz wybrano Gabriela Ibitoye, a AJ MacGinty zaliczył aż 18 punktów z kopów.
- Poza tym:
• Newcastle Falcons – Saracens 17:12 (ogromna sensacja w Newcastle, nawet jeśli wziąć pod uwagę brak Maro Itoje i innych gwiazd londyńskiej ekipy; jedno z przyłożeń dla zwycięzców zdobył Adam Radwan, sekundy po pojawieniu się na boisku);
• Northampton Saints – Gloucester 17:25 (kolejna porażka obrońców mistrzowskiego tytułu; Gloucester poprowadził do zwycięstwa Argentyńczyk Santiago Carreras, który zdobył 20 z 25 punktów swojej drużyny);
• Bath – Exeter Chiefs 19:15 (niezwykle zacięty i niezbyt piękny mecz, który ostatecznie skończył się wygraną faworytów; Chiefs pozwolili oddalić się pierwszemu zwycięstwu w sezonie pod koniec drugiej połowy, a choć potem walczyli o zmianę wyniku, zdołali tylko zmniejszyć stratę);
• Sale Sharks – Leicester Tigers 39:25 (po międzynarodowej przerwie i zmianie trenera obrony – Sale Sharks odmienieni; zaaplikowali rywalom sześć przyłożeń i pewnie wygrali).
- Skład czołowej czwórki bez zmian, ale Bath i Bristol Bears zyskały 5 punktów przewagi nad rywalami. Na czoło grupy goniącej najlepszych wysforował się Gloucester, który jednak do czwartego miejsca ma 4 punkty straty. Druga wygrana Newcastle Falcons pozwoliła tej drużynie wreszcie opuścić ostatnie miejsce – spadli na nie wciąż czekający na pierwsze zwycięstwo Exeter Chiefs.
- Grało też Championship. Na prowadzeniu w ligowej tabeli pozostało niepokonane Coventry, które na wyjeździe ograło Ampthill 27:21. Triumfował także wicelider – Ealing Trailfinders rozgromili London Scottish 63:28 (choć po kwadransie przegrywali 7:14). Spore kłopoty znowu mieli Cornish Pirates, którzy dopiero dzięki karnemu z końcówki spotkania pokonali Chinnor 15:13, ale mimo to pozostali w dolnej połówce tabeli.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]