Henryk Pach mówi "pas" i rezygnuje z dzierżawy stadionu rugby przy ul. 15 Dywizji od miasta. Powód? Brak wsparcia ze strony lokalnych władz. - Dalej tego nie chcę ciągnąć - mówi portalowi www.olsztyn.com.pl prezes Warmińsko-Mazurskiego Okręgowego Związku Rugby, który ostatnie 6 lat poświęcił na zbudowanie „za torami” stadionu z prawdziwego zdarzenia.
Z perturbacjami, ale przy dużym zaangażowaniu ludzi skupionych wokół Henryka Pach stadion rugby przy ul. 15 Dywizji w Olsztynie stopniowo zmieniał się z totalnego nieużytku w pełnoprawny obiekt sportowy. Zaczęło się od czynu społecznego, w ramach którego z boiska posprzątano śmieci. Później były zwycięstwa w ramach Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego [kliknij]. Teren piękniał. Pojawiło się ogrodzenie, trybuny, a na płycie boiska dobrze zachowana murawa. Ale nie chodziło tylko o miejsce do uprawiania sportu. W międzyczasie Henryk Pach wpadł na pomysł pobliskiego ekotarasu. Znowu zaangażował społeczność, wygrał OBO i znowu mógł działać. - Proszę zobaczyć, ile tam ludzi przychodzi dzisiaj odpocząć, pokontemplować, pospacerować. Dla kogo ja to robiłem? Dla mieszkańców Olsztyna, ale dla miasta już więcej nie będę budował - mówi z goryczą Henryk Pach.
Tegoroczne OBO nie poszło po myśli prezesa i całego środowiska rugby w Olsztynie. Projekty dotyczące płyty głównej oraz szatni z zapleczem socjalnym przepadły w głosowaniu. Pierwszą inwestycję wyceniono na 1,2 mln zł, drugą na okrągły milion. Co teraz? - Ten stadion to moje dziecko, ale dalej tego nie chcę ciągnąć - odpowiada prezes WMOZR. Po wiosennych wyborach samorządowych Pach liczył, że ratusz będzie bardziej otwarty na rozwój sportowej infrastruktury w mieście. W czerwcu odbyło się w tym temacie spotkanie z prezydentem Robertem Szewczykiem. Dziś jednak prezes mówi, że ustalenia sprzed kilku miesięcy nie odnajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości.
- Włodarze mają pomysły na infrastrukturę piłkarską. Ale w mieście są też przecież sportowcy, którzy grają innymi piłkami. Przez takie podejście Olsztyn jest miastem o ograniczonej infrastrukturze sportowej - mówi prezes i dodaje, że dalszy rozwój Olimpijskiego Stadionu Rugby wymaga znacznych nakładów finansowych. Tych już nie ma siły szukać na własną rękę, tak jak robił to przez lata. - Cały stadion jest okablowany. Jest rozciągnięta woda na dwie płyty – dużą i małą, którą wybudowaliśmy za własne pieniądze w zeszłym roku. Jest studnia wywiercona. To wszystko z naszych pieniędzy. Robiliśmy zbiórki, szukaliśmy sponsorów... - tłumaczy.
Prezes okręgowego związku rugby dzierżawi teren od 2018 roku, i jak zaznacza, koszt dzierżawy jest najmniejszym problemem. Większym są bieżące wydatki związane z utrzymaniem obiektu. Dodatkowo, jak wskazuje, nie ma możliwości w jakikolwiek sposób "zarobić na stadionie”, aby zdobyć pieniądze na jego bieżącą obsługę. - Nie wolno mi stadionu podnajmować. Umowa z miastem tego nie przewiduje. W związku z tym mam „związane ręce”.
Henryk Pach przekazał nam, że pismo dotyczące rezygnacji z dzierżawy stadionu dziś (17 października) złożył w ratuszu. - Uważam, że dużo zrobiliśmy dla miasta. Większość z nas nawet nie mieszka w Olsztynie, włącznie ze mną. Wydaje mi się, że na coś innego zasłużyliśmy - podsumowuje prezes.
Tekst: Krzysztof Brągiel
Zdjęcia: Łukasz Kozłowski