Reprezentacja Nowej Zelandii zdobyła złoty medal po tym, jak w finale zwyciężyła wielką sensację tego turnieju, drużynę Kanady. Po brązowe medale sięgnęły zawodniczki z USA, które nieoczekiwanie pokonały w meczu o brąz faworyzowaną Australię 14:12.
Dla polskich kibiców turniej Rugby 7 kobiet na igrzyskach w Paryżu ma słodko-gorzki posmak, bowiem podopieczne Janusza Urbanowicza do samego końca walczyły o to, by się tam znaleźć i pozwalały nam marzyć o olimpijskim debiucie. Nie udało się i pozostało jedynie trzymać kciuki za innych.
Europa w odwrocie
Już w fazie grupowej nie brakowało niespodzianek. Brązowe medalistki poprzednich igrzysk, reprezentacja Fidżi, w niczym nie przypominała drużyny sprzed trzech lat i z kompletem porażek pożegnała się z igrzyskami.
Świetnie za to spisywały się finalistki poprzedniego turnieju. Zarówno Nowa Zelandia jak i Francja pewnie wygrały wszystkie trzy spotkania i podobnie jak Australia zaliczyły po trzy zwycięstwa. Awans do ćwierćfinału wywalczyły także Chinki, które w tym sezonie stały się swoistym Nemezis „Biało-Czerwonych”. Azjatki wygrywały z naszym zespołem w cyklu Challengerów, ale również w turnieju repasażowym, którego stawką było właśnie miejsce w stawce 12 drużyn walczących o olimpijskie złoto.
W ćwierćfinałach doszło do sporej niespodzianki, a nawet sensacji, bo Kanada pokonała gospodynie turnieju 19:14 i niespodziewanie to drużyna z Ameryki Północnej awansowała do fazy medalowej. To był zresztą kres dla wszystkich ekip ze Starego Kontynentu, bowiem Wielka Brytania przegrała z USA, a Irlandki zostały zdemolowane przez Australię 7:40. Komplet półfinalistek uzupełniła Nowa Zelandia, która pokonała Chiny 55:5.
Sensacja w półfinale, złoto dla Nowej Zelandii
W fazie półfinałów również byliśmy świadkami sporej sensacji. Bo o ile awans Nowej Zelandii, po wygranej z USA 24:12, był właściwie pewnikiem, o tyle niemal wszyscy stawiali, że rywalkami tej drużyny będą Australijki. Jednak Kanada ponownie sprawiła ogromną sensację i pokonała zespół z Antypodów 21:12. Po trzech przyłożeniach i trzech pewnych podwyższeniach Olivii Apps nieoczekiwanie to Kanadyjki dostały szansę walki o złoto.
Australijki po tej wpadce nie potrafiły się pozbierać i przegrały także mecz o brąz. Dwa przyłożenia fantastycznej Maddison Levi nie pomogły i to zespół USA cieszył się zwycięstwem 14:12. Zdecydowały udane podwyższenia Alev Kelter i Alex Sedrick. I to na szyjach Amerykanek zawisły olimpijskie medale.
W wielkim finale znakomicie zaczęły Nowozelandki, które już w jednej z pierwszych akcji zdobyły przyłożenie za sprawą Risi Pouri-Lane. I bardzo długo dominowały, ale żółtą kartą ukarana została Portia Woodman i Kanadyjki nieoczekiwanie dostały szansę, by wrócić do gry o złoto.
Tuż przed końcem pierwszej części gry, najpierw Chloe Daniels, a następnie Alysha Corrigan zameldowały się na polu punktowym rywalek. Tym samym szykowała się kolejna olbrzymia sensacja!
Jednak doświadczenie ekipy Nowej Zelandii, szczególnie, kiedy znów grały w pełnym składzie, wzięło górę. Rugbistki spod znaku paproci dość szybko wyrównały po przyłożeniu Michaeli Blyde, a potem Stacey Waaka wyprowadziła swój zespół na prowadzenie 19:12. I takim też rezultatem to spotkanie się zakończyło. Nowa Zelandia w pełni zasłużenie zdobyła złoto, natomiast Kanadyjki, choć przegrały decydujące spotkanie, to sprawiły wszystkim ogromną niespodziankę. Wrócą do domu ze srebrnymi medalami, choć absolutnie nikt na to nie stawiał.
Pożegnanie kapitanki
W cieniu igrzysk i w znaczącym dniu zakończenia olimpijskiej rywalizacji w rugby, decyzję o zakończeniu kariery zawodniczej ogłosiła Karolina Jaszczyszyn. Wieloletnia kapitan reprezentacji oraz drużyny Biało-Zielone Ladies od roku zmagała się z kontuzją kolana. Mimo rehabilitacji staw nie wrócił do pełnej sprawności. Choć rugbistka robiła wszystko, by wrócić w tym sezonie nie boisko i zagrać o igrzyska olimpijskiej, to niestety plan się nie powiódł.
Karolina Jaszczyszyn rozegrała niezliczoną liczbę turniejów w reprezentacji Polski, a także w barwach macierzystego klubu. Przez wiele lat była kapitanką i główną konstruktorką akcji „Biało-Czerwonych”. Znana była również z pewnych kopów na słupy i potrafiła doskonale zmotywować drużynę. Na boisku już jej nie zobaczymy, ale prawdopodobnie koniec kariery nie oznacza dla tej zawodniczki końca przygody z rugby!
Biuro Prasowe PZR