Top 14
We Francji jak zwykle ciekawie – a rozegrano tutaj 24. kolejkę spotkań i do końca fazy zasadniczej pozostały tylko dwie.
- Montpellier Hérault – Stade Toulousain 22:29. Montpellier ten mecz musiało wygrać, aby podtrzymać choćby nikłą szansą uniknięcia barażu o utrzymanie w lidze. Jednak nic z tego – nie podołało w starciu z liderem tabeli, nawet oszczędzającym swoje gwiazdy przed finałem Champions Cup i wystawiającym skład pełen młodzieży (włącznie z łącznikiem ataku ściągniętym z wypożyczenia z Nationale). Po wymianie przyłożeń w pierwszych 10 minutach, kolejne 20 minut przyniosło trzy przyłożenia tuluzańczyków, którzy odskoczyli gospodarzom na 19 punktów. Co prawda Montpellier jeszcze przed przerwą zdobyło dwa przyłożenia i zredukowało różnicę do czterech punktów, ale w drugiej połowie nie zdołało przełamać obrony młodej drużyny gości ani razu i jedyne punkty padły w tej odsłonie meczu z rzutu karnego dla Tuluzy.
- Stade Rochelais – Section Paloise 25:23. Rywale przed tą kolejką zajmowali odpowiednio szóste i siódme miejsce w tabeli, był więc to mecz o bardzo dużej stawce. Lepiej zaczęli go roszelczycy, którzy wykorzystali dwa okresy osłabienia gości po żółtych kartkach w pierwszej połowie i do przerwy prowadzili 11:3. Po przerwie swoje prowadzenie jeszcze podnieśli i na trzy minuty przed końcem wygrywali już 25:9 (jedyny dorobek Pau stanowiły karne Joe’go Simmondsa). Goście co prawda zaliczyli imponujący finisz, zdobywając dwa przyłożenia, ale było już za późno na wyszarpanie zwycięstwa i ten zryw starczył tylko na uzyskanie bonusa defensywnego.
- Stade Français – Union Bordeaux-Bègles 22:18. A na koniec kolejki starcie ekip z ligowego podium – niedawny lider, Stade Français, podejmował będącą tuż za jego plecami ekipę z Bordeaux. I choć to paryżanie byli wyżej notowani i mieli atut swojego boiska, wielu stawiało w tym starciu na gości. A spotkanie okazało się meczem na styku: w pierwszej połowie drużyny wymieniały cios za cios, a jednym punktem na jej koniec prowadzili goście. Na początku drugiej połowy siedmiopunktową przewagę wywalczyli gospodarze i zdobytego w ten sposób prowadzenia bronili do końca. Dwukrotnie w tej odsłonie meczu goście byli bardzo bliscy przyłożenia (raz sędzia unieważnił pięć punktów Louisa Bielle-Biarrey’a z powodu wcześniejszego podania do przodu, drugi raz ratował gospodarzy w ostatniej chwili zdobywca ostatniego przyłożenia w tym meczu, Jeremy Ward). Kilka minut przed końcowym gwizdkiem Mathieu Jalibert wykorzystał karnego, który zmniejszył dystans do czterech oczek. Goście jednak nie poszli za ciosem, a wspomniany karny wystarczył tylko do wywalczenia defensywnego punktu bonusowego. Bordeaux popełniło w tym meczu mnóstwo błędów technicznych.
- Poza tym:
• Aviron Bayonnais – USA Perpignan 23:20 (obie drużyny miały o co walczyć, a górą okazali się być Baskowie, których do zwycięstwa poprowadził powracający po kontuzji Reece Hodge – zdobywca dwóch przyłożeń; Bajonna w ten sposób zapewniła sobie ostatecznie ligowy byt, a Perpignan straciło szansę na awans na miejsca premiowane awansem do play-off);
• Lyon OU – Racing 92 20:14 (spora niespodzianka i cios w ambicje paryżan ze strony drużyny, której zwycięstwo dawało zapewnienie sobie ligowego bytu; Racing do końca walczył o zwycięstwo i miał nawet w ostatniej akcji piłkę na 5 m Lyonu, jednak bez skutku);
• Oyonnax – RC Toulon 17:27 (pewne zwycięstwo tulończycy zawdzięczają przede wszystkim kopom Melvyna Jamineta, który trafił w tym meczu nawet z własnej połowy);
• ASM Clermont – Castres Olympique 36:20 (dobry koniec sezonu Clermont, które w pierwszej połowie uzyskało przewagę i w drugiej nie musiało się już obawiać zmiany wyniku ze strony gości).
- W tabeli na czele bez wielkich roszad. Tuluza i Stade Français są bliskie zapewnienia sobie bezpośredniego awansu do półfinałów. Z kolei Bordeaux i Tulon są praktycznie pewne awansu do ćwierćfinałów. La Rochelle i Racing 92 muszą obawiać się pogoni – tylko punkt do paryżan tracą Pau i Clermont, a i kolejne drużyny jeszcze całkiem swoich szans nie pogrzebały. Na dnie jest już pewne, że w strefie spadkowej pozostaną Montpellier i Oyonnax – i tylko cud pozwoliłby beniaminkowi dogonić Montpellier i zagrać w barażu.
- Choć przed ostatnią kolejką Pro D2 znani już byli dwaj półfinaliści oraz trzech spośród czterech ćwierćfinalistów, mieliśmy w ten weekend tam sporo emocji i prawdziwe dramaty. O ostatnie miejsce w play-off walczyły Brive, Nevers i Mont-de-Marsan, przy czym Brive miało nad rywalami jednopunktową przewagę i do zapewnienia sobie awansu bez oglądania się na wyniki rywali potrzebowało zwycięstwa z bonusem. Tymczasem w meczu z walczącym dla odmiany o zapewnienie sobie utrzymania Biarritz długo prowadziło, ale z przewagą tylko jednego przyłożenia. Bonus wywalczyło dopiero w ostatniej akcji meczu, wyrywając w ten sposób awans z rąk Nevers. Bo Nevers na bonus w meczu z Dax zapracowało sobie już wcześniej. Ale i tu było dramatycznie: mimo że na 10 minut przed końcem po drugiej czerwonej kartce Dax zostało na boisku w trzynastkę (zresztą nie pierwszy raz w tym spotkaniu), zdobyło przyłożenie, które odbierało Nevers bonus. Burgundczycy odzyskali go dopiero po kilku długich minutach doliczonego czasu gry i wygrało 35:23, jednak ta wygrana nic nie dała.
- Dramatycznie było także w pojedynku trzeciego pretendenta, Mont-de-Marsan, który grał z ostatnim w tabeli Rouen. Mont-de-Marsan po 20 minutach prowadziło 26:3, ale pod koniec pierwszej połowy goście zredukowali stratę dwoma przyłożeniami. Gdy jednak Normandczycy na niemal całą drugą połowę zostali w czternastkę i stracili kolejne przyłożenie, ich los wydawał się przesądzony. Tymczasem mimo osłabienia doprowadzili do remisu 31:31 i w ostatnich minutach cisnęli – wygrana pozwoliłaby im na przedłużenie nadziei na utrzymanie w lidze, a remis niczego nie dawał. Spudłowali jednak najpierw karnego, potem drop-goala, a w doliczonym czasie gry kolejnego karnego. I to tak fatalnie, że Mont-de-Marsan mogło wyprowadzić zabójczą kontrę, która dała tej drużynie wygraną 38:31 (przy tym trzecie przyłożenie w meczu Veresy Ramototabui). Finalnie przegrane były jednak obie drużyny – dla Mont-de-Marsan to zwycięstwo nic nie dało, a z kolei Rouen było o włos od wygranej, która dałaby drużynie co najmniej grę w barażu. Mające bowiem dwa punkty przewagi nad nią Montauban wywalczyło tylko defensywny bonus w meczu przegranym z Aurillac 22:27. A porażka oznacza automatyczny spadek z ligi.
- Poza tym pierwsze miejsce potwierdziło zwycięstwem Provence (44:20 nad grającym w osłabieniu przez ponad pół meczu Grenoble, które mimo to awansowało do play-off), z kolei porażkę poniósł wicelider z Vannes (22:27 z Agen, które przełamało złą serię, jednak skończyło sezon na zaledwie 13. miejscu w lidze). Z drużyn z czołówki przegrało także Béziers, grające bez kontuzjowanego Raffaele Stortiego (16:30 z Angoulême, dla którego punktował m.in. Nicolas Martins). W ostatnim meczu Colomiers uległo Valence Romans 14:23 (tu przyłożenie dla przegranych zdobył Rodrigo Marta).
- Do półfinałów awansowały Provence i Vannes. W ćwierćfinałach zmierzą się Béziers z Brive oraz Grenoble z Dax. Spada Rouen, natomiast Montauban będzie walczyć o utrzymanie w barażu z drugą drużyną z Nationale. Tym rywalem będzie Narbona, która w finale Nationale przegrała z Niceą 30:39. Dla ekipy z Lazurowego Wybrzeża to historyczny sukces, pozwalający na powrót na drugi poziom ligowy po ćwierć wieku. A udział w nim miał Andrzej Charlat, który zdobył jedno z przyłożeń.
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
Po przedostatniej rundzie fazy zasadniczej ubyła tylko część niewiadomych – w ostatniej kolejce wciąż będą na szali dwa miejsca premiowane awansem do play-off, a aż cztery drużyny zachowały szansę na pierwsze miejsce w tabeli.
- Edinburgh – Munster 26:29. To było spotkanie, którym Edynburg mógł mocno przybliżyć się do awansu do fazy play-off. Ale choć prowadził na początku meczu 6:0, a potem 16:5 (po przyłożeniu zdobytym przez Marka Bennetta w niecodziennych okolicznościach, przy sporej dawce szczęścia), a pod koniec meczu przez 10 minut grał z przewagą jednego gracza – meczu nie wygrał. Trzy przyłożenia zdobyte przez gości z Irlandii pod koniec pierwszej i na początku drugiej połowy to ich wyprowadziły na prowadzenie. Co prawda na kwadrans przed końcem Szkoci doprowadzili do wyrównania, ale kilka minut później Jack Crowley wykorzystał rzut karny i te trzy punkty okazały się decydującymi.
- Ulster – Leinster 23:21. W drugich w tym sezonie irlandzkich derbach między Ulsterem i Leinsterem druga niespodzianka – znów zwyciężyła ekipa z Belfastu (poprzednio wygrała jednym punktem, teraz dwoma). Co prawda to Leinster prowadził przez zdecydowaną większość spotkania, zdobył też o jedno przyłożenie więcej od gospodarzy, ale to Ulster wygrał ten mecz, w dużej mierze dzięki skutecznym karnym Johna Cooney’a. Właśnie jeden z nich, na kilkadziesiąt sekund przed upływem regulaminowego czasu gry, wyrwał prowadzenie z rąk dublińczyków i dał zwycięstwo belfastczykom. Warto jednak zwrócić uwagę, że znów w składzie Leinsteru brakło kilku gwiazd, którym dano odpocząć przed finałem Champions Cup.
- Poza tym:
• Zebre Parma – Scarlets 18:32 (nie udało się Włochom odnieść drugiego zwycięstwa w sezonie, choć grali z inną drużyną z najniższych regionów ligowej tabeli);
• Bulls – Benetton Treviso 56:53 (imponujący mecz Bulls, którzy już po 25 minutach prowadzili 26:0; co prawda potem Włosi zdobyli pięć przyłożeń, ale dokładnie tyle samo zapisali na swoje konto gracze z Pretorii, których gwiazdą był Canan Moodie z hat-trickiem na koncie);
• Ospreys – Dragons 26:13 (Ospreys prowadzeni przez Dewiego Lake’a – dwa przyłożenia młynarza – podtrzymali nadzieję na awans do play-off po zwycięstwie w walijskich derbach);
• Lions – Glasgow Warriors 44:21 (kolejna porażka Szkotów w Południowej Afryce; zwycięstwo ekipy z Johannesburga tym bardziej imponujące, że ponad pół meczu grała w osłabieniu, w tym 10 minut w trzynastkę – i mimo jednego zawodnika na boisku mniej zdobyła w ciągu ostatniej półgodziny aż 5 przyłożeń, tracąc tylko jedno);
• Connacht – Stormers 12:16 (bolesna porażka Irlandczyków, mocno zmniejszająca ich szansę na awans do play-off; spory udział w zwycięstwie kapsztadczyków miał Mannie Libbok, bezlitośnie punktujący z rzutów karnych; ciekawostka: w przedostatnim meczu rundy zasadniczej pierwszy raz w składzie gospodarzy zagrał Argentyńczyk Santiago Cordero, ściągnięty przed sezonem i jeszcze przed pierwszym meczem kontuzjowany);
• Sharks – Cardiff 14:36 (mecz bez wielkiej wagi, ale mimo to zaskakuje porażka naszpikowanych Springbokami durbańczyków w meczu z gośćmi z dalekiej Walii – ekipa z Cardiff bezlitośnie wykorzystała osłabienie gospodarzy po czerwonej kartce już po 20 minutach gry).
- Tym razem porażka Glasgow Warriors kosztowała ich utratę spadek z fotela lidera – i to aż o trzy miejsca. Mimo to Szkoci pewni są gry w ćwierćfinale na własnym boisku – podobnie jak nowy lider, Munster, a także Bulls i Leinster. Poza tym awans do play-off mają już Stormers, a bliski tego jest Ulster. O pozostałe dwa miejsca rywalizuje aż pięć ekip, a w najlepszej pozycji wyjściowej są Benetton (byłoby ciekawie, gdyby do Champions Cup awansowała drużyna włoska, a brakło walijskiej) i Lions.
Premiership - Anglia
Przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej Premiership wciąż trzy zespoły miały chrapkę na wyrzucenie Sale Sharks ze strefy premiowanej awansem do play-off – Exeter Chiefs, Bristol Bears i Harlequins. Nikomu jednak się to ostatecznie nie udało.
- Bath – Northampton Saints 43:12. W meczu na szczycie emocji było mniej niż można było oczekiwać – Saints pewni już rozgrywania półfinału na własnym boisku, nie wystawili najmocniejszego składu, a Bath prowadzone przez Finna Russella (jeszcze teoretycznie nie do końca pewne awansu) wykorzystało to i wysoko wygrało. Już po kwadransie prowadziło 14 punktami. Pod koniec pierwszej połowy co prawda Saints nieco zmniejszyli stratę, ale początek drugiej połowy był w wykonaniu gospodarzy zabójczy – cztery kolejne przyłożenia rozstrzygnęły sprawę definitywnie.
- Saracens – Sale Sharks 10:20. Nieoczekiwana porażka faworyzowanych Saracens na własnym stadionie. Londyńczycy byli jednak pewni udziału w play-off, podczas gdy Sale Sharks potrzebowali wygranej i być może to rozmiar motywacji zadecydował o wyniku spotkania. Zwycięstwo tym cenniejsze, że pierwsze odniesione przez Sharks z tym rywalem na wyjeździe od dwóch dekad. Fatalnie ten mecz skończył się dla obchodzącego urodziny Manu Tuilagiego – opuścił boisko z powodu kontuzji już po kwadransie gry i prawdopodobnie to był jego ostatni mecz w barwach drużyny spod Manchesteru.
- Poza tym:
• Harlequins – Bristol Bears 28:53 (obie drużyny liczyły na porażki Sale Sharks i Exeter Chiefs i wskoczenie na czwarte miejsce w stawce; spotkanie bardzo długo było wyrównane, jeszcze na pół godziny przed końcem Quins prowadzili dwoma punktami, i dopiero w ostatniej jego fazie Bears przesądzili o zwycięstwie trzema przyłożeniami bez odpowiedzi rywali);
• Gloucester – Newcastle Falcons 54:14 (mecz dwóch ekip skazanych na dwa ostatnie miejsca i do pewnego stopnia rehabilitacja Gloucesteru za doznany przed tygodniem pogrom; dla Falcons porażka oznacza, że kończą sezon z tragicznym bilansem 0:18);
• Leicester Tigers – Exeter Chiefs 40:22 (Chiefs mogli jeszcze marzyć o awansie i mecz zaczęli od przyłożenia w wykonaniu Immanuela Feyi-Waboso – kolejne trzy padły jednak łupem Tigers, którzy walczyli już tylko o pietruszkę; pomogły im na pewno kłopoty z dyscypliną exeterczyków, którzy zebrali trzy żółte kartki, choć sami też nie byli bez winy – kilkanaście minut przed końcem czerwoną kartką zakończył swój ostatni mecz w barwach Tigers Jasper Wiese, zresztą w wyniku wyjątkowo głupiego zachowania).
- Skład pierwszej czwórki pozostał bez zmian, choć Saracens stracili atut własnego boiska w półfinale. Skład półfinałów: Northampton Saints – Saracens i Bath – Sale Sharks.
- W przedostatniej kolejce Championship porażki poniosły dwie drużyny z czoła tabeli, jednak w niczym nie zmieniło to klasyfikacji – nadal na czele są Ealing Trailfinders (mimo przegranej z Doncaster Knights 12:20), a na drugim miejscu Coventry (mimo porażki z Cornish Pirates 12:22). Zwłaszcza ta ostatnia przegrana jest istotna – Coventry za tydzień już nie zagra (liga ma nieparzystą liczbę drużyn, więc co tydzień ktoś pauzuje), a Kornwalijczycy tracą do wicelidera tylko trzy punkty. Ealing natomiast na pierwszym miejscu już niezagrożone.
Super Rugby Pacific - Australia, Nowa Zelandia, Fidżi, Samoa, Tonga
Coraz bliżej ostatecznych rozstrzygnięć na antypodach – rozegrano trzynastą kolejkę gier, co oznacza, że do końca rundy zasadniczej pozostają już tylko dwie.
- Brumbies – Crusaders 31:24. Kolejna australijska drużyna zaliczyła historyczną wygraną nad Crusaders – pierwszą od piętnastu lat, na dodatek bardzo mocno redukującą szanse ekipy z Christchurch na awans do play-off. Było to zresztą spotkanie rozstrzygnięte w niecodziennych okolicznościach. Brumbies szybko wyszli na 12-punktowe prowadzenie i Crusaders musieli odrabiać straty. Udało się im to dzięki 10 punktom zdobytym w ostatnich 10 minutach – na tablicy wyników pojawił się remis 24:24. W ostatniej akcji meczu Noah Lolesio mógł przesądzić o wygranej Australijczyków rzutem karnym. Trafił w słupek, ale jeden z jego kolegów był bliski przejęcia piłki w polu punktowym rywali. W tej sytuacji Quinten Strange wybił piłkę ręką za boisko, co spowodowało przyznaniem przez sędziego karnego przyłożenia gospodarzom. Dodajmy, zwycięskiego karnego przyłożenia. Można się zastanawiać, czy akurat ta sytuacja była warta karnego przyłożenia, jednak stanowi doskonałe podsumowanie sezonu Crusaders.
- Blues – Highlanders 47:13. W nowozelandzkich derbach zdecydowane zwycięstwo aucklandczyków, w którym sporą rolę odegrał reprezentant kraju Caleb Clarke. W pierwszej połowie mieliśmy jeszcze wymianę ciosów: na przyłożenie gospodarzy goście odpowiedzieli tym samym, a po kolejnym zaliczyli dwa karne redukując stratę do jednego oczka. Do przerwy Blues prowadzili tylko 21:13. Jednak wynik drugiej połowy był zdecydowanie na korzyść gospodarzy – zaliczyli cztery przyłożenia, bez żadnej odpowiedzi gości.
- Poza tym:
• Hurricanes – Moana Pasifika 32:24 (grający w mocno rezerwowym składzie Hurricanes już po 25 minutach prowadzili 19:0, ale przez kolejne 25 minut pozwolili wyspiarzom zredukować stratę do zaledwie dwóch oczek; ostatecznie jednak wygrali);
• Rebels – Chiefs 23:26 (walczący poza boiskiem o przetrwanie gospodarze znakomicie zagrali z Chiefs i bliscy byli sprawienia niespodzianki – w pierwszej połowie dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, na pięć minut przed końcem doprowadzili do remisu, ale ostatecznie szalę zwycięstwa przechylił na korzyść gości Damian McKenzie, który w sumie zdobył w tym spotkaniu 16 punktów);
• Fijian Drua – Reds 28:19 (Reds pogrążył ich własny zawodnik – Suilasi Vunivalu; na początku meczu podłożył nogę rywalowi, co zaowocowało żółtą kartką i karnym przyłożeniem, a potem kolejnym straconym w osłabieniu, a na początku drugiej połowy przewinił identycznie i zobaczył czerwoną kartkę, utrudniając swojej drużynie pogoń za uciekającym wynikiem);
• Western Force – Waratahs 27:7 (spotkanie dwóch drużyn z końcówki tabeli; zwycięstwo drużyny z Perth pogrąża Waratahs na ostatnim miejscu, natomiast gospodarzom pozwala nadal myśleć o awansie do strefy play-off; 17 punktów Bena Donaldsona).
- Cztery drużyny pewne są już tego, że w ćwierćfinałach zagrają na swoich boiskach: Blues, Hurricanes, Brumbies i Chiefs. Pewni awansu do play-off są też już Reds, a bliscy Rebels.
Japan Rugby League One - Japonia
- W Japan Rugby League One rozegrano półfinały oraz mecze o utrzymanie w najwyższej dywizji. W półfinałach wygrywały drużyny wyżej notowane po fazie zasadniczej. W pierwszym niepokonani przez cały sezon Saitama Wild Knights w obecności ponad 15 tys. widzów wygrali z Yokohama Eagles 20:17. Już po 10 minutach mieli na koncie dwa przyłożenia, w tym jedno po takiej świetnej akcji Mariki Koroibetego. Drugim finalistą będą Brave Lupus, którzy w derbach stolicy pokonali Tokyo Sungoliath 28:20 (tu widzów było jeszcze więcej, ponad 17 tys.). Ekipa Richiego Mo’ungi (8 punktów tym razem) zagra w finale po ośmiu latach przerwy.
- W meczach o utrzymanie dwa zwycięstwa ekip broniących się przed spadkiem i tylko jedna wygrana ekipy z drugiego poziomu ligowego. Z pierwszoligowców wygrywały Mie Heat i Black Rams Tokyo – ta pierwsza ekipa pokonała Shuttles Aichi 57:39 w dużej mierze dzięki Pablu Materze (4 przyłożenia), druga natomiast wygrała z Green Rockets Tokatsu 40:21. Wypracowały przy tym sporą zaliczkę przed rewanżami. Nadzieją na zmianę pozostają Uruyasu D-Rocks, którzy wygrali z Hanazono Liners 21:12.
Major League Rugby - USA
- W Major League Rugby wygrywały drużyny prowadzące w swoich konferencjach, obie jednak po zaciętych pojedynkach i zaledwie jednopunktowymi różnicami. Liderujący na zachodzie Houston SaberCats pokonali drugą drużynę wschodu, Chicago Hounds, 23:22, natomiast prowadzący na wschodzie New England Free Jacks wygrali z mającą wielkie aspiracje drużyną San Diego Legion 24:23 – pod koniec Free Jacks grali w podwójnym osłabieniu, w ostatniej akcji Legion zdobył przyłożenie, ale brakło skutecznego podwyższenia. Poza tym w ciekawym pojedynku na zachodzie Dallas Jackals pokonali Seattle Seawolves 14:7, a na wschodzie potknięcie Hounds wykorzystało do wskoczenia na drugie miejsce NOLA Gold po zwycięstwie nad Utah Warriors 21:14.
Super Rugby Americas - Południowa Ameryka
- W Super Rugby Americas odbyła się przedostatnia kolejka fazy zasadniczej. Zaczęły ją od zwycięstw dwie przewodzące stawce ekipy argentyńskiej: Pampas pokonali Peñarol 63:25, a Dogos wygrali z Selknamem 33:24. Ta druga porażka oznaczała przekreślenie szans na play-off chilijskiej drużyny, wypełnionej reprezentantami kraju, i zapewniła spokojny sen Peñarolowi. Ostatni już swój mecz w fazie ligowej rozegrało paragwajskie Yacare, które dzięki wygranej nad American Raptors 20:10 umocniło się na trzecim miejscu. Skład półfinałów: Dogos – Peñarol oraz Pampas – Yacare.
División de Honor - Hiszpania
W finale hiszpańskiej División de Honor zagrają te same dwie drużyny, które mierzyły się w nim przed rokiem. Obie były gospodarzami i faworytami półfinałów i swoje zadanie wykonały. Obrońcy mistrzowskiego tytułu z Valladolid, VRAC, pokonali Ciencias Sevilla 14:10 (choć po półgodzinie zanosiło się na sensację), a wicemistrzowie, Burgos, wygrali z inną drużyną z Valladolid, El Salvadorem, 16:12.
Divisão de Honra - Portugalia
W finale portugalskiej Divisão de Honra zmierzyły się dwie drużyny stołeczne. Wygrało Belenenses, które pokonało Agronomię 19:18, sięgając po dziewiąty tytuł mistrzowski w historii (poprzedni zdobyło przed dwoma laty). W meczu padło tylko jedno przyłożenie, a Belenenses zwycięstwo zapewniło sobie dopiero w 87. minucie meczu rzutem karnym wykonanym przez niemal nieomylnego w tym meczu João Freudenthala.
Liga de Rugby - Rumunia
W piątej kolejce rumuńskiej Liga de Rugby zwycięstwa trójki przewodzącej stawce: Timișoara zwyciężyła Rapid Bukareszt 37:14, Știința Baia Mare wygrała ze Steauą Bukareszt 25:9, a Dinamo Bukareszt pokonało Universitateę Kluż 63:17. Między czołową trójką nadal jednopunktowe różnice, a na czele są dwie drużyny z zachodu kraju.
Super Rugbi Cymru - Walia
W Walii poznaliśmy szczegóły i nazwę nowych, półzawodowych rozgrywek, które zastąpią Premiership na szczycie ligowej hierarchii. Nazwę imponującą – Super Rugbi Cymru (nie to, co dotąd używane Elite Domestic Championship). Rywalizacja będzie toczyć się w trzech blokach: we wrześniu i październiku, grudniu i styczniu oraz kwietniu i maju. Pozostawiono luki na okresy testów międzynarodowych, kiedy będą odbywać się dodatkowe rozgrywki o puchar ligowy). Aż osiem z dziesięciu drużyn ma awansować do fazy play-off (przy czym dwie ostatnie – na podstawie dwóch półfinałów dla drużyn z miejsc 7–10). Ma też pojawić się trofeum wzorowane na nowozelandzkim Ranfurly Shield – SRC Challanger Shield, przekazywane z meczu na mecz między drużynami ligowymi, przy czym ustalono, że na starcie rozgrywek będą go bronić mistrzowie kraju, Llandovery. W okienkach międzynarodowych drużyny mają toczyć dodatkową rywalizację o puchar rozgrywek. WRU ma zapewnić finansowanie każdego klubu kwotą 105 tys. funtów rocznie, przy salary cap wynoszącym 150 tys. funtów.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]