22/04/2024

Top 14 - Francja
Sporo grania jeszcze przed drużynami Top 14 – z 26 zaplanowanych rund w ten weekend rozegrano dwudziestą pierwszą.
- Castres Olympique – Stade Rochelais 25:24. Sporo emocji mieliśmy na sam początek kolejki, w sobotnie popołudnie. Castres niedawno wypadło z czołowej szóstki, natomiast La Rochelle do niej awansowało i stawka meczu była bardzo wysoka. A rywale szli łeb w łeb i rozpoczynając od drop goala Louisa de Bruna dla Castres w piątej minucie meczu aż siedmiokrotnie zmieniali się na prowadzeniu. O losach meczu zdecydowały dwa przyłożenia skrzydłowego gospodarzy Nathanaela Hulleu w ostatnim kwadransie (oba w czasie gry w osłabieniu po żółtej kartce). Castres było jednak bliskie wyższego zwycięstwa – dwa przyłożenia tej drużyny (w tym w wykonaniu Santiago Araty) zostały unieważnione.
- Stade Français – Aviron Bayonnais 28:24. Nadspodziewanie dużo emocji w meczu lidera tabeli ligowej (z ośmioma wygranymi na koncie w ostatnich dziewięciu meczach) z ekipą, która na wyjeździe w tym sezonie nie wygrała jeszcze ani razu. Baskowie, bliscy straty punktów w pierwszej akcji, przez pierwsze pół godziny jednak przeważali i wyszli na prowadzenie 17:0 (dwa przyłożenia Sheikha Tiberghiena, a mógł mieć na koncie też trzecie, jednak zostało unieważnione przez sędziego). Do przerwy obie ekipy zdobyły jeszcze po siedem punktów i paryżanie przegrywali 7:24. Po przerwie zaczęły się kłopoty gości – bajończycy zaliczyli dwie żółte kartki, a po każdej tracili przyłożenie i zrobiło się 21:24. Paryżanie dominowali, a goście popełniali błędy skutkujące w sumie kilkunastoma rzutami karnymi. Końcówka była nerwowa i obie drużyny popełniały błędy, ale w ostatniej akcji meczu Habel Kuffner zdobył czwarte przyłożenie dla Stade Français i dał liderom ciężko wywalczone zwycięstwo.
- RC Toulon – Stade Toulousain 20:19. Zacięty pojedynek dwóch ekip z południa, rozegrany w Marsylii na Stade Velodrome w obecności 62 tys. widzów. Tuluza przystąpiła do tego meczu bez kilku reprezentantów kraju, w tym bez Duponta (trenował cały tydzień z siódemkową reprezentacją kraju – choć na turniej do Singapuru ma nie jechać) i znowu Ntamacka. Pierwsza połowa wyrównana, a drużyny czterokrotnie wymieniały się na prowadzeniu. Przy prowadzeniu 10:8 Tulonu (dzięki m.in. przyłożeniu Leicestera Fainga’anuku) czerwoną kartkę zobaczył jeden z graczy gospodarzy. Zaraz potem na czoło wrócili gracze z Tuluzy po karnym Thomasa Ramosa. Jednak mimo osłabienia tulończycy w drugiej połowie imponowali w defensywie i – co więcej – punktowali. Drugie przyłożenie Fainga’anuku dało im prowadzenie 20:11. Co prawda Ramos zmniejszył karnym stratę, a pod koniec meczu także i tuluzańczycy zaliczyli drugie przyłożenie, ale do sukcesu brakło skutecznego podwyższenia (zresztą, Ramos nie miał swojego dnia, zaliczając skuteczność z podstawki tylko 3/6). Zwycięstwo Tulonu w tym meczu to zwycięstwo charakteru tej drużyny, z odrobiną szczęścia.
Poza tym:
• Section Paloise – Montpellier Hérault 31:23 (po trzy przyłożenia ekip, ale wygrana Pau dzięki skuteczności z kopów Joe’go Simmondsa – zdobył 16 punktów);
• USA Perpignan – Lyon OU 51:20 (ważny mecz dla ligowych dołów, w którym o zwycięstwie zadecydowała postawa Jake’a McIntyre’a w pierwszej połowie meczu i znakomita końcówka Katalończyków, którzy w nieco ponad kwadrans zdobyli cztery przyłożenia - i przy okazji punkt bonusowy);
• Oyonnax – Racing 92 13:43 (ostatnia ekipa tabeli, skazana już praktycznie na relegację, nie miała szans z walczącymi o mistrzostwo Francji paryżanami; 18 punktów dla zwycięzców zdobył Tristan Tedder);
• Union Bordeaux-Bègles – ASM Clermont 41:7 (znakomita gra w ataku ekipy Bordeaux, którą w niedzielny wieczór do zwycięstwa prowadził Damian Penaud – zaliczył trzy przyłożenia i asystę).
- Niewiele zmian w tabeli. Większość czołowych drużyn wygrywało, Stade Français umocniło się na pozycji lidera tabeli wykorzystując potknięcie Tuluzy. Sprawa awansu do fazy play-off jest jednak daleka od rozstrzygnięcia, a do walki o niego włączyło się nieoczekiwanie Perpignan. Na dnie tabeli skazane na degradację Oyonnax, a przedostatnie pozostaje Montpellier – z czterema punktami straty do poprzedzających go Clermont i Lyonu.
- Tym razem, po 27. kolejce spotkań (to już tylko trzy do końca) karuzela na szczycie Pro D2 się nie zakręciła i Vannes pozostało liderem ligi, dzięki wyjazdowej wygranej 36:26 nad Montauban. Kroku liderowi dotrzymuje wicelider – Provence wygrało z Mont-de-Marsan 46:22 (a prowadziło już nawet 38 punktami). Wpadkę zaliczyło Béziers, które mimo przyłożenia Stortiego (już 21. w tym sezonie – wyrównany rekord ligi) przegrało z przeciętnym Aurillac 7:27, ale zachowało trzecie miejsce w lidze. O miejsce w czołowej szóstce zacięcie walczą inne ekipy – przegrana Mont-de-Marsan zepchnęła ich na szóste miejsce, ostatnie premiowane awansem do play-off, a wyprzedzili je Grenoble (46:19 z Biarritz) i beniaminek Dax (29:16 z ostatnim Rouen). Ale wygrało też siódme Nevers (34:15 z Colomiers), które ma identyczną liczbę punktów z Mont-de-Marsan. W strefie spadkowej Rouen i Montauban, tuż nad nimi Biarritz, a dzięki wygranym w ten weekend oderwały się nieco od niej Valence Romans (38:21 z Agen) i Soyaux-Angoulême (22:12 z Brive).

United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
Wydarzeniem czternastej kolejki URC były pierwsze mecze w Południowej Afryce dwóch irlandzkich potęg, Leinsteru i Munsteru. Podeszły one jednak do tej wyprawy na różne sposoby.
- Lions – Leinster 44:12. Dublińczycy postanowili pooszczędzać najlepszych zawodników i pojechali na drugi koniec świata w rezerwowym składzie. Co prawda na pokładzie znalazło się kilku reprezentantów Irlandii, ale nie ulegało wątpliwości, że na wygraną trudno liczyć. O losach meczu zadecydował pierwszy kwadrans, po którym gospodarze prowadzili już 22:0, mając na koncie trzy przyłożenia. Potem gra nieco się uspokoiła, w drugiej połowie Irlandczycy odrobili część strat, ale nigdy poważniej nie zagrozili zwycięstwu Lions, a ci zakończyli mecz kolejnym mocnym akcentem – dwoma przyłożeniami w ostatnich pięciu minutach gry.
- Bulls – Munster 22:27. Najlepszych zawodników nie zostawił natomiast w Irlandii Munster. Grał w Pretorii z najlepszą południowoafrykańską drużyną, Bulls, i mimo podróży przez pół świata, zdołał wywalczyć zwycięstwo. Gospodarzom paradoksalnie nie pomogła odmowa wysłania reprezentantów kraju na mecz pucharowych z Northampton Saints przed tygodniem. W pierwszej połowie dwukrotnie goście wychodzili na prowadzenie, ale ma początku drugiej połowy to gospodarze zdobyli przewagę. Po dwóch szybko zdobytych przyłożeniach wygrywali 22:17. Jednak wówczas czerwoną kartkę zobaczył Johan Goosen. Od tego momentu punktowali już tylko goście, a choć brakowało im skutecznych podwyższeń, przyłożenie Conora Murray’a z końcówki spotkania dało im wygraną.
- Ulster – Cardiff 19:17. Nadspodziewane kłopoty belfastczyków, którzy na początku drugiej połowy przegrywali 8 punktami i stracili gracza z żółtą kartką. Zwycięstwo dał im kontrowersyjny karny Johna Cooney’a pod sam koniec meczu – podyktowany w momencie, gdy Theo Cabango już cieszył się ze swojego trzeciego przyłożenia w tym meczu, poprzedzonego jednak zbiciem piłki do przodu (Nigel Owens ocenił decyzję sędziów o cofnięciu gry jako prawidłową). Nie był to zresztą jedyny moment, w którym Walijczycy czuli się krzywdzeni i doszło do tego, że pracę sędziów skrytykowała walijska federacja, posuwając się chyba o krok za daleko. Dobrą wieścią dla Cardiff był powrót po kontuzji Taulupe Faletau, fatalną – jego zejście z boiska jeszcze w pierwszej połowie z kolejną.
Poza tym:
• Glasgow Warriors – Sharks 21:10 (Sharks przyjechali na północ w składzie w dużej mierze rezerwowym i zwycięstwo Szkotów nie dziwi – mogą żałować braku punktu bonusowego);
• Benetton Treviso – Dragons 36:19 (Benetton rozstrzygnął mecz już w pierwszej połowie, którą wygrał 19:0 po trzech przyłożeniach – i w drugiej połowie utrzymywał przewagę);
• Stormers – Ospreys 21:27 (nieoczekiwana, zaskakująca domowa porażka kapsztadczyków z gośćmi z Walii; nie pomogły efektowne przyłożenia Dana du Plessisa i Evana Roosa, a karne przyłożenie z ostatniej akcji pozwoliło gospodarzom tylko na wywalczenie punktu bonusowego);
• Connacht – Zebre Parma 54:16 (wysokie zwycięstwo Irlandczyków, dla których dwa pierwsze przyłożenia zdobył debiutujący w podstawowym składzie Matthew Devine;
• Edinburgh – Scarlets 43:18 (dobry początek Walijczyków i katastrofa w drugiej połowie, w której stracili aż pięć przyłożeń).
- Na cztery kolejki przed końcem rundy zasadniczej niemal pewne występu w play-off są tylko cztery czołowe ekipy. Wśród kolejnej siódemki może zdarzyć się wszystko. Odpadły już definitywnie z rywalizacji trzy drużyny z Walii, Sharks oraz włoskie Zebre.

Premiership - Anglia
Trzy rundy do końca pozostały w angielskiej Premiership. W ten weekend rozegrano piętnastką kolejkę, w której najwięcej uwagi przyciągały derby East Midlands.
- Northampton Saints – Leicester Tigers 40:17. A w tych górą okazali się być liderujący w tabeli Northampton Saints. Co prawda początkowo to Tigers prowadzili – jako jedyni przyłożyli piłkę w pierwszej połowie i do przerwy było 6:10. Jednak zaraz po przerwie przyłożenia zaczęli zdobywać Saints, a od 46. minuty rywale grali już niemal bez przerwy w osłabieniu (najpierw żółta, a potem czerwona kartka). Jeszcze po przyłożeniu Jaspera Wiese Tigers zmniejszyli stratę do 1 punktu, ale w ostatnich 20 minutach Saints rozstrzygnęli mecz dorzucając trzy przyłożenia, a wisienką na torcie był drop goal Fina Smitha, którego nazwisko coraz częściej pojawia się w ustach angielskich kibiców.
- Sale Sharks – Harlequins 37:31. Ciekawy pojedynek, w którym obie drużyny zdobyły po pięć przyłożeń, a Sharks zwyciężając zachowali nadzieję na awans do play-off. Gospodarze zaczęli od błyskawicznego wyjścia na prowadzenie i po kwadransie wygrywali 15:0. Goście odpowiedzieli także dwoma przyłożeniami (Marcus Smith spudłował oba podwyższenia), a na koniec pierwszej połowy po kolejnych punktach gospodarzy było 22:10. Drugą połowę Sharks zaczęli od karnego George’a Froda, który powiększył ich przewagę do 15 punktów, ale Quins w ciągu kolejnego kwadransa zredukowali stratę do jednego oczka. Za ciosem jednak nie poszli, a następne 12 punktów zapisali na swoje konto gospodarze. Na kwadrans przed końcem było 37:24 i choć Harlequins walczyli o zmianę wyniku, zdobyli tylko jedno przyłożenie tuż przed końcem meczu – co dało im tylko drugi punkt bonusowy.
Poza tym:
• Saracens – Gloucester 46:24 (po pierwszej godzinie gry było 32:0, a hat-tricka w pierwszych 20 minutach – najszybszego w historii Premiership – zaliczył skrzydłowy Tom Parton; gościom nie pomogła dobra końcówka, gdy także hat-trickiem odpowiedział Josh Hathaway, choć wywalczyli punkt bonusowy);
• Exeter Chiefs – Bath 14:26 (po wygranej 14:0 pierwszej połowie udany rewanż Bath za porażkę w 1/8 europejskich pucharów; i to pomimo braku kontuzjowanych dwóch reprezentantów Szkocji, Finna Russella i Camerona Redpatha);
• Bristol Bears – Newcastle Falcons 85:14 (prawdziwy pogrom w wykonaniu bristolczyków, którzy zdobyli aż 13 przyłożeń; już po kwadransie gry mieli na koncie bonus za cztery przyłożenia; statystyki bristolczyków w tym meczu są porażające, m.in. zyskanych metrów uzbierali ponad 1000…).
- Pewni gry w play-off są w praktyce tylko Northampton Saints. Kolejne siedem drużyn ligi walczy o pozostałe trzy miejsca – po tym weekendzie do najlepszej czwórki awansowali Bristol Bears, a wypadli z niej Harlequins. Na dnie tabeli nieodmiennie Newcastle Falcons z kompletem porażek w tym sezonie, ale bez ryzyka spadku. Cóż, wyniki jak ten z ich udziałem z niedzieli na pewno nie robią Premiership dobrej reklamy.
- W Championship lider, Ealing Trailfinders, pokonał Caldy 49:18. Wicelider, Coventry, wygrał z inną drużyną z czołówki, Bedford Blues, 54:19. Trzecie miejsce zajmują Cornish Pirates, którzy pokonali ostatnie w lidze Cambridge 45:18, choć do przerwy nieoczekiwanie przegrywali. Pogrzebali ostatnie szanse na awans Doncaster Knights, którzy jako jedyni dostali o zgodę władz Premiership na wejście do ligi – znów przegrali, tym razem z Ampthill i to 9:49. W efekcie zajmują piąte miejsce ze sporą stratą do czołowych ekip.
- Awans do Championship z National League 1 wywalczyła ekipa Chinnor. W ostatni weekend potwierdziła go miażdżącym zwycięstwem nad Moseley 52:0. Nikt z Championship w tym roku nie spadnie (a także z niej nie awansuje), a więc liga będzie w przyszłym roku liczyć 12 drużyn. A RFU ogłosiło, że za rok (od sezonu 2025/2026) Championship powiększy się do 14 drużyn – nie wiadomo jednak, czy drogą awansu z NL1.

Super Rugby Pacific - Australia, Nowa Zelandia, Fiji, Samoa, Tonga
W dziewiątej kolejce Super Rugby Pacific znów tylko cztery mecze i znów w bezpośrednich starciach ekip z Australii i Nowej Zelandii lepszy bilans zanotowali Australijczycy – 2:1.
- Fijian Drua – Hurricanes 15:38. Cóż, liczyłem, że Hurricanes napotkają kłopoty – że Fidżyjczycy wsparci przez własną publiczność trochę im napsują zdrowia. Niestety, było inaczej – niepokonani wciąż Nowozelandczycy od początku przeważali. Jeszcze na pierwsze ich przyłożenie gospodarze odpowiedzieli, ale w pierwszej połowie ekipa z Wellingtonu dorzuciła do swego dorobku kolejne trzy (w tym w wykonaniu bohatera najgłośniejszej wieści transferowej tego tygodnia – Jordiego Barretta, który wykończył świetną akcję rozpoczętą przełamaniem Billy’ego Proctora) i do przerwy było 7:28. Drugą połowę gospodarze zaczęli od przyłożenia, ale potem długo wyniku zmienić nie mogli. Ale gdy na kwadrans przed końcem po dwóch żółtych kartkach Canes zostali na boisku w trzynastkę na 9 minut, kibice gospodarzy mogli dostrzec jakieś światełko w tunelu. Niestety, w podwójnej przewadze Drua zapisała na swoje konto tylko trzy oczka z karnego, a w końcówce to znowu Nowozelandczycy punktowali (na dodatek w ostatniej akcji zdobywając siedem punktów mimo gry w kolejnym osłabieniu).
Poza tym:
• Reds – Highlanders 31:0 (kryzys kryzysem, wyjazd wyjazdem, ale aż tak wysoka porażka Highlanders nieco zaskakuje – goście co prawda częściej byli przy piłce, ale mieli ogromne kłopoty z wyjściem ze swojej połowy boiska, na której toczyło się niemal całe spotkanie; cztery własne przyłożenia i ani jednego straconego punktu w starciu z rywalem zza Morza Tasmańskiego – to chyba bilans marzeń ekipy z Queenslandu);
• Blues – Brumbies 46:7 (tu dla odmiany jednostronny pojedynek zdecydowanie na korzyć drużyny z Nowej Zelandii; aucklandczycy rozpędzeni w pierwszej połowie m.in. dzięki dwóm przyłożeniom Hoskinsa Sotutu, zatrzymali się w tym meczu na 7 przyłożeniach, a jedyne punkty stracili w końcówce meczu);
• Western Force – Crusaders 37:15 (debiut Kurtley’a Beale’a w nowej drużynie, od razu w roli kapitana i to z jakim efektem – ekipa z Perth drugi raz w tym sezonie wygrała, przy czym pierwszy raz od ponad dekady pokonała najbardziej utytułowaną drużynę rozgrywek; sporą zasługę miał w wygranej Ben Donaldson, który co prawda miał problemy z podwyższeniami, ale kopał skutecznie karne i zaliczył w sumie 17 punktów; w barwach Crusaders Sevu Reece zdobył swoje 53. przyłożenie bijąc dotychczasowy rekord ekipy – ale nawet dla niego marne to pocieszenie).
- W tabeli zmiana jedynie na dwóch ostatnich miejscach – na sam koniec spadli Crusaders, wyprzedzeni przez swoich sobotnich rywali z zachodniego wybrzeża Australii. Spore rozwarstwienie między czołową szóstką (w której przewodzą niepokonani Hurricanes oraz Blues) oraz drugą szóstką, kończącą tabelę i walczącą o dwa ostatnie miejsca w play-off (na razie znajdują się na nich drużyny wyspiarskie, ale nawet ostatni Crusaders mają wciąż szansę na awans).

Japan Rugby League One - Japonia
- Od małej niespodzianki zaczęła się czternasta kolejka Japan Rugby League One – Suntory Sungoliath tylko zremisowało 31:31 z ekipą ze środka stawki, Shizuoka BlueRevs (ciekawy zbieg okoliczności – dla BlueRevs to drugi remis z rzędu i to drugi 31:31). Niepokonani liderzy, Saitama Wild Knights, wygrali 40:7 z drużyną Toyota Verblitz, grzebiąc jej nadzieje na awans do play-off (po dwa przyłożenia zdobyli Lood de Jager i Marika Koroibete; szóste miejsce w tabeli Verblitz jest bardzo bolesne dla jej włodarzy biorąc pod uwagę ciężkie miliony wydawane na wielkie zagraniczne gwiazdy). Podobnie bolesną porażkę ponieśli Kobe Steelers – mimo 19 punktów Bryna Gatlanda przegrali 29:39 z Spears Funabashi Tokyo-Bay, także tracąc nawet matematyczne szanse na wejście do play-off. Poza tym Yokohama Eagles umocnili się na czwartym miejscu wygrywając z Sagamihara Dynaboars 43:19 (powrót po kontuzji Jessego Kriela z przyłożeniem), wicelider Brave Lupus Tokyo był o włos od potknięcia i sprezentowania Mie Heat drugiej wygranej w sezonie – wygrał 8:7, swoje punkty zdobywając w ostatnich 10 minutach meczu, a Hanazono Liners pokonali Black Rams Tokyo 34:23, odnosząc pierwsze zwycięstwo w sezonie. Na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej wiemy już niemal wszystko. W play-off o mistrzostwo zagrają Wild Knights, Brave Lupus, Sungoliath i Eagles. Odpadli Steelers, Verblitz czy obrońcy tytułu Spears. W barażach o utrzymanie zobaczymy natomiast Black Rams, Heat i Liners – tych pierwszych pogrążyła porażka z niedzieli, która pozostawiła im już tylko matematyczne szanse na dogonienie Dynaboars.
- Na drugim poziomie ligowym zaczęła się druga faza rozgrywek. W pierwszym meczu grupy „mistrzowskiej” Uruyasu D-Rocks pokonali Shuttles Aichi 57:20. Kolejność w tej grupie zadecyduje o rozstawieniu w barażach o awans.

Major League Rugby - USA
- W Major League Rugby kolejny mecz na szczycie – znów w pierwszym meczu kolejki spotkały się dwie ekipy przewodzące swoim konferencjom. Górą tym razem była ekipa z zachodu – Seattle Seawolves (którzy zajęli pierwsze miejsce w konferencji kosztem pokonanych przed tygodniem Houston SaberCats) wygrali na wyjeździe z obrońcami tytułu mistrzowskiego, New England Free Jacks, 29:21. Seawolves umocnili się na prowadzeniu na zachodzie, ale i Free Jacks pozostali na pierwszym miejscu u siebie. Poza tym SaberCats odreagowali porażkę sprzed tygodnia wygrywając z Old Glory DC 38:17, beniaminek z Miami rozkręca się – pokonał NOLA Gold 42:27 (17 punktów reprezentanta Chile Santiago Videli), San Diego Legion nieoczekiwanie przegrał z Utah Warriors 32:33, a Chicago Hounds pokonali RFC Los Angeles 54:33 (m.in. trzy przyłożenia reprezentanta USA Nate’a Augspurgera).

Super Rugby Americas - Ameryka Południowa
W Super Rugby Americas znów wygrywały obie argentyńskie ekipy. Liderujący Dogos wygrali z Cobras 31:9, a Pampas w Glendale pokonali American Raptors 47:14. Obie te ekipy powiększyły już do 15 punktów swoją przewagę nad trzecią drużyną w stawce, paragwajskim Yacare. Ekipa z Asuncionu straciła dystans, ulegając 15:39 Selknamowi, który zagrał swój najlepszy mecz w sezonie i awansował do czołowej czwórki w tabeli rozgrywek.

All-Ireland League - Irlandia
W półfinałach All-Ireland League wystąpili czterej mistrzowie Irlandii z czterech ostatnich sezonów. Do finału awansowali gospodarze obu meczów – Cork Constitution (mistrzowie z 2019) wygrali z ubiegłorocznym finalistą, Clontarfem, 40:34. Z kolei obrońcy mistrzowskiego tytułu, Terenure College, w derbach stolicy, wygrali z Lansdowne 31:28. Lansdowne odrobiło w drugiej połowie 19 punktów straty, jednak przegrało po karnym Arana Egana na koniec meczu.

Didi 10 - Gruzja
W trzeciej, przedostatniej fazie play-off w gruzińskiej lidze Didi 10 rozegrano mecz barażowy o wejście do finału, w którym już czeka Aja Kutaisi. Najlepsza drużyna sezonu zasadniczego, która tydzień temu przegrała z Ają, Lelo Tbilisi, potrzebowała dogrywki, by wygrać 22:19 z Bolnisi Koczebi.

División de Honor - Hiszpania
W hiszpańskiej lidze División de Honor rozegrano ćwierćfinały. W nich niespodzianek nie było – wygrywały drużyny wyżej notowane po rundzie zasadniczej, będące gospodarzami spotkań. Najlepsza drużyna rundy zasadniczej, Burgos, pokonała Los Abelles 53:7, wicelider z Valladolid, VRAC, wygrał z Complutense Cisneros 30:21, Ciencias Sewilla zwyciężyli Santoboianę 37:15, a El Salvador pokonał Alcobendas 36:17 (ekipa z Madrytu była beniaminkiem tegorocznych rozgrywek – po powrocie z karnej degradacji do drugiej ligi).

Super W - Australia
Półfinały rozegrano w Super W czyli kobiecych rozgrywkach w Australii. W finale spotkają się dwie jedyne drużyny, które tę rywalizację dotąd wygrywały – Fijiana Drua, czyli mistrzynie z dwóch ostatnich turniejów, pokonały Western Force 25:14, a Waratahs, które dominowały do momentu dopuszczenia Fidżyjek do rozgrywek, ograły Brumbies 47:27. Do fazy play-off nie awansowały ekipy Rebels i Reds – a przecież Reds, które zajęły w tym roku ostatnie miejsce w stawce, w poprzednim sezonie grały w finale.

Liga de Rugby - Rumunia
W drugiej kolejce rumuńskiej Liga de Rugby Știința Baia Mare zrewanżowała się Dinamu Bukareszt za porażkę w ubiegłorocznym finale mistrzostw kraju – wygrała 34:20 po znakomitej drugiej połowie (wygranej 24:0). Poza tym liderująca Timișoara wygrała z Universitateą Kluż 45:10, a w derbach stolicy Steaua pokonała Rapid 21:14 (wszystkie punkty padły w ostatniej półgodzinie meczu).

Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]

Rugby TAG

Ostatnie wyniki

Edach Budowlani Lublin
45 21
Budmex Rugby Białystok
Life Style Catering RC Arka Gdynia
36 14
KS Budowlani WizjaMed Łódź
Awenta Pogoń Siedlce
37 10
Energa Ogniwo Sopot
RzKS Juvenia Kraków
13 33
ORLEN Orkan Sochaczew

Ekstraliga Rugby 2024/2025

1 Awenta Pogoń Siedlce 12 56
2 ORLEN Orkan Sochaczew 11 44
3 Energa Ogniwo Sopot 11 38
4 Life Style Catering RC Arka Gdynia 11 37
5 RzKS Juvenia Kraków 11 24
6 Edach Budowlani Lublin 12 23
7 KS Budowlani WizjaMed Łódź 11 15
8 Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk 11 9
9 Budmex Rugby Białystok 12 0
# Polskie Rugby # Polski Związek Rugby

Ta strona używa plików cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Aby dowiedizeć się więcej jak zmienić ustawienia dotyczące cookies w Twojej przeglądarce internetowej przejdź pod adres.