Champions Cup
Pierwsza rudna fazy pucharowej Champions Cup za nami. Aż sześć z ośmiu spotkań stanowiło powtórkę starć grupowych.
- Stormers – Stade Rochelais 21:22. W fazie grupowej Stormers pokonali La Rochelle 21:20. Przy powtórnej wizycie w Kapsztadzie roszelczycy odwrócili wynik i drugi raz w tej edycji Champions Cup umknęli spod topora (poprzednio – gdy byli bliscy odpadnięcia z gry w fazie grupowej). Pierwsza połowa toczyła się pod dyktando gospodarzy, którzy do przerwy prowadzili 13:0, a zaraz po przerwie, dzięki kolejnemu karnemu Manniego Libboka nawet 16:0. Francuzi w pierwszej odsłonie nie mieli wiele do powiedzenia, jednak przy 16-punktowej stracie wreszcie zaczęli punktować i w ciągu kwadransa nie tylko odrobili straty, ale nawet zdobyli jednopunktową przewagę. Gdy sędzia unieważnił przyłożenie Damiana Willemse (błąd przy wyjmowaniu piłki z rucka), a Joel Sclavi zdobył kolejne przyłożenie dla gości i było już 16:22, wydawało się, że Stormers już się nie podniosą. Jednak kilka minut przed końcem Willemse po przepięknej akcji drużyny znów był o włos od przyłożenia (skończyło się żółtą kartką dla rywali), a po kilku minutach presji Stormers zdobyli przyłożenie tuż przed upływem 80 minut. Wszystko leżało w nogach Libboka, który jednak pierwszy raz w tym meczu spudłował z podstawki (cóż, wiatr szalał w Kapsztadzie) i wicemistrzowie URC, choć byli o włos od awansu, musieli uznać wyższość zwycięzców dwóch poprzednich edycji Champions Cup, a na dodatek stracili z poważnie wyglądającą kontuzją kapitana, Deona Furiego.
- Union Bordeaux-Bègles – Saracens 45:12. I jedna, i druga drużyna zagrała bez kluczowego zawodnika – gospodarze nie mogli liczyć na Mathieu Jaliberta, a Anglicy musieli obejść się bez Owena Farrella. W fazie grupowej Bordeaux pokonało londyńczyków nieoczekiwanie wysoko (55:15) i w sobotę bliskie było powtórzenia tego sukcesu. Co prawda przez pierwsze pół godziny nikt punktów nie zdobył, a do przerwy było tylko 10:0, ale po przerwie Francuzi odjechali rywalom niczym TGV. W okresie między 60. i 65. minutą zdobyli trzy przyłożenia i prowadzili już 38:0. Dopiero w końcówce Saracens zdobyli dwa przyłożenia, ale i Bordeaux się nie zatrzymało. Ostatecznie skończyło z trzema młodymi zawodnikami z dubletami przyłożeń na koncie (Matéo Garcia, Nicolas Depoortere i Louis Bielle-Biarrey).
- Leinster – Leicester Tigers 36:22. Tu również powtórka z fazy grupowej – Irlandczycy znów nie dali szans utytułowanej ekipie z Anglii (choć statystyki posiadania i terytorium wypadły zdecydowanie na korzyść Anglików). Co prawda na samym początku meczu Handré Pollard przyłożeniem dał prowadzenie Tigers, ale kolejne trzy przyłożenia, wszystkie jeszcze w pierwszej połowie, padły łupem jednej z irlandzkich gwiazd – hat-tricka skompletował łącznik młyna Jamison Gibson-Park. Do przerwy było 22:10. Po przerwie Tigers odpowiedzieli zmniejszając stratę, a Leinster został na boisku bez Jamesa Lowe’a, ale chwila nieuwagi kosztowała gości przechwytem Robbiego Henshawa i różnica zrobiła się już 14-punktowa. A gości dobił Jack Conan na kilka minut przed końcem meczu.
- Stade Toulousain – Racing 92 31:7. Znakomity występ Tuluzy w pojedynku derbowym. Po wielu miesiącach znów na boisku zobaczyliśmy razem parę łączników Antoine Dupont (który nie pojechał z siódemkową reprezentacją Francji do Hongkongu) – Romain Ntamack (wracający, miejmy nadzieję na dobre, po długiej kontuzji). I obaj znakomicie dyrygowali drużyną, która zdominowała rywali z Paryża, wśród których niestety brakowało Nolanna le Garreca. Po pierwszej połowie Tuluza prowadziła co prawda tylko 10:0 (dwa przyłożenia, za to bez podwyższeń, które kopał zastępujący Thomasa Ramosa Blair Kinghorn), ale w drugiej podnieśli prowadzenie do stanu 24:0 zanim goście odpowiedzieli (ci mogli wcześniej żałować błędu bodajże Camerona Wokiego, który po przerwaniu linii obrony, mając tylko jednego rywala przed sobą, nieatakowany wypuścił piłkę z ręki). Do kłopotów Racingu doszła jeszcze kontuzja Siyi Kolisiego.
- Poza tym:
• Harlequins – Glasgow Warriors 28:24 (dwukrotnie w tym meczu Szkoci byli na prowadzeniu, w tym nawet na 5 minut przed końcem meczu; zachwycił Marcus Smith, który zdobył 13 punktów, a obok przyłożenia zaliczył dwie świetne asysty);
• Bulls – Lyon OU 59:19 (wynik nie jest zaskoczeniem, zważywszy, że Lyon oszczędzał sporą część zawodników na mecze ligowe i nie zabrał ich do Pretorii; ci, którzy przyjechali, popełniali błąd za błędem);
• Exeter Chiefs – Bath 21:15 (Bath już po kwadransie straciło kontuzjowanego Finna Russella, ale w pierwszej połowie dwukrotnie wychodziło na prowadzenie; w drugiej części spotkania gościom poszło gorzej, a nie pomogła kontuzja zmiennika Russella; wśród zwycięzców znów wyróżniał się Emmanuel Feyi-Waboso);
• Northampton Saints – Munster 24:14 (imponująca pierwsza połowa, w której obie drużyny wymieniły się przyłożeniami; jeszcze na godzinę przed końcem utrzymywał się remis 14:14, ale spotkanie rozstrzygnął młody rezerwowy angielskiej ekipy George Hendy, który w ostatniej fazie meczu zdobył dwa przyłożenia; Munster prześladowany kontuzjami, w tym meczu na dodatek bez RG Snymana, choć tym razem powodem jego absencji jest akurat choroba, a nie kontuzja).
- Skład ćwierćfinałów: na czoło wysuwa się rewanż za ubiegłoroczny finał (a właściwie za dwa poprzednie finały) – znów w Dublinie Leinster zagra z La Rochelle. Ponadto Bordeaux zagra z kolejną londyńską ekipą, Harlequins, Northampton Saints z Bulls (którzy narzekają ogromnie na podróż do Europy, którą muszą zorganizować na ostatnią chwilę i wspominają ogromne problemy przy podobnej okazji przed rokiem), a Tuluza z Exeter Chiefs. Mamy w tej fazie po trzy drużyny angielskie i francuskie oraz po jednej z Irlandii i RPA.
Challenge Cup
1/8 finału rozegrano także w mniej prestiżowych europejskich rozgrywkach klubowych, Challenge Cup. Wielka szkoda, że na tym etapie brakło gruzińskiego rodzynka, Black Lion.
- Ospreys – Sale Sharks 23:15. Niespodzianka w wykonaniu jedynej walijskiej drużyny w ćwierćfinałach europejskich pucharów. Co prawda długo gospodarze przegrywali po karnym Roberta de Preeza z początku spotkania, ale w krótkim okresie tuż przed i tuż po przerwie zdobyli trzy przyłożenia i objęli prowadzenie 20:3. Co prawda w ostatniej fazie gry ekipa z Manchesteru zaczęła odrabiać straty i zmniejszyła dystans do pięciu punktów, ale karny Owena Williamsa pod koniec meczu zapewnił gospodarzom bezpieczną przewagę, a w konsekwencji zwycięstwo.
- Section Paloise – Connacht 30:40. Na zakończenie pucharowego weekendu pasjonujące widowisko we francuskim Pau. Na początku spotkania Irlandczycy dwukrotnie przyłożeniami wychodzili na prowadzenie, ale gospodarze odpowiadali, a pod koniec pierwszej połowy, w dużej mierze dzięki kopom Joego Simmondsa wyszli na prowadzenie 20:12. Po przerwie Connacht zmniejszył stratę do jednego oczka, ale gospodarze z powrotem odskoczyli, a po drop goalu Simmondsa prowadzili nawet 11 punktami. Jednak wtedy przyłożenia zaliczyli najpierw Caolin Blade, potem najlepszy na boisku Bundee Aki (po bardzo długiej akcji przy linii bramkowej, która skutkowała też osłabieniem Francuzów po żółtej kartce), a gdy Pau jeszcze atakowało, aby odrobić trzypunktową stratę, tuż przed końcem nadziało się na kontrę Irlandczyków, która przesądziła losy meczu.
- Poza tym:
• Gloucester – Castres Olympique 30:25 (15 punktów Santiago Carrerasa z kopów, kolejne przyłożenie Zacha Mercera, mimo niewielkiej różnicy punktów pewne zwycięstwo Anglików);
• ASM Clermont – Cheetahs 27:22 (po godzinie gry było 27:3 i Francuzi pewnie czuli się już ćwierćfinalistami, jednak ambitna ekipa z Południowej Afryki zaszalała w końcówce, zdobyła trzy przyłożenia i mocno postraszyła gospodarzy, którzy w końcówce drżeli o awans; porażka oznacza, że ten mecz był pożegnaniem znakomitego łącznika ataku Cheetahs, kończącego karierę Ruana Pienaara);
• Benetton Treviso – Lions 27:17 (włoska drużyna awansowała do ćwierćfinału, choć wynik tu się długo ważył);
• Edinburgh – Aviron Bayonnais 33:15 (bez niespodzianki, Baskowie poza swoim stadionem są trochę jak ryby wyciągnięte z wody; co prawda dwukrotnie w tym meczu prowadzili, na początku obu połów, ale po żółtej kartce zaczęli tracić przyłożenie za przyłożeniem
• Montpellier Hérault – Ulster 17:40 (Francuzi zaczęli od prowadzenia 14:0, ale zawalili mecz w drugiej połowie, gdy najpierw stracili z czerwoną kartką Paula Willemse, a potem cztery przyłożenia, m.in. przez niemal 10 minut grając w dwunastkę);
• Sharks – Zebre Parma 47:3 (bez niespodzianki, choć Włosi przez moment prowadzili 3:0).
- Pary ćwierćfinałowe: Sharks – Edynburg, Gloucester – Ospreys, Benetton – Connacht i Clermont – Ulster. Międzynarodowe towarzystwo – osiem drużyn i aż siedem krajów, czyli wszystkie reprezentowane w trzech czołowych europejskich ligach (dwie ekipy są tylko z Irlandii).
Super Rugby Pacific - Australia, Nowa Zelandia, Fiji, Samoa, Tonga
Siódma kolejka Super Rugby to pierwsza z trzech, w których drużyny rotacyjnie odpoczywają. Odbyły się zatem tylko cztery spotkania, a cztery drużyny pauzowały.
- Rebels – Fijian Drua 41:20. Nieco nieoczekiwany przebieg meczu w Melbourne: ekipa z Fidżi po 35 minutach dzięki trzem przyłożeniom prowadziła 20:8 (przy czym mogła wyżej, ale miała problemy ze skutecznością z kopów). Jednak tuż przed przerwą pojawiły się problemy z dyscypliną. W osłabieniu po żółtej kartce goście stracili trzy przyłożenia, potem czwarte. A gdy atakowali i chcieli nadrobić stratę, chwilę szaleństwa zaliczył Frank Lomani uderzając z premedytacją rywala łokciem w tył głowy. Kolejne stracone przyłożenie, a jakby kłopotów było mało pod koniec meczu kolejny gracz gości zobaczył czerwoną kartkę (i znowu za niepotrzebny wybuch agresji – szykują się dwie raczej długie dyskwalifikacje).
- Poza tym:
• Blues – Western Force 50:3 (bardzo wysoka wygrana Nowozelandczyków, którzy skończyli mecz z ośmioma przyłożeniami na koncie);
• Chiefs – Moana Pasifika 68:12 (dziesięć przyłożeń gospodarzy, w tym trzy Emoniego Narawy, do tego dziewięć podwyższeń Damiana McKenziego – spudłował tylko ostatnie, w doliczonym czasie gry; trzecia z rzędu bolesna porażka Moany – w tych trzech spotkaniach stracili łącznie 175 punktów);
• Brumbies – Waratahs 40:16 (świetna skuteczność z kopów Noaha Lolesio, który podobnie jak McKenzie skończył mecz z 18 punktami na koncie; jakby było mało Waratahs stracili Angusa Bella, który doznał kontuzji tej samej stopy, którą niedawno wyleczył).
- W tabeli zmiana na pozycji lidera – Blues wyprzedzili Hurricanes, ale niepokonana dotąd ekipa z Wellingtonu po prostu w ten weekend pauzowała. Punktami zrównali się z nimi nie tylko nowi liderzy, ale i ekipa ze stolicy Australii.
- Swoją drogą, bliscy uratowania są Rebels – znalazł się inwestor gotów wyłożyć kwotę w granicach 20-30 mln dolarów australijskich (w sam raz na pokrycie długów, które mają przekraczać 20 milionów), ale warunkiem jest m.in. przeprowadzka na mniejszy obiekt. Na czele konsorcjum stoi Leigh Clifford, były prezes linii lotniczych Qantas.
- Z kolei Hurricanes poinformowali, że kontuzja wschodzącej nowozelandzkiej gwiazdy, Cama Roigarda, jest poważna (zerwane więzadło) i nie zobaczymy go na boisku przez minimum pół roku (ominie go więc nie tylko reszta sezonu Super Rugby, ale i The Rugby Championship).
Pro D2 - Francja
- Na pięć kolejek przed końcem rundy zasadniczej we francuskiej drugiej lidze Pro D2 coraz lepiej wygląda sytuacja beniaminka Dax – w pierwszym meczu kolejki odniósł znakomite zwycięstwo 27:10 nad Brive i w efekcie awansował na czwarte miejsce w lidze. Zmiana także na czele – fotel lidera straciło Vannes, które zremisowało z walczącym o utrzymanie Angoulême 22:22. Vannes zostało zmienione na czele przez Provence, które pokonało 29:12 przedostanie Montauban. Szansy na przeskoczenie Bretończyków nie wykorzystało natomiast Béziers, które nieoczekiwanie uległo ostatniemu w lidze Rouen 14:20, grając przed godzinę w osłabieniu (i mimo ponad 50-metrowego drop goala). Rouen nadrabia straty do Montauban i traci już tylko dwa punkty do przedostatniego miejsca. Nieoczekiwane wygrane odniosły też inne ekipy z dołu tabeli – Valence Romans 38:17 nad Mont-de-Marsan, a Biarritz 29:18 nad Aurillac. Poza tym Nevers po zaciętym pojedynku (sporo żółtych kartek) wygrał z Agen 20:18, a Nevers uległo 19:22 Grenoble (które mimo karnie odjętych punktów jest już blisko czołowej szóstki).
- Swoją drogą, Biarritz zmieniło właściciela - za symboliczne 1 euro klub kupiło trzech byłych jego zawodników.
Championship - Anglia
- W angielskiej drugiej lidze, Championship, wrócili do wygrywania Ealing Trailfinders, którzy zwyciężyli w najciekawszym pojedynku z trzecimi przed tą kolejką Cornish Pirates 26:17. Wygrywały też inne drużyny z czołówki – wiceliderzy z Coventry pokonali Cambridge 64:12, a Bedford Blues awansowali na trzecią lokatę po wygranej z Nottingham 34:24. Drugie zwycięstwo w sezonie odnieśli London Scottish, którzy nieoczekiwanie wygrali z Hartpury University 29:26 i dzięki temu opuścili ostatnie miejsce w lidze (spadło tam Cambridge).
Japan Rugby League One - Japonia
- W Japan Rugby League One minęliśmy półmetek. W pierwszej kolejce rundy rewanżowej zwycięską serię kontynuowali Saitama Wild Knights, którzy rozgromili Sagamihara Dynaboars 53:12 (m.in. dwa przyłożenia Mariki Koroibetego). W najciekawszych, niedzielnych spotkaniach Kobe Steelers przegrali z Tokyo Sungoliath 27:36 (gospodarze nie tylko przegrali, ale i stracili kontuzjowanego Cheslina Kolbe), a mistrzowie sprzed roku Spears Funabashi Tokyo-Bay ulegli Brave Lupus Tokyo 20:22 (zwycięstwo przyjezdnym dało podwyższenie Richiego Mo’ungi po przyłożeniu zdobytym na koniec meczu; wśród gospodarzy błysnął wracający do gry Bernard Foley). Poza tym Black Rams Tokyo ulegli Yokohama Eagles 12:31, Toyota Verblitz pokonała Hanazono Liners (wciąż czekających na pierwszą wygraną) 47:30, a Shizuoka Blue Revs pokonali Mie Heat 43:14. W tabeli nadal na czeli niepokonani Wild Knights z sześcioma punktami przewagi nad Brave Lupus. W czołowej czwórce są też Sungoliath i Eagles, którzy przeskoczyli w rankingu Steelers. Spears są dopiero na ósmym miejscu i do czwartego tracą aż 11 punktów.
- Rozstrzygnęły się też losy awansu z trzeciego poziomu ligowego na drugi. Kilka tygodni temu zapewniła go sobie ekipa Hino Red Dolphins, a w ten weekend ubiegłoroczni spadkowicze, Koto Blue Sharks. Reszta stawki ma zbyt dużą stratę, by zmienić losy awansu.
Didi 10 - Gruzja
- W gruzińskiej lidze Didi 10 rozpoczęła się czteroetapowa faza play-off. W ten weekend walczyły ze sobą ekipy z miejsc 3–6. Ubiegłoroczni wicemistrzowie, Batumi, odpadli po porażce z Bolnisi Koczebi 7:11, choć po rundzie zasadniczej byli notowani na trzecim miejscu. Ten wynik oznacza, że żaden z ubiegłorocznych finalistów nie powtórzy sukcesu. W drugim meczu Ares Kutaisi pokonał Chwamli Tbilisi 27:25, rozstrzygając spotkanie przyłożeniem z podwyższeniem w 80. minucie.
Major League Rugby - USA
- Pięć spotkań rozegrano w ten weekend w Major League Rugby – pauzowały dwie ekipy z zachodu, w tym niepokonani dotąd Houston SaberCats. Przerwę houstończyków wykorzystali Seattle Seawolves, którzy dzięki wygranej 34:32 nad Dallas Jackals wspięli się na pierwsze miejsce w konferencji. Wygraną w tym trudnym pojedynku dał im karny w ostatniej minucie meczu, a dla przegranych aż pięć przyłożeń zdobył jeden zawodnik, Dewald Kotze (to rekord MLR). Na wschodzie na czele konferencji obrońcy mistrzowskiego tytułu, New England Free Jacks, którzy w sobotę wygrali z Miami Sharks 25:3. Dwie nieoczekiwane wpadki gospodarzy – NOLA Gold przegrali z Chicago Hounds 21:38 (dla drużyny z północy to dopiero druga wygrana w sezonie), a Old Glory DC zremisowało z RFC Los Angeles 22:22.
Super Rugby Americas - Ameryka Południowa
- Uczestnicy rozgrywek Super Rugby Americas osiągnęli półmetek rundy zasadniczej. W ostatniej kolejce pierwszej rundy solidarne zwycięstwa odniosły obie ekipy z Argentyny, które wspólnie prowadzą w tabeli. Lider, Pampas, pokonał brazylijskich Cobras 38:20, natomiast na drugie miejsce awansowali Dogos po wygranej nad obrońcami mistrzowskiego tytułu, Peñarolem, 27:12. Urugwajczycy zajmują dopiero piąte miejsce – w ten weekend wyprzedził ich Selknam, który na wyjeździe pokonał American Raptors (pierwsza porażka w serii trzech meczów domowych ekipy spod Denver, ale poniekąd mocno zapracowana – czerwona kartka na początku meczu, a potem jeszcze trzy żółte).
Inter-District Championship - Szkocja
- W Szkoci zakończyły się po trzech tygodniach rozgrywki Inter-District Championship. Komplet zwycięstw w rywalizacji odniosła ekipa Południa (czyli regionu Borders), która dopełniła go wygrywając w ten weekend z Caledonia Reds 36:18. Drugie miejsce przypadło drużynie Glasgow i Zachodu, a trzecie Edynburgowi – w starciu tych drużyn, przegrywające przez całe mecz Glasgow, wyrwało zwycięstwo rywalom w ostatniej akcji.
All-Ireland League - Irlandia
- W Irlandii koniec sezonu zasadniczego nastąpił w All-Ireland League. Cztery miejsca w play-off zajęły czterej ostatni mistrzowie kraju. Pierwsze miejsce zajął obrońca tytułu mistrzowskiego, Terenure College, o punkt mniej miał Cork Constitution (jedyna drużyna spoza Dublina w fazie pucharowej), a o dwa mniej ubiegłoroczny finalista Clontarf. Czwartą drużyną, już z większą stratą (ale i jeszcze większą przewagą nad resztą stawki) został Lansdowne.
Shute Shield - Australia
- W ten weekend rozpoczęły się rozgrywki kilku lig stanowych w Australii, w tym tej wzbudzającej największe zainteresowanie – Shute Shield w Nowej Południowej Walii. Ubiegłoroczni mistrzowie, Randwick, zaczęli od wysokiej wygranej nad Hunter Wildfires 64:17. Natomiast wicemistrzowie, Northern Suburbs, rozpoczęli sezon od porażki z inną utytułowaną drużyną, Sydney University, 29:35.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]