Aktualni mistrzowie z Gruzji zapewnili sobie miejsce w pierwszej czwórce, odnieśli trzy zwycięstwa w trzech meczach, w ostatnim pokonując Hiszpanię na stadionie Avchala w Tbilisi. Hiszpania przegrała 3:38, ale do finałowej czwórki awansowała z drugiego miejsca w Grupie A. Hiszpania wprawdzie objęła prowadzenie na początku meczu po rzucie karnym Gonzalo Lopeza, ale potem Gruzja przejęła kontrolę. Konwertowany atak na cztery minuty przed przerwą przez Tengiza Peranidze, a następnie wykorzystany przez Lukę Matkavę z dystansu, dodał im skrzydeł po emocjonującej pierwszej połowie. Przyłożenie skrzydłowego Akakiego Tabutsadze, a następnie rzut karny doprowadziły do wyniku 19:3, a jeszcze gorzej dla Hiszpanii, gdy zawodnik otrzymał żółtą kartkę po drugiej z tych prób. Na 14 minut przed końcem środkowy Giorgi Kveseladze zdobył czwarte przyłożenie, a w końcowych minutach przyłożenia Micheili Babunashvili z drugiej linii i zmiennik Demur Tapladze zostały wykorzystane przez rezerwowego Tedo Abzhandadze i mecz zakończył się wynikiem 38:3. Zwycięstwo z dodatkowymi punktami oznaczało, że Gruzja zakończyła Grupę A z 14 punktami, a Hiszpania z 9.
Główny trener Gruzji, Richard Cockerill, powiedział: - Uzyskaliśmy taki rezultat, jaki chcieliśmy, ciężko pracowaliśmy w pierwszej połowie, ale udało nam się to w drugiej i jesteśmy z tego zachwyceni.
- Mieliśmy dobrą pierwszą połowę i dobrze się broniliśmy, ale w drugiej połowie odebrali nam wiele rzeczy - powiedział główny trener Hiszpanii Pablo Bouza.
Gruzja będzie teraz miała okazję na początku marca rozegrać u siebie półfinał z Rumunią.
Rumunia przegrała w Grupie B z Portugalią na stadionie Arcul de Triumf w Bukareszcie, co oznacza, że zajęła w niej drugie. Po przegranej w pierwszym meczu grupowym z Belgią Portugalia odrobiła straty i naprawdę zadecydowała o zwycięstwie na wyjeździe 49:24 dodatkowymi punktami. W bardzo ciekawej pierwszej połowie Portugalia wypracowała sobie prowadzenie 20:10, przyłożenie zdobył obrońca Manuel Cardosa, to samo zrobił kapitan Tomas Appleton, a Hugo Aubry z dystansu kopnął 10 punktów. Rumuni zdobyli punkty w pierwszych 40 minutach po przyłożeniu kapitana Ovidiu Cojocaru oraz pięć punktów po uderzeniu z dystansu Alina Conache'a. Po przerwie skrzydłowy Lucas Martins, Cardosa i obrońca Nicolas Martins zdobyli więcej przyłożeń dla Portugalii, a Aubry kopnął jeszcze dziewięć punktów. W ciągu tych 40 minut otrzymali także żółtą kartkę. Punkty Rumunii w drugiej połowie padły po przyłożeniach środkowego Taylora Gontineaca i rezerwowego Ovidiu Neagu, obie próby zostały wykorzystane przez Conache'a.
João Mirra, członek kadry trenerskiej Portugalii, powiedział: - Jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa, a zawodnicy spisali się dobrze, ale musimy dalej budować i pomagać naszym młodym zawodnikom stawać się coraz lepsi.
Kapitan Cojocaru z Rumunii powiedział: - Popełniliśmy kilka głupich i indywidualnych błędów, które nas kosztowały porażkę.
Portugalia wygrała Grupę B z 11 punktami i zagra w półfinale z Hiszpanią, a Rumunia jest druga z 9 punktami i zagra z Gruzją.
W trzecim meczu Belgia pokonała Polskę 31:10 i zdobyła dodatkowy punkt, dzięki czemu w Grupie B ukończyła ligę z 9 punktami wraz z Rumunią, ale spadła na trzecie miejsce po przegranym bezpośrednim meczu. To ich sfrustruje, ale dzięki dwóm zwycięstwom w fazie grupowej z pewnością są zespołem, który nabiera dużej pewności siebie, aby za kilka tygodni wejść do półfinału rankingów. Na Stade du Pachy w Waterloo Belgia do przerwy prowadziła 10:0 po przyłożeniu rozgrywającego Maxime’a Jadota, a po ataku Hugo de Francqa zdobył pięć punktów. W drugiej połowie Polska dostała dwie żółte kartki, a Belgia zdobyła przyłożenia, podpisali je Alexandre Raynier, łącznik młyna Julien Berger i Maximilien Hendrickx z II linii, a wszystkie trzy podwyższył de Francq. Polska drużyna zdobyła przyłożenie podpisane przez środkowego Nicolasa Saborita, a skrzydłowy Stasio Maltby zdobył pięć punktów z podwyższenia i rzutu karnego.
Zawodnik meczu Belgii, Thomas de Molder, powiedział: - Jesteśmy naprawdę szczęśliwi, że wygraliśmy ten mecz przed naszymi kibicami, a teraz możemy się odbudować i poprawić swoją formę w barażach.
- Belgia w defensywie była bardzo silna i trudno nam było w tym meczu wyjść na prowadzenie - powiedział główny trener Polski Chris Hitt.
W półfinałach meczów rankingowych Belgia zmierzy się u siebie z Niemcami, a Polska na wyjeździe z Holandią.
Stało się tak dlatego, że Holandii udało się zapewnić sobie trzecie miejsce w Grupie A, pokonując Niemców 39:13 z dodatkowym punktem w Narodowym Centrum Rugby w Amsterdamie. Holandia prowadziła do przerwy 12:10, a skrzydłowy Siem Noorman i rezerwowy Reinhardt Fortuin przykładali, a środkowy David Weersma zdobył jedno podwyższenie. Niemcy na tym etapie były bardzo zaangażowane w mecz dzięki przyłożeniu młynarza Miki Tiumeniewa i pięciu punktom kopniętym przez Edoardo Stelli. Weersma i Stella wymienili rzuty karne na początku drugiej połowy, po czym Holandia przyspieszyła. Ze stanu 15:13 zdobyli 24 punkty w ostatnich 26 minutach. Wolk van Dijk i Ross Bennie-Coulson zdobyli przyłożenia, a Weersma zdobył dziewięć punktów.
- W pierwszej połowie graliśmy pod wiatr, więc posiadanie dwóch punktów przewagi do przerwy było bardzo satysfakcjonujące, a potem przejęliśmy kontrolę w drugiej połowie - powiedział główny trener Holandii Lyn Jones.
Główny trener Niemiec Mark Kuhlmann powiedział: - Popełniliśmy wiele głupich błędów, które zawsze utrudniają grę, ale życie toczy się dalej i teraz będziemy przygotowywać się do kolejnego trudnego meczu z Belgią.
Oznacza to, że w weekend 2 i 3 marca br. Gruzja zmierzy się z Rumunią, Portugalia z Hiszpanią, Belgia z Niemcami, a Holandia z Polską.
Źródło: Rugby Europe
Zdjęcie: Irakli Tkemaladze