Top 14 - Francja
- Top 14 rzadko przerywa swoje rozgrywki, nawet jeśli brak francuskich kadrowiczów. W ten weekend rozegrano już piętnastą kolejkę spotkań.
- Lyon OU – Stade Rochelais 28:17. Na start rundy mieliśmy pojedynek dwóch drużyn, których miejsca w tabeli z pewnością nie odzwierciedlają ani ambicji, ani potencjału – i obie chcą ten stan rzeczy zmienić. Lepiej zaczęli ten mecz roszelczycy, którzy po 20 minutach wygrywali już 14:3. Jednak gospodarze jeszcze przed przerwą zmniejszyli straty dzięki przyłożeniu Baptiste’a Couilloud (po asyście świetnego w ostatnich tygodniach Semiego Radradry), a po przerwie dzięki kolejnym pięciu punktom tego samego gracza (tym razem po indywidualnej akcji) wyszli na prowadzenie. Drugą połowę wygrali 15:0 i dzięki temu zwyciężyli w całym spotkaniu. A Ronan O’Gara kolejny raz krytykował sędziów, tym razem za nieuznane przyłożenie swoich graczy (choć znacznie więcej gorzkich słów kierował pod adresem swoich zawodników).
- Racing 92 – Montpellier Hérault 20:44. Niedawni liderzy znowu przegrali i to znowu z ekipą z dołu tabeli. Montpellier przed tym meczem zajmowało ostatnie miejsce w lidze, a dzięki zwycięstwu (i to zwycięstwu z bonusem) wreszcie wydźwignęło się z niego. Goście z południa ton spotkaniu nadali znakomitym początkiem – po 10 minutach mieli na koncie dwa przyłożenia i 11 punktów przewagi. Tego prowadzenia nie oddali już do końca, całkowicie kontrolując rywalizację. Dopiero gdy na liczniku mieli 28 oczek, gospodarze zdobyli pierwsze przyłożenie, ale wówczas dystans zaczął trzymać dzięki kopom z karnych Louis Carbonel (w sumie z kopów uzbierał aż 19 punktów). A w doliczonym czasie gry przypieczętowali wygraną piątym przyłożeniem (podobnie zresztą skończyli wcześniej pierwszą połowę).
Poza tym:
• Union Bordeaux-Bègles – Section Paloise 10:20 (osłabieni brakiem wielu graczy ataku gospodarze już do przerwy przegrywali 3:20, a jedyne przyłożenie zdobyli w końcówce meczu, gdy goście zaczęli łapać żółte kartki; kto jednak wie, jak ten mecz by wyglądał, gdyby nie dwie zmarnowane szanse skrzydłowych Bordeaux);
• Stade Français – USA Perpignan 32:19 (Katalończycy nieoczekiwanie po 16 punktach Tommaso Allana w pierwszej połowie prowadzili do przerwy 16:7; w drugiej Allan dorzucił tylko trzy oczka, natomiast paryżanie – trzy przyłożenia, jednak o zwycięstwie przesądzili dopiero w ostatnich minutach meczu);
• Stade Touolousain – Oyonnax 61:34 (aż 14 przyłożeń w Tuluzie, z czego dziewięć na koncie gospodarzy; aż cztery zapisał na swoje konto zmiennik Antoine’a Duponta, łącznik młyna Paul Graou; inne z przyłożeń dla zwycięzców zaliczył reprezentant Stanów Zjednoczonych David Anuu);
• Aviron Bayonnais – ASM Clermont 21:13 (Bajonna znów wykorzystała atut swojego boiska, tym razem w dużej mierze wykorzystując błędy swoich przeciwników);
• Castres Olympique – RC Toulon 25:17 (cenna wygrana Castres, które wraca do czołowej szóstki, jednak dzięki przyłożeniu Leicestera Fainga’anuku z końcówki meczu Tulon pozbawił gospodarzy punktu bonusowego).
- Stade Français i Tuluza wykorzystały potknięcia najbliższych rywali i zwiększyły dystans dzielący je od reszty stawki. Mimo porażek, Bordeaux i Racing pozostały jednak w czołowej czwórce. Na dole tabeli zwracają uwagę zwycięstwa Lyonu i Montpellier, które dały im skromne, ale ważne awanse (Montpellier wydobyło się z ostatniego miejsca w tabeli, które okupowało od kilku miesięcy).
- W Pro D2 znów zmiana na czele – w najciekawiej zapowiadającym się starciu liderzy z Vannes przegrali z trzecią drużyną tabeli, Provence, 13:16. W efekcie ekipa z Aix-en-Provence przeskoczyła Bretończyków, ale na pierwsze miejsce awansowała inna drużyna, Béziers, która pokonała Mont-de-Marsan 25:20 (10 punktów Samuela Marquesa). Poza tym zwraca uwagę wygrana Grenoble nad Brive 40:29 (trzy z czterech przyłożeń dla zwycięzców zdobyli Gruzini), odrobinę nieoczekiwane zwycięstwo Aurillac nad Colomiers 30:17 (gwiazdą meczu był Antoine Aucagne, który swoje 20 punktów zdobył na wszystkie możliwe sposoby) czy jeszcze bardziej niespodziewany sukces broniącego się przed spadkiem Valence Romans, które w pokonanym polu pozostawiło Montauban. Także cenną wygraną w walce o utrzymanie odniosło Biarritz, które m.in. dzięki przyłożeniu Mohameda Haouasa wygrało z ostatnim w lidze Rouen.
- Niemiła nowina za to z trzeciego poziomu ligowego, Nationale – ekipa Blagnac (z przedmieść Tuluzy), która rok temu walczyła w play-off o awans do Pro D2, a w tym sezonie zmieniła właścicieli i dużą część składu, ogłosiła bankructwo i nie dokończy sezonu.
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
- Po długiej przerwie do gry wróciły drużyny URC – pomijając południowoafrykańskie zaległości, drużyny tej ligi pauzowały od początku stycznia. W ten weekend rozegrano dziesiątą kolejkę spotkań. I choć kalendarz ligi zaplanowano tak, aby minimalizować ilość gier bez reprezentantów kraju, w ten weekend mieliśmy do czynienia właśnie z taką sytuacją.
- Lions – Bulls 10:25. Problemu z kadrowiczami nie mają ekipy z Południowej Afryki i pewnie dlatego w ten weekend zaplanowano rozegranie spotkań derbowych między nimi. W pierwszym z nich Lions ponieśli trzecią derbową porażkę w tym roku i przegrali z rywalami z Pretorii. Co prawda błyskawicznie wyszli na prowadzenie po karnym, ale niemal do końca meczu był to ich jedyny dorobek punktowy, tymczasem goście zdobywali przyłożenia. Co prawda w pierwszej połowie tylko jedno (prowadzili po nim tylko 5:3), ale na pół godziny przed końcem dorzucili drugie, a w ostatnim kwadransie jeszcze dwa. I choć brakowało im skuteczności z podstawki, wypracowali wystarczająco dużą przewagę.
- Sharks – Stormers 21:25. W drugich derbach RPA spotkały się dwie ekipy z miast nadmorskich. Naszpikowani gwiazdami Sharks ponieśli dziewiątą porażkę w sezonie mimo atutu własnego boiska. O odmianę złej passy jednak mocno walczyli. Co prawda Stormers po 20 minutach prowadzili 12:0, ale Sharks nawiązali walkę i dwukrotnie skracali w tym meczu dystans do różnicy mniejszej niż liczba punktów z przyłożenia. Drugi raz zrobili to na pięć minut przed końcem, ale brakujących czterech oczek nie zdołali już odrobić. Sporą zasługę w wygranej kapsztadczyków miał Sacha Feinberg-Mngomozulu, który zdobył 10 punktów z kopów.
- Leinster – Benetton Treviso 47:18. Pojedynek na szczycie ligowej tabeli nie przyniósł większych emocji. Obie drużyny mocno osłabione (obie stanowią podpory swoich reprezentacji narodowych), więc mieliśmy właściwie pojedynek rezerw. Zdecydowanie lepsze okazały się rezerwy irlandzkie – co prawda Włosi zaliczyli przyłożenie w pierwszej akcji, ale już wkrótce potem na prowadzenie wyszli gospodarze. Goście długo utrzymywali dystans pozwalający marzyć im o walce o zwycięstwo (do przerwy było tylko 21:18), ale w ostatnim kwadransie trzy przyłożenia Leinsteru definitywnie rozwiązały sprawę.
Poza tym:
• Scarlets – Munster 7:42 (po dwóch przyłożeniach Gavina Coombesa Munster prowadził 14:0, Walijczycy zmniejszyli stratę, ale w ostatnich 20 minutach goście dorzucili cztery przyłożenia, zadając rywalom dziewiątą porażkę z rzędu);
• Zebre Parma – Edinburgh 19:24 (Zebre zaczęło mecz od przyłożenia i prowadzenie straciło dopiero 10 minut przed końcem; Szkoci wygrali dzięki trzem przyłożeniom zdobytym w drugiej połowie, a Włosi musieli zadowolić się punktem bonusowym, zdobytym dzięki karnemu w doliczonym czasie gry);
• Cardiff – Connacht 12:16 (spore znaczenie miała czerwona kartka gracza gospodarzy Rey’a Lee-Lo, zaledwie po kwadransie gry, jednak zwycięstwo gospodarze dali sobie odebrać dopiero w ostatnich 20 minutach gry; mecz został poprzedzony przez poruszającą ceremonią z udziałem Garetha Edwardsa, w której oddano hołd zmarłemu niedawno Barry’emu Johnowi);
• Glasgow Warriors – Dragons 40:7 (jednostronny mecz, w którym Szkoci prowadzili 14:0 już po niespełna pięciu minutach, a jedyne punkty stracili, gdy wygrywali już 28:0);
• Ospreys – Ulster 19:17 (niespodzianka na koniec kolejki – zacięty mecz z końcówką, w której prowadzenie zmieniało się parę razy; Ulster zdobył jednopunktową przewagę parę minut przed końcem dzięki karnemu Jake’a Flannery’ego z własnej połowy, ale gospodarze wydarli zwycięstwo w ostatniej minucie dzięki drop goalowi Dana Edwardsa z ponad 30 m).
- Leinster pozostał liderem tabeli, a za jego plecy wróciła ekipa z Glasgow. Benetton wypadł poza czołową trójkę, wyprzedzony też przez Bulls. Ospreys dzięki wygranej nad Ulsterem wyprzedzili swoich rywali i jako jedyna walijska drużyna pozostają w górnej połówce tabeli. Na dnie nadal Sharks i Dragons.
Japan Rugby League One - Japonia
- Po przerwie wróciła Japan Rugby League One, ale póki co po to, aby rozegrać tylko dwa mecze siódmej kolejki. Ciekawszym z nich było starcie dwóch ekip z czołowej trójki – lider, Saitama Wild Knights, umocnił się na pierwszym miejscu po wygranej nad Tokyo Sungoliath 24:20, a najlepszym graczem meczu został Damian de Allende. O wygranej liderów zadecydowała ostatnia faza meczu, oglądanego przez ponad 12 tysięcy widzów. W drugim meczu dysproporcja była znacznie większa: Toyota Verblitz pokonało Mie Heat 56:7 (hat trick skrzydłowego Taichiego Takahashiego). Dla przegranych to siódma kolejna porażka w tym sezonie.
Super Rugby Americas
- W Ameryce Południowej rozpoczął się nowy sezon Super Rugby Americas. W pierwszej kolejce dwa zwycięstwa drużyn z Argentyny. W pierwszym starciu sezonu w Córdobie Dogos nie dali szans American Raptors ze Stanów Zjednoczonych i wygrali aż 56:8, a Pampas (trenerski debiut Juana Manuela Leguzamóna) pokonali na wyjeździe paragwajskie Yacare 48:32. W trzecim spotkaniu niespodzianka – brazylijscy Cobras wygrali z urugwajskim Peñarolem, obrońcą tytułu mistrzowskiego, 15:13. Piękny to ten mecz nie był, sporo błędów po obu stronach, ale pierwsze zwycięstwo Cobras nad rywalem z Urugwaju w historii ligi warte jest podkreślenia.
Premiership - Anglia
- W Anglii Premiership nadal pauzowała, ale rozegrano półfinały Premiership Rugby Cup. Do finału awansowała ekipa Gloucesteru, która mimo że radzi sobie fatalnie, w ten weekend pokonała Exeter Chiefs 17:14, w dużej mierze dzięki świetnej postawie Zacha Mercera (który kolejny raz pokazywał Steve’owi Borthwickowi, że zasłużył na miejsce w reprezentacji Anglii). Rywalem będą Leicester Tigers, którzy pokonali 29:21 jedynego drugoligowicza na tym etapie, Ealing Traiflinders. Szkoda, ale postawa z Ealing była na tyle dobra, że powinna dać włodarzom RFU do myślenia.
Celtic Challenge - Irlandia, Szkocja, Walia
- W kobiecych irlandzko-szkocko-walijskich rozgrywkach Celtic Challenge rozpoczęła się faza finałowa. Nietypowa, bo stawkę sześciu drużyn podzielono w fazie finałowej na dwie połowy, w każdej teraz rozgrywane są mecze każdy z każdym, ale zachowano dorobek punktowy z pierwszej rundy. W efekcie irlandzkie Wolfhounds mogły sobie już w ten weekend zapewnić mistrzostwo ligi – grały z Edynburgiem (w Edynburgu), swoim najgroźniejszym rywalem. Były jednak bliskie przegranej i ostatecznie uratowały remis. Dzięki temu w tabeli mają nad Edynburgiem nadal cztery punkty przewagi i prawdopodobnie mistrzostwo zdobędą (obie drużyny zagrają jeszcze z drugą irlandzką drużyną, Clovers).
SLR Rugby League - Sri Lanka
- Zakończyły się rozgrywane w gronie ośmiu drużyn mistrzostwa Sri Lanki. Na ich koniec nie było finału (podobnie jak w Celtic Challenge po pierwszej rundzie w drugiej podzielono stawkę na dwie grupy i w nich ponownie rywalizowano systemem ligowym, z zachowaniem dorobku punktowego z pierwszej fazy), jednak ostatnie starcie pomiędzy liderem ligi CR&FC (czyli Ceylonese Rugby & Football Club ze stolicy kraju, Colombo) oraz tracącym do niego 4 punkty obrońcą tytułu mistrzowskiego Kandy SC decydowało o ostatecznym wyniku rozgrywek. CR&FC zrewanżowało się za porażkę sprzed kilku tygodni i wygrało 33:25, zdobywając w ten sposób swój czternasty tytuł mistrzowski (ponad ćwierć wieku po poprzednim). Ciekawostka, w tym roku planowane jest uruchomienie w tym kraju rozgrywek w rugby 11.
l'Iran Rugby 15s Championship - Iran
- Poznaliśmy także mistrza Iranu. Po rozgrywkach trwających zaledwie parę dni (półfinały i finały, z udziałem czterech drużyn) po tytuł najlepszej drużyny kraju sięgnęła ekipa Le Khorassan, która w finale 15:7 wygrała z Datis Rugby Club.
Super Rugby Pacific
- W kolejny weekend rusza nowy sezon Super Rugby Pacific. Tradycyjnie ogłoszono stosowanie w tej rywalizacji testowych zmian w przepisach gry. Do dotychczasowych pomysłów doszedł kolejny. Tym razem chodzi o wyeliminowanie jednej ze zmór obecnego rugby – rugbowego tenisa, w którym zawodnicy kopiący piłkę za nią nie biegają, a ci będący między nimi a piłką czekają, aż rywal, który piłkę złapie, przebiegnie z nią 5 m lub poda do innego zawodnika. W Super Rugby Pacific przepis o tych pięciu metrach/podaniu nie będzie stosowany – zwolnienie z pozycji spalonej będzie możliwe tylko w tradycyjny sposób, gdy zawodnik znajdzie się za graczem, który kopnął piłkę lub za kimś, kto w momencie kopu był za kopiącym. Cóż, różne zmiany tam są testowane (w tym nieszczęśliwa 20-minutowa czerwona kartka), ale ta może okazać się sensowna.
- Swoją drogą, rozgrywano tam kolejne przedsezonowe sprawdziany. Zwracał uwagę mecz Hurricanes, którzy pokonali drużynę Moana Pasifika 59:26, w którym po długiej przerwie spowodowanej kontuzją można było zobaczyć na boisku TJ’a Perenarę. Ciekawa inicjatywa w Sydney – tam Waratahs zagrali mini turniej z dwoma zespołami z Shute Shield (Warringah i Manly).
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]