23/01/2024

Champions Cup
- W ten weekend rozegrano ostatnie mecze fazy grupowej europejskich pucharów. Przed ostatnimi meczami nawet ekipy z kompletem porażek w dotychczasowych meczach miały szanse na awans do kolejnej rundy – spośród 24 drużyn aż 16 awansowało do play-off, a kolejne cztery pocieszyły się przejściem do fazy pucharowej Challenge Cup.
- Connacht – Bristol Bears 27:10. Znakomity występ Irlandczyków na koniec fazy grupowej Champions Cup – po trzech porażkach wreszcie wygrali i to w meczu z dodatkowym smaczkiem (rywali prowadzi były ich trener, który do Bristolu ściągnął kilku ich kolegów, ostatnio Kierana Marmiona). Już w siódmej minucie gospodarze zdobyli pierwsze przyłożenie meczu po znakomitej szybkiej akcji graczy ataku, a chwilę potem zyskali liczebną przewagę po czerwonej kartce Josha Caulfielda (za nadepnięcie na twarz Finlay’a Bealhama). W efekcie po pierwszej połowie prowadzili 17:3, choć stracili kontuzjowanego JJ Hanrahana. Drugą połowę zaczęli od akrobatycznego przyłożenia najlepszego na boisku Andrew Smitha – co prawda sędzia dopatrzył się aptekarskiego autu, ale Smith moment później przyłożył piłkę bez żadnych wątpliwości. Co prawda chwilę potem bliski fantastycznego przyłożenia w odpowiedzi był Virimi Vakatawa, ale w ostatniej chwili wypuścił piłkę z rąk. Bristolczycy zdołali odpowiedzieć karnym przyłożeniem dopiero w ostatniej akcji meczu. Jednak przegrali, a porażka ta kosztowała ich awans do fazy play-off europejskich pucharów, który zapewnili sobie Irlandczycy (choć będzie to tylko Challenge Cup).
- Harlequins – Ulster 47:19. Starcie dwóch znakomitych drużyn miało sporą stawkę, bo Ulster z zaledwie czterema punktami na koncie po trzech meczach potrzebował wygranej do awansu do Champions Cup. Jednak pewni awansu londyńczycy nie odpuścili tego meczu i zaprezentowali znakomite rugby. Jeszcze na pierwsze ich przyłożenie (zdobyte w momencie dekoncentracji dominującego wówczas na boisku Ulsteru) belfastczycy odpowiedzieli własnym, ale potem Quins zaliczyli pięć kolejnych. Dopiero w końcówce meczu rywale się przebudzili, ale wtedy różnica była już zbyt wielka, aby mogli coś zmienić. Błysnął Louis Lynagh, który w pierwszej połowie zdobył dwa przyłożenia awaryjnie wstawiony do składu tuż przed meczem i awaryjnie wprowadzony na boisko po kontuzji kolegi po zaledwie kwadransie meczu.
- Bulls – Union Bordeaux-Bègles 46:40. Aż 86 punktów i 12 przyłożeń zobaczyło ponad 10 tys. kibiców na Loftus Versfeld w Pretorii. Obie ekipy pewne awansu, walczyły jedynie o przywilej rozgrywania meczu 1/8 finału na własnym terenie. Francuzi pojechali na południową półkulę bez części swoich gwiazd, w tym niesamowitego ostatnio Damiana Penaud, ale jego zastępca, Madosh Tambwe, wpisał się w tym meczu na tablicę wyników. Bulls szybko zbudowali sporą przewagę, m.in. dzięki dubletowi Marcella Coetzee – po półgodzinie prowadzili 21:7, a na początku drugiej połowy zbudowali nawet 19-punktową przewagę. Wtedy jednak świetną serię zaliczyli goście, którzy w ciągu 10 minut zdobyli trzy przyłożenia (dwa z nich zaliczył zmiennik Tevita Tatafu, pierwsze z nich wbijając się w ogromną dziurę w obronie gospodarzy. I gdyby nie dwa karne Jaco van der Walta w ostatnim kwadransie meczu, kto wie, jak ten by się skończył.
- Glasgow Warriors – RC Toulon 29:5 (aż pięć przyłożeń Szkotów przy kiepskiej skuteczności z podwyższeń; dwa przyłożenia i asystę zaliczył Huw Jones; dla Tulonu ten mecz był podsumowaniem ich chyba najgorszego sezonu w europejskich pucharach – odpadli po fazie grupowej, w której ponieśli cztery porażki, jednak sądząc po składzie, chyba po prostu odpuścili);
- Racing 92 – Cardiff 48:26 (obie ekipy miały dotąd na koncie komplet porażek, ale zdecydowanym faworytem był Racing, który wysoko wygrał, losy meczu rozstrzygając na początku drugiej połowy; Francuzi z zaledwie jedną wygraną awansowali do play-off, a walijski rodzynek w Champions Cup skończył rywalizację bez zwycięstwa); - Francuzi z zaledwie jedną wygraną awansowali do play-off, a walijski rodzynek w Champions Cup skończył rywalizację bez zwycięstwa);
- Leicester Tigers – Leinster 10:27 (starcie wielkich marek, z których ta pierwsza potrzebowała wygranej aby mieć 100% pewności awansu do play-off; Tigers prowadzili po 20 minutach 10:0, ale więcej punktów w tym meczu nie zdobyli, a Leinster odpowiedział czterema przyłożeniami i zebrał czwartą wygraną w fazie grupowej do kompletu);
- Munster - Northampton Saints 23:26 (imponujące zwycięstwo angielskiej drużyny – na wyjeździe i mimo faktu, że tuż przed końcem pierwszej połowy Curtis Langdon zobaczył czerwoną kartkę i chwilę potem przegrywali już 10 punktami; ogromne pochwały zyskał Fin Smith, który z kopów zdobył 16 punktów, z czego zdecydowaną większość w kluczowej dla wyniku drugiej połowie – w tym 3 z imponującego drop goala); (imponujące zwycięstwo angielskiej drużyny – na wyjeździe i mimo faktu, że tuż przed końcem pierwszej połowy Curtis Langdon zobaczył czerwoną kartkę i chwilę potem przegrywali już 10 punktami; ogromne pochwały zyskał Fin Smith, który z kopów zdobył 16 punktów, z czego zdecydowaną większość w kluczowej dla wyniku drugiej połowie – w tym 3 z imponującego drop goala);
- Stade Français – Stormers 20:24 (paryżanie byli jedyną drużyną bez szans na awans do play-off, ale czwartą porażką unicestwili też nadzieje na kontynuację gry w Challenge Cup; przez większość meczu prowadzili, ale na kwadrans przed końcem, przy trzypunktowej przewadze, żółte kartki zobaczyli obaj ich filarzy, co wykorzystał Mannie Libbok do zwycięskiego przyłożenia);
- Saracens – Lyon OU 39:24 (świetny początek Francuzów, dla których imponujące przyłożenie zdobył Dawit Niniaszwili, ale prowadzenie z pierwszej połowy stracili w drugiej, gdy znakomicie zagrali londyńczycy zdobywając cztery przyłożenia – dwa z nich w wykonaniu Maro Itoje, a czwarte, decydujące, w okresie gry w przewadze po żółtej kartce Niniaszwiliego);
- Sale Sharks – Stade Rochelais 24:37 (pewna wygrana obrońców Pucharu, w dużej mierze dzięki przewadze zbudowanej do początku drugiej połowy i skuteczności Antoine’a Hastoy’a, który zdobył 20 punktów, w tym przyłożenie po 80-metrowym sprincie; gospodarze wszystkie swoje punkty zdobyli dopiero w ostatnich 20 minutach spotkania; fatalnie wyglądającą kontuzję odniósł Jonny Hill);
- Stade Toulousain – Bath 31:19 (do przerwy był remis 19:19, potem przez kolejne 30 minut wynik się nie zmieniał; dopiero w końcówce najpierw Thomas Ramos obsłużył świetnie Juana Cruza Mallíę, a potem sam wykorzystał znakomity kop Antoine’a Duponta, zresztą już drugi raz w tym meczu; Bath do końca walczyło o bonus defensywny, który dałby drużynie drugie miejsce w grupie, ale bez skutku);
- Aviron Bayonnais – Exeter Chiefs 40:17 (po sobotnich meczach Baskowie nie mieli już szans na awans do play-off Champions Cup, ale zapracowali na pierwsze i to imponujące zwycięstwo w tych rozgrywkach, aplikując angielskiej potędze aż 6 przyłożeń, w tym jedno piękne, zespołowe; mnóstwo kartek – aż pięć żółtych, a na koniec i czerwona, po której goście kończyli mecz w dwunastu).
- Na koniec fazy grupowej pozostały trzy drużyny z kompletem czterech zwycięstw: Tuluza (zdobyła też komplet bonusów ofensywnych), Leinster i Northampton Saints. Za to z kompletem porażek – Cardiff, a także nieoczekiwanie Tulon i Stade Français. Oprócz nich z rywalizacji odpadły też Ulster i Sale Sharks, ale obie te drużyny rywalizowały w swoich grupach z innymi potęgami, więc o niespodziankach trudno mówić – dla nich dodatkową okazją będzie gra w Challenge Cup. W 1/8 finału Champions Cup zagra sześć drużyn angielskich, pięć francuskich, po dwie irlandzkie i południowoafrykańskie oraz jedna szkocka.
- Skład par pierwszej rundy play-off, która zostanie rozegrana w pierwszy weekend kwietnia: Tuluza – Racing 92 (dwie francuskie potęgi), Leinster – Leicester Tigers, Northampton Saints – Munster (dwie powtórki z tego weekendu, tyle że z odwróconymi rolami gospodarzy i gości), Bordeaux – Saracens (w meczu grupowym przed tygodniem Bordeaux zaszalało), Harlequins – Glasgow Warriors, Bulls – Lyon, Stormers – La Rochelle (trudna wyprawa obrońców pucharu na drugi koniec świata), Exeter Chiefs – Bath.

Challenge Cup
- Tu na awans do play-off też mogło liczyć aż 2/3 uczestników.
- Black Lion – ASM Clermont 3:36. Niestety nie zobaczymy gruzińskiej drużyny w fazie pucharowej Challenge Cup. Mecz na swoim stadionie w Tbilisi (w obecności 17 tys. widzów) był ich ostatnią szansą, tymczasem okazał się ich najsłabszym występem w całym turnieju. Gruzinom nie można odmówić ambicji, ale popełniali błędy w kluczowych momentach (paradoksalnie, to oni darowali rywalom ponad dwukrotnie mniej karnych). Cały dorobek gospodarzy zamknął się w trzech punktach zdobytych przez Lukę Matkawę w pierwszej połowie z karnego (wtedy było jeszcze tylko 3:10). Clermont już do przerwy miało 14 punktów przewagi, a w ciągu 20 minut po niej dorzuciło trzy kolejne przyłożenia, aby potem móc spokojnie dotrwać do końca spotkania.
- Section Paloise – Zebre Parma 28:27. Jedna z najlepszych drużyn ligi francuskiej i jedna z najsłabszych ekip URC stoczyły zacięty pojedynek. Po wymianie ciosów na początku spotkania, przed przerwą Francuzi wyszli na prowadzenie 18:7. Po przerwie goście dwoma przyłożeniami wrócili na prowadzenie, ale chwile potem je stracili i nie odzyskali już do końca meczu. Karny i przyłożenie zdobyte w ostatnich minutach meczu zbliżyły ich do gospodarzy na zaledwie jeden punkt. Kluczowe podwyższenie wykonywane tuż przed końcem regulaminowego czasu gry jednak okazało się chybione.
- Lions – Ospreys 28:38. Niewiele powodów do radości mają ostatnio kibice walijskich drużyn z URC. Na sukces Ospreys w Johannesburgu też mało kto liczył, tym bardziej, że na południe pojechała w sporej części młodzież (a doświadczony George North, który zdobył przyłożenie w pierwszej połowie, chwilę potem zszedł z boiska kontuzjowany). I długo nic nie wskazywało na niespodziankę – jeszcze na 10 minut przed końcem gospodarze prowadzili 11 punktami. Jednak zostali na boisku w czternastkę po żółtej kartce, a młodzi Walijczycy to bezlitośnie wykorzystali – zdobyli dwa przyłożenia, po wyrównaniu sił dorzucili po przechwycie trzecie i sensacyjnie wygrali. A na dodatek wywalczyli awans do play-off, eliminując z niego Lions.
- Gloucester – Castres Olympique 35:5 (kiepsko radzący sobie w lidze Anglicy w pucharach grają zupełnie odmienieni – czwarty mecz i czwarta wygrana; 15 punktów Adama Hastingsa);
- Scarlets – Edinbourgh 19:31 (już po paru minutach było 0:14, a większość swoich punktów Walijczycy zebrali w samej końcówce, gdy grali z przewagą po czerwonej kartce Granta Gilchrista; Scarlets skończyli fazę grupową z kompletem porażek);
- Benetton Treviso – Montpellier Hérault 27:9 (obie ekipy przed meczem były pewne awansu, a wynik oznaczał przerwanie pasma sukcesów Francuzów; przeciwko sobie zagrali dwaj bracia, Paolo Garbisi jako łącznik ataku Benettona i Alessandro Garbisi jako łącznik młyna Montpellier);
- Oyonnax – Cheetahs 28:27 (Oyonnax, które nie przykładało większej wagi do Challenge Cup i już przed tym meczem nie miało szans na awans do play-off, po 25 minutach gry przegrywało z gośćmi z Południowej Afryki 0:19, a mimo to zdołało mecz wygrać dzięki przyłożeniu z podwyższeniem w doliczonym czasie gry; sporo kartek, w pewnym momencie na boisku było tylko 27 zawodników);
- USA Perpignan – Newcastle Falcons 23:32 (mecz o pietruszkę, żadna z drużyn nie miała szans na awans do kolejnej fazy rozgrywek, ale warto zwrócić uwagę na pierwszą wygraną Falcons w sezonie, w dużej mierze dzięki 22 punktom z kopów Louiego Johnsona);
- Dragons – Sharks 9:29 (Dragons mieli szansę na awans, ale w starciu z naszpikowanymi Springbokami gośćmi z Południowej Afryki nie dali rady – w ostatnich 10 minutach stracili trzy przyłożenia).
- Jedyną drużyną z kompletem wygranych okazał się nieoczekiwanie Gloucester. Z kompletem porażek Perpignan i Scarlets. Do 1/8 awansowały cztery drużyny francuskie, trzy południowoafrykańskie (w tym zaproszeni do rywalizacji Cheetahs), dwie włoskie i po jednej angielskiej, walijskiej i szkockiej. Dołączą do nich cztery drużyny z Champions Cup – dwie irlandzkie, angielska i francuska.
- Skład pierwszej rundy pucharowej: Sharks – Zebre, Gloucester – Castres, Benetton – Lions, Clermont – Cheetahs, Montpellier – Ulster (chyba najciekawsza para), Pau – Connacht, Ospreys – Sale Sharks i Edynburg – Bajonna.

Pro D2 - Francja
- Głównym punktem siedemnastej kolejki Pro D2 było czwartkowe starcie dwóch drużyn, które przed meczem traciły po zaledwie punkcie do lidera tabeli – Béziers grało z Provence i poniosło pierwszą porażkę na swoim boisku w tym sezonie. Gospodarze długo prowadzili, ale zwycięstwo wymknęło im się z rąk po przyłożeniu straconym na sekundę przed upływem 80 minut, podwyższonym w doliczonym czasie gry – przegrali 17:18. Provence awansowało na drugie miejsce, a na pierwszym pozostało Vannes po wygranej 31:15 nad inną ekipą z czołówki, Mont-de-Marsan. Na czwartą lokatę wspięło się Brive, które wysoko ograło Montauban 38:13. Szansy na awans nie wykorzystało natomiast Nevers, które nieoczekiwanie przegrało z czerwoną latarnią ligi, Rouen-Normandie, i to aż 7:37 (pierwsze przyłożenie dla zwycięzców zdobył Taylor Gontineac, którego być może za dwa tygodnie zobaczymy w Gdyni). Normandczycy mimo wygranej pozostali na ostatnim miejscu w tabeli, ze sporą stratą do reszty stawki (aż 10 punktów). Niespodziankę sprawiło też przedostatnie Angoulême, które pokonało dzięki przyłożeniu Nicolasa Martinsa w ostatnich minutach Colomiers 20:16 (swoją drogą, znakomity występ reprezentanta Portugalii, dwa przyłożenia i szereg piłek kradzionych przeciwnikom). Ciekawie było w meczach Agen z Aurillac (23:21 – goście w drugiej połowie odrobili 17 punktów straty i wyszli na prowadzenie, ale w ostatniej minucie Agen wróciło na prowadzenie dzięki karnemu) i Grenoble z Dax (24:27 – tu beniaminek odrobił 16 punktów straty w ostatnich 20 minutach). W starciu ekip z dołu tabeli Biarritz wygrało 38:13 z Valence Romans, a dwa przyłożenia zdobył kolejny reprezentant Rumunii, Adrian Moțoc.

Championship - Anglia
- W angielskiej Championship znów nie rozegrano kompletu spotkań – z powodu zmrożonego boiska odwołano mecz Ampthill z liderami z Ealing. Trailfinders z tego powodu stracili pierwsze miejsce w tabeli, bo wygrywała większość drużyn znajdujących się za ich plecami. Na pierwsze miejsce w tabeli wskoczyło Coventry, które pokonało ostatnią ekipę ligi, London Scottish – wygrało jednak z problemami, tylko 40:38 (mimo nawet 18-punktowej przewagi w pierwszej połowie Coventry dało rywalom wyjść na prowadzenie i zwycięstwo wydarło dopiero w końcówce). Wygrali też Cornish Pirates z bezdomnym chwilowo Nottinghamem (ponoć gdy Nottingham zgłosiło się z prośbą o pomoc w ratowaniu swojego obiektu po powodzi do RFU, działacze związku odesłali klub z kwitkiem) oraz Doncaster Knights z Bedford Blues.

Japan Rugby League One
- W Japan Rugby League One tylko dwa mecze szóstej kolejki – pozostałe cztery zaplanowano na kolejny weekend. Niepokonani dotąd liderzy ligi, Saitama Wild Knights, rozgromili beniaminka z kompletem porażek, Mie Heat, 70:12 (dwa przyłożenia zdobył m.in. Marika Koroibete). Trudniejszą przeprawę miał trzeci w tabeli Tokyo Sungoliath – grali z Sagamihara Dynaboars i po 20 minutach przegrywali 0:29. Kolejne 31 punktów z rzędu zdobył jednak Sungoliath (w tym przyłożenie Sama Cane’a) i na kwadrans przed końcem miał dwa oczka przewagi. Dynaboars zdołali jeszcze raz przyłożyć, ale w ostatniej akcji meczu, w doliczonym czasie gry tym samym odpowiedzieli goście z Tokio i to oni wygrali to spotkanie 36:34. Kłopoty mają Yokahama Eagles – kontuzjowane są dwie gwiazdy drużyny, Faf de Klerk i Jesse Kriel, które nie wrócą szybko do gry.

D1 - Belgia
W ten weekend półmetek fazy zasadniczej miała osiągnąć belgijska liga D1. Z uwagi na śnieg i mróz całą kolejkę przełożono jednak na kwiecień. W tym momencie na czele tabeli są dwie walońskie drużyny – pierwsze jest La Hulpe (ubiegłoroczny mistrz) z punktem przewagi nad Soignies (które jednak ma jeden mecz rozegrany mniej) i siedmioma nad obrońcami tytułu z flandryjskiego Dendermonde.

Major League Rugby - USA
W Major League Rugby oficjalnie potwierdzono dołączenie do stawki dwunastego zespołu bazującego w Charlotte. Jak wcześniej było wiadomo, powstał w dużej mierze na bazie USA Hawks w kooperacji między amerykańską federacją i World Rugby. Będzie nosił nazwę Anthem Rugby Carolina. Główny cel drużyny będzie taki jak w przypadku Hawks – ma być ścieżką rozwoju dla młodych amerykańskich rugbistów.


Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]

Rugby TAG

Ostatnie wyniki

Edach Budowlani Lublin
45 21
Budmex Rugby Białystok
Life Style Catering RC Arka Gdynia
36 14
KS Budowlani WizjaMed Łódź
Awenta Pogoń Siedlce
37 10
Energa Ogniwo Sopot
RzKS Juvenia Kraków
13 33
ORLEN Orkan Sochaczew

Ekstraliga Rugby 2024/2025

1 Awenta Pogoń Siedlce 12 56
2 ORLEN Orkan Sochaczew 11 44
3 Energa Ogniwo Sopot 11 38
4 Life Style Catering RC Arka Gdynia 11 37
5 RzKS Juvenia Kraków 12 28
6 Edach Budowlani Lublin 12 23
7 KS Budowlani WizjaMed Łódź 12 15
8 Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk 11 9
9 Budmex Rugby Białystok 12 0
# Polskie Rugby # Polski Związek Rugby

Ta strona używa plików cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Aby dowiedizeć się więcej jak zmienić ustawienia dotyczące cookies w Twojej przeglądarce internetowej przejdź pod adres.