Top 14 – Francja
- Section Paloise – Stade Rochelais 20:29. Dwunastą kolejkę francuskiej Top 14 rozpoczęło spotkanie mającego nadspodziewanie dobry sezon Pau z wicemistrzami kraju z La Rochelle, którzy dla odmiany radzą sobie w kratkę i przed tym meczem byli w dolnej połówce tabeli. Dla obu drużyn ten mecz okazał się w pewnym sensie przełomowy – Pau przyniósł pierwszą porażkę w sezonie na własnym boisku, a La Rochelle – pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. Do przerwy na prowadzeniu byli gospodarze, którzy zdobyli jedyne przyłożenie w tej części spotkania (jego zdobywca, Samuel Ezeala, kilkanaście minut wcześniej też mógł przyłożyć, ale w doskonałej sytuacji został „wycięty” przez rywala, a sędzia, jak się zdaje, mógł w tej sytuacji przyznać jego drużynie karną siódemkę). Po przerwie to roszelczycy mieli przewagę i wyszli na prowadzenie. Pod koniec meczu Pau było bliskie zniwelowania dwupunktowej straty (m.in. karny w słupek), ale nie tylko gospodarzom się to nie udało, ale podejmowane ryzyko kosztowało ich utratą na koniec meczu jeszcze jednego przyłożenia i stratą defensywnego punktu bonusowego.
- Racing 92 – Castres Olympique 34:30. Dwa oblicza Racingu 92: dominacja w wielu elementach, w tym w ataku (czego efektem było aż pięć przyłożeń) i bardzo dużo darowanych rywalom karnych (czego efektem było 18 punktów straconych w takich sytuacjach po kopach Louisa le Bruna). Paryżanie po pierwszych 25 minutach gry i trzech przyłożeniach prowadzili 19:3. Jednak choć rywale zostali na boisku w czternastkę po żółtej kartce, zaczęli odrabiać stratę dzięki kopom le Bruna. W efekcie na początku drugiej połowy było już tylko 19:15. Wtedy paryżanie znowu odskoczyli po kolejnych dwóch przyłożeniach (w tym zdobytym przez Henry’ego Arundella) i znowu mieli 16 punktów przewagi. W końcówce dwa przyłożenia Castres zdołały zniwelować stratę do czterech punktów i dały gościom defensywny punkt bonusowy – nie udało im się jednak odebrać gospodarzom ofensywnego bonusa, bo w przyłożeniach ci wygrali 5:2.
- USA Perpignan – Oyonnax 27:12. Kolejne zwycięstwo Katalończyków z rywalem w walce o utrzymanie w lidze. Zaczęło się od dwóch żółtych kartek dla gości, a Perpignan podwójną przewagę wykorzystało do zdobycia pierwszego przyłożenia w meczu. Po 20 minutach prowadziło już 14:0 i choć Oyonnax odpowiedziało przyłożeniem Portugalczyka Pedro Bettencourta na koniec pierwszej połowy, Katalończycy w drugiej odsłonie meczu ponownie zwiększyli swoją przewagę. Efektem zwycięstwa jest wydostanie się Perpignan z „czerwonej” strefy i przeskoczenie w tabeli nad swoimi sobotnimi rywalami.
- Poza tym:
• Union Bordeaux-Bègles – Aviron Bayonnais 24:23 (Baskowie bliscy byli niecodziennego dla nich wyjazdowego zwycięstwa, kilka minut przed końcem prowadzili sześcioma punktami, ale najpierw stracili Facundo Boscha po żółtej kartce, a potem siedem punktów po przyłożeniu Maxime’a Lucu podwyższonym przez Matthieu Jaliberta);
• Stade Français – ASM Clermont 14:14 (pierwszy remis w tym sezonie Top 14, uratowany przez paryżan dzięki przyłożeniu z podwyższeniem w ostatniej akcji meczu);
• Stade Touolousain – Lyon OU 45:0 (prawdziwy pogrom; do przerwy mistrzowie Francji prowadzili tylko 12:0, ale po przerwie dorzucili pięć przyłożeń);
• Montpellier Hérault – RC Toulon 27:17 (w ostatnim meczu kolejki zwycięstwo „czerwonej latarni”, niezwykle potrzebne Montpellier po tym, jak Perpignan także zwyciężyło w swoim spotkaniu; Tulon, grający bez kontuzjowanego na treningu Charlesa Ollivona, zdołał jedynie pod koniec meczu odebrać przeciwnikom ofensywny punkt bonusowy).
- W tabeli bez wielkich zmian. Na czele Racing powiększający przewagę nad resztą stawki (4 punkty więcej od Bordeaux i 7 od Stade Français). Do czołowej szóstki wróciła Tuluza, a wypadło z niej Castres. Powoli coraz bardziej odstaje ostatnia czwórka – a w strefie spadkowej nieoczekiwanie obok Montpellier znalazł się Lyon, a wydźwignęło się z niej Perpignan (dwa miejsca w górę, ale tylko punkt przewagi nad Lyonem).
- Po krótkie przerwie wróciła druga francuska liga, Pro D2, która w ten weekend osiągnęła półmetek fazy zasadniczej – rozegrano tu już piętnastą kolejkę. W zdecydowanej większości spotkań wygrywały zespoły z czołówki. Największy wyjątek od tej reguły to porażka dotychczasowego wicelidera, Provence, z ekipą Grenoble, która po drugim w tym sezonie odjęciu punktów znowu odbija się z dolnych rejonów tabeli. I to porażka bardzo wysoka – Grenoble wygrało aż 45:10. Na drugim miejscu Provence zmieniła drużyna Béziers, która pokonała Aurillac aż 54:14. Tu kiepskie wieści dla naszej reprezentacji, która wkrótce zmierzy się z Portugalią – gwiazdy naszych przyszłych rywali są w świetnej formie, Raffaele Storti zdobył cztery przyłożenia (i zaliczył asystę), a Samuel Marques dorzucił 15 punktów (w tym przyłożenie). Liderem pozostało Vannes, które wygrało z Soyaux-Angoulême 28:16. Zwraca uwagę wynik meczu Dax z Montauban (7:0, przy czym zanosiło się już na bezpunktowy remis – jedyne przyłożenie padło w ostatnich minutach meczu), wygrana Colomiers z Nevers 27:3 (kolejne punkty reprezentanta Portugalii – przyłożenie zdobył Vincent Pinto), a także zaledwie jednopunktowe zwycięstwo Mont-de-Marsan z ostatnią ekipą tabeli, Rouen (Normandczycy mogli wygrać, ale po przyłożeniu w ostatniej akcji nie wykorzystali podwyższenia).
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
- W tym tygodniu rugby w wydaniu URC emocjonowaliśmy się już w poniedziałek – w noworoczny wieczór rozegrano cztery derbowe pojedynki w Irlandii i Walii, w ramach dziewiątej kolejki URC. Dziewiątej i zarazem ostatniej przed dłuższą przerwą – Celtowie wrócą do ligowej gry dopiero w połowie lutego. W międzyczasie uzupełniane są zaległości w RPA i w ten weekend zagrano tam ostatni mecz ósmej kolejki spotkań.
Leinster – Ulster 21:22. Po zaledwie siedmiu minutach gry i dwóch świetnych atakach gości, Ulster nieoczekiwanie prowadził 12:0. Jednak presja Leinsteru była tak duża, że odrobienie strat było kwestią czasu. Po kolejnym kwadransie gospodarze wyszli na prowadzenie 14:12 (drugie przyłożenie zdobywając po odbiciu piłki od poprzeczki po kopie Jamisona Gibsona-Parka). W końcówce pierwszej połowy Ulster zdołał jednak odepchnąć rywali od swojego pola punktowego, a na dodatek wrócił na prowadzenie – zdobywając trzecie już przyłożenie po świetnym kopie Billy’ego Burnsa. Na początku drugiej połowy gra toczyła się głównie w środku boiska, a Ulster zwiększył przewagę do ośmiu punktów. Ale z czasem znowu presja gospodarzy rosła – po akcji, w której gościom nie wyszły dwa kopy w obronie, dublińczycy zdobyli przyłożenie i zmniejszyli stratę to jednego oczka, a przez kolejny kwadrans praktycznie nie dawali wyjść gościom z ich pola 22 m. Jednak Ulster skutecznie się bronił, kilka razy odzyskał piłkę, a na koniec błyskawicznie przeprowadził ją na przeciwległy koniec boiska. Przegrany aut na 5 m Leinsteru pozwolił dublińczykom żywić jeszcze nadzieję, ale nie zdołali już zmienić wyniku meczu i niespodzianka stała się faktem.
- Sharks – Lions 18:20. W zaległym meczu ósmej kolejki zanosiło się na drugie (dopiero!) w tym sezonie zwycięstwo drużyny, która ma w składzie chyba najwięcej aktualnych mistrzów świata. Sharks w pierwszej połowie derbowego meczu z Lions zdobyli dwa przyłożenia, dorzucili karnego i drop goala, i prowadzili 18:3. Jednak mimo to na własnym bosku ponieśli upokarzającą porażkę – w drugiej połowie nie zdobyli ani jednego punktu, tymczasem goście z Johannesburga zaliczyli ich 17 i na kilka minut przed końcowym gwizdkiem wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Na koniec meczu Boeta Chamberlain miał szansę przechylić szalę na korzyść gospodarzy, ale nie wykorzystał dalekiego karnego.
- Poza tym:
• Connacht – Munster 21:9 (przez 77 minut meczu trwała wymiana punktów z kopów z karnych – w końcówce meczu górą w niej byli gospodarze, a zwycięstwo przypieczętowali jedynym w tym spotkaniu przyłożeniem);
• Ospreys – Cardiff 27:21 (Ospreys zdobyli pierwsze punkty w meczu, ale wkrótce potem przegrywali 5:18; w drugiej połowie zdobyli jednak trzy przyłożenia i straty odrobili – prowadzenie odzyskali po indywidualnej akcji przez pół boiska zaledwie 18-letniego Morgana Morse’a;
• Dragons – Scarlets 13:12 (mała niespodzianka – po wysokiej porażce sprzed tygodnia ekipa z Newport zdołała odnieść drugie zwycięstwo w sezonie; Scarlets mieli szansę na odwrócenie wyniku, ale Sam Costelow nie trafił dwóch kopów na słupy w końcówce).
- Nie wszyscy grali w tym tygodniu, ale właściwie wszyscy zmieniali pozycje w tabeli – z wyjątkiem ekip z czołowej trójki (Leinster, Benetton i Glasgow). Na samo dno tabeli wrócili południowoafrykańscy Sharks. Czyżby zadyszka mistrzów świata?
Premiership - Anglia
- Exeter Chiefs – Northampton Saints 36:42. Niesamowity przebieg miał mecz na szczycie w Premiership. Po pierwszych 20 minutach gry wydawało się, że będzie to jednostronny pojedynek, a wicelider tabeli wręcz zmiażdży lidera – Exeter Chiefs mieli na koncie już cztery przyłożenia i prowadzili 26:0 (zapunktowała m.in. wschodząca gwiazda, Immanuel Feyi-Waboso, na którego chrapkę mają trenerzy Walii i Anglii). Czasu zostawało sporo, ale trudno było spodziewać się, że Saints podniosą się po takich ciosach. Tymczasem obraz meczu kompletnie się zmienił. Po żółtej kartce kapitana Chiefs Dafydda Jenkinsa goście zaczęli odrabiać straty i jeszcze w pierwszej połowie zdobyli dwa przyłożenia. W drugiej połowie znów mieli 10 minut przewagi liczebnej po odesłaniu na ławkę kar Henry’ego Slade’a i znów ten moment wykorzystali – to wtedy zaczęli swoją 10-minutową serię, w której zaliczyli trzy przyłożenia (w tym dwa Olliego Sleightholme’a, który w tym meczu skompletował hat-tricka) i objęli prowadzenie. Co prawda na 10 minut przed końcem znowu ukąsili Chiefs i zyskali jeden punkt przewagi, ale ostatnie słowo należało do Saints, którzy w finałowej akcji meczu zdobyli swoje szóste przyłożenie. Nie tylko zanotowali w ten sposób jeden z największych powrotów w historii Premiership, ale i przerwali serię aż 23 meczów bez porażki exeterczyków na własnym boisku.
- Leicester Tigers – Saracens 19:10. Tu z kolei mieliśmy starcie dwóch ostatnich mistrzów Anglii i pojedynek dwóch znakomitych łączników ataku: Handrè Pollarda i Owena Farrella (swoisty rewanż za półfinał Pucharu Świata). Górą z tego pojedynku wyszedł Pollard, bo błędy Farrella przyczyniły się do dwóch spośród trzech przyłożeń gospodarzy. A przy decydującym przyłożeniu Tigers wykorzystali przewagę liczebną po żółtej kartce innej spośród gwiazd londyńczyków, Maro Itoje. Saracens zagrali bez Mako Vunipoli, który po czerwonej kartce sprzed tygodnia został zawieszony na cztery tygodnie (co stanowi też kłopot dla Steve’a Borthwicka).
- Poza tym:
• Newcastle Falcons – Harlequins 3:24 (pewne zwycięstwo londyńczyków mimo braku na boisku Marcusa Smitha, a także kontuzjowanych Danny’ego Care’a i Joe’go Marlera; to kontynuacja fatalnej passy ekipy z północy Anglii, która pierwsze przyłożenie straciła już po minucie gry);
• Sale Sharks – Bristol Bears 14:22 (tydzień temu wieszczyłem bristolczykom koniec marzeń o awansie do play-off, ale ci postanowili pokazać, że jeszcze do końca skreślić ich nie można – pokonali niedawnego lidera ligowej tabeli, który poniósł drugą porażkę z rzędu; spory udział w wygranej miał niedawny gracz Sharks, AJ MacGinty);
• Bath – Gloucester 17:10 (zaczęło się od 0:7, ale potem Bath zdobyło trzy przyłożenia; dla Gloucesteru to dziewiąta ligowa porażka z rzędu – smutny rekord klubowy).
- W tabeli nadal na czele Northampton Saints, ale za ich plecami wciąż ciasno. Do czołowej szóstki mocno zbliżyli się Leicester Tigers, natomiast resztki nadziei na play-off wciąż mają Bristol Bears.
- W Championship znów tylko jedno zaległe spotkanie, rozegrane w poniedziałek. Jego zwycięzca był właściwie pewien awansu na fotel lidera tabeli. Szansę wykorzystali gracze Coventry, którzy pokonali Bedford Blues (zajmują czwarte miejsce) 34:19. W ligowej czołówce jest bardzo ciasno.
Japan Rugby League One - Japonia
- W Japan Rugby League One po noworocznej przerwie rozegrano czwartą kolejkę sezonu zasadniczego. Na czele tabeli pozostali niepokonani Saitama Wild Knights. Ubiegłoroczni wicemistrzowie, w których składzie po półrocznej kontuzji pojawił się Lood de Jager, w obecności 15 tys. widzów pokonali ekipę Toyota Verblitz 43:27. Było ciekawie – tuż przed przerwą ekipa z Toyoty po hat-tricku przyłożeń Viliame Tuidrakieo (czwarte dorzucił Aaron Smith) miała aż 22 punkty przewagi (27:5), ale całą roztrwoniła w drugiej połowie, w której nie zdobyła ani jednego punktu, a gospodarze zaliczyli pięć przyłożeń. Jeszcze więcej widzów było na meczu Tokyo Sungoliath z Kobe Steelers. Po obu stronach wielkie gwiazdy (przyłożenia zdobywali Cheslin Kolbe, Kotaro Matsushima, Ngani Laumape czy Brodie Retallick), a zwycięstwo odniosła ekipa stołeczna – 44:36 (w drużynie z Kobe nieco zawodził z kopów Bryn Gatland). Kiepski okres kontynuują obrońcy tytułu mistrzowskiego, Spears Funabashi Tokyo-Bay (zmagający się z problemami kadrowymi) – przegrali trzeci raz w sezonie i są tylko o jedną pozycję nad strefą spadkowo-barażową. Ulegli 20:24 Brave Lupus Tokyo, prowadzonym do zwycięstwa przez Michaela Leitcha i Richiego Mo’ungę i wciąż niepokonanym w sezonie – zajmują drugie miejsce w tabeli. Poza tym Black Rams Tokyo pokonali Hanazono Liners 41:14 (pierwszy raz w tym sezonie na boisko wyszedł Quade Cooper, ale do kłopotów swojej drużyny dorzucił żółtą kartkę), Sagamihara Dynaboars przegrali z Yokohama Eagles 35:40 (dla przegranych 15 punktów Matta To’omui), a Mie Heat zostało pokonane przez Shizuoka BlueRevs 13:62 (dwa przyłożenia i tytuł najlepszego gracza meczu Kwaggi Smitha).
- W Japonii rozegrano też finał rozgrywek drużyn rugby szkół średnich – Hanazono (to była już 103. ich edycja). W finale spotkały się drużyny szkół dominujących w tej rywalizacji w ostatnich latach. Po zaciętym pojedynku Toin Guken pokonało broniących tytułu Higashi Fukuoka 8:5. Dla Toin Guken to czwarty tytuł w historii (poprzedni zdobyli przed trzema laty).
Divisão de Honra - Portugalia
- Koniec pierwszej rundy fazy zasadniczej w portugalskiej Divisão de Honra. Porażkami zakończyli ją obaj ubiegłoroczni finaliści – mistrzowie kraju, Direito, przegrali 16:17 z Benficą, a wicemistrzowie, Cascais, ulegli 16:32 Belenenses. I to właśnie Belenenses i Benfica na półmetku rozgrywek znajdują się na czele ligowej tabeli.
Celtic Challenge - Irlandia, Szkocja
- W ubiegłym tygodniu derbowe atrakcje w krajach celtyckich dostarczali kibicom nie tylko zawodnicy URC. Rozpoczęły się także rozgrywki kobiecej ligi Celtic Challenge, dwukrotnie powiększonej w porównaniu z poprzednim sezonem (sześć drużyn zamiast trzech). A ponieważ z każdego kraju pochodzą po dwa zespoły, dało to okazję do rozegrania także i kobiecych derbów. W irlandzkich derbach w Cork Wolfhounds pokonały Clovers 21:15, w szkockich Edynburg pokonał Glasgow Warriors, a w walijskich w Newport Brython Thunder pokonał Gwalia Lightning 20:5. W drugiej kolejce mieliśmy już pojedynki międzynarodowe – oba swoje mecze wygrały Irlandki (Wolfhounds z Edynburgiem 27:17, dzięki czemu jako jedyne mają dwa zwycięstwa na koncie, a Clovers z Bryton Thunder 20:5), a w trzecim Gwalia Lightning pokonała Glasgow Warriors.
Premiership Women - Anglia
- W innej kobiecej lidze (najlepszej na świecie), angielskiej Premiership Women, dwie drużyny mają kłopoty – obowiązuje tam zasada, zgodnie z którą drużyna musi mieć w sezonie średnio 13 Angielek w składzie meczowym. Wicelider, Exeter Chiefs, przedobrzył w dotychczasowych meczach i teraz w ciągu paru spotkań musi ratować swój wskaźnik. Z tego powodu musiał odsunąć w ten weekend zawodniczki zagraniczne. Mimo to wygrał z Ealing Trailfinders 38:19 i pozostał na drugim miejscu w tabeli. Jeśli wspomniany wskaźnik nie będzie zachowany, drużynę z Exeteru czeka redukcja 5 punktów. Podobny problem mają też Sale Sharks, ta drużyna jednak pozostaje w dołach tabeli – w ten weekend uległa Saracens aż 3:69. Zawodniczki z Londynu, niepokonane, są liderami ligi. Bez porażki jest też drużyna Gloucester-Hartpury, ale ma jeden mecz rozegrany mniej.
Major League Rugby - USA
- Po serii kiepskich wieści z Major League Rugby (wycofanie się w krótkim czasie Toronto Arrows i Rugby New York) tym razem dobra nowina (choć jeszcze nieoficjalna). Do stawki, która po wycofaniu dwóch drużyn liczyła 11 zespołów, dołączy dwunasta. Nowa ekipa ma powstać na bazie drużyny USA Hawks, składającej się z graczy uprawnionych do gry w reprezentacji Stanów Zjednoczonych, którzy nie skończyli jeszcze 23 lat, w ubiegłym roku rozgrywającej mecze towarzyskie. Spora grupa zawodników ma pozostać w nowym zespole, uzupełniona przez bardziej doświadczonych graczy. Finansowanie drużyny w dużej mierze ma zapewnić World Rugby (organizacja mocno wspiera Amerykanów). Nowa ekipa bazę będzie mieć na wschodnim wybrzeżu Stanów, w Charlotte – głównym mieście Karoliny Północnej.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]