Top 14 - Francja
- We Francji odbyła się jedenasta kolejka Top 14.
- ASM Clermont – Union Bordeaux-Bègles 35:40. Szalony mecz, trzymający w napięciu aż do końca. Na początek znów błysnęły skrzydła Bordeaux – tym razem nie Penaud czy Bielle-Biarrey, którzy w piątek odpoczywali, ale Madosha Tambwe, który zaliczył w ciągu pierwszej półgodziny dwa przyłożenia, a jego drużyna wyszła na prowadzenie 20:7. 10 minut gry z przewagą jednego zawodnika pozwoliło jednak gospodarzom zmniejszyć stratę do jednego punktu, a na kwadrans przed końcem Clermont prowadziło 32:26. W ostatnich 10 minutach mieliśmy prawdziwego rollercoastera: drużyny w tym krótkim czasie trzykrotnie zmieniały się na prowadzeniu. Bordeaux zdobyło wówczas dwa przyłożenia, drugie z nich tuż przed końcem, dzięki czemu wygrało szósty mecz z rzędu.
- Aviron Bayonnais – Racing 92 27:23. Zajmujący 10. miejsce w ligowej tabeli Baskowie wciąż są niepokonani na swoim boisku (to już półtora roku) – i to mimo że właśnie grali z liderem ligi. Pierwsza połowa potoczyła się dla nich kiepsko – po wymianie karnych z początku boiska dwa przyłożenia zdobyli paryżanie (pierwsze z nich zapisał na swoje konto Henry Arundell) i Baskowie przegrywali 3:17. Wbrew pozorom, to gospodarze grali bardziej ofensywnie, ale dwa ich przyłożenia nie znalazły potwierdzenia w TMO. Po godzinie gry i kolejnej wymianie karnych wciąż przegrywali 14 punktami, ale w końcówce zaliczyli wreszcie aż trzy przyłożenia, z czego dwa w ostatnich pięciu minutach meczu, gdy grali z przewagą jednego gracza. Ostatnim, w 80 minucie, w wykonaniu Remy’ego Bageta ze sporym udziałem Camille’a Lopeza (który je także podwyższył), w nieprawdopodobny sposób przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.
- Stade Rochelais – Stade Toulousain 29:5. Rewanż za finał ligi z poprzedniego sezonu udał się roszelczykom bardzo okazale, choć po części zawdzięczają to pewnie faktowi, że mistrzowie kraju przyjechali nad Atlantyk bez swoich gwiazd. Po kwadransie gry goście stracili karne przyłożenie i zostali na boisku w trzynastkę po dwóch żółtych kartkach. Okres osłabienia przetrwali bez strat, tuż przed końcem pierwszej połowy wciąż przegrywali 7 punktami, ale w ostatnich akcjach pierwszej połowy gospodarze zdobyli dwa przyłożenia (jedno z nich padło łupem Levaniego Botii, uznanego właśnie przez autora bloga tier2rugby.blogspot.com najlepszym graczem z krajów Tier 2 w 2023 roku). Kilka minut po przerwie zrobiło się po przechwycie na połowie gości już 29:3. I choć na 20 minut przed końcem czerwoną kartkę zobaczył Thomas Lavaut, gospodarze nadal atakowali i dwukrotnie minimalne auty spowodowały, że nie uznano im przyłożeń. Tuluzańczycy honorowe przyłożenie zdobyli dopiero w ostatniej akcji spotkania, ale nie pozwoliło im ono nawet odebrać gospodarzom ofensywnego punktu bonusowego. Dla La Rochelle to cenna wygrana po serii trzech porażek (w Champions Cup i Top 14), tym bardziej, że pierwszy raz w tym sezonie w meczu ligowym zagrał dla tej drużyny jej kapitan Grégory Alldritt (zagrał ostatnie 25 minut).
Poza tym:
• Oyonnax – Section Paloise 34:13 (zwycięstwo beniaminka nad wiceliderem, po dobrej końcówce meczu i 17 punktach z kopów Domingo Miottiego; w barwach Pau debiutowała gwiazda All Blacks, Sam Whitelock, który zagrał u boku swego brata Luke’a);
• Lyon OU – Montpellier Hérault 20:18 (10 minut podwójnej przewagi gospodarze przegrali mimo przyłożenia Dawita Niniaszwiliego – goście odpowiedzieli karnym i przyłożeniem Wano Karkadze; jednak na pół godziny przed końcem to gospodarze wyszli na dwupunktowe prowadzenie i wynik dowieźli do końca, choć Louis Carbonel najpierw kopał z karnego, a na sam koniec próbował kopać z drop goala; lyończycy cierpią z powodu długiej listy kontuzjowanych);
• RC Toulon – Stade Français 19:5 (kolejna wygrana tulończyków, dla których punkty zdobywał głównie Melvyn Jaminet z kopów, a dopiero na koniec meczu przyłożeniem przypieczętował wygraną Leicester Fainga’anuku);
• Castres Olympique – USA Perpignan 13:17 (niespodzianka na koniec kolejki w sylwestrowe popołudnie; kastryjczycy prowadzili po kwadransie 10:0, m.in. dzięki przyłożeniu Santiago Araty, ale wypuścili zwycięstwo z rąk w ostatniej minucie meczu – po akcji rozpoczętej przez rywali wybronieniem młyna na własnych 5 m; dla Katalończyków to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w lidze od niemal roku).
- Racing 92 mimo przegranej utrzymał się na pierwszej pozycji w ligowej tabeli – zawdzięcza to faktowi, że przegrały także dwie kolejne ekipy. One jednak z podium spadły, zastąpione na nim przez Bordeaux i Tulon. Na dole tabeli znów powiększył się dystans między ostatnim Montpellier a rywalami – wygrana Perpignan pozwoliła katalończykom odskoczyć na pięć punktów.
- LNR ukarało dwa kluby, Tulon i Tuluzę, grzywnami (odpowiednio 50 i 70 tys. Euro, ta druga w zawieszeniu) za nieprawidłowości w zakresie gospodarki finansowej – źródłem problemu ma być brak przejrzystości związany z transferem między klubami Cheslina Kolbego (Tulon miał zapłacić 1,8 mln euro odstępnego).
- Pro D2 nadal odpoczywało.
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
- Pierwsze rugbowe atrakcje w ostatnim tygodniu 2023 mieliśmy już we wtorek – w URC rozegrano trzy spotkania ósmej kolejki, rozpoczętej w przedświąteczny weekend (pozostały jeszcze jedne z południowafrykańskich derbów, które odbędą się 6 stycznia).
- Munster – Leinster 3:9. Irlandzki klasyk nieco zawiódł. W rozgrywanym w trudnych warunkach atmosferycznych spotkaniu nie tylko niewiele było ładnych akcji, ale nawet i z kopów z podstawki punkty zdobywało się obu drużynom niełatwo. Dominowała obrona i obie ekipy stosunkowo rzadko gościły pod linią punktową rywali – a jeśli już to im się udało, to bez efektu. W obu drużynach trenerzy dali szansę na niektórych pozycjach zmiennikom, a Munster już na starcie spotkania stracił kontuzjowanego młynarza. W pierwszej połowie przeważali goście (gospodarze wyprowadzili bodaj jedną groźniejszą akcję), którzy po dwóch karnych Harry’ego Byrne’a w pierwszym kwadransie wyszli na prowadzenie 6:0. Po przerwie Munster rzucił się do ataku, ale 10 minut naporu dało efekt tylko w postaci trzech punktów Crowley’a (wcześniej z podstawki chybił). Potem znów Leinster miał szanse na podniesienie wyniku, ale z kolei Byrne pudłował. Dopiero na sam koniec meczu, po dłuższej akcji pod polem punktowym Munsteru, wykorzystał kolejnego karnego tuż sprzed słupów, którym zakończył mecz. To było pierwsze spotkanie w tym sezonie URC, w którym nie padło ani jedno przyłożenie – i pod tym względem spory kontrast do dwóch pozostałych wtorkowych meczów, które odbyły się w Walii. A dla Leinsteru to było drugie zwycięstwo nad odwiecznym rywalem w tym sezonie.
Poza tym:
• Cardiff – Dragons 55:21 (prawdziwy walec przejechał się po ekipie z Newport – na pierwsze przyłożenie gospodarzy Dragons jeszcze odpowiedzieli własnym, ale w pierwszej połowie stracili sześć kolejnych, a w sumie Cardiff zatrzymało się na dziewięciu);
• Scarlets – Ospreys 11:25 (tu dla odmiany do przerwy było 0:0; drugą połowę od przyłożenia zaczęli Scarlets, ale potem na prowadzenie wyszli goście – i choć walka o zwycięstwo toczyła się do końca, przeważyli; dla zwycięzców to pierwszy od 10 lat sezon, w którym dwukrotnie pokonali swoich rywali z zachodniej Walii).
- Stormers – Sharks 16:15. Z dziewiątej rundy URC w piątek i sobotę zobaczyliśmy tylko trzy mecze. Znów derbowe, a w Południowej Afryce kolejny już w tym sezonie derbowy pojedynek padł łupem kapsztadzkich Stormers. Tym razem mieli na przeciwko siebie naszpikowanych Springbokami Sharks (choć bez Ebena Etzebetha, który z powodów problemów z brzuchem nie trenował od kilku dni, ma jednak szybko wrócić do składu), a mimo to zdołali urwać skromne, jednopunktowe zwycięstwo – głównie dzięki skuteczności z kopów Manniego Libboka, który zdobył w ten sposób 11 punktów. Sharks walczyli do końca o odrobienie jednopunktowej straty, ale w końcówce bliżej kolejnego przyłożenia byli jednak Stormers, którym udało się zachować wygraną.
Poza tym:
• Edinburgh – Glasgow Warriors 19:14 (po emocjonującym pojedynku w obecności blisko 38 tys. widzów udany rewanż ekipy ze stolicy Szkocji za porażkę sprzed tygodnia, rozstrzygnięty krótko przed końcem przyłożeniem najlepszego na boisku Duhana van der Merve po 80-metrowym rajdzie; 1872 Cup pozostaje jednak na kolejny rok w rękach graczy z Glasgow, ale zostało to okupione kontuzją Rory’ego Darge’a);
• Benetton Treviso – Zebre Parma 36:14 (parmeńczycy w rewanżowych derbach Włoch mieli znacznie mniej do powiedzenia niż przed tygodniem i tym razem wyraźnie przegrali, tracąc aż sześć przyłożeń – a Benetton umocnił się w czołówce ligowej tabeli).
Cztery kolejne mecze dziewiątej rundy przewidziano na noworoczne popołudnie/wieczór, a ostatni, drugie południowoafrykańskie derby, na koniec stycznia.
- Tabela nieco zakręcona z uwagi na nierówną liczbę rozegranych spotkań, ale czołowa trójka nawet po jutrzejszym wieczorze pozostanie bez zmian – prowadzi Leinster przed Benettonem (to na pewno wciąż niespodzianka) i Glasgow Warriors. Wysoko też druga szkocka drużyna (Edynburg na ten moment czwarty). Komplet ekip walijskich wciąż w dolnej połówce tabeli.
Premiership - Anglia
- W Premiership rozegrano dziesiątą kolejkę spotkań – czyli rozpoczęto już rewanżową rundę spotkań.
- Northampton Saints – Sale Sharks 21:17. Bardzo ciekawy pojedynek dwóch ekip z czołowej trójki ligowej tabeli zakończył się porażką niedawnego lidera (Sharks przez to wypadli z trójki, w której przebywali od dobrych kilku tygodni). Co prawda to oni zdobyli jedyne przyłożenie w pierwszej połowie (pod jej koniec), a na początku drugiej zwiększyli przewagę do 14 punktów. Jednak wtedy gospodarze wreszcie zaczęli punktować i Sharks nie pomógł nawet wykorzystany w międzyczasie drop goal George’a Forda – Saints w ostatniej półgodzinie zaliczyli trzy przyłożenia, co dało im zwycięstwo w spotkaniu.
- Harlequins – Gloucester 32:26. Frekwencyjnym ukoronowaniem świątecznego okresu było Big Game, tradycyjnie zorganizowane przez Harlequins na Twickenham, które przyciągnęło ponad 75 tys. widzów. Quins grali z ekipą zajmującą przedostatnie miejsce w tabeli i szybko wyszli na prowadzenie – w pierwszej połowie zaliczyli trzy przyłożenia i choć Marcus Smith chybił wszystkie podwyższenia (nie przeszkodziło mu to w otrzymaniu tytułu najlepszego gracza meczu), do przerwy wygrywali 15:7. Wynik jednak mógł być inny – goście zacięcie atakowali i dwukrotnie Quins ratowali się w ostatniej chwili. Po przerwie gospodarze zwiększyli przewagę, na 10 minut przed końcem prowadzili po drop goalu Smitha już 32:14. Falcons w ostatnich minutach zmniejszyli jednak stratę dwoma przyłożeniami i do końca mogli liczyć na zwycięstwo (zwłaszcza, że w ostatnich minutach grali z przewagą jednego zawodnika), musieli się jednak zadowolić dwoma punktami bonusowymi (niewielka to pociecha przy dziewiątej porażce z rzędu). Świetnie grał m.in. weteran Danny Care, który ma na swoim koncie komplet występów w „Big Games”, problemem dla Quins jest natomiast kontuzja Joe’go Marlera. Warto zwrócić uwagę, że przed meczem mężczyzn na Twickenham zagrały też kobiety – tu dla odmiany Quins przegrały z Gloucester-Hartpury 19:31, ale pobiły (trzeci rok z rzędu) rekord liczby publiczności na klubowym meczu kobiet (ponad 16 tys. widzów).
Poza tym:
• Bristol Bears – Exeter Chiefs 14:24 (bristolczycy, choć do przerwy prowadzili wyrównany bój, stracili szansę na zwycięstwo w końcówce i mocno zmniejszyli swoje szanse na skuteczną walkę o play-off; do obejrzenia imponująca akcja młodego Immanuela Feyi-Waboso);
• Saracens – Newcastle Falcons 37:19 (po nieoczekiwanie wyrównanej pierwszej połowie, w której rywale sześciokrotnie zmieniali się na prowadzeniu i zobaczyliśmy przyłożenia m.in. Theo Dana i Adama Radwana, dwa przyłożenia Saracens w ostatnich 20 minutach przesądziły o ich zwycięstwie; w ostatniej akcji czerwoną kartkę zobaczył jednak zdobywca ostatniego przyłożenia dla londyńczyków, Mako Vunipola);
• Leicester Tigers – Bath 35:22 (znakomity pokaz siły Tigers, zwłaszcza w ciągu 20 minut pierwszej połowy, gdy zdobyli cztery przyłożenia z rzędu – a tuż po przerwie dorzucili piąte, karne, i było w zasadzie po meczu; warto jednak zwrócić uwagę, że Bath zagrało bez najlepszych zawodników; tu też tłumy, ponad 25 tys. widzów).
- W tabeli wciąż zamieszanie w czołówce, gdzie różnice są niewielkie – sześć czołowych drużyn dzielą zaledwie trzy punkty. Czołówkę gonią Leicester Tigers, którym po zwycięstwie na Bath wciąż jednak brakuje do miejsc premiowanym awansem do play-off siedmiu punktów. Na dnie nadal bez wygranej Newcastle Falcons.
- Championship w ten weekend pauzowało, ale w świąteczny wtorek rozegrano ostatnie spotkanie poprzedniej kolejki. Nottingham nie wykorzystało szansy na wskoczenie na fotel lidera ligi – przegrało z Coventry 21:37 i pozostało na czwartym miejscu w tabeli, a rywale zrównali się z nimi liczbą punktów.
Super Rugby Pacific
Nowozelandzki portal stuff.co.nz przekazał trochę plotek dotyczących rozmów na temat przyszłości Super Rugby Pacific (związanych z przygotowywanymi negocjacjami nowego kontraktu telewizyjnego w Nowej Zelandii). Wśród nich są informacje o przymiarkach do rynku amerykańskiego – i to być może nawet szerzej zakrojonych, bo rozważana jest nie tylko nowa franczyza w USA, ale także ulokowanie Moana Pasifika na Hawajach. Ponadto toczą się rozmowy na temat przywrócenia do rywalizacji argentyńskich Jaguares, a także możliwe jest przyłączenie drużyny (drużyn) z Południowej Afryki – choć raczej ulokowanej w Perth, niż w ojczyźnie. Szykowane są też zmiany organizacyjne – powołanie odrębnego podmiotu zarządzającego rozgrywkami. Nie ma natomiast mowy o poszerzeniu rozgrywek o Japonię, która skoncentrowała się na rozwoju własnej ligi zawodowej. Ale kto wie, czy spotkania towarzyskie między drużynami Super Rugby Pacific i Japan Rugby League One nie przerodzą się w coś bardziej regularnego, być może o charakterze pucharowym dla najlepszych ekip.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]