Top 14 - Francja
- We Francji, po pucharowej przerwie, rozegrano dziesiątą kolejkę Top 14.
- Stade Français – Stade Rochelais 18:13. Roszelczycy usilnie pragną wygrzebać się z dolnej połówki tabeli, w której pozostają od początku sezonu, ale wciąż to im się nie udaje. Tym razem wicemistrzowie kraju pojechali do Paryża i jedynym dorobkiem okazał się defensywny punkt bonusowy. Na Stade Jean-Bouin w trudnych warunkach obie drużyny popełniały sporo błędów. Goście wyszli na prowadzenie po karnym, ale gospodarze odpowiedzieli jedynym przyłożeniem w pierwszej połowie (ładny zwód Joe’go Marchanta) i do przerwy prowadzili 10:3. Roszelczycy mogli przegrywać znacznie niżej, ale Antoine Hastoy dwukrotnie spudłował z karnych. Po przerwie Ronan O’Gara wpuścił na boisko Willa Skeltona, ale już po paru minutach jego drużynę spotkał bolesny cios: czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie zobaczył Jonathan Danty. Co prawda przez 10 minut siły były wyrównane, ale paryżanie wykorzystali karnego i podwyższyli przewagę do 10 punktów. A gdy mieli liczebną przewagę, dorzucili przyłożenie. Na 10 minut przed końcem goście odpowiedzieli przyłożeniem i zredukowali dystans do pięciu oczek. Mimo osłabienia atakowali do końca, jednak nieskutecznie.
- Stade Toulousain – RC Toulon 25:17. Ostatnie spotkanie weekendu (tym razem w sobotni, a nie niedzielny wieczór) przyciągało sporo uwagi – obrońcy tytułu mistrzowskiego podejmowali wicelidera tabeli. Początek meczu znacznie lepiej ułożył się dla graczy z Lazurowego Wybrzeża – ci po 20 minutach prowadzili 14:0. Jednak jeszcze przed przerwą gospodarze odpowiedzieli dwoma przyłożeniami i do remisu brakło im tylko jednego skutecznego podwyższenia. Po przerwie Thomas Ramos i Dan Biggar (który w tym meczu wrócił do gry po kontuzji pleców) wymienili się karnymi i Tulon wciąż był na prowadzeniu. To zmieniło się na kwadrans przed końcem, gdy przyłożenie dla gospodarzy zdobył Matthis Lebel. Ramos dorzucił podwyższenie, a potem karnego i w ten sposób dał swojej drużynie zwycięstwo. W ostatnim akordzie meczu tulończycy liczyli przynajmniej na defensywny punkt bonusowy, ale Enzo Hervé z karnego trafił w słupek.
Poza tym:
• USA Perpignan – Aviron Bayonnais 36:10 (imponujące zwycięstwo Katalończyków nad Baskami, 6:1 w przyłożeniach);
• Union Bordeaux-Bègles – Lyon OU 46:10 (Damian Penaud tym razem bez zdobyczy punktowej, ale jego drużyna wysoko wygrała; początkowo zacięty mecz zmienił się po czerwonej kartce Romaina Taofifenuy; dla gospodarzy to piąta z rzędu wygrana);
• Montpellier Hérault – Castres Olympique 30:21 (gospodarze, po dwóch zwycięstwach w Challenge Cup, przełamali się wreszcie także w lidze, wygrywając na dodatek z ekipą ze ścisłej czołówki);
• Racing 92 – Oyonnax 66:10 (absolutnie jednostronny pojedynek i pierwszy raz w tym sezonie osiągnięta dwucyfrowa liczba przyłożeń przez jedną drużynę – paryżanie zaliczyli ich aż 10, z czego trzy Nolann le Garrec; dokonanie tym bardziej imponujące, że przez pierwsze pół godziny gospodarze nie zdobyli ani jednego punktu, a nawet przegrywali);
• Section Paloise – Union Bordeaux-Bègles 22:11 (imponująca seria Pau na własnym boisku trwa i zwycięstwa przestają być niespodziankami; to jest o tyle cenniejsze, że odniesione mimo kłopotów Joe’go Simmondsa z podstawki).
- W tabeli zmiany głównie w czołówce, w której wciąż jest ciasno. Liderem pozostał Racing 92, a trzy punkty straty to niego mają Pau i Stade Français (znów dwie ekipy z Paryża w czołowej trójce). Tuluza mimo wygranej wypadła z czołowej szóstki, ale w czołówce zrobiło się ciaśniej. Na dole bez zmian – zwycięstwa dwóch ostatnich ekip pozwoliły im zmniejszyć dystans do reszty stawki.
- Pro D2 ma przerwę świąteczną, ale są wieści pozaboiskowe – Biarritz, w nieustającym konflikcie z władzami miasta, ma ponownie przemyśliwać przeniesienie. Tym razem nie na drugi koniec Francji, ale w granicach kraju Basków – tyle że poza Francję, do San Sebastián.
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
- W URC póki co obejrzeliśmy tylko połowę spotkań ósmej kolejki – szczególnej, bo derbowej. Derby Walii odbędą się tradycyjnie w drugi dzień świąt, we wtorek, podobnie hitowy pojedynek Munsteru z Leinsterem. Z kolei spotkanie Sharks z Lions zaplanowano dopiero na 6 stycznia.
- Ulster – Connacht 20:19. W pierwszych irlandzkich derbach świątecznego weekendu bardzo dużo emocji. Zaczęło się z impetem – z czterech pierwszych akcji trzy skończyły się przyłożeniami, a w czwartej było od niego o włos (Shayne Bolton przyłożył piłkę na linii kończącej pole punktowe). Po 20 minutach belfastczycy prowadzili 14:7 i ten wynik utrzymał się do przerwy. W drugiej połowie Ulster dołożył 6 punktów po karnych w wykonaniu Johna Cooney’a, natomiast Connacht odpowiedział dwoma przyłożeniami. Zaimponował zwłaszcza przy pierwszym z nich Shamus Harley-Langton, który w indywidualnej akcji o włos od bocznej linii pokonał trzech przeciwników i przyłożył piłkę w narożniku. Przy tym przyłożeniu brakło skutecznego podwyższenia i przez ostatnie dziesięć minut obie ekipy dzielił tylko jeden punkt – Connacht jednak w kluczowych momentach tracił piłkę i nie zdołał przeważyć losów meczu na swoją stronę.
- Stormers – Bulls 26:20. W tym sezonie dotąd to Bulls radzili sobie najlepiej spośród ekip z Południowej Afryki. Jednak tym razem ulegli w Kapsztadzie finalistom z poprzedniego sezonu, Stormers. Goście zaczęli mecz bardzo dobrze, bo w ciągu kwadransa zaliczyli dwa przyłożenia. Jednak gospodarze nie pozostawali dłużni, odpowiadali karnymi Manniego Libboka i drop goalem Damiana Willemse, podczas gdy Bulls z podstawki zawodzili. W efekcie, gdy wreszcie gospodarze zdobyli przyłożenie, wyszli na prowadzenie 16:10. W drugiej połowie szybko powiększyli prowadzenie po karnym Libboka i utrzymali je do końca – obie ekipy wymieniły się jeszcze po jednym przyłożeniu i choć ostatecznie Stormers zdobyli ich w całym spotkaniu mniej od rywali (2:3), mecz wygrali 6 punktami – w obecności aż 40 tys. widzów.
Poza tym:
• Glasgow Warriors – Edinburgh 22:10 (pierwsze starcie z dwumeczu o 1872 Cup padło łupem ekipy z Glasgow mimo braku w niej kilku kluczowych zawodników; mecz rozstrzygnęły dwa przyłożenia zdobyte przez gospodarzy w ostatnim kwadransie, gdy gości osłabiła żółta kartka; jedno z nich zdobył najskuteczniejszy w tym sezonie gracz URC, młynarz Johnny Matthews);
• Zebre Parma – Benetton Treviso 24:31 (we włoskich derbach zdecydowanie górą Benetton, który co prawda po 10 minutach przegrywał 0:10, ale potem zdobył cztery przyłożenia z rzędu; gospodarze na sam koniec uratowali przynajmniej defensywny punkt bonusowy; najlepszym graczem meczu uznano Tommaso Menoncello, który wrócił do gry po długiej kontuzji).
- W tabeli na czoło wyszli Glasgow Warriors, ale trzeba pamiętać, że dotychczasowy lider, Leinster, swój mecz gra dopiero w środę. Ale nawet mimo faktu, że tylko połowa drużyn rozegrała swoje spotkania ósmej kolejki, wart uwagi jest awans włoskiego Benettona do czołowej trójki.
Premiership - Anglia
- Dziewiąta kolejka spotkań (to już półmetek sezonu zasadniczego!) w Anglii zapowiadała się bardzo ciekawie, zwłaszcza dwa pojedynki pomiędzy drużynami z czołowej czwórki tabeli. Dopisywała frekwencja – świąteczny okres tradycyjnie przyciąga tam widzów, a pewnie dodatkowo zachęciły kibiców bardzo dobre wyniki angielskich drużyn w Champions Cup.
- Sale Sharks – Saracens 22:20. Ekipa z Manchesteru po wpadce z poprzedniej kolejki mierzyła się z idącymi w górą tabeli obrońcami tytułu mistrzowskiego, Saracens, w rewanżu za finał ligi z ubiegłego sezonu. Rewanżu udanym, bo wygranym przez gospodarzy, choć skromną różnicą punktów. Kluczowy dla ich zwycięstwa był początek drugiej połowy – do przerwy przegrywali 7:10, natomiast w ciągu kilku minut po przerwie zdobyli dwa przyłożenia i zyskali 9-punktową przewagę. Prowadzenia nie oddali już do końca – choć Londyńczycy po karnym Owena Farrella zmniejszyli stratę do 6 punktów, George Ford odpowiedział tym samym i powiększył dystans z powrotem do 9 oczek. W tej sytuacji przyłożenie z podwyższeniem Saracens nie dało im prowadzenia. Mieli jeszcze kwadrans by nadrobić brakujące dwa punkty, ale Sale Sharks skutecznie się wybronili, a mogli jeszcze przewagę podwyższyć (karny Forda w słupek w ostatnich minutach). Dla nich jest to dwunaste ligowe zwycięstwo na swoim boisku z rzędu.
- Bath – Harlequins 25:17. Także i w drugim spotkaniu na szczycie górą wyszła drużyna wyżej sklasyfikowana przed meczem. Bath zaczęło od przyłożenia na samym początku spotkania, ale moment później było już 5:5 po znakomitej odpowiedzi Marcusa Smitha. Obaj łącznicy ataku nie mieli swojego dnia w kopach z podwyższeń, ale w pierwszej połowie Finn Russell dał swojej drużynie prowadzenie po karnym. Po przerwie Bath w praktyce rozstrzygnęło spotkanie – dwa przyłożenia dały gospodarzom już 15 punktów przewagi. I choć Quins szybko odpowiedzieli przyłożeniem, ośmiopunktowego dystansu już nie zmniejszyli. Przeciwnie, to Bath dorzuciło czwarte przyłożenie i w ostatniej akcji londyńczycy mogli już tylko liczyć na zdobycie bonusowego punktu ofensywnego. Zdobyli przyłożenie, ale Smith znów chybił z podstawki i nawet bonus gości ominął.
Poza tym:
• Newcastle Falcons – Bristol Bears 13:21 (długo różnica między drużynami była minimalna i dopiero w ostatnich 10 minutach goście rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść, m.in. dzięki fantastycznemu przyłożeniu Virimiego Vakatawy);
• Exeter Chiefs – Leicester Tigers 29:10 (przy rekordowych 15 tys. Widzów na Sandy Park Exeter Chiefs powstrzymali pnących się w górę tabeli gości z Leicester; na początku drugiej połowy prowadzili już 24:0 i choć goście zdobyli potem dwa przyłożenia, żadnego z nich nie podwyższyli, a na koniec gospodarze przypieczętowali wygraną)
• Gloucester – Northampton Saints 29:31 (emocjonujące spotkanie, w którym gospodarze otarli się o sprawienie niespodzianki; pierwsza połowa pod znakiem dominacji Saints, którzy zdobyli cztery przyłożenia i prowadzili nawet 24:7 – jednak od ostatniej akcji tej części spotkania straty zaczęli odrabiać gospodarze i już po kwadransie gry w drugiej połowie to oni wyszli na prowadzenie; końcówka emocjonująca – Saints na kwadrans przed końcem uzyskali dwupunktową przewagę, a w doliczonym czasie gry Adam Hastings spudłował dalekiego karnego, który mógł dać Gloucesterowi zwycięstwo).
- Choć Sale Sharks wygrali, stracili fotel lidera – dzięki ofensywnemu punktowi bonusowemu wyprzedziło ich Bath. Z czołowej czwórki wypadły obie londyńskie drużyny, ale tracą niewiele dystansu do wyprzedzających ich ekip. Zwycięstwo Bristol Bears dało im odrobinę nadziei na włączenie się do walki o play-off.
- W Championship rozegrano cztery spotkania. Ostatnie pozostało na świąteczny wtorek i może namieszać na czele tabeli – Nottingham ma szansę awansu na pierwsze miejsce w ligowej tabeli, bo Ealing Trailfinders w ten weekend pauzowali, a wicelider, Doncaster Knights, przegrał nieoczekiwanie wyjazdowe spotkanie z Caldy (19:24). Pierwszą wygraną w sezonie odniosła ekipa Cambridge, która dzięki przyłożeniu w ostatniej akcji pokonała 28:26 London Scottish (obie ekipy okupują dwa ostatnie miejsca w ligowej tabeli).
Rugby Europe Super Cup
- O nietypowej porze, bo w piątek o 15:00 (a według naszego czasu – w południe) rozegrano w Tbilisi trzeci w historii finał rozgrywek Rugby Europe Super Cup. I trzeci raz w historii sięgnęła po to trofeum gruzińska ekipa Black Lion (na pewno dodatkowo podbudowana ubiegłotygodniowym triumfem nad walijskimi Scarlets), która pokonała Tel-Aviv Heat 27:17. Gruzini od początku meczu dominowali, po 20 minutach prowadzili 17:0 (błysnął przyłożeniem skrzydłowy Aleksander Todua, którzy przebił się przy linii bocznej przez kilku przeciwników), a pierwszą połowę wygrali 24:7 (ostatnie przyłożenie zdobywając w osłabieniu po żółtej kartce po ciekawym rozegraniu autu). Kilka minut po przerwie zmarnowali niezłą okazję do kolejnego przyłożenia, a moment później czerwoną kartkę za czyszczenie w rucku na połowie rywali zobaczył zdobywca pierwszego przyłożenia w meczu Giorgi Kelweraszwili i obraz meczu się zmienił – kolejne dwa przyłożenia zdobyli przyjezdni i zredukowali dystans do 7 oczek. Black Lion co prawda zwiększył przewagę po karnym Luki Matkawy (w sumie 12 punktów młodego łącznika ataku), ale na ostatnie kilka minut został na boisku w trzynastkę po żółtej kartce. Mimo osłabienia jednak zdołał przez ostatnie kilka minut wybronić się i zapobiec utracie punktów – ostatecznie wygrał 27:17.
Japan Rugby League One - Japonia
- W trzeciej kolejce Japan Rugby League One druga już porażka obrońców tytułu mistrzowskiego – Spears Funabashi Tokyo-Bay tym razem przegrali na własnym boisku z Shizuoka BlueRevs 19:23. Spears prowadzili na początku (ale zdobywca pierwszych punktów, Ben Foley, okupił je kontuzją), ponownie wyszli na prowadzenie kilka minut przed końcem, ale rywale w ostatniej akcji zdobyli przyłożenie z podwyższeniem, które pozwoliło im ograć mistrza. Jego autorem był uznany najlepszym graczem meczu młody łącznik ataku Kento Iemura. Przerwana została też seria zwycięstw Kobe Steelers – w starciu z inną niepokonaną dotąd drużyną ulegli 39:46 Brave Lupus Tokyo. Zwycięzcy ten wynik zawdzięczają w dużej mierze parze All Blacks – Shannon Frizell zdobył aż cztery przyłożenia, a Richie Mo’unga zaliczył 16 punktów z kopów. Od zwycięstwa do zwycięstwa (wszystkie bonusowe) kroczą Saitama Wild Knights – tym razem pokonali Black Rams Tokyo 44:17 (nie schodzą w tym sezonie poniżej 40 zdobytych punktów). Miano niepokonanych stracili Sagamihara Dynaboars – dotąd jednak mieli słabszych rywali (rywali w spodziewanej walce o utrzymanie), a tym razem mierzyli się z Toyota Verblitz i przegrali 40:54 (w sumie w meczu padło 14 przyłożeń). Poza tym Yokohama Eagles rozgromili Hanazono Liners 66:26 (hat-trick przyłożeń rezerwowego młynarza Shunty Nakamury), a Mie Heat przegrało z Tokyo Sungholiath 16:34. W tabeli na czele z trzema wygranymi Wild Knights i Brave Lupus, na dnie bez wygranej Black Rams, Liners i Heat.
Serie A Elite - Włochy
- Półmetek fazy zasadniczej osiągnęły drużyny włoskiej Serie A Elite. Szlagierem tej kolejki był rewanż za finał z poprzedniego sezonu – Rovigo grało z Petrarcą Padwa. Mecz skończył się tak jak finał sprzed roku – zwycięstwem Rovigo, które dzięki przyłożeniu na koniec meczu wygrało 12:10. Obie drużyny zajmują drugie i trzecie miejsce w ligowej tabeli – punkt przewagi nad Rovigo ma Viadana, która w ten weekend w innym pojedynku ekip z czołówki pokonała Colorno 28:19. Stawkę dziewięciu drużyn zamyka jedyna bez zwycięstwa (i zaledwie z dwoma punktami) – Vicenza.
Major League Rugby - USA
- Przeniesiona z Atlanty do Los Angeles drużyna Rugby ATL będzie posługiwać się w nowym sezonie nazwą RFC Los Angeles (RFCLA). Kontynuacja zresztą jest skromna – nie tylko nowi właściciele, ale utrzymanych będzie zaledwie 11 zawodników ze składu z poprzedniego sezonu. Znaleźć się ma za to w drużynie kilku graczy, którzy jesienią grali dla Tel-Aviv Heat (cóż, sezony MLR i Rugby Europe Super Cup się nie pokrywają).
- Federacja meksykańska potwierdziła zamiar utworzenia franczyzy Major League Rugby w Monterrey, o czym wspominałem przed tygodniem. Co więcej, wskazała, że jednocześnie myśli nad powołaniem drużyny, która występowałaby w Super Rugby Americas. Jednak w swoim komunikacie nie podała jakichś konkretów czasowych.
Super Rugby
- Dochodzą wieści o kłopotach finansowych australijskiej drużyny Melbourne Rebels. Nad drużyną i jej istnieniem zbierają się czarne chmury, a tymczasem australijska federacja robi dużo, aby uczynić rugby bardziej popularnym w Melbourne i stanie Wiktoria.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]