Top 14 - Francja
- RC Toulon – Section Paloise 36:13. Dziewiątą kolejkę Top 14 zaczęło starcie mających za sobą serię zwycięstw graczy z Lazurowego Wybrzeża z nieoczekiwanymi wiceliderami tabeli. Tulończycy to spotkanie pewnie wygrali i w efekcie zastąpili rywali na drugim miejscu Top 14. Spory udział w zwycięstwie miał łącznik ataku Enzo Hervé, który zdobył w spotkaniu 21 punktów, z czego aż 17 w ciągu pierwszych dwudziestu minut (wyprowadzając drużynę na prowadzenie 17:0). Pau miało w tym meczu dobre momenty, ale napotykało ogromne problemy z przebiciem się przez obronę gospodarzy. Na 10 minut przed końcem ich strata wynosiła 11 punktów, ale wtedy tulończycy ponownie się przebudzili i zdobyli dwa przyłożenia – to w ostatniej minucie meczu zapewniło im punkt bonusowy.
- Oyonnax – Union Bordeaux-Bègles 23:29. Beniaminek był blisko kolejnego zwycięstwa. Na trzy minuty przed końcem prowadził 23:22, a Maxime Lucu z Bordeaux minimalnie chybił trudnego karnego. Jednak dwóch graczy gospodarzy nie zdołało opanować piłki pod bramką, obok nich pojawił się jak błyskawica Louis Bielle-Biarrey i przyłożył bezpańską piłkę, a Lucu dla odmiany wykorzystał podwyższenie, co odebrało Oyonnax nie tylko zwycięstwo, ale i punkt bonusowy. Jakże pechowy koniec niezłego spotkania Oyonnax. Wcześniej błysnął w tym meczu w barwach gości Damian Penaud, który zaliczył dwa przyłożenia dla Bordeaux – po zaledwie czterech meczach dla tej drużyny ma ich na koncie już siedem.
- Stade Français – Stade Toulousain 27:12. Rundę kończył szlagierowo zapowiadający się pojedynek obchodzącego 140-lecie Stade Français z Tuluzą. Paryżanie niezwykle skutecznie postawili się obrońcom tytułu mistrzowskiego – przez pierwsze 50 minut meczu tylko oni zdobywali punkty i imponowali w obronie przy długich okresach naporu gości. Do przerwy prowadzili 10:0, a w ciągu pierwszych 10 minut po przerwie dorzucili kolejne 10 punktów. Tuluzańczycy co prawda w drugiej połowie się przebudzili i odpowiedzieli dwoma przyłożeniami redukując stratę do ośmiu punktów na parę minut przed końcem, ale na ich drugie przyłożenie natychmiast po wznowieniu gry odpowiedzieli gospodarze i w praktyce rozstrzygnęli spotkanie. Warto zwrócić uwagę na kolejny już świetny występ zaledwie 20-letniego gruzińskiego filara, Sergo Abramiszwiliego.
Poza tym:
• Aviron Bayonnais – Montpellier Hérault 34:19 (fatalna seria Montpellier trwa, choć trudno było się spodziewać jej przełamania akurat w Bajonnie, która jest niezdobytą twierdzą miejscowej drużyny od czasu jej powrotu do Top 14 przed kilkunastoma miesiącami);
• Castres Olympique – Lyon OU 29:14 (kolejna cenna wygrana Castres, na dodatek z bonusem ofensywnym; kluczowe przyłożenie dla zwycięskiej ekipy zdobył Urugwajczyk Santiago Arata);
• Stade Rochelais – USA Perpignan 35:6 (co prawda po pierwszej połowie La Rochelle prowadziło tylko 7:6, ale po sześciu zmianach w przerwie w drugiej odsłonie meczu zdobyło cztery przyłożenia i zaliczyło bonusowe zwycięstwo; swoją drogą, trenerowi roszelczyków Ronanowi O’Garze grozi kolejne już zawieszenie z powodu zachowania wobec sędziów przed tygodniem);
• ASM Clermont – Racing 92 23:18 (liderzy ligowej tabeli nie wykorzystali okazji aby odskoczyć reszcie stawki i zdobyli tylko defensywny punkt bonusowy; clermontczycy zaczęli to spotkanie od 14:0 po kwadransie gry i prowadzenia nie oddali już do końca – choć im bliżej ostatniego gwizdka, tym bardziej paryżanie walczyli i do końca mogli mieć nadzieję na zwycięstwo).
- Na czele tabeli wciąż Racing 92, ale w czołówce bardzo ciasno – pięć pierwszych drużyn jest na przestrzeni zaledwie dwóch punktów. Paradoksalnie, mimo wygranej Stade Français obsunęło się w ligowej tabeli, bowiem najbliżsi rywale wygrywali z punktem bonusowym. Powoli do czołówki zbliża się La Rochelle, choć wciąż jeszcze jest w dolnej połówce tabeli. Na dnie coraz większą stratę do rywali mają Perpignan i Montpellier.
- W Pro D2 zwraca uwagę przede wszystkim druga w tym sezonie porażka lidera z Vannes – przegrał na wyjeździe 12:15 z Grenoble, które byłoby w czołowej czwórce, gdyby nie punkty odjęte na początku sezonu. Mimo to Vannes pozostało na czele tabeli z ośmioma punktami przewagi nad Provence, które wróciło na drugie miejsce dzięki wygranej 45:24 nad Rouen. Z drugiego na trzecie miejsce spadło Mont-de-Marsan po przegranej 16:23 z Brive. Zwraca też uwagę wygrana beniaminka z Dax nad ekipą z czołówki tabeli, Nevers, 24:17, a także dwa kolejne przyłożenia Raffaele Stortiego dla Béziers w wygranym 43:13 meczu z Montauban (jak Penaud – ma ich już siedem na swoim koncie w tym sezonie, a przecież nie grał od początku). Nietypowym wynikiem skończył się mecz ekip z końcówki tabeli – Valence Romans pokonało Soyaux-Angoulême zaledwie 6:0, a jedyne punkty padły z karnych w końcówce spotkania.
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
- Munster – Glasgow Warriors 40:29. Na początek siódmej kolejki URC, w piątkowy wieczór, porażkę poniósł kolejny lider tabeli ligowej w tym sezonie. Ekipa z Glasgow pojechała na mecz z Munsterem. W spotkaniu padło aż 11 przyłożeń, ale decydujące były chyba pierwsze trzy – po imponującym pierwszym kwadransie Irlandczycy prowadzili już 19:0, a jeszcze w pierwszej połowie (wygranej 26:5) uzbierali dość przyłożeń, aby zdobyć punkt bonusowy. Trzecie z nich, to w 15. minucie meczu, wykończone przez Diarmuida Barrona, określono jako jedno z najwspanialszych w historii Munsteru. Szkoci co prawda drugą połowę zaczęli od przyłożenia, w sumie zdobyli ich pięć (z czego cztery po maulach), ale Irlandczycy odgryźli się podczas gry w przewadze i w drugiej połowie zdołali utrzymać przewagę nad gośćmi.
- Ulster – Edinburgh 24:27. W drugim starciu irlandzko-szkockim wynik odwrotny – górą wyszli z niego Szkoci. Co prawda w pierwszej połowie Ulster dwukrotnie wychodził na prowadzenie po przyłożeniach niezwykle skutecznego młodego młynarza Toma Stewarta, ale na koniec pierwszej połowy Ben Healy karnym dał jednopunktową przewagę Szkotom. W drugiej połowie długo belfastczycy mieli przewagę, ale nic z niej nie wynikło. A po 20 minutach to goście zaczęli punktować i na niespełna 10 minut przed końcem prowadzili 15 punktami. Ulster się przebudził, przyłożenie zdobył wreszcie Robert Baloucoune (miał kilka okazji wcześniej, ale nic z tego nie wyszło), ale kolejne, Jamesa Hume’a, zaliczyli już w doliczonym czasie gry i do zmiany wyniku brakło trzech oczek. Obie drużyny kończyły mecz w czternastkę – u gospodarzy w wyniku kontuzji i braku dostępnych zmian, a u gości w wyniku żółtej kartki.
- Connacht – Leinster 22:24. Najciekawszym meczem kolejki były chyba irlandzkie derby w Galway, w których gospodarze wbrew pozorom nie stali na straconej pozycji (zwłaszcza, że Leinster nie wstawił do piętnastki wszystkich swoich największych gwiazd). I to oni znacznie lepiej w ten mecz weszli – dłuższy okres przewagi, seriami kradzione auty dublińczykom, a efektem było przyłożenie rezerwowego Davida Hawkshawa po świetnym offloadzie Macka Hansena (pierwszy jego mecz dla Connachtu w tym sezonie). Potem gospodarze nawet powiększyli prowadzenie 8:0, ale Leinster zażarcie atakował i wreszcie przebił się przez obronę, redukując stratę do 1 oczka. Druga połowa znów zaczęła się od ataku Connachtu, ale tym razem bez skutku, a po kilku minutach odpowiedzieli goście, którzy w krótkim odstępie czasu zdobyli dwa przyłożenia i zyskali 11-punktową przewagę. W tej odsłonie to Connacht miał problemy z własnymi autami, ale odpowiedział dwoma przyłożeniami (przy drugim z nich znów fantastyczną robotę odwalił Hansen) i na 10 minut przed końcem miał 3 punkty przewagi. Prowadzenia nie dowiózł do końca – już po upływie 80. minuty dublińczycy zaliczyli swoje czwarte przyłożenie, które dało im dwupunktowe zwycięstwo. To była pierwsza porażka Connachtu na swoim boisku od blisko roku.
Poza tym:
• Bulls – Sharks 44:10 (zdecydowanie najlepsi w tym sezonie spośród drużyn z Południowej Afryki Bulls w derbowym pojedynku nie dali żadnych szans naszpikowanym mistrzami świata Sharks);
• Cardiff – Scarlets 23:29 (derbowe emocje też w stolicy Walii – stołeczna ekipa zaczęła od prowadzenia 14:0 po 10 minutach, ale potem to rywale zdobyli pięć przyłożeń, a cardiffczycy przez ponad 50 minut grali w osłabieniu; Scarlets grali bez Taine’a Plumtree’go, które kontuzja okazała się bardzo poważna i czeka go kilka miesięcy przerwy);
• Lions – Dragons 49:24 (co prawda pierwszą krew w tym meczu utoczyli gospodarzom goście z Walii i to mimo osłabienia po żółtej kartce, ale szybko prowadzenie stracili, a Lions ostateczne zdobyli aż sześć przyłożeń; nie przeszkodziła im w przekonującym zwycięstwie nawet gra w osłabieniu od 25. minuty po czerwonej kartce);
• Stormers – Zebre Parma 31:7 (także i tu przekonujące zwycięstwo ekipy z Południowej Afryki, choć tuż przed przerwą Włosi zdobyli przyłożenie zmniejszające ich stratę do 5 oczek i mogli mieć przez moment nadzieję na sprawienie niespodzianki; tuż po przerwie nadzieja prysła);
• Benetton Treviso – Ospreys 18:13 (niełatwa przeprawa Włochów, którzy przez większość drugiej połowy przegrywali, ale na kwadrans przed końcem wyrównali, a potem zdobyli przyłożenie, które dało im zwycięstwo).
- Do zmian lidera w URC w tym sezonie się przyzwyczailiśmy – po tej kolejce na tę pozycję wrócił Leinster, spychając na drugie miejsce Szkotów z Glasgow. W czołowej trójce pozostali też Bulls, a tuż za ich plecami pojawił się Munster. Kiepsko natomiast z ekipami walijskimi – wszystkie cztery są w końcowej szóstce tabeli, a na ostatnim miejscu Dragons zmienili Scarlets.
Premiership - Anglia
- Harlequins – Sale Sharks 36:3. Sale Sharks od kilku tygodni byli liderem Premiership, tymczasem w ten weekend zaczęli ósmą kolejkę Premiership od porażki – swojej drugiej w tym sezonie, ale za to niezwykle bolesnej. W pojedynku dwóch kandydatów do pozycji nr 10 w kadrze Anglii górą był Marcus Smith, który nie tylko zdobył 6 punktów z kopów (o 3 więcej od George’a Forda), ale także odegrał decydującą rolę w dwóch przyłożeniach swojej drużyny. Co prawda do przerwy gospodarze prowadzili tylko 10:3, ale w drugiej połowie zdobyli cztery przyłożenia (dwa w wykonaniu Willa Josepha). Kluczowe z nich zaliczyli zaraz na początku tej odsłony meczu, po znakomitym przełamaniu Smitha. Ostatecznie mieliśmy pogrom, a goryczy w ekipie z Manchesteru dopełniła kontuzja jej kapitana, Bena Curry’ego.
- Bath – Exeter Chiefs 41:24. W starciu dwóch zespołów z czołówki ligowej tabeli górą okazali się być gospodarze z Bath. Zaczęli od prowadzenia 12:0, ale przed przerwą exeterczycy zmniejszyli stratę do 2 punktów. Podobnie było na początku drugiej połowy – na przyłożenie i karnego gospodarzy goście odpowiedzieli przyłożeniem z podwyższeniem i było 20:17. Jednak między 62. a 69. minutą, w okresie przewagi po żółtej kartce Stu Townsenda, Bath zaliczyło trzy przyłożenia (w tym drugie w tym meczu Alfiego Barbeary’ego, wszystkie podwyższone przez Finna Russella), które w praktyce rozstrzygnęły ten mecz.
Poza tym:
• Bristol Bears – Gloucester 51:26 (niezwykle ważne spotkanie dla obu tych drużyn – obie potrzebowały zwycięstwa aby przerwać złe passy i myśleć jeszcze o powrocie do walki o play-off; zadecydowało pierwsze pół godziny, po którym było 29:0; goście zerwali się do walki dopiero pod koniec pierwszej połowy – m.in. dwa przyłożenia Louisa Reesa-Zammita – ale po 50 minutach gry bristolczycy mieli nawet 34 punkty przewagi i choć Gloucester ją potem zredukowało, niewiele to zmieniło);
• Saracens – Northampton Saints 12:18 (znakomitą serię Saracens przerwali Saints, którzy do przerwy prowadzili 6:0, a po przerwie tę przewagę utrzymali; gospodarzom nie pomogła na pewno spowodowana kontuzją absencja Owena Farrella);
• Leicester Tigers – Newcastle Falcons 47:3 (na koniec kolejki prawdziwy pogrom z hat-trickiem przyłożeń Tommy’ego Reffella).
- Sale Sharks pozostało na czele ligowej tabeli, ale w czołówce jest bardzo ciasno: pierwszą od piątej drużyny dzielą zaledwie dwa punty, niewiele dalej są Exeter Chiefs. Systematycznie zmniejszają dystans do górnej połówki tabeli Leicester Tigers. Na dnie nieodmiennie Newcastle Falcons, którzy wciąż czekają na pierwsze zwycięstwo.
- W Championship sensacja: najsłabsza drużyna ligi, London Scottish, pokonała lidera i faworyta rozgrywek, Ealing Trailfinders, 19:17, dzięki przyłożeniu z podwyższeniem zdobytym w doliczonym czasie gry. W meczu między dwiema ekipami rywalizującymi o drugie miejsce Cornish Pirates ulegli Doncaster Knights 28:39. Odwołano mecz Caldy z Bedford Blues wskutek zmrożonego boiska. W tabeli na czele nadal Ealing, z dwoma punktami przewagi nad Doncaster. Na dnie ostatnia drużyna z kompletem porażek, Cambridge.
Rugby Europe Super Cup
- Rozegrano mecze półfinałowe Rugby Europe Super Cup. Niespodzianek nie było. Obrońcy tytułu, gruziński Black Lion, pokonali hiszpańskich Iberians 41:0 (nic dziwnego, bo ekipa hiszpańska była „rozwojową” w pełnym tego słowa znaczeniu). Gruzini już po pierwszej połowie mieli na koncie cztery przyłożenia (po 2 skrzydłowego Aleksandra Todui i wiązacza Ilii Spanderaszwiliego), a po przerwie dorzucili kolejne dwa (w tym jedno Luki Matkawy). W drugim półfinale Tel-Aviv Heat (tym razem grający w Budapeszcie) pokonał Romanian Wolves 31:6 – i tu też pokonana ekipa ponoć była mocno osłabiona, bo trenerzy mieli dać odpocząć kluczowym zawodnikom Științy Baia Mare przed przyszłotygodniowym finałem ligi rumuńskiej. W finale RESC będziemy mieć zatem powtórkę sprzed roku. W półfinałach zmagań o miejsca 5–8 brukselscy Devils pokonali czeskich Bohemia Warriors 44:10 (jedno z przyłożeń zdobył polski rodzynek w RESC, skrzydłowy brukselskiej ekipy Paweł Bartoszewicz), a holenderska Delta uległa portugalskim Lusitanos 8:53 (na początku meczu 8:8, zabójcza druga połowa Portugalczyków).
Premiership - Szkocja
- W szkockiej Premiership z powodu warunków atmosferycznych przełożono wszystkie pięć zaplanowanych na ten weekend spotkań.
División de Honor - Hiszpania
Grano natomiast w hiszpańskiej División de Honor, a najwięcej uwagi przyciągał mecz na ligowym szczycie między Valladolid RAC i Burgos. W 80. minucie na tablicy wyników mieliśmy remis 24:24 i jeden z graczy VRAC spróbował zakończyć mecz drop goalem – bardzo pechowo, bo jego kop został zablokowany i Argentyńczyk Estanislao Bay pomknął przez większość boiska po swoje trzecie w tym meczu przyłożenie, którym rozstrzygnął spotkanie na rzecz Burgos. Burgos jest liderem tabeli z 7 punktami przewagi nad VRAC (które ma jeden mecz rozegrany mniej).
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]