Top 14 - Francja
- Stade Français – Racing 92 9:13. Gwoździem programu siódmej kolejki Top 14 były derby Paryża – tym ciekawsze, że obie paryskie drużyny przed tym spotkaniem znajdowały się w pierwszej trójce ligi. Niestety, spotkanie toczyło się w ulewnym deszczu i obfitowało w błędy oraz kontuzje (te ostatnie po stronie gospodarzy, którzy jeszcze w pierwszej połowie stracili trzech graczy). Padło w tym meczu tylko jedno przyłożenie, które dało wygraną Racingowi – ósmą kolejną w derbowym spotkaniu na boisku rywali.
- Aviron Bayonnais – Section Paloise 35:16. Ciekawie zapowiadało się też starcie Bajonny, która nie zwykła przegrywać na swoim boisku, z nieoczekiwanie świetnie radzącym sobie w tym sezonie Pau. Zwycięsko wyszli z tego starcia Baskowie, którzy podtrzymali serię zwycięstw przed własną publicznością i na dodatek zapisali na swoje konto ofensywny punkt bonusowy. Co prawda to Pau zaczęło od prowadzenia po kopach z karnych Joe’go Simmondsa, ale potem Bajonna wyszła na prowadzenie i stopniowo je powiększała. Pau straciło szansę na powrót na fotel lidera ligi.
- USA Peprignan – Montpellier Hérault 23:16. W pojedynku dwóch ostatnich drużyn w tabeli mieliśmy kolejną niespodziankę sprawioną przez Katalończyków. Spotkanie w dużej mierze było pojedynkiem na kopy dwóch Włochów: Tommaso Allana i Paola Garbisiego. Peprignan wyszło na prowadzenie pod koniec pierwszej połowy dzięki przyłożeniu zdobytemu po dwóch żółtych kartkach rywali, a choć Montpellier zaraz po przerwie wyrównało, ostatnie słowo w trzymającym do końca w napięciu meczu należało do USAP. W Montpellier bardzo nerwowo, Mohed Altrad błyskawicznie zadecydował o zwolnieniu trenera Richarda Cockerilla i zatrudnieniu Patrice’a Collazzo, właśnie zwolnionego z drugoligowego Brive, natomiast zarządzaniem klubem ma zająć się Bernard Laporte – były szef FFR i wiceszef World Rugby, przed rokiem razem z Altradem skazany za nieczyste interesy (zastąpi Philippe’a Saint-André).
Poza tym:
• Oyonnax – Lyon OU 38:20 (sporą zasługę w zwycięstwie beniaminka miały karne darowane przez lyończyków, po których skutecznie kopy wykonywał Domingo Miotti; gościom nie pomogło przyłożenie Dawita Niniaszwiliego, a dla gospodarzy ostatnie przyłożenie w meczu zdobył Portugalczyk Pedro Bettencourt);
• ASM Clermont – RC Toulon 27:30 (niezwykle emocjonujące, momentami szalone spotkanie na zakończenie kariery wielkiego walijskiego gracza, Aluna Wyna Jonesa, pożegnanego na kilka minut przed końcem owacją na stojąco; chwilę po zejściu z boiska Walijczyka jego drużyna przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść przyłożeniem Jiuty Waniqolo; clermontczycy próbowali odrobić straty aż przez osiem minut doliczonego czasu gry);
• Castres Olympique – Stade Toulousain 31:23 (znakomity występ Castres w derbowym spotkaniu – zdobyli jedyne przyłożenie w pierwszej połowie po świetnej akcji, ale do przerwy prowadzili tylko punktem; po przerwie zwiększyli przewagę do 15 punktów, ale po kilku fatalnych minutach w okresie osłabienia po żółtej kartce Leona Nakarawy znów prowadzili tylko jednym oczkiem; ostatecznie rozstrzygnęli mecz przyłożeniem z końcówki, a walczyli jeszcze o następne, które dałoby im punkt bonusowy);
• Stade Rochelais – Union Bordeaux Bègles 25:21 (na początku drugiej połowy goście powiększyli swoją przewagę z jednego do 13 punktów i wydawało się, że zmierzają po zwycięstwo – jednak Le Rochelle zdołało odrobić straty i sięgnąć po wygraną, dopiero trzecią w tym sezonie).
- W tabeli na czele dwie ekipy z Paryża i Castres, tuż za nimi jest Pau. Tuluza wypadła z czołowej szóstki. Ciekawie na dole tabeli, gdzie zwycięstwa pozwoliły na awanse drużynom z Oyonnax i Perpignan, natomiast na dno spadło Montpellier.
- W Pro D2 przed tym weekendem mieliśmy pierwszą zmianę trenera – w ekipie spadkowicza z Brive zwolniono Patrice’a Collazo (zastąpi go Pierre Henry Broncan, ostatnio pracujący w sztabie reprezentacji Australii). Drużynie to nie pomogło i poniosła szóstą porażkę w sezonie, przegrywając na wyjeździe ze świętującym w ten weekend 120-lecie klubem z Nevers 18:36 (a gdyby nie dwa przyłożenia briwijczyków z końcówki, przegrana byłaby jeszcze bardziej dotkliwa). Sporą niespodziankę sprawiła czerwona latarnia ligowej tabeli, Rouen-Normandie, która pokonała 37:24 ekipę z czołówki, Colomiers (przyłożenie w tym meczu zdobył m.in. reprezentant Rumunii Taylor Gontineac). Na fotelu lidera nadal Vannes, które rozgromiło Agen 47:10 (ponad pół meczu grając z przewagą jednego zawodnika), a na drugie miejsce wskoczyło Mont-de-Marsan, które odebrało tę pozycję Provence po zaciętym bezpośrednim spotkaniu, wygranym 20:18. Zwracają kolejne popisy Portugalczyków w barwach Béziers – w wygranym 40:14 meczu z Dax Raffaele Storti zdobył dwa przyłożenia, a Samuel Marques dorzucił garść punktów z kopów. Blisko sprawienia niespodzianki była jedna z najsłabszych ekip ligi, Soyaux-Angoulême, która dopiero w ostatnich 10 minutach meczu straciła szansę na zwycięstwo z Grenoble.
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
- Munster – Stormers 10:3. W piątej kolejce URC mieliśmy rewanż za finał z poprzedniego sezonu. Stormers, podobnie jak pozostałe ekipy z Południowej Afryki, wciąż nie mieli na pokładzie mistrzów świata, natomiast do składu Munsteru wróciła część reprezentantów Irlandii z Peterem O’Mahonym i Jackiem Crowley’em, który został wybrany najlepszym graczem meczu. W spotkaniu padło tylko jedno przyłożenie, a Munster wygrał je 10:3. Było to czwarte spotkanie tej kolejki przegrane przez ekipę z Południowej Afryki – wszystkie w ten weekend zostały pokonane – i czwarte zwycięstwo drużyny z Irlandii.
- Zebre Parma – Cardiff 22:22. Niezłą passę kontynuuje włoskie Zebre – w ten weekend zgarnęło dwa punkty, tym razem za remis z Cardiff. Włosi mieli świetną końcówkę pierwszej połowy, ale w drugiej na prowadzenie wyszli Walijczycy. Na szczęście dla gospodarzy po przyłożeniu na kilka minut przed końcem Tinus de Beer spudłował z podwyższenia, dzięki czemu gospodarzom pozostał możliwy do odrobienia w jednej akcji dystans 7 punktów. Ostatnia akcja trwała przy linii bramkowej Cardiff dobre parę minut, ale przyniosła upragniony efekt i remis.
- Edynburg – Bulls 31:23. Edynburg, po kiepskim początku sezonu, teraz zanotował drugą z rzędu wygraną nad liderem ligowej tabeli (wygląda na to, że to w tym sezonie bardzo gorący stołek – każdy zespół, który zostawał w tym sezonie liderem, w kolejnej kolejce przegrywał i tracił pierwsze miejsce). Do przerwy mecz był wyrównany, a Bulls byli na skromnym, dwupunktowym prowadzeniu. Jednak zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy czerwoną kartkę zobaczył Marcell Coetzee, chwilę potem Bulls zostali po żółtej kartce na boisku w trzynastkę, a Szkoci błyskawicznie to wykorzystali zdobywając dwa przyłożenia. Co prawda Południowoafrykańczycy walczyli, na kilka minut przed końcem zmniejszyli dystans do tylko pięciu oczek, a siły na boisku po żółtej kartce dla jednego z gospodarzy się wyrównały, ale ostatnie słowo należało do Edynburga – karny Bena Healy’ego przypieczętował wygraną gospodarzy i na dodatek odebrał gościom bonus defensywny.
Poza tym:
• Ulster – Lions 24:17 (w pierwszej połowie Południowoafrykańczycy dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, ale gospodarze za każdym razem wyrównywali; schemat złamał na początku drugiej połowy młynarz Rob Herring, który dał przewagę Ulsterowi);
• Sharks – Connacht 12:13 (mizerii ekipy z Durbanu ciąg dalszy – nadal pozbawiona mistrzów świata, w tym Bongiego Mbonambiego, którego nie zobaczymy na boisku prawdopodobnie do końca sezonu, za to z wracającym Lukhanyo Amem, uległa irlandzkiemu Connachtowi, który na południe pojechał bez kontuzjowanych Bundee Akiego i Macka Hansena);
• Dragons – Ospreys 20:5 (Dragons od dawna nie wygrali w lidze na swoim boisku i wreszcie kiepską serię przełamali, na dodatek w derbowym pojedynku; niewątpliwie pomogła im gra z liczebną przewagą przez ponad 50 minut i świetna akcja młynarza Bradley’a Robetsa; kłopoty zapewne będzie miał jeden z członków sztabu trenerskiego Ospreys, który po faulu skutkującym czerwoną kartką miał na boisku krzyczeć do sędziego, a nawet złapać go za ramię, gdy ten odchodził po zwróceniu mu uwagi);
• Glasgow Warriors – Benetton Treviso 26:12 (jedyna niepokonana dotąd drużyna w lidze zaczęła od prowadzenia 6:0 po dwóch karnych – jednak w tym meczu wykorzystywała jedynie karne, podczas gdy gospodarze odpowiadali przyłożeniami i zdecydowanie wygrali, przerywając świetną serię Włochów);
• Leinster – Scarlets 54:5 (prawdziwy pogrom w wykonaniu dublińczyków, do których składu wrócili reprezentanci kraju – wchodzili w obronę Walijczyków jak w masło, po 20 minutach prowadzili 19:0, a po przerwie dorzucili pięć przyłożeń).
- W tabeli Leinster pierwszy raz w tym sezonie zasiadł na fotelu lidera. W czołowej szóstce są poza nim trzy pozostałe irlandzkie drużyny i obie szkockie. Dopiero na siódmym najlepsza drużyna z RPA, Bulls.
Premiership - Anglia
- Harlequins – Saracens 10:38. Szóstą kolejkę Premiership ułożono w taki sposób, aby zestawić ze sobą jak najwięcej par lokalnych rywali. Na czoło rywalizacji wysuwały się derby Londynu, te jednak nie dostarczyły emocji, na które liczono. Saracens, znakomicie prowadzeni przez Owena Farrella całkowicie zdominowali na Stoop gospodarzy i raz za razem punktowali. Bardzo długo jedynym dorobkiem Quins były trzy punkty z karnego, a jedyne przyłożenie w meczu zdobyli w ostatnich minutach gry, gdy przegrywali już 3:38. Wygrana Saracens jest tym cenniejsza, że na rozgrzewce stracili z kontuzjami Bena Earla i Elliota Daly’ego.
- Bath – Bristol Bears 20:19. Zacięty pojedynek stoczyły ekipy z zachodu – skończył się wygraną Bath coraz wyraźniej potwierdzających pretensje do powrotu do walki o mistrzostwo, natomiast bristolczycy kontynuują kiepską passę. Co prawda to oni zdobyli pierwsze przyłożenie w meczu, ale ledwie minął nieco ponad kwadrans, Bath prowadziło już 17:7, mając na koncie dwa przyłożenia zdobyte w ciągu dwóch minut. Bears odpowiedzieli na początku drugiej połowy, ale losy meczu rozstrzygnął karny Finna Russella, który dał jednopunktowe prowadzenie gospodarzom. Callum Sheedy miał szansę wynik zmienić, ale chybił z podstawki (zresztą, zdarzyło mu się to w drugiej połowie trzykrotnie).
Poza tym:
• Sale Sharks – Newcastle Falcons 40:22 (Falcons dwukrotnie na początku meczu wychodzili na prowadzenie, potem na początku drugiej połowy zmniejszyli stratę do zaledwie 4 punktów i taki wynik trwał aż do 75. minuty – dopiero w samej końcówce Sharks rozstrzygnęli mecz dwoma przyłożeniami);
• Leicester Tigers – Northampton Saints 26:17 (Tigers przełamali fatalną passę; kluczowa okazała się 9-punktowa przewaga zdobyta w pierwszych 50 minutach dzięki karnym Handré Pollarda, w tym jednym z własnej połowy; wart uwagi jest fakt, że Saints zdołali zdobyć przyłożenie grając w trzynastkę po dwóch żółtych kartkach);
• Exeter Chiefs – Gloucester 25:24 (napięcie do samego końca – w 76. minucie goście prowadzili 24:15 m.in. po przyłożeniach Olliego Thorley’a i Louisa Reesa-Zammita, ale w samej końcówce wypuścili zwycięstwo z rąk – katem był Henry Slade, który w ostatniej minucie wykonał karnego, który dał zwycięstwo exeterczykom, a Gloucester musiał zadowolić się dwoma punktami bonusowymi).
- W tabeli na czoło awansowali Sale Sharks, z dwoma punktami przewagi nad Bath. To ma kolejne dwa punkty przewagi nad grupą trzech kolejnych ekip. Powoli robi się odstęp pomiędzy ostatnimi czterema drużynami a czołowymi sześcioma. Leicester Tigers, choć w ten weekend wygrali, pozostali na przedostatnim miejscu.
- Po weekendzie przerwy wróciła Championship. Pozycję lidera potwierdzili Ealing Trailfinders, którzy pokonali Nottingham 38:26 (rywalom nie pomogły cztery przyłożenia skrzydłowego Davida Williamsa). Nieoczekiwanie na drugie miejsce awansowało Ampthill, które w ten weekend pokonało London Scottish (nieodmiennie ostatnie) 36:10. Wykorzystało potknięcie Doncaster Knights – pokonanych aż 51:7 przez Coventry.
Rugby Europe Super Cup
W ostatniej kolejce fazy grupowej Rugby Europe Super Cup najciekawiej zapowiadał się rewanż za finał z poprzedniego sezonu – na neutralnym gruncie w cypryjskim Limassol (z powodu wojny w Izraelu) Tel-Aviv Heat grał z Black Lion. Gruzini w pierwszej połowie zbudowali przewagę – po przyłożeniu Akakiego Tabucadze prowadzili nawet 20:3. To przyłożenie padło już w nieziemskiej ulewie, z której powodu przerwa w meczu trwała ponad trzy kwadranse. Po przerwie Heat zaczął odrabiać straty, ale mimo to Gruzini wygrali 29:27. Obie ekipy awansowały do półfinału, a trzecią drużyną z silniejszej grupy, która tego dokonała był zwycięzca iberyjskich derbów – Iberians (wygrali 18:13 z portugalskimi Lusitanos, którzy skończyli rozgrywki z kompletem porażek i zaledwie trzema przyłożeniami na koncie). W słabszej grupie komplet zwycięstw uzupełnili Romanian Wolves (pokonali belgijskich Devils 60:5), a komplet porażek Bohemia Warriors (aż 0:74 z holenderską Deltą). Do półfinału z tej grupy awansowali gracze z Baia Mare. Skład półfinałów: Black Lion – Iberians oraz Tel-Aviv Heat – Romanian Wolves.
Super Series - Szkocja
W szkockiej Super Series Stirling Wolves sprawili kolejną niespodziankę. Choć w fazie zasadniczej równie często przegrywali jak wygrywali, nie tylko zwycięsko wyszli z ubiegłotygodniowego półfinału, ale także i w ten weekend wygrali – w finale rozgrywek pokonali Ayrshire Bulls (mistrzów sprzed dwóch lat i wicemistrzów sprzed roku) 29:19, w dużej mierze dzięki znakomitemu początkowi spotkania, gdy zbudowali nawet 17-punktową przewagę.
Premiership Women - Anglia
W ten weekend ruszył też nowy sezon kobiecej elity w Anglii – w tym roku pod nowym szyldem Premiership Women. W pierwszy weekend bardzo wysokie zwycięstwa odniosły ekipy Saracens i Bristol Bears. Wicemistrzynie sprzed roku, Exeter Chiefs, pokonały na wyjeździe Leicester Tigers 44:47. Mistrzynie – Gloucester-Hartpury – pauzowały.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]