Top 14 - Francja
- Chyba najbardziej zaciętym spotkaniem szóstej kolejki francuskiej Top 14 było starcie Lyonu ze Stade Français. Gospodarze zaczęli od prowadzenia po karnych Paddy’ego Jacksona. Kopacz LOU w tym meczu uzbierał w sumie 22 oczka, ale one nie wystarczyły do zwycięstwa – do wygranej poprowadził swoją drużynę jego odpowiednik u paryżan, Zack Henry, który miał stuprocentową skuteczność i wystarczająco dużo okazji do kopów, aby uzbierać 21 punktów (obaj trafili między słupy ośmiokrotnie). Tuż po przerwie Stade Français miało 12 punktów przewagi, i choć lyończycy kilkakrotnie zmniejszali dystans do mniej niż 7 punktów, karne Henry’ego zapewniły paryżanom wygraną. Zwraca uwagę pierwsze przyłożenie w Top 14 19-letniego gruzińskiego filara Sergo Abramiszwiliego.
- Odrobinę nieoczekiwany przebieg miało spotkanie Tuluzy z Perpignan. Gospodarze, wzmocnieni swoimi gwiazdami (choć niektóre weszły na boisko z ławki – jak Antoine Dupont, który zastąpił kontuzjowanego Thomasa Ramosa), byli zdecydowanymi faworytami w spotkaniu z drużyną, która ma bronić się przed spadkiem. I mecz długo układał się po myśli tuluzańczyków – po dwudziestu minutach i przyłożeniu Ange Capuozzo prowadzili 10:6, ale ostatnie 10 minut pierwszej połowy i początek drugiej dały im cztery kolejne przyłożenia (w tym jedno w wykonaniu znakomitego w tym meczu młodego skrzydłowego Paula Costesa) i prowadzenie 38:6. Następne 20 minut należało jednak do Perpignan. Katalończycy co prawda nie zdołali odrobić ponad 30 punktów straty, ale zdobyli cztery przyłożenia i odebrali ekipie z Tuluzy ofensywny punkt bonusowy – mecz skończył się wynikiem 43:34 (w sumie 10 przyłożeń, w tych było 6:4).
- Na koniec kolejki, w niedzielny wieczór, spotkały się Tulon z Racingiem 92. Starcie dwóch potęg przez pierwszą godzinę przebiegało pod dyktando gospodarzy. Co prawa Henry Arundell zdobył dla paryżan swoje pierwsze przyłożenie w Top 14 po rajdzie przez pół boiska, ale to był jedyny ich dorobek w tym czasie. Tymczasem Tulon stopniowo powiększał prowadzenie i na 20 minut przed końcem było 31:7. Sytuacja diametralnie się zmieniła w ciągu kolejnych dziesięciu minut: Racing zaliczył trzy przyłożenia (z czego dwa z nich w wykonaniu Arundella) i zrobiło się tylko 31:26. Powrót do meczu był spektakularny, ale ostatecznie nieudany – brakujących pięciu punktów nie udało się paryżanom odrobić i musieli zadowolić się defensywnym punktem bonusowym.
Poza tym:
• Castres wygrało z Oyonnax 39:11 (kolejny znakomity występ kanadyjskiego wiązacza Tylera Ardrona, przyłożenie zaliczył też urugwajski łącznik młyna Santiago Arata);
• Montpellier przegrało z Clermont 17:20 (goście zdobyli dwa przyłożenia w drugiej połowie, a krótko po przerwie prowadzili już 20:3, ale grając 10 minut w czternastkę pozwolili zdobyć gospodarzom dwa przyłożenia – m.in. w wykonano Paola Garbisiego – i przez ostatni kwadrans wynik mieliśmy na styku; dla Montpellier to piąta porażka z rzędu);
• Pau pokonało Bordeaux 20:11 (trzeci mecz Pau z uczestnikiem play-off z ubiegłego sezonu i trzecia wygrana; gościom nie pomogły powroty Matthieu Jaliberta czy Louisa Bielle-Biarrey’a);
• La Rochelle wygrało z Bajonną 18:15 (mecz bez ani jednego przyłożenia, pojedynek na karne Antoine’a Hastoy’a i Camille Lopeza; roszelczycy już po paru minutach prowadzili 9:0, ale goście jeszcze w pierwszej połowie wyrównali, a mecz rozstrzygnął 45-metrowy karny w ostatniej akcji meczu wykonany przez 19-letniego zmiennika Hugo Reusa, obecnego na boisku od zaledwie dwóch minut).
- W tabeli na czele Stade Français i wciąż nieoczekiwanie Pau. Za plecami tej dwójki, z trzema punktami straty, kolejna grupa drużyn z Racingiem 92 i Castres na czele. Na dole tabeli wciąż obok Oyonnax i Perpignan znajduje się potęga z Montpellier.
- W Pro D2 swojego pogromcę znaleźli niepokonani dotąd gracze z Vannes – pojechali do Colomiers i przegrali 10:15, defensywny punkt bonusowy ratując pod sam koniec meczu (choć mieli jeszcze piłkę na zwycięstwo i to grając z przewagą jednego zawodnika). Mimo porażki Bretończycy pozostali na prowadzeniu w lidze z ośmioma punktami przewagi nad Provence, które nieoczekiwanie tylko zremisowało 19:19 z Aurillac. Na trzecim miejscu pozostało Mont-de-Marsan po wygranej 30:13 nad Montauban. Poza tym beniaminek z Dax przyłożeniem z podwyższeniem w ostatniej akcji wywalczył wyjazdową wygraną 22:21 nad Biarritz, a spadkowicz z Top 14, Brive, nieoczekiwanie przegrał z jedną z najsłabszych ekip ligi, Angoulême.
United Rugby Championship - - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
- Hitem czwartej kolejki URC były irlandzkie derby w Belfaście pomiędzy Ulsterem i Munsterem. Spotkanie znakomicie zaczęli goście, którzy przez pierwsze 20 minut zdominowali rywali i niemal nie wypuszczali ich z własnej połowy (choć w swojej jedynej groźnej akcji w tej części spotkania Ulster był o włos od przyłożenia). Długie okresy naporu Munsterczycy kończyli przyłożeniami Craiga Casey’a (pierwszym z nich po znakomitym zwodzie) i prowadzili 14:3. Ale potem obraz gry zaczął się zmieniać, gospodarze odpowiedzieli przyłożeniem Jacoba Stockdale’a i zaczęli przeważać na boisku. Podobnie było w drugiej połowie, w której kopy z karnych i kolejne przyłożenie na kwadrans przed końcem dały im prowadzenie 21:14. Munsterczycy wzięli się do roboty ponownie dopiero w ostatnich minutach, tuż przed końcem dwukrotnie dochodzili do linii bramkowej, ale punktów już nie zdobyli i Ulster cieszył się z wygranej. Swoją drogą, do Munsteru szybko nie wróci RG Snyman, który wskutek odniesionej w finale Pucharu Świata kontuzji musiał poddać się operacji – zapowiada się na kolejną już dłuższą absencję Springboka w składzie irlandzkiej drużyny (pobyt w Irlandii jest dla niego dość pechowy).
- Zwraca uwagę także podwójna wygrana ekip z Włoch nad tymi z Południowej Afryki. Szczególnie cenne było zwycięstwo Zebre Parma z Sharks. Choć skromne (tylko 12:10), poniekąd sensacyjne, bo zakończyło półtoraroczną serię ligowych porażek Włochów, a Sharks to przecież potęga z RPA. Jednak z drugiej strony – w tym sezonie Zebre choć przegrywało, to w każdym meczu zdobywało ofensywne punkty bonusowe i dwukrotnie było bliskie zwycięstwa, a z kolei Sharks pozostawali jedyną drużyną bez punktu. Warta uwagi jest też wygrana Benettona nad Stormers. Także skromna (20:17), ale przecież odniesiona nad ekipą, która grała w dwóch ostatnich finałach ligi. Dla Włochów oznacza to kontynuowanie serii bez porażki, a ozdobą meczu był drop goal z 50 m w wykonaniu Rhyno Smitha.
Poza tym:
• Cardiff przegrało z Bulls 12:18 (po kwadransie gracze z Pretorii mieli na koncie dwa przyłożenia, i choć potem również dwa stracili, to utrzymali prowadzenie dzięki karnym – mimo że w ostatnim kwadransie gospodarze mieli szanse na odwrócenie wyniku);
• Ospreys ulegli Glasgow Warriors 23:31 (choć przez pierwsze pół meczu prowadzili, a jeszcze tuż przed końcem między drużynami była minimalna różnica w punktach; Szkoci przypieczętowali zwycięstwo zdobywając czwarte przyłożenie i ofensywny punkt bonusowy dopiero w ostatniej akcji meczu);
• Scarlets zostali pokonani przez Lions 23:24 (dla ekipy z Johannesburga to pierwsza wygrana w tym sezonie, o której zadecydowało 10 punktów zdobytych w ostatnich kilku minutach meczu, w tym przyłożenie po nakrytym przez Richarda Kriela kopie Walijczyków na ich własnej połowie; Scarlets, jak się okazuje, do końca roku będą musieli obyć się bez Sama Costelowa, który doznał kontuzji w meczu z Barbarians);
• kompletu porażek walijskich ekip dopełnili Dragons, którzy przegrali 10:33 z Leinsterem (do gry zaczynają wracać reprezentanci Irlandii, choć powoli – na boisku pojawił się na razie Dan Sheehan, który zaliczył pierwsze przyłożenie dla dublińczyków; po drugiej stronie był m.in. Taine Basham, który zaliczył dla odmiany czerwoną kartkę na kwadrans przed końcem);
• powstrzymany po raz pierwszy został dotychczasowy lider ligowej tabeli, Connacht, który przegrał na wyjeździe z Edynburgiem 22:25 (Szkoci prowadzili od początku meczu, nawet 17:3, ale Irlandczycy dzięki trzem przyłożeniom w drugiej połowie doprowadzili do remisu 22:22; w ostatniej akcji jednak stracili piłkę pod własnym polem punktowym, a Ben Healy rozstrzygnął mecz drop goalem).
- Tabela URC zaczyna przyjmować znajomy kształt. W górnej połówce mamy komplet drużyn irlandzkich (Leinster jest już drugi), natomiast w dolnej – walijskich. Jedyną niepokonaną drużyną w lidze pozostał – nieoczekiwanie – włoski Benetton, któremu jednak brakuje punktu do lidera ligi, Bulls. Na dnie wciąż nieoczekiwanie Sharks, czekający pewnie z utęsknieniem na powrót do składu mistrzów świata.
Premiership - Anglia
- Piąta kolejka Premirship stała pod znakiem powrotu kolejnych gwiazd grających na Pucharze Świata. Pierwszy raz w tym sezonie ligowym na boisko wybiegły te z Leicester Tigers (m.in. Handré Pollard i Freddie Steward), a ich przeciwnikiem byli Harlequins. I właśnie wspomniany duet trzykrotnie wyprowadzał Tigers na prowadzenia. Co prawda to Quins zaczęli od przyłożenia Axela Dombrandta, ale pod koniec pierwszej połowy i na początku drugiej przyłożenia Stewarda podwyższane przez Pollarda dawały przewagę gospodarzom. Za każdym razem jednak ją tracili (na koniec pierwszej połowy po kolejnym już akrobatycznym przyłożeniu Tyrone’a Greene’a). Ostatni raz wygrywali po karnym Pollarda na kwadrans przed końcem, ale mecz rozstrzygnęło drugie przyłożenie reprezentanta Włoch Dino Lamba dla Quins, po którym londyńczycy wytrzymali 10 minut naporu gospodarzy i dowieźli do końca meczu wygraną 29:25.
- Harlequins zostali nowym liderem ligi, a dotychczasowy, Exeter Chiefs, spadł o dobrych kilka oczek po wyjazdowej porażce z Northampton Saints. Saints zaczęli ten mecz od wyjścia na prowadzenie 17:0 i choć Chiefs kilkakrotnie redukowali tę przewagę, strat nigdy do końca nie odrobili. Nie pomogła im też czerwona kartka jednego z graczy na niespełna kwadrans przed końcem – choć nawet grając w osłabieniu zdołali zdobyć przyłożenie. Ostatecznie Saints wygrali z bonusem 34:19. Głównym aktorem meczu był młody łącznik ataku gospodarzy, Fin Smith, którego wkład nie ograniczył się do 14 punktów z kopów, ale znakomicie tworzył nogą sytuacje dla kolegów, a za faul na nim czerwoną kartkę zobaczył Niall Armstrong.
Poza tym:
• Gloucester przegrało z Bath 27:45 (gospodarze do przerwy prowadzili 20:10, ale w ciągu ostatnich 30 minut goście zdobyli pięć przyłożeń; dwa przyłożenia Olliego Lawrence’a i 13 punktów Finna Russella);
• Bristol Bears ulegli Sale Sharks 13:27 (po dwóch wygranych na początku sezonu teraz bristolczycy zaliczyli trzecią porażkę z rzędu; Bears świetnie mecz zaczęli, ale potem kierowani przez George’a Forda goście przejęli kontrolę nad spotkaniem; swoją drogą Sharks nie mogli skorzystać z usług Manu Tuilagiego – okazało się, że podczas Pucharu Świata doznał dwóch złamań ręki);
• Newcastle Falcons byli bez szans w starciu z Saracens, przegranym 12:50 (mimo prowadzenia 7:0 po czterech minutach – londyńczycy odpowiedzieli siedmioma przyłożeniami, z czego 2 zapisał na swoje konto Theo Dan).
- W tabeli nie ma wielkich roszad. Co prawda Exeter Chiefs spadli z pierwszego na piąte miejsce, ale w czołówce jest ciasno. Po trzech wygranych z rzędu zbliżyli się do niej także Saracens. Wciąż na dnie Newcastle Falcons, a tylko oczko wyżej Leicester Tigers.
- W Championship drużyny miały przerwę - wszystkie z wyjątkiem Bedford Blues i Hartpury University, które rozegrały zaległe spotkanie. Górą była ekipa z Bedford, a Harpury pozostało w gronie zespołów z kompletem porażek (wraz z Cambridge i London Scottish).
Rugby Europe Super Cup
- W drugiej kolejce Rugby Europe Super Cup najciekawiej zapowiadał się pojedynek Lusitanos z Black Lion. Portugalczycy, mimo atutu własnego boiska, przegrali bez ani jednego zdobytego punktu – 0:22 (w przyłożeniach 0:4). W drugim meczu hiszpańscy Iberians ulegli Tel-Aviv Heat 20:38. W słabszej grupie wyraźnie wyróżniają się Romanian Wolves, którzy po rewolucji w podejściu do drużyny i oparciu składu na graczach mistrza kraju z Baia Mare zdecydowanie przeważają nad przeciwnikami. W ten weekend wygrali na wyjeździe z holenderską Deltą 31:5. Beniaminek z Czech, Bohemia Warriors, przegrał w Pradze z belgijskimi Devils 10:43.
Super Series - Szkocja
- W Szkocji rozegrano półfinały Super Series – i doszło do niemałej niespodzianki. Najlepsza drużyna sezonu zasadniczego, Heriots (dotąd zaledwie 1 porażka w 12 meczach) przegrało z czwartą ekipą ligi Stirling Wolves 21:26 (a goście dotąd mieli bilans 6:6). W drugim meczu mieliśmy rewanż za ubiegłoroczny finał i Ayrshire Bulls pomścili tamtą porażkę eliminując Watsonians dzięki wygranej 38:22.
Top 12 - Argentyna
- Poznaliśmy zwycięzcę argentyńskiej ligi Top 12. Po dwóch sezonach, w których przegrywała finały, na najwyższy stopień podium wróciła drużyna San Isidro, jedna z najbardziej utytułowanych w historii rozgrywek (w sumie to jej 27. tytuł mistrzowski). W finale pokonała 15:12 ekipę Alumni. Mecz rozstrzygnęły wyłącznie kopy, w większości z karnych (decydujący padł w 81. minucie), choć mieliśmy też drop goala (w odpowiedzi na wykop z linii bramkowej). Wcześniej, w półfinałach, Alumni nieoczekiwanie pokonali najlepszą drużynę sezonu zasadniczego, Newman, natomiast San Isidro wzięło rewanż za przegrany finał sprzed roku i pokonało obrońców tytułu, Hindú, 20:14.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]