Top 14 - Francja
- Po dłuższej przerwie w niedzielę po finale Pucharu Świata wróciła czołowa liga świata – francuska Top 14. Rozegrano tu już czwartą kolejkę, a w niej najciekawiej zapowiadał się wieczorny pojedynek Tuluzy z Bordeaux. Emocji w nim nie brakło. Pozbawieni jeszcze reprezentantów Francji obrońcy tytułu mistrzowskiego pierwszą połowę przegrali 8:16, a byłoby jeszcze niżej gdyby nie przyłożenie krótko przed przerwą młodego Théo Ntamacka (brata Romaina). Po przerwie jednak tuluzańczycy odrobili straty i doprowadzili do zwycięstwa 29:22 (na prowadzenie wychodząc dopiero w ostatnich 10 minutach). Spory udział miał w tym Baptiste Germain, który w drugiej połowie zaliczył 13 punktów zdobytych w każdy możliwy sposób (karny, przyłożenie, podwyższenie, a na koniec meczu drop goal, który odebrał Bordeaux bonus defensywny), a swoją cegiełkę dorzucił reprezentant Włoch Ange Capuozzo, który zaliczył przyłożenie.
- Podobnie było w meczu Lyonu z Clermont – tutaj też to goście lepiej zaczęli spotkanie (13:0 po kwadransie gry) i to oni prowadzili do przerwy (16:11), ale w drugiej połowie prowadzenie stracili i to Lyon wysoko wygrał to spotkanie 41:22. Gwiazdą spotkania byli David Jackson, który zdobył aż 26 punktów (przyłożenie, 3 podwyższenia i 5 karnych), oraz Dawit Niniaszwili, który zapisał na swoje konto dwa przyłożenia. Clermont po niezłym początku meczu, potem już niewiele miało do powiedzenia na boisku.
- Zacięty pojedynek stoczyły drużyny Montpellier i Racingu 92. Spośród dwóch potentatów francuskiej ligi lepiej ten mecz zaczęli gospodarze – wyszli na prowadzenie po karnym Louisa Carbonela. Jednak kwadrans później prowadzenie stracili po pierwszym przyłożeniu paryżan, a goście raz zdobytej przewagi już nie oddali. Po kwadransie drugiej połowy Racing prowadził już 10 punktami, a choć tuż przed końcem został na boisku w czternastkę i stracił przyłożenie, wygrał mecz 19:16.
Poza tym:
• Bajonna, od dawna niezwyciężona na swoim boisku, pokonała dotychczasowego lidera, Stade Français, 16:3 (zdecydowały kopy Camille’a Lopeza, a paryżanie po kopie z karnego w drugiej minucie meczu nie zdobyli już w nim ani jednego punktu; stracili na dodatek z wstrząśnieniem mózgu Jorisa Segondsa);
• Perpignan przegrał z nadspodziewanie dobrze zaczynającą sezon ekipą z Pau 24:39 (choć jeszcze tuż przed przerwą Katalończycy mieli 14 punktów przewagi);
• Tulon rozgromił beniaminka z Oyonnax 41:7 (na swoje konto wpisując m.in. dwa karne przyłożenia),
• La Rochelle uległo Castres 24:27 (zacięty mecz, w którym najlepsza drużyna Europy dwukrotnie wychodziła nawet na 11-punktowe prowadzenie, m.in. korzystając z żółtych kartek dla gości, po których ci zostali nawet na kilka minut w trzynastkę – a mimo to Castres wygrało; warto zauważyć, że wyrównujące punkty dało mu przyłożenie świetnego Urugwajczyka, Santiago Araty).
- Porażka Stade Français kosztowała tę drużynę spory spadek z pierwszego miejsca, które zajęła inna ekipa z Paryża, Racing 92. Wciąż jednak to początek sezonu i w tabeli jest bardzo ciasno – pierwszą i piątą drużynę ligi dzieli różnica zaledwie jednego punktu. Zwracają uwagę wysokie lokaty Pau i Castres. Dwa ostatnie miejsca zajmują Oyonnax i Perpignan (wciąż bez punktu) i wiele wskazuje na to, że tak może być do końca sezonu, choć tylko minimalnie więcej punktów od nich mają potęgi z Montpellier i La Rochelle.
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
- Druga runda URC i drugi świetny, ale przegrany mecz włoskiej ekipy Zebre Parma (i znów dwa punkty bonusowe Włochów). Tym razem grali na wyjeździe w Swansei przeciwko Ospreys i przegrali 31:34. Po kwadransie i dwóch przyłożeniach prowadzili 12:0, a do przerwy mieli przewagę dwóch punktów. W drugiej połowie to gospodarze wysforowali się na prowadzenie, a w ich szeregach błyszczał Justin Tipuric. To nie tylko druga porażka Zebre w tym sezonie, ale także pierwsza wygrana jakiejkolwiek drużyny walijskiej.
- Connacht pomścił porażkę sprzed tygodnia z Glasgow Warriors innej irlandzkiej ekipy, Leinsteru – pokonał szkocką drużynę 34:26. Szybko wyszedł na prowadzenie po trzech karnych JJ Hanrahana, potem zaliczył fantastyczne przyłożenie, jednak do przerwy przegrywał 14:19. W drugiej połowie w ciągu kwadransa zdobył 20 punktów bez odpowiedzi rywali i wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał już do końca. W efekcie Irlandczycy awansowali na drugie miejsce ligowej tabeli.
Poza tym:
• Stormers rozgromili Scarlets 52:7 (drugi mecz Walijczyków w Południowej Afryce i druga bolesna porażka – pewnie cieszą się z możliwości powrotu do Europy);
• zdecydowanie lepiej niż przed tygodniem zaprezentował się Leinster, który pokonał Sharks 34:13 (goście z Durbanu swoje jedyne przyłożenie zdobyli dopiero tuż przed końcem meczu – a i na nie Dublińczycy zdołali jeszcze odpowiedzieć swoim);
• Edynburg pokonał Lions 17:16 (po zaciętym pojedynku, który równie dobrze mógł się rozstrzygnąć na korzyść Południowoafrykańczyków; decydujące przyłożenie zdobył w świetnym stylu debiutujący w barwach Szkotów młynarz Ewan Ashman);
• sporo emocji w meczu Benettona z Munsterem, zakończonym remisem 13:13 (Włosi bardzo długo prowadzili z obrońcami tytułu, ale ci zerwali się w ostatnich minutach i doprowadzili do remisu w ostatniej minucie meczu);
• w pierwszych tegorocznych walijskich derbach Dragons ulegli Cardiff 9:16 (a żeby pogorszyć sprawę, Dragons w ciągu pierwszej półgodziny stracili z kontuzjami trzech graczy młyna; w meczu padło tylko jedno przyłożenie, po nakrytym kopie i błyskawicznej kontrze);
• a na koniec weekendu Ulster pokonał Bulls 26:19 (rozegrał pierwszy ligowy mecz na nowej, sztucznej murawie; zaczęło się od prowadzenia belfastczyków 14:0, ale rywale zniwelowali stratę i o wygranej gospodarzy przesądziły karne Nathana Doaka z drugiej połowy; w ostatnich minutach Bulls oblegali pole punktowe Ulsteru, ale gospodarze się wybronili).
- Wciąż za mało meczów za nami, aby wyciągać wnioski z tabeli (każda porażka lub zwycięstwo mogą oznaczać bardzo duże spadki lub awanse). Niepokonane po dwóch kolejkach pozostają tylko cztery drużyny, bez wygranej jest ich pięć.
Premiership - Anglia
- W trzeciej kolejce Premiership sypnęło porażkami drużyn dotąd niepokonanych – i w efekcie nie ma już w stawce żadnej drużyny bez porażki. Tak było m.in. z Bristol Bears, którzy świetnie zaczęli sezon, ale znaleźli swoich pogromców w drużynie Harlequins. Londyńczycy zaczęli od prowadzenia 13:0, ale stracili jednego z graczy z żółtą kartką i do przerwy bristolczycy zredukowali stratę do dwóch punktów. W drugiej połowie obie drużyny zdobyły po przyłożeniu (warte uwagi to w wykonaniu młynarza Bears Harry’ego Thackera), a na 20 minut przed końcem Bears po karnym zdobyli jednopunktową przewagę. Nie utrzymali jej do końca – dwie minuty przed końcowym gwizdkiem zostali na boisku w czternastkę, a moment później Jarrod Evans piąty raz w tym meczu skutecznie kopnął na bramkę i Quins wygrali 23:21.
- Podobną historię przeżyli kibice Bath i Leicester Tigers – niepokonane dotąd Bath straciło wygraną po karnym na sam koniec meczu. Tutaj ekipy wielokrotnie zmieniały się na prowadzeniu. W ostatnich minutach te zmiany zawdzięczały kopom z karnych Finna Russella po jednej stronie (w sumie 14 punktów z kopów) i Jamiego Shillcocka (jeszcze więcej – 20 punktów). Tu decydujący kop Shillcocka był ostatnim akordem meczu, a Tigers wygrali 25:24.
Poza tym:
• obrońcy tytułu mistrzowskiego, Saracens, przełamali złą serię i pokonali na wyjeździe Gloucester 24:3 (w czym spory udział miał autor dwóch przyłożeń, Tom Willis, natomiast po drugiej stronie Zachowi Mercerowi nie tylko TMO anulowało przyłożenie, ale jeszcze zszedł z boiska z kontuzją);
• niesamowitą postawą na swoim boisku wyróżniają się Exeter Chiefs, którzy wcześniej rozgromili u siebie Saracens, a teraz kolejną znakomitą drużynę – wygrali z Sale Sharks aż 43:0, zaliczając bonus ofensywny już przed przerwą;
• a w jedynym niedzielnym spotkaniu Newcastle Falcons ponieśli trzecią porażkę z rzędu, przegrywając z Northampton Saints 14:16 (dla Saints to dla odmiany pierwsze zwycięstwo w sezonie).
- Nie ma już w lidze drużyn niepokonanych, a zwraca uwagę fakt, że czołowe miejsca w lidze wciąż okupują drużyny, które poprzedni sezon kończyły w dolnej połówce tabeli. Wyjątkiem są Newcastle Falcons, którzy właśnie wylądowali na ostatnim miejscu – tak samo skończyli poprzedni rok. W tabeli jednak bardzo ciasno.
- W Championship po dwóch kolejkach mamy tylko trzy niepokonane drużyny. Na czele z kompletem zwycięstw i bonusów są Ealing Trailfinders (36:28 z Hartpury University) i nieoczekiwanie Nottingham (41:28 z Ampthill), a trzecie miejsce zajmują Doncaster Knights (61:14 z Cambridge). W najciekawszym meczu weekendu Cornish Pirates ulegli 16:18 Bedford Blues po przyłożeniu straconym w ostatniej minucie spotkania.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]