Top 14
W finale francuskiej Top 14 pojedynek gigantów – ten sam skład co rok temu, ten sam zwycięzca (Tuluza), ale przebieg zupełnie inny.
- Stade Toulousain – Union Bordeaux-Bègles 39:33. Tuluza bez szeregu kontuzjowanych (do Antoine’a Duponta, Ange Capuozzo czy Peato Mauvaki dołączył po meczu z Bajonną Alexandre Roumat), natomiast w Bordeaux cieszyli się z powrotu do gry Louisa Bielle’a-Biarrey’a, jednak nie na długo – kontuzjowany musiał zejść po pierwszej połowie przegranej przez jego drużynę 16:20. Co prawda świeżo upieczeni zdobywcy Champions Cup trzykrotnie wychodzili na prowadzenie po karnych Maxime’a Lucu, ale Tuluza dwukrotnie wyrównywała, a pod koniec tej części spotkania imponujący wysiłek graczy młyna dał jej pierwsze przyłożenie. Bordeaux odzyskało trzypunktową przewagę po przyłożeniu Damiana Penaud (przepięknym, po kopie Lucu), ale kolejny potężny maul autowy w ostatniej akcji przed przerwą wyprowadził na czoło obrońców tytułu, którzy jednak musieli radzić sobie bez Romaina Ntamacka (ch0ć wrócił po HIA, potem odniósł inną kontuzję). Po kopie na otwarcie drugiej odsłony Penaud wywalczył karnego na 10 m, a akcja skończyła się przyłożeniem Mathieu Jaliberta i piątym prowadzeniem UBB w tym spotkaniu (jak się potem okazało – ostatnim). Już po chwili to Tuluza znów miała 4 punkty przewagi (drugi raz Jack Willis). Kolejne karne niemylącego się z podstawki Thomasa Ramosa powiększyły dystans do 10 oczek, ale zryw Bordeaux w końcówce dał im wyrównanie (ostatnim akordem regulaminowego czasu gry był karny z trudnej pozycji Maxime’a Lucu). Mieliśmy zatem dogrywkę, ale w tej punktowali już tylko tuluzańczycy – dwa karne Ramosa (w sumie 24 punkty z kopów) pod jej koniec dały im trzecie z rzędu i 24. w historii mistrzostwo kraju. I pierwsze zwycięstwo nad Bordeaux w czwartym spotkaniu tych drużyn w tym sezonie. Ramosa wybrano najlepszym graczem meczu, ale do tego tytułu aspirowało więcej zawodników (choćby Anthony Jelonch w Tuluzie czy Maxime Lucu w Bordeaux).
- I niezależnie od tego, kto wygrał to spotkanie – to był finał stanowiący wyjątek od reguły brzydkich finałów, pełnych napięcia, ale bez fajerwerków. W tym spotkaniu mieliśmy wszystko i było ono naprawdę ukoronowaniem całego sezonu ligowego. Na dodatek trwającym 100 minut (a właściwie 111) – przyjemność przedłużona
Major League Rugby
- Nie tylko Tuluza zdobyła w sobotę trzecie mistrzostwo kraju z rzędu – taki sam sukces osiągnęli New England Free Jacks, którzy w finale amerykańskiej Major League Rugby wygrali 28:22 z Houston SaberCats. Teksańczycy długimi okresami przeważali, ale marnowali szanse własnymi błędami, a na dodatek stracili kilku zawodników z kontuzjami. Po stronie zwycięzców dwa przyłożenia zapisał niesamowicie skuteczny fidżyjski skrzydłowy Paula Balekana, który w przeszłości grał też dla SaberCats.
Rugby Premier League
- Mistrzami rozegranej w nietypowym formacie indyjskiej ligi Rugby 7 - Rugby Premier League zostali Chennai Bulls (ze srebrnym medalistą z Paryża Josevą Talacolo i Terrym Kennedym w składzie), którzy w finale 41:0 pokonali Dehli Reds (dla których grał m.in. Matías Osadczuk). Brąz dla Hyderabad Heroes. W składach innych drużyn pojawili się m.in. Pol Pla, Rosko Specman, legendarny Perry Baker i kilku znakomitych Fidżyjczyków.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]