Piętnasta kolejka Ekstraligi rugby stała pod znakiem bezpośrednich starć zespołów walczących o czołową czwórkę, a co za tym idzie grę o medale na zakończenie sezonu. W Lublinie Budowlani musieli uznać wyższość Ogniwa Sopot, natomiast w niedzielne popołudnie w Aleksandrowie Łódzkim Budo 2011, po bardzo emocjonującym starciu, pokonali Orkana Sochaczew.
Poważny krok do finału
Edach Budowlani Lublin, którzy przed tygodniem w dość niezwykłych okolicznościach ulegli Orkanowi Sochaczew, nie mogli pozwolić sobie na drugą z rzędu porażkę jeśli chcieli jeszcze myśleć o awansie do wielkiego finału. Mecz z Ogniwem Sopot zapowiadał się na trudny, ale niezwykle istotny sprawdzian. Dla gospodarzy zaczął się on jednak fatalnie, bo już w 12. minucie przyłożenie zaliczył Mateusz Plichta, a potem trzykrotnie punktował Wojciech Piotrowicz, który najpierw udanie podwyższył, a następnie dwa razy trafił między słupy po kopach z rzutu karnego i Ogniwo wyszło na prowadzenie 13:0.
Przed przerwą Budowlani zerwali się jednak do ataku i odrobili część strat. Najpierw trzy punkty po kopie z rzutu karnego zdobył Nkululeko Ndlovu, a tuż przed przerwą efektowne przyłożenie zaliczył Piotr Skałecki. Tym samym po pierwszych 40 minutach było już tylko 13:8 dla Ogniwa, co mogło zwiastować sporo emocji w drugiej części gry.
Po zmianie stron znów świetnie zaczęli przyjezdni. Po szybkim rozegraniu punkty położył Wayne Smith, a dwa „oczka” dorzucił Piotrowicz. Podopieczni Andrzeja Kozaka szybko odpowiedzieli, kiedy to po raz kolejny w polu punktowym gości zameldował się Skałecki, a celnie podwyższył Ndlovu.
Kwadrans przed końcem spotkania ponownie Ogniwo zaliczyło przyłożenie, za sprawą Dwayne’a Burrowsa, a potem bohater tego spotkania Piotrowicz sam wpadł na pole punktowe. Nagle zrobiło się 34:15, a sopocianie zapewnili sobie punkt bonusowy. W końcówce kolejne przyłożenie dla miejscowych zaliczył jeszcze Kuziwakwashe Kazembe, ale była to tylko lekka korekta wyniku i Ogniwo wygrało to spotkanie 34:20.
Karol Czyż może mieć jednak spory ból głowy, bo aż pięciu jego podopiecznych odniosło w tym meczu kontuzję. Thomas Fidler, Dmytro Mokrecow, Władysław Grabowski, Adrian Seerane, oraz Kacha Kawtaradze nie dokończyli meczu, a pamiętajmy, że w następnej kolejce Ogniwo u siebie zmierzy się z największymi rywalami w walce o złoto Budo 2011 Aleksandrów Łódzki. To starcie rozstrzygnie prawdopodobnie o miejscu rozegrania finału.
Udany powrót Budo 2011
Liderujący przed tą kolejką w tabeli Ekstraligi zespół Budo 2011 podejmował u siebie Orkan Sochaczew, który w poprzednim spotkaniu odwrócił losy meczu z Budowlanymi Lublin i do Aleksandrowa Łódzkiego przyjechał bardzo mocno naładowany. I było to widać od samego początku, bowiem po kwadransie Orkan niespodziewanie prowadził 10:0! Najpierw rzut karny wykorzystał Pieter Steenkamp, a potem przyłożenie po przegrupowaniu zaliczył Mateusz Pawłowski i gospodarze znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Zwłaszcza, że siedem minut później zapachniało już prawdziwą sensacją, bo po wrzucie z autu i bardzo szerokim rozegraniu akcji kolejne przyłożenie zaliczył Matias D'Avanzo i choć tym razem Steenkampowi nie udało się podwyższyć, to i tak przewaga gości była już zdecydowana.
W 30. minucie najgroźniejszy duet gospodarzy dał o sobie znać, bo po tym, jak Toma Mchedlidze przebił szyki obronne Orkana, kapitalne wejście w swoim stylu zaprezentował Witalij Kramarenko i zdobył pierwsze przyłożenie dla Budo 2011. Do końca pierwszej części gry nie udało im się już jednak dorzucić kolejnych „oczek” i do przerwy przegrywali z ekipą z Sochaczewa 5:15.
Po zmianie stron gospodarze ruszyli do ataku i już po pięciu minutach zaliczyli kolejne przyłożenie. Tym razem mocnym wejściem popisał się Ołeksandr Szewczenko, a Kamil Brzozowski udanie podwyższył i zrobiło się już tylko 15:12 dla Orkana.
Budo 2011 mieli sporą przewagę, ale długo nie mogli jej skonsumować. Kilka razy byli tuż przed polem punktowym gości, ale nie udawało im się przyłożyć piłki. W 60. minucie wywalczyli rzut karny i mogli doprowadzić do remisu, ale Brzozowski nie trafił między słupy. Jednak siedem minut później gospodarze wyszli w końcu na prowadzenie. Po sformowaniu maula autowego udało im się wedrzeć na pole punktowe Orkana i na tablicy wyników pojawił się rezultat 17:15.
Gospodarze cały czas parli do przodu i na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry dopięli swego. Ponownie po związaniu maula autowego udało się zaliczyć przyłożenie, po raz kolejny autorstwa Kramarenki, a kopiący Patryk Chain udanie podwyższył i gracze Budo 2011 prowadzili 24:15.
To wciąż nie był koniec, bo już po upływie 80 minut udało im się po raz kolejny zameldować na polu punktowym. Przez linę obrony Orkana przedarł się Mchedlidze i to on położył kolejne punkty, ustalając wynik meczu na 29:15, bowiem Chainowi tym razem nie udało się trafić między słupy. Gospodarze, po słabym początku, w drugiej części gry pokazali swoją siłę, szczególnie w formacji młyna i wygrali za pięć punktów, pozostając na pozycji lidera Ekstraligi.
Juvenia zdemolowała rywali
Drugie z rzędu zwycięstwo odniosła krakowska Juvenia, która zrewanżowała się Posnanii za porażkę z rundy jesiennej i wręcz zdemolowała rywali, wygrywając na własnym boisku 94:7, dominując przez całe spotkanie. Podopieczni Konrada Jarosza już do przerwy prowadzili 35:0, a po zmianie stron potwierdzili swoją wyższość i przed meczem z Pogonią Siedlce wydają się faworytem do kolejnej, trzeciej z rzędu wygranej. A takiej passy pod Wawelem nie pamiętają już od dość dawna.
Kolejny raz prawdziwy show zrobił Riaan Van Zyl, który zdobył 26 punktów choć grał tylko 54. minuty. Na pochwałę zasłużył też jego zmiennik Grzegorz Gołębiowski, który sam zaliczył trzy przyłożenia i również pokazał się z bardzo dobrej strony.
Wnioski po porażce w Krakowie wyciągnęła Arka, która po ciekawym meczu pokonała Pogoń Siedlce 36:12. Już pierwsza połowa, po której na prowadzeniu 23:0 byli gospodarze, zwiastowała, że „Buldogi” mierzą w tym spotkaniu w komplet punktów. Bardzo skutecznie grał szczególnie Dawid Banaszek, który celnie kopał na słupy i zdobył w pierwszych 40 minutach 13 „oczek”.
Po zmianie stron mecz stał się bardziej wyrównany, goście przycisnęli, ale nie byli już w stanie odrobić strat i ostatecznie ulegli Arce dość zdecydowanie, nie zdobywając nawet punktu bonusowego.
Wyniki XV kolejki:
Edach Budowlani Lublin - Ogniwo Sopot 20:34 (8:13)
Budowlani: Piotr Skałecki 10 (2P), Kuziwakwashe Kazembe 5 (P), Nkululeko Ndlovu 5 (pd, K).
Ogniwo: Wojciech Piotrowicz 19 (P, 4pd, 2K), Mateusz Plichta 5 (P), Wayne Smith 5 (P), Dwayne Burrows 5 (P).
Żółta kartka: Łukasz Anuszkiewicz (Ogniwo).
Juvenia Kraków - Posnania Poznań 94:7 (35:0)
Juvenia: Riaan van Zyl 26 (2P, 8pd), Grzegorz Gołębiowski 15 (3P), Oderich Mouton 10 (2P), Arseni Pastuchov 8 (4pd), Peet Vorster 5 (P), Denzil van Wyk 5 (P), Michał Jurczyński 5 (P), Andrii Lavtakov 5 (P), Marcin Siemaszko 5 (P), Jakub Rapacz 5 (P), Rafał Lewicki 5 (P).
Posnania: Bartosz Kubalewski 5 (P), Oskar Dębiński 2 (pd).
Arka Gdynia - Awenta Pogoń Siedlce 36:12 (23:0)
Arka: Dawid Banaszek 21 (3pd, 5K), Radosław Rakowski 10 (2P), Szymon Sirocki 5 (P).
Pogoń: Mamuka Chanchibadze 7 (P, pd), Łukasz Korneć 5 (P).
Żółte kartki: Giorgi Maisuradze, Rati Asatiani (obaj Pogoń).
Budo 2011 Aleksandrów Łódzki - Orkan Sochaczew 29:15 (5:15)
Budo: Witalii Kramarenko 10 (2P), Oleksandr Shevchenko 5 (P), Toma Mchedlidze 5 (P), Patryk Olejnik 5 (P), Kamil Brzozowski 2 (pd), Patryk Chain 2 (pd).
Orkan: Pieter Willem Steenkamp 5 (pd, K), Mateusz Pawłowski 5 (P), Matias D'Avanzo 5 (P).
Żółta kartka: Elguja Kikvadze (Budo 2011).
Tabela, wyniki, najskuteczniejsi [kliknij]
Zdjęcie z Łodzi: Krzysztof Staniszewski