16/10/2015


Odzwyczailiście się już emocji związanych z Pucharem Świata? To nie dobrze, bo kiedy nasza kadra będzie walczyć z Ukrainą w Pucharze Narodów Europy, w Anglii i Walii zostaną rozegrane decydujące pojedynki. Z ośmiu drużyn, w walce o Puchar Świata pozostaną cztery. Na razie mamy równowagę – cztery zespoły z północnej i cztery z południowej półkuli, ale co będzie dalej?

Trudno wskazać, który ćwierćfinał będzie najciekawszym widowiskiem, ale z pewnością najwięcej historii w meczach Pucharu Świata jest pomiędzy Nową Zelandią i Francją. All Blacks ulegli Trójkolorowym w słynnym półfinale z 1999 roku. Potem w ćwierćfinale 2007, by ostatecznie pokonać ich pewnie w grupie, a potem „o włos” w finale czempionatu przed czterema laty. W perspektywie sobotniego meczu najczęściej przywoływane jest jednak starcie z 2007 roku. Dlaczego? Bo wtedy drużyny spotkały się w tej samej fazie turnieju i na tym samym stadionie. Nowa Zelandia złamała tradycję i zagrała w szarych zamiast czarnych strojów. Z boiska schodziła pokonana.

Teraz czas jednak przegnać demony, by pozostać w grze. Statystyki, które oczywiście nie grają, są zabójcze dla Francuzów. Z 55 pojedynków pomiędzy tymi ekipami 42 wygrali All Blacks. Zdobyli 154 przyłożenia tracąc tylko 69. Jedyna przewaga Trójkolorowych, to więcej wykorzystanych drop goali. Miażdżące są również liczby z tych mistrzostw, jak choćby 12 przyłożeń ekipy z Europy i 25 tej z antypodów… Francuzi wykonywali też średnio 124 szarże na mecz, podczas gdy All Blacks zaledwie 88.

Przykłady możnaby mnożyć. Grunt, że All Blacks mają kompleks Francuzów. Zwłaszcza w fazie play-off. Trójkolorowi nawet pozbawieni błysku, potrafią wykorzystać tę przewagę i zagrać być może nie piękne, ale skuteczne rugby. Dlatego wynik tego starcia pozostaje otwarty. Nie ma też planu na specjalne przyjęcie Haki (z czego znani są Trójkolorowi). – Nie ma żadnego pomysłu. Przyjmiemy ją z szacunkiem i będziemy myśleć tylko o tym, żeby dobrze wejść w mecz – zapowiedział najskuteczniejszy zawodnik swojej ekipy Frederik Michalak.

Równie ciekawie zapowiada się starcie RPA z Walią. Springboks wygrali 27 z 30 pojedynków z rugbistami spod znaku czerwonego smoka, a jeden zremisowali. To z pewnością nie stawia drużyny Warrena Gatlanda w roli faworytów. Zwłaszcza ze względu na liczne kontuzje, które trapią zespół już od sierpnia. Walia będzie miała w swoim składzie jeden południowy akcent. Gareth Anscombie grał w reprezentacji Nowej Zelandii do lat 20. Potem występował w Auckland Blues oraz Waikato Chiefs, by następnie przenieść się do Cardiff i poprzez matkę otrzymać prawo do reprezentowania Walii.

W starciu z Tonga Anscombie grał ambitnie, ale nie ustrzegł się błędów. Nie będzie na nie miejsca w starciu z tak doskonałą formacją ataku, jaką dysponuje RPA. Bryan Haban, który wyrównał rekord przyłożeń w Pucharze Świata, należący do Jonah Lomu, teraz będzie chciał go pobić (ciekawy będzie również jego pojedynek z Georgem Northem). Na drugim skrzydle JP Pietersen wykorzysta każdą okazję, by przedostać się za linię końcową, a Handre Pollard niemal na pewno podwyższy. Do tego Springboks dysponują doskonałą obroną i chyba najbardziej doświadczonym młynem w stawce (kiedy na boisku jest Victor Matfield). Dlatego Walijczykom będzie niezwykle trudno zrealizować plan zdobycia „złotego pociągu”.

W niedzielę czekają nas dwa zupełnie różne mecze. Wyniku pierwszego z nich nie sposób wcześniej przewidzieć. Drugi natomiast ma tylko jednego faworyta.

Pierwszą bitwę stoczy Irlandia z Argentyną. Drużyna zdobywców Pucharu Sześciu Narodów byłaby faworytem. Byłaby, gdyby nie strata trzech kluczowych zawodników, w tym kapitana Paula O’Connela. Do gry na szczęście zdolny jest Jonathan Sexton, a to dla sztabu szkoleniowego z pewnością ogromna ulga. Argentyńczycy zagrają bez ukaranego Marcelo Boscha i mimo fantastycznego meczu, jaki rozegrali przeciwko All Blacks, nie można ich stawiać w roli pewnych zwycięzców.

Jak wygląda bilans? Dziesięć zwycięstw Irlandii i pięć Argentyny. Co dalej? Patrząc na statystyki Argentyńczycy zdobyli w Anglii więcej przyłożeń, ale za to Irlandia lepiej broni i ma pewniejszy młyn. Pumy pokonały w tym roku RPA w Durbanie, a w fazie grupowej Pucharu Świata gładko pokonały wszystkich rywali poza All Blacks, który stawiły ogromny opór. Joe Schmidt zna się jednak na swojej robocie i ma długą oraz sprawdzoną ławkę rezerwowych. To starcie może rozstrzygnąć się w ostatnim kwadransie pojedynku. Decydująca będzie też rzecz jasna forma dwóch fantastycznych kopaczy.

Ostatnim meczem będzie starcie Australii ze Szkocją. Wallabies zagrają bez dwóch fantastycznych graczy: Davida Pococka i Israela Folau, ale chyba nikt nie wyobraża sobie, by dwukrotni mistrzowie świata z tego powodu przegrali ze Szkocją. Z całym szacunkiem dla rywala, podopieczni Michaela Cheiki to po prostu lepiej zorganizowana i poukładana drużyna pełna wielkich indywidualności.

Tymczasem zespół z Wysp Brytyjskich stracił przed tym starciem dwóch podstawowych graczy. W kontrowersyjnych okolicznościach zawieszeni za niebezpieczne czyszczenie zostali Jonny Gray i Ross Ford. Oczywiście nie bez powodu na Szkotów mówi się „Waleczne Serca”, ale wydaje się, że nawet William Wallace w tej sytuacji nie wiele bym im pomógł.

Tekst: Kajetan Cyganik (RugbyPolska.pl)
Fot. Tomasz Plenkowski (RugbyPolska.pl) 

 

Rugby TAG

Ostatnie wyniki

Awenta Pogoń Siedlce
07/06/2025 18:00
ORLEN Orkan Sochaczew
Energa Ogniwo Sopot
07/06/2025 16:30
Life Style Catering RC Arka Gdynia

Ekstraliga Rugby 2024/2025

1 Awenta Pogoń Siedlce 16 76
2 ORLEN Orkan Sochaczew 16 69
3 Energa Ogniwo Sopot 16 63
4 Life Style Catering RC Arka Gdynia 16 42
5 RzKS Juvenia Kraków 16 37
6 KS Budowlani WizjaMed Łódź 16 25
7 Edach Budowlani Lublin 16 23
8 Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk 16 14
9 Budmex Rugby Białystok 16 1
# Polskie Rugby # Polski Związek Rugby

Ta strona używa plików cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Aby dowiedizeć się więcej jak zmienić ustawienia dotyczące cookies w Twojej przeglądarce internetowej przejdź pod adres.