Top 14
Już dziewiętnasty raz wybiegli na boisko gracze z francuskiej Top 14, a głównym punktem programu był mecz na szczycie ligowej tabeli i jednocześnie rewanż za ubiegłoroczny finał.
- Bordeaux-Bègles – Stade Toulousain 32:24. Trenerzy różnie podeszli do tego spotkania. W składzie Tuluzy znaleźli się reprezentanci ośmiu krajów (Francji, Argentyny, Anglii, Tonga, Japonii, Stanów Zjednoczonych, Hiszpanii i Belgii), ale największe gwiazdy pozostały na trybunach. Z kolei gospodarze nie oszczędzali reprezentantów i w wyjściowej piętnastce wystawili m.in. Lucu, Jaliberta, Bielle-Biarrey’a czy Penaud. Na boisku tą różnicę podejścia w pierwszej połowie było widać – gospodarze raz po raz konstruowali groźne akcje, a podania znakomitego Mathieu Jaliberta znajdowały kolegów. Już w pierwszej połowie Jalibert zaliczył trzy asysty przy czterech przyłożeniach drużyny (m.in. zdobywali je Louis Bielle-Biarrey i Damian Penaud), a jego drużyna prowadziła 29:0. Tuluza rzadko stwarzała zagrożenie. Druga połowa przyniosła zupełnie inny obraz meczu. Tuluza zaczęła dominować i zdobyła trzy przyłożenia. Gospodarze pierwszy groźniejszy atak wyprowadzili dopiero po półgodzinie gry, a i on skończył się pudłem Jaliberta z karnego z dość łatwej pozycji. Nie chybił natomiast Juan Cruz Mallía i na 5 minut przed końcem zrobiło się tylko pięć punktów różnicy. Szansę na zwycięstwo i defensywny bonus odebrał jednak Tuluzie Jalibert, który w kolejnej próbie trafił między słupy.
- Poza tym:
• Stade Rochelais – Castres Olympique 12:12 (po sześciu kolejnych porażkach nie ma prawdziwego przełamania w La Rochelle – tylko remis z dobrze radzącym sobie w tym sezonie Castres; co prawda po kwadransie gospodarze mieli na koncie dwa przyłożenia i prowadzili 12:3, ale potem nie zdobyli już żadnych punktów);
• ASM Clermont – Racing 92 21:23 (niezwykle ważne dla obu drużyn i zacięte spotkanie, które nie przyniosło przełamania złej serii gospodarzy; żadna drużyna nie zdołała wypracować znaczącej przewagi, a o wyniku zaważył karny tuż przed końcem);
• Lyon OU – RC Vannes 36:21 (Vannes postraszyło kolejną wyżej notowaną drużynę: do 60. minuty szło z Lyonem łeb w łeb, odpowiadając na każde przyłożenie gospodarzy własnym i trzykrotnie wychodząc na dwupunktowe prowadzenie; o wygranej Lyonu przesądziły punkty zdobyte w końcówce, w tym dwa przyłożenia rezerwowego w tym meczu Camillle’a Chata);
• Section Paloise – Montpellier Hérault 40:38 (kolejne zacięte spotkanie, w którym zwrotów akcji było kilka – najpierw Montpellier prowadziło 12 punktami, potem Pau 13 oczkami, a pod koniec obie drużyny dzieliło naprawdę niewiele; spotkanie zostało rozstrzygnięte w doliczonym czasie gry drop goalem Joe’go Simmondsa, który z kopów uzbierał 18 punktów);
• Stade Français – Aviron Bayonnais 31:27 (siedem przyłożeń i siedem żółtych kartek – obu ekipom w drugiej połowie zdarzyło się nawet grać po kilka minut w dwunastoosobowych składach; dla paryżan to pierwszy w tym sezonie przypadek, aby wygrali drugi mecz z rzędu);
• RC Toulonnais – USA Perpignan 40:19 (wygrana Tulonu z bonusem ofensywnym dzięki przyłożeniu zdobytemu w doliczonym czasie gry przez Melvyna Jamineta – były kadrowicz zdobył w tym meczu 25 punktów).
- Na czele tabeli nadal Tuluza, ale już z tylko jednym punktem przewagi nad Bordeaux. Tuż za nimi Tulon, czwarta Bajonna już ze sporą stratą. Do czołowej szóstki przybliżyło się Pau. Na dole tabeli zwycięstwa ekip paryskich nie pozwoliły im awansować, ale pozwoliły nieco zwiększyć przewagę nad dwiema ostatnimi drużynami w tabeli – Perpignan i Vannes.
United Rugby Championship
Co prawda wciąż nie było na boisku wielu kluczowych zawodników odpoczywających po Pucharze Sześciu Narodów, ale w trzynastej rundzie URC było bardzo ciekawie – w aż siedmiu meczach przegrywający wywalczyli bonusy defensywne.
- Glasgow Warriors – Munster 28:25. Dwie drużyny z czołówki i z dużymi ambicjami, jednocześnie w składach w dużej mierze rezerwowych. Początek dla Munsteru, który od początku naciskał, a punkty zaczął zdobywać w osłabieniu i po 20 minutach prowadził 12:0. Potem jednak gospodarze wyprowadzili dwie znakomite akcje i do przerwy przegrywali tylko 14:15. Po przerwie Munster znowu zbudował przewagę, tym razem 11-punktową, ale w ostatnim kwadransie Szkoci ruszyli do ataku. Sygnał do odrabiania strat dał Matt Fagerson, chwilę potem fatalnie piłka oszukała w znakomitej sytuacji Sebastiána Cancelliere, ale po kolejnych kilku minutach Szkoci zdobyli jednak zwycięskie punkty.
- Poza tym:
• Cardiff – Lions 20:17 (Lions wychodzili na prowadzenie po przyłożeniach w pierwszej i drugiej połowie, ale za każdym razem je tracili; obrazkiem meczu jest ta szarża Johana Muldera, któremu brakowało do atakowanego zawodnika bagatelka 70 kg);
• Sharks – Zebre Parma 35:34 (nieoczekiwanie zacięty mecz w Durbanie – Zebre napsuło sporo krwi ekipie z czołowej czwórki wprowadzając na boisku sporo zamętu; z 14:0 po 10 minutach zrobiło się 14:17 po półgodzinie, do przerwy było znowu 28:17, a 20 minut po niej 28:34; mecz gospodarze rozstrzygnęli przyłożeniem w końcówce, gdy grali z przewagą jednego gracza);
• Benetton Treviso – Edinburgh 21:18 (dwukrotnie Szkoci wychodzili na 7-punktowe prowadzenie w tym meczu, ale dwa przyłożenia Włochów w końcówce przeważyły szalę zwycięstwa na ich korzyść, nawet mimo zerowej skuteczności z podwyższeń; ostatnie, decydujące o wygranej przyłożenie zdobyli tuż przed końcem, grając w liczebnej przewadze po czerwonej kartce Mosese Tuipulotu);
• Bulls – Leinster 21:20 (pierwsza porażka Leinsteru w sezonie, ale poniekąd wkalkulowana – dublińczycy polecieli na południową półkulę w rezerwowym składzie; mimo to i mimo dominacji Bulls w młynach, postawili gospodarzom twarde warunki gry, a tuż przed końcem, grając z przewagą jednego gracza po czerwonej kartce Sebastiana de Klerka wyszli na prowadzenie i byli o włos od wygranej – zadecydował jednak karny Davida Kriela już dobrze w doliczonym czasie gry po kolejnym wygranym przez Bulls młynie);
• Scarlets – Stormers 17:29 (dość pewna wygrana kapsztadczyków na wyjeździe, w której swój udział miał wracający po kilkumiesięcznej kontuzji Sacha Feinberg-Mngomezulu – wschodząca gwiazda południowoafrykańskiego rugby zdobyła z kopów 9 punktów; na koniec meczu Stormers wywalczyli czwarte przyłożenie, które dało im bonus ofensywny);
• Dragons – Ulster 30:34 (Dragons zdobyli przyłożenie w pierwszej minucie meczu i pozostali na prowadzeniu przez kolejnych 70 minut – jeszcze na kwadrans przed końcem mieli 9 oczek przewagi; w końcówce belfastczycy odwrócili losy meczu, a mogli wygrać wyżej);
• Ospreys – Connacht 43:40 (aż 12 przyłożeń i prawdziwy dreszczowiec; wydawało się, że Walijczycy rozstrzygnęli mecz między 33. i 36. minutą, w tych kilka chwil zdobywając 21 punktów i wychodząc na prowadzenie 31:14 (a na początku drugiej połowy różnica wyniosła nawet 24 punkty); w drugiej połowie nastąpiła jednak pogoń Irlandczyków, którym naprawdę niewiele zabrakło do odwrócenia losów meczu; gwiazdą meczu był Jack Welsh, który zagrał w tym meczu na dwóch pozycjach, zdobył jedno przyłożenie i asystował przy kolejnych czterech).
- Leinster mimo przegranej wciąż na czele tabeli ze spora przewagą nad Glasgow Warriors (stopniała, ale to wciąż 9 punktów). Dalej dwie ekipy z RPA, Bulls i Sharks. Te drużyny wydają się być pewne awansu do play-off, ale o pozostałe cztery miejsca toczy się zacięta walka i realną szansę mają wszystkie drużyny z miejsc od 5. Do 15.
Premiership
W Premiership rozegrano dwunastą kolejkę i w przeciwieństwie do pozostałych europejskich lig, tutaj wyników na styku nie było.
- Saracens – Harlequins 12:23. Derby Londynu rozegrano na stadionie Tottenhamu, mającym większą pojemność od StoneX Saracenów. Faworytami byli Saracens, którzy szybko zdobyli pierwsze przyłożenie, a do przerwy prowadzili 12:0. Ten wynik utrzymywał się jeszcze długo w drugiej połowie i dopiero ostatnie 20 minut przyniosło jego zmianę – Harlequins, dominujący na boisku przez większość spotkania, ale długo niemogący się przedrzeć przez linie defensywne Saracens, wreszcie zaczęli zdobywać punkty i na dziesięć minut przed końcem wyszli na jednopunktowe prowadzenie, a na tym się nie zatrzymali – ostatecznie, dzięki przyłożeniu na sam koniec meczu, pozbawili gospodarzy nawet bonusa ofensywnego. Głównym bohaterem był 22-letni zmiennik, James Benson, który nie tylko zdobył 13 punktów z kopów, ale w ciągu pół godziny swego pobytu na boisku wprowadził do gry sporo nieprzewidywalności.
- Poza tym:
• Newcastle Falcons – Sale Sharks 15:39 (Falcons bez wielkich szans, Sharks wyszli na prowadzenie już po trzech minutach gry i nie oddali go do końca);
• Northampton Saints – Leicester Tigers 0:33 (drugi mecz ligowy Adama Radwana w barwach Tigers i drugie przyłożenie; już po kwadransie było 0:17, a potem zaczęło lać i goście budowali przewagę kopami Handré Pollarda; zawstydzająca porażka obrońców mistrzowskiego tytułu, bez ani jednego zdobytego punktu);
• Bristol Bears – Exeter Chiefs 52:38 (prawdziwy festiwal ofensywy, w którym padło 14 przyłożeń, z czego połowę w pierwszych szalonych 20 minutach; aż osiem przyłożeń zapisali na swoje konto wiceliderzy ligowej tabeli, a hat-tricka zaliczył skrzydłowy Jack Bates; wygrana Bears tym cenniejsza, że po półgodzinie gry, przy wyniku 33:24, zostali na boisku w czternastkę po czerwonej kartce Santiago Grondony; warto zwrócić uwagę na debiut na pozycji łącznika ataku w drużynie gości Bena Coena, gwiazdy reprezentacji Anglii U20);
• Bath – Gloucester 42:26 (mecz lidera ligowej tabeli z ekipą z trzeciego miejsca; przez godzinę gry ilekroć Bath odskoczyło wynikiem, tylekroć Gloucester niwelowało stratę – najbardziej efektownie około 30. minuty, gdy zaliczyło dwa przyłożenia w ciągu kilkudziesięciu sekund; jeszcze po godzinie gry Bath prowadziło tylko dwoma punktami – jednak na dwa przyłożenia w ostatnich 20 minutach goście już nie zdołali odpowiedzieć; najbardziej zapamiętany z tego meczu będzie wykop piłki za pole punktowe przez Alfiego Barbeary’ego na 30 sekund przed faktycznym końcem pierwszej połowy – goście wykorzystali to i niemal natychmiast zapunktowali).
- Na czele ligowej tabeli pozostało Bath, a za jego plecami Bristol Bears. Na trzecie miejsce awansowali Leicester Tigers, a do czwórki weszli Harlequins. Porażka Northampton Saints oznacza, że obrońcom tytułu zmalały szanse na awans do play-off – tracą już 10 punktów do czwartego miejsca.
- W trzynastej kolejce Championship nieoczekiwanej porażki doznali liderzy – Ealing Trailfinders ulegli na wyjeździe Doncaster Knights 18:20. Trailfinders nadal przewodzą tabeli z 12 punktami nadwyżki nad kolejną ekipą, a dla Knights może to zwycięstwo będzie oznaczać moment przełamania (w tym momencie są na dopiero siódmym miejscu). Poza tym wicelider, Coventry, pokonał Cambridge 43:33, Cornish Pirates wygrali 41:31 z London Scottish, Ampthill pokonało Nottingham 43:32, Hartpury University wygrało 29:26 z Bedford Blues, a Caldy uległo Chinnor 23:24.
Ale czy w Championship jest o co grać? Z trzech klubów, które złożyły papiery o możliwość gry w Premiership w przypadku zwycięstwa w drugiej lidze, dwie aplikacje zostały odrzucone. Włodarze angielskiego rugby zaakceptowali tylko wniosek Doncaster Knights, którzy jednak są bez szans na wygraną w lide. Wnioski dwóch czołowych drużyn, Ealing Trailfinders i Coventry zostały odrzucone. Wcześniejsza decyzja o obniżeniu wymagań co do liczby miejsc na stadionie okazała się tylko złudą – powodem odrzucenia wniosków był brak pozwoleń na planowane rozbudowy stadionów do wymaganych w przyszłości 10 tys. miejsc (które powinny osiągnąć po trzech latach od awansu). Wszystko zatem wskazuje na to, że znowu nie będzie barażu o awans do Premiership, a czołowa angielska liga pozostanie zamknięta. No, pewnie do czasu, aż zechcą do niej wrócić London Irish lub Worcester Warriors, im nie odmówią, bo przecież to są udziałowcy Premiership. Ba, pewnie ligę poszerzą zamiast ryzykować spadki…
Super Rugby Pacific
Na południu rozgrywki ligowe na nieco innym etapie (dopiero szósta kolejka), ale warto pamiętać, że tu są one krótsze niż w Europie.
- Blues – Crusaders 19:42. Główny punkt kolejki, nowozelandzki klasyk między ekipami z Auckland na Wyspie Północnej i Christchurch na Wyspie Południowej. A efektem jest kolejna porażka broniących tytułu mistrzowskiego aucklandczyków. Co prawda to Blues zaczęli punktowanie w tym meczu, ale potem przez dłuższy czas panował na boisku ruch jednokierunkowy i po godzinie gry zrobiło się 30:7 dla Crusaders. W końcówce Blues nie byli już w stanie nic zmienić, tym bardziej, że przyłożenia dla gości zdobyli bohaterowie sprzed tygodnia, Macca Springer i Will Jordan.
- Poza tym:
• Moana Pasifika – Chiefs 35:50 (pierwsza połowa znakomita w wykonaniu Chiefs, którzy zaliczyli sześć przyłożeń i prowadzili 43:7; w przerwie zmiany w ekipie Moany i całkowita odmiana – na jej konto powędrowało kolejnych 28 punktów; liderzy ligi w końcówce musieli drżeć o wynik, po straconym po przechwycie przyłożeniu przed samym końcem, ale ostatecznie to oni przypieczętowali zwycięstwo przyłożeniem po maulu; w sumie 12 przyłożeń, a w drużynie gości błysnął znowu Damian McKenzie z 20 punktami na koncie, znakomitym przyłożeniem i asystą; wyspiarze niestety bez kontuzjowanego Ardiego Savei);
• Highlanders – Reds 23:29 (jakże cenna wygrana Australijczyków na nowozelandzkiej ziemi – pierwsza z Highlanders od 12 lat; goście zaczęli od prowadzenia 12:0 po zaledwie 10 minutach, ale potem gospodarze wydawali się wziąć sprawy w swoje ręce, zdobywając 20 punktów; zadecydowały jednak trzy przyłożenia Reds w ostatnich 20 minutach, w dużej mierze dzięki przewadze w formacji młyna);
• Waratahs – Brumbies 28:23 (cenne zwycięstwo Waratahs, którzy przełamali długą serię porażek z rywalami z Canberry; decydujące znaczenie miało 21 punktów bez odpowiedzi rywali zdobyte w drugiej kwarcie meczu, które dało sydnejczykom 15-punktowa przewagę do przerwy);
• Western Force – Fijian Drua 52:15 (morderczy początek ekipy z Perth, która po kwadransie miała na koncie trzy przyłożenia, a tuż przed końcem pierwszej połowy wygrywała 33:0 dzięki m.in. hat-trickowi młynarza Nica Dolly’ego; osiem przyłożeń Force to wyrównany rekord tej drużyny w rozgrywkach Super Rugby).
- W tabeli wciąż na czele Chiefs przed Crusaders, ale to jedyne nowozelandzkie drużyny na miejscach premiowanych awansem do play-off – pozostałe cztery zajmują drużyny australijskie. Póki co Australijczycy prezentują się w tym sezonie całkiem nieźle.
Japan Rugby League One
- W Japan Rugby League One rozegrano dwunasta kolejkę spotkań. Głównym jej punktem było starcie na szczycie ligowej tabeli, które przyniosło zmianę jej lidera: broniący tytułu Brave Lupus Tokyo pokonali Saitama Wild Knights 42:31 (dla Wild Knights była to druga porażka z rzędu po serii zwycięstw od początku sezonu). Mecz oglądało ponad 16 tys. widzów. Poza tym trzeci w lidze Spears Funabashi Tokyo-Bay pokonali 41:24 Yokohama Eagles (poważnie zmniejszając szansę szóstych w lidze Eagles na awans do czołowej czwórki), czwarci Shizuoka BlueRevs utrzymali przewagę nad resztą stawki dzięki wygranej 31:25 nad Black Rams Tokyo (dwa przyłożenia i tytuł najlepszego gracza meczu Kwaggi Smitha), Tokyo Sungoliath uległo Kobe Steelers 37:39 (o wygranej „stalowców” rozstrzygnęło przyłożenie w ostatniej akcji; wygrana pozwoliła utrzymać im szansę na walką o play-off, choć wciąż mają 6 punktów straty do czwartego miejsca, natomiast już definitywnie pogrzebało nadzieje gospodarzy, którzy muszą myśleć raczej o obronie przed spadkiem), znowu przegrała drużyna Toyota Verblitz, tym razem 22:31 z Sagamihara Dynaboars (ekipa z Toyoty wciąż przedostatnia, zdecydowanie nie na miarę ambicji i milionów wpompowanych z zespół), a Mie Heat przegrało 31:39 z Urayasu D-Rocks (tracąc szansę na wyjście ze strefy spadkowej; dla beniaminka to druga wygrana w sezonie, ale wciąż zajmuje ostatnie miejsce w lidze).
Major League Rugby
- Weekend w Major League Rugby zaczął się od kolejnej porażki broniących tytułu New England Free Jacks – w Waszyngtonie ulegli Old Glory DC 14:28. Stołeczna ekipa zajmuje drugie miejsce w konferencji wschodniej. Liderujący w niej Chicago Hounds pauzowali, a Miami Sharks przegrali z San Diego Legion 12:31 (warto zauważyć, że udziałowcem ekipy z Kalifornii został właśnie były gracz tego klubu Ma’a Nonu). Legion jest jedyną ekipą z kompletem zwycięstw w lidze i nadal lideruje w konferencji zachodniej. Drugie miejsce zajmują tam Houston SaberCats, którzy z nieoczekiwanym trudem pokonali Anthem RC 46:45. Na trzecim miejsce na Zachodzie Utah Warriors (30:27 z Seattle Seawolves), a na czwartym Los Angeles RFC (31:24 z NOLA Gold).
Women’s Elite Rugby
- W Stanach ponadto ruszyły zapowiadane wcześniej półzawodowe rozgrywki Women’s Elite Rugby. W inauguracyjnym meczu po dramatycznej końcówce (karnym przyłożeniu w doliczonym czasie gry) New York Exiles uległy Boston Banshees 27:29. W drugim spotkaniu Chicago Tempest pokonało TC Gemini 20:15, a pierwszego hat-tricka w historii ligi zaliczyła Kailynn Hampton. Ekipy Denver Onyx i Bay Breakers wejdą do gry dopiero za tydzień.
Divisão de Honra
- W Portugalii ruszyła druga część sezonu Divisão de Honra. Pierwsza zakończyła się w styczniu, a toczyła się w formule grupowej (trzy grupy po cztery zespoły, z każdej grupy dwie najlepsze drużyny awansowały do grupy mistrzowskiej w drugiej fazie). Rozczarowanie przeżył ubiegłoroczny finalista, Agronomia, który w swojej grupie zajął trzecie miejsce i trafił do grupy broniącej się przed spadkiem. Za to niepokonani po pierwszej rundzie byli dwaj ostatni mistrzowie, Belenenses i Direito, którzy spotkali się w ten weekend na start rozgrywek drugiej fazy w grupie mistrzowskiej – i górą był broniący tytułu Belenenses, który wygrał 17:8.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]