Super Rugby Pacific
Na antypodach rozegrano czwartą kolejkę Super Rugby Pacific, która obfitowała w bardzo interesujące wyniki.
- Blues – Brumbies 20:21. Obie drużyny, najlepsze w swoich krajach przed rokiem, przed tym meczem miały na koncie tylko po jednym zwycięstwie. Faworytem byli Blues, broniący mistrzowskiego tytułu i będący gospodarzem spotkania. Tymczasem mieliśmy niespodziankę – to ekipa z Canberry okazała się na koniec meczu być górą, choć z przewagą tylko jednego punktu. Gospodarze mecz zaczęli od 10 punktów Beaudena Barretta. Potem celownik gwiazdy się zaciął, dwa przyłożenia z pierwszej połowy pozostały bez podwyższeń, nie trafił też z karnego, ale i tak Blues wygrywali 20:10. Odtąd jednak nie zdobyli już żadnych punktów. Wrócili po przerwie na boisko bez kontuzjowanego Barretta, Brumbies dość szybko zmniejszyli stratę do 8 oczek, a potem obie drużyny zmagały się ze sobą i żadna nie była w stanie zdobyć przewagi. Decydujący okazał się rzut karny minutę przed końcem – wykorzystał go Ryan Lonergan i dał skromną wygraną gościom, która znowu zepchnęła Blues niemal na dno tabeli ligowej.
- Poza tym:
• Fijian Drua – Chiefs 28:24 (pierwsza wygrana Fidżyjczyków w tym sezonie i to od razu nad liderami ligowej tabeli; Nowozelandczycy prowadzili przez niemal 3/4 spotkania, ale na koniec Drua zaliczyło 15 decydujących punktów, w dużej mierze dzięki skrzydłowemu Ponepatiemu Loganimasiemu – najpierw piękna asysta, a potem fantastyczna indywidualna akcja przez ponad pół boiska; przyłożenie Chiefs na końcu dało gościom już tylko punkt bonusowy; fantastyczny sukces na boisku w Lautoce, które przypominało basen);
• Moana Pasifika – Hurricanes 40:31 (również i drugi wyspiarski zespół w ten weekend odniósł swoje pierwsze zwycięstwo, także nad rywalami z Nowej Zelandii, i to jeszcze bardziej nieoczekiwane; o wygranej Moany zadecydowała znakomita pierwsza część drugiej połowy, gdy powiększyli przewagę z 2 do 23 punktów, w dużej mierze w okresie gry w przewadze, i pogoń ekipy z Wellingtonu na koniec meczu nie dała już efektu; szczególny posmak wygrana miała dla Ardiego Savei, który pierwszy raz zagrał przeciwko swojemu byłemu klubowi, jednak musiał zejść już przed przerwą z powodu kontuzji; najbardziej wyróżnił się zdobywca trzech przyłożeń Miracle Faiʻilagi);
• Waratahs – Western Force 34:10 (zdecydowane zwycięstwo ekipy z Sydney w australijskich derbach; przyłożyła do niego rękę wschodząca gwiazda australijskiego rugby, Max Jorgensen, który zdobył w pierwszej połowie dwa przyłożenia, a po przerwie dorzucił asystę; trzy zwycięstwa z rzędu oznaczają najlepszy początek ligowego sezonu dla Waratahs od 16 lat);
• Crusaders – Reds 43:19 (pewne zwycięstwo ekipy z Christchurch w transtasmańskim starciu, w dużej mierze dzięki pięciu przyłożeniom jeszcze przed przerwą, z których po dwa zapisali na swoje konto Sevu Reece i Will Jordan).
- Mimo porażki Chiefs utrzymali się na prowadzeniu w tabeli z punktem przewagi nad jedyną niepokonaną drużyną w stawce (ale mającą jeden mecz rozegrany mniej na koncie) – Waratahs. W tabeli bardzo ciasno, ale zwracają uwagę dwie ekipy nowozelandzkie na dwóch ostatnich miejscach – Blues i Hurricanes.
United Rugby Championship
- W United Rugby Championship rozegrano ostatnie zaległe spotkanie i zarazem ostatnie w tym sezonie derby południowoafrykańskie, przy okazji mające zdecydować o tym, która z ekip z RPA będzie najlepszą w wewnętrznych rozgrywkach w tym sezonie (SA Shield). Sharks grali z Lions – gospodarze byli faworytami tego spotkania, cieszyli się z powrotu do gry po kontuzji Oxa Nche, ale mieli pewnie w głowach, że Lions wygrali bezpośrednie starcie tych dwóch drużyn przed tygodniem. Lions na kwadrans przed końcem wyszli w tym meczu na prowadzenie, ale chwilę później Sharks doprowadzili do remisu, a szalę zwycięstwa przechylili na swoją korzyść karnym Jadena Hendriksego – wygrali 25:22.
- Swoją drogą, przy okazji pojawiły się głosy, aby mecze o SA Shield w ramach URC włączyć w rozgrywki o Currie Cup, przywracając temu trofeum historyczną wagę (od kilkunastu lat w rywalizacji o nie uczestniczą poniekąd rezerwowe składy czołowych franczyz, uzgodniono bowiem niewłączanie do nich Springboków). A tymczasem ruszył turniej kwalifikacyjny do tegorocznego Currie Cup, pod nazwą SA Cup. Bierze w nim udział 10 drużyn prowincjonalnych – wszystkie poza czterema mającymi zagwarantowaną grę w turnieju (tymi z ekipami w URC właśnie). Imponujące zwycięstwa odnieśli Pumas (75:7 z SWD Eagles) i Griquas (64:7 z Leopards), nieoczekiwanie za to przegrali Cheetahs (29:45 z Boland Cavaliers)
Pro D2 - Francja
- W 23. kolejce Pro D2 spora niespodzianka: Soyaux-Angoulême powstrzymało zwycięski marsz Grenoble, pokonując lidera 25:13. Grenoble nie grało jednak w najmocniejszym składzie, a przyłożeniem w ostatniej akcji meczu pozbawiło zwycięzców bonusa ofensywnego. Zachowało też fotel lidera, nawet mimo zwycięstw ścigających je drużyn – przewaga była zbyt duża i nadal wynosi aż 12 oczek nad drugim i trzecim miejscem. Drugie jest Provence po wygranej nad Colomiers 24:23 (ostatni kwadrans to pojedynek kopaczy – w tym czasie padło aż 6 trójek; jedyne przyłożenie dla przegranych zdobył Rodrigo Marta, a nie pomogły im trzy żółte kartki w drugiej połowie), a trzecie Brive po zwycięstwie nad Mont-de-Marsan 33:20 (pewna wygrana, tylko niepotrzebna czerwona kartka na sam koniec spotkania). Czwarte miejsce zajmuje Béziers (27:13 z Nevers; tu punkty zaliczył m.in. Taylor Gontineac), a piąte Montauban (wyjazdowa porażka 7:39 z Oyonnax; pierwsze przyłożenie dla zwycięzców zdobył Wasyl Łobżanidze; dla obu drużyn to koniec serii – dla Montauban zwycięstw, a dla Oyonnax meczów bez zwycięstwa). Poza tym wreszcie przełamała się Nicea, odnosząc czwartą wygraną w sezonie – 31:29 z Agen (beznadziejnej pozycji beniaminka to nie zmienia, ale dla Agen to kłopotliwy wynik – od strefy spadkowej dzielą tę ekipę tylko 3 punkty), Valence Romans wygrało z Aurillac 41:14 (Aurillac nadal przedostatnie, jedno z dwóch przyłożeń dla tej drużyny zdobył młody Algierczyk Mehdi Slamani, o którym plotkuje się, że może przejść do Castres), a Biarritz pokonało Dax 34:33 dzięki 7-punktowej akcji już po syrenie.
Major League Rugby - USA
- W Major League Rugby mecz na szczycie konferencji wschodniej – liderujący w niej Miami Sharks przegrali z Chicago Hounds 18:31, dzięki czemu ekipa z wietrznego miasta wróciła na czoło klasyfikacji. Na trzecim miejscu Old Glory, które z nieoczekiwanym trudem pokonało RC Anthem 26:22. Na zachodzie zwycięską serię kontynuuje San Diego Legion, który w derbach Kalifornii wygrał z RFC Los Angeles 36:28. Drugie miejsce zajmują Houston SaberCats, którzy wywalczyli je dzięki wygranej na wyjeździe z Utah Warriors 37:17. Poza tym Seattle Seawolves wygrali 27:24 z New England Free Jacks mimo że przegrywali niemal całe spotkanie i prowadzenie zdobyli dopiero dzięki przyłożeniu tuż przed końcem. Broniący tytułu mistrzowskiego Free Jacks słabo zaczęli sezon – dwie porażki w trzech meczach i dopiero piąte miejsce w swojej konferencji.
Super Rugby Americas
- W Super Rugby Americas na start kolejki argentyńskie derby między Tarucas i Pampas. Kibice w Tucumánie na pewno liczyli na utarcie nosów stołecznej ekipie, ale ostatecznie miejscowi przegrali 14:15 (Nicolás Roger miał szansę na wyrwanie wygranej pod koniec meczu, ale chybił z karnego). Liderem tabeli został urugwajski Peñarol, który wygrał 22:18 z Selknamem (Chilijczycy mimo porażki na drugim miejscu). A w ostatnim meczu Dogos z Cobras padło ponad sto punktów – Argentyńczycy wygrali 80:29, zdobywając aż 12 przyłożeń (i wyrównując rekord ligi w liczbie zdobytych w meczu punktów).
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]