30/12/2024

Top 14 - Francja
We Francji półmetek oznaczał już trzynaście rozegranych meczów przez każdą drużynę.
- Union Bordeaux-Bègles – RC Toulonnais 21:17. W mgle zagrały ze sobą dwie drużyny z czołowej trójki ligi, mające za sobą serie ligowych zwycięstw. Początek meczu pod znakiem skutecznej obrony eliminującej wszelkie próby wejścia w pola 22 m. Dopiero po 20 minutach Arthur Retière pokonał trzech przeciwników, aby dać gospodarzom prowadzenie. Do przerwy Bordeaux prowadziło 8:3, a po niej zwiększyło przewagę do 8 oczek. Jednak Tulon w końcu zaczął przykładać piłkę – na kwadrans przed końcem w ciągu paru minut zrobił to dwukrotnie, wyszedł na prowadzenie i wydawało się, że zwycięstwo ma na wyciągnięcie ręki. Nie potrwało to długo – już moment później Bordeaux zaatakowało, Charles Ollivon zobaczył żółtą kartkę, a zaraz potem gospodarze z powrotem wygrywali. Mieli tylko cztery punkty przewagi, ale to wystarczyło – osłabiony Tulon nie stworzył już większego zagrożenia i Bordeaux odniosło dziesiątą wygraną w tym sezonie.
- Racing 92 – Lyon Olympique 25:25. Drugi weekend z rzędu i drugi remis ekipy z Lyonu. I znów wywalczony w dramatycznych okolicznościach. Po pierwszej połowie to Racing był górą na tablicy wyników – w ciągu pierwszej półgodziny zaliczył trzy przyłożenia. Jednak mimo dominacji na boisku, prowadzenie było skromne – tylko 19:12, bo paryżanie darowali rywalom zbyt wiele karnych, a te w zasięgu słupów skutecznie (w większości) egzekwował Léo Berdeu. W drugiej połowie Racing nadal dominował, ale bez Gaëla Fickou punktów nie zdobywał. Na 10 minut przed końcem było 19:15. Nolann le Garrec zwiększył dystans do 7 punktów, ale wreszcie przyłożenie zdobyli goście (Semi Radradra) i zrobiło się 22:22. Tuż przed końcem le Garrec znów dał karnym prowadzenie Racingowi, ale czasu starczyło jeszcze na wznowienie, Lyon dzięki znakomitemu w walce w powietrzu Dawitowi Niniaszwiliemu wygrał piłkę, a chwilę potem dostał karnego, który na trzy punkty zamienił Martin Méliande.
- Poza tym:
• Section Paloise – RC Vannes 48:24 (pierwsze przyłożenie poszło na konto beniaminka, ale potem na boisku dominowali już gospodarze, wśród których wyróżnił się wracający po kontuzji Beka Gorgadze; cenna wygrana Pau w starciu drużyn zajmujących dwa ostatnie miejsca w tabeli);
• Aviron Bayonnais – Castres Olympique 33:12 (długo wyrównane spotkanie, które Baskowie rozstrzygnęli na swoją korzyść dopiero tak naprawdę dwoma przyłożeniami w samej końcówce);
• ASM Clermont – Montpellier Hérault 18:22 (drugie wyjazdowe zwycięstwo Montpellier w tym sezonie, i to odniesione mimo zdobycia tylko jednego przyłożenia – 17 punktów z kopów zdobył Stuart Hogg, kopiący z podstawki przy każdej okazji);
• USA Perpignan – Stade Rochelais 21:13 (przełamanie Katalończyków po serii pięciu porażek; w pierwszej połowie zbudowali przewagę, a w drugiej – choć roszelczycy skrócili dystans – nadal na boisku przeważali);
• Stade Toulousain – Stade Français 38:23 (pewne zwycięstwo Tuluzy, mimo braku Antoine’a Duponta – zastępujący go Paul Graou błysnął przyłożeniem zdobytym dzięki przytomności umysłu i umiejętnościom piłkarskim; w drugiej połowie paryżanie mieli dwa dobre momenty, za pierwszym razem zmniejszając stratę do 5 punktów, za drugim zdobywając imponujące przyłożenie po akcji przez niemal całe boisko, ale Tuluza była bezlitosna i dwoma przyłożeniami Peato Mauvaki po maulach potwierdziła nie tylko wygraną, ale i bonus ofensywny).

United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
Pierwszym akordem ostatniego tygodnia był mecz ósmej kolejki ligowej – walijskie derby pomiędzy Dragons i Cardiff, rozegrane w drugi dzień Świąt. A w weekend mieliśmy niekompletną dziewiątą kolejkę spotkań.
- Munster – Leinster 7:28. Niewątpliwy szlagier tego weekendu został nieco przyćmiony przez kadrowe problemy gnębionego kontuzjami Munsteru (na dodatek ze zmuszonym do odpoczynku Jackiem Crowley’em). Być może to ten fakt spowodował taki a nie inny obraz tego meczu – to goście w nim dominowali i ostatecznie wygrali wysoko. Znów zwracał na siebie uwagę młody Sam Prendergast, który miał stuprocentową skuteczność z podwyższeń i dorzucił przyłożenie. Dwa przyłożenia Leinsteru w pierwszej połowie poniekąd ustawiły mecz. Choć Munster tuż po przerwie odpowiedział, nie zdobył nic więcej, a Leinster się nie zatrzymywał. Gospodarze mieli problemy z kopami (Billy Burns) i stałymi fragmentami gry, a to nie pomagało, nawet jeśli to Leinster dawał w tym meczu więcej powodów sędziemu do odgwizdywania karnych. Co więcej – kilka swoich szans zmarnowali (m.in. Leinster ratował Garry Ringrose).
- Stormers – Sharks 24:20. Zacięty pojedynek między dwiema naszpikowanymi Springbokami potęgami z Południowej Afryki – choć co nieco z reprezentantów kraju brakło na boisku (wrócił Sacha Feinberg-Mngomezulu, ale znowu jeszcze w pierwszej połowie zszedł z boiska z kontuzją, z kolei po stronie Sharks z urazami byli zmieniani Andre Esterhuizen i Aphelele Fassi). Ekipy aż sześciokrotnie w tym spotkaniu zmieniały się na prowadzeniu, a Sharks wypuścili zwycięstwo z rąk w samej końcówce, darowując rywalom głupiego karnego, po którym ci wyprowadzili zwycięską akcję. Stormers wygrali, ale nie zachwycali w autach, problemy miał też Manie Libbok, który co prawda zdobył przyłożenie i świetnie kopał w grze, ale długo nie mógł trafić między słupy z podstawki (nie to, co Jordan Hendrikse po stronie Sharks, który zdobył 15 punktów, z czego 10 z kopów).
- Poza tym:
• Dragons – Cardiff 22:24 (ostatni mecz ósmej kolejki przyniósł sporo emocji – Dragons po 20 minutach prowadzili 15:0, na 20 minut przed końcem przegrywali 15:19, znowu wyszli na prowadzenie, by ostatecznie przegrać po przyłożeniu straconym kilka minut przed końcem po maulu autowym; walijskich kibiców cieszył powrót do gry Taulupe Faletau);
• Edinburgh – Glasgow Warriors 10:7 (rewanżowy mecz o 1872 Cup rozegrano na Murrayfield, w obecności rekordowej liczby 40 tys. widzów; puchar został w ręku ekipy z Glasgow, która jednak to spotkanie nieoczekiwanie przegrała);
• Zebre Parma – Benetton Treviso 12:24 (nie udało się za to wziąć rewanżu za porażkę sprzed tygodnia włoskiej ekipie Zebre, która ponownie przegrała z Benettonem, tym razem przed własną publicznością; Benetton wygrał mimo czerwonej kartki na 20 minut przed końcem i gry w trzynastkę przez 10 minut, a w ostatniej akcji meczu, gdy siły na boisku się wyrównały, zapewnił sobie bonus ofensywny);
• Connacht – Ulster 7:17 (piąta porażka Connachtu w piątym spotkaniu przeciwko irlandzkiej prowincji w tym sezonie; na niewiele się zdało niecodzienne przyłożenie Macka Hansena – zebrał piłkę, mimo że ta spadła po kopie Jacka Carthy’ego między trzech rywali).
- Trzy mecze tej kolejki będą rozegrane w późniejszych terminach: walijskie derby Cardiff z Ospreys i Scarlets z Dragons odbędą się w Nowy Rok, a południowoafrykańskie starcie Bulls z Lions dopiero w lutym.
- W tabeli rośnie przewaga Leinsteru nad resztą stawki – Glasgow traci już 10 punktów. Spore przetasowania w środkowej części tabeli, ale tam wciąż ciasno.

Premiership - Anglia
W dziewiątej kolejce Premiership mieliśmy „Big Game”, które okazało się naprawdę big, ale też dwa spotkania, w których rozmiar wygranych był wręcz szokujący.
- Bristol Bears – Sale Sharks 0:38. Cóż za katastrofa w Bristolu – znakomicie radzący sobie w lidze gospodarze (co innego w europejskich pucharach) ponieśli prawdziwą klęskę, nie dość, że wysoko przegrywając, to jeszcze nie zdobywając przed własną publicznością ani jednego punktu. Na dodatek dla Sale Sharks to było pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Imponujący występ ekipy z Manchesteru, która wyszła na prowadzenie już w pierwszych sekundach meczu po efektownym przyłożeniu Raffiego Quirke’a (cieszy jego powrót do formy, oprócz przyłożenia zaliczył też asystę w akcji przez całe boisko po przechwycie). Jego koledzy dorzucili potem kolejne trzy przyłożenia (m.in. w wykonaniu najlepszego na placu gry Bena Curry’ego, które na pół godziny przed końcem meczu chyba odarło Bears z nadziei), Rob du Preez 15 punktów z kopów, a George Ford blisko 40-metrowego drop goala (on jednak ma kłopot – zszedł z boiska kulejąc). Ale najbardziej imponujący był wysiłek gości w obronie – powstrzymali jedną z najefektowniej grających w ostatnich miesiącach drużyn w Europie. I tylko w niewielkim stopniu tłumaczą Bears nieobecność AJ McGinty’ego i kontuzja w pierwszej połowie błyszczącego ostatnio skrzydłowego Gabriela Ibitoye.
- Bath – Saracens 68:10. Ten mecz też miał wyglądać inaczej. Dwie drużyny z czołowej trójki miały stoczyć zajęty pojedynek o prowadzenie w ligowej tabeli. Tymczasem już pierwszy moment meczu zwiastował kłopoty Saracens – dwukrotnie stracona piłka zaowocowała młynem dla Bath na 5 m gości. A chwilę potem gospodarze mieli już na koncie karne przyłożenie, Saracens byli w czternastkę po żółtej kartce, a dwóch kolejnych ich zawodników było zmienianych w wyniku kontuzji. I okazało się, że w czternastkę londyńczycy zostali do końca (przez 75 minut!), bo gdy mijało 10 minut żółtej kartki, czerwoną zaliczył Toby Knight. A Bath dawało przykład, jak wykorzystać grę w przewadze i zdobywało przyłożenie za przyłożeniem – do czterech z pierwszej połowy w drugiej dorzuciło aż sześć. Trzy z nich zapisał na swoje konto Will Muir, a Finn Russell tylko raz pomylił się z podstawki i zdobył 18 punktów z podwyższeń. Londyńczycy zanotowali najwyższą porażkę w historii swych ligowych występów.
- Poza tym:
• Northampton Saints – Newcastle Falcons 61:0 (druga wygrana do zera i druga wygrana ze złamaną granicą 60 punktów w tej kolejce; Saints bonus ofensywny mieli na koncie już po zaledwie kwadransie gry; 543 zdobyte metry zwycięzców mówią same za siebie);
• Harlequins – Leicester Tigers 34:34 (pasjonujące widowisko dla 82 tys. widzów zgromadzonych na Twickenham – kibice na Big Game 16 z pewnością się nie rozczarowali; drużyny kilkakrotnie zmieniały się na prowadzeniu, obie zaliczyły po cztery przyłożenia, dramatycznych momentów nie brakowało; ostatecznie skończyło się pierwszym remisem w tym sezonie ligowym, który Tigers zapewnili sobie przyłożeniem tuż przed końcową syreną – kibice pewnie liczyli na grę do ostatniej krwi, ale goście zadowoleni z remisu zaraz po wznowieniu piłkę wykopali na trybuny; przed meczem na Twickenham odbyło się spotkanie kobiecej Premiership między drużynami tych samych klubów – tu Quins wygrały 42:17);
• Exeter Chiefs – Gloucester 22:15 (pół sezonu na pierwsze zwycięstwo wyczekiwali kibice w Exeterze i odnieśli je nad drużyną, która ostatnio seryjnie wygrywała; Chiefs prowadzili po 20 minutach 14:3 ze sporym udziałem Henry’ego Slade’a, w drugiej połowie prowadzenie stracili, ale w ostatnim kwadransie zdobyli zwycięskie 8 punktów).
- Na czele tabeli nadal Bath i Bristol Bears. Saracens zmarnowali szansę na zbliżenie się do czołowej dwójki i dali wyprzedzić się Sale Sharks (które pierwszy raz w tym sezonie pojawiło się na miejscach premiowanych awansem do play-off). Na dnie tabeli z powrotem Newcastle Falcons.
- W Championship już trzecia porażka z rzędu do niedawna niepokonanego lidera – tym razem Coventry na wyjeździe uległo Nottingham 26:41. Inne ekipy z czołówki wysoko wygrywały: prowadzący w tabeli Ealing Trailfinders pokonali Caldy 55:26 (i zwiększyło przewagę nad drugim Coventry do 12 punktów), a trzeci (i zwycięstwo tego nie zmieniło) Bedford Blues wygrali z Cambridge 50:7. Poza tym London Scottish wygrali z Chinnor 26:15, Ampthill przegrało z Cornish Pirates 17:33, a Doncaster Knights pokonali Harpury University 38:22.

Japan Rugby League One - Japonia
- W Japan Rugby League One rozegrano drugą kolejkę spotkań. Niespodziankę w derbach stolicy kraju sprawili Black Rams Tokyo, którzy 33:32 pokonali Tokyo Sungoliath. Black Rams prowadzeni przez świetnego TJ Perenarę już po kwadransie prowadzili 19:0, dopiero potem do roboty zabrał się Sungoliath, który do przerwy wyszedł na jednopunktowe prowadzenie. Początek drugiej połowy to historia podobna jak w pierwszej – Black Rams dwukrotnie ukąsili i po 10 minutach prowadzili 33:20. Sungoliath znów podjął pogoń, zdominował rywali, ale zabrakło mu jednego punkciku – w kluczowym momencie Black Rams uratował Ichigo Nakakusu. Inna ekipa z podium w poprzednim sezonie, Saitama Wild Knight, wygrała, ale z trudem – w pierwszej połowie dominowała, w drugiej połowie dała się zdominować rywalom (mimo, że ci przez 20 minut grali w osłabieniu), i ostatecznie wygrała z Spears Funabashi Tokyo-Bay tylko 26:24. A mistrzowie kraju, Brave Lupus Tokyo, pokonali Sagamihara Dynaboars aż 61:8 (21 punktów Takuro Matsunagi, dwa przyłożenia weterana Michaela Leitcha). Poza tym Toyota Verblitz uległo Mie Heat 17:21 (znakomity początek sezonu ekipy Kierana Crowley’a, która w tym meczu swoje jedyne dwa przyłożenia zdobyła w ostatnich minutach spotkania, odwracając jego losy), Uruyasu D-Rocks przegrali z Shizuoka BlueRevs 19:62 (trudny początek sezonu beniaminka, mimo wielkich gwiazd w składzie; dla zwycięzców trzy przyłożenia reprezentacyjnego skrzydłowego Malo Tuitamy), a Kobe Steelers pokonali Yokohama Eagles 36:18. Po dwóch kolejkach cztery drużyny mają komplet zwycięstw: Brave Lupus, BlueRevs, Wild Knights i Heat. Obecność w tym gronie BlueRevs i Heat zaskakuje. Nieoczekiwanie z kompletem dwóch porażek m.in. Sungoliath.

Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]

Rugby TAG

Ostatnie wyniki

Edach Budowlani Lublin
45 21
Budmex Rugby Białystok
Life Style Catering RC Arka Gdynia
36 14
KS Budowlani WizjaMed Łódź
Awenta Pogoń Siedlce
37 10
Energa Ogniwo Sopot
RzKS Juvenia Kraków
13 33
ORLEN Orkan Sochaczew

Ekstraliga Rugby 2024/2025

1 Awenta Pogoń Siedlce 11 51
2 ORLEN Orkan Sochaczew 11 44
3 Energa Ogniwo Sopot 11 38
4 Life Style Catering RC Arka Gdynia 11 37
5 RzKS Juvenia Kraków 11 24
6 Edach Budowlani Lublin 12 23
7 KS Budowlani WizjaMed Łódź 11 15
8 Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk 11 9
9 Budmex Rugby Białystok 11 0
# Polskie Rugby # Polski Związek Rugby

Ta strona używa plików cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Aby dowiedizeć się więcej jak zmienić ustawienia dotyczące cookies w Twojej przeglądarce internetowej przejdź pod adres.