W wywiadzie przedmeczowym Karol Czyż zwrócił uwagę, że w przegranym pojedynku z Rumunami szczególnie trudne było pierwsze 20 minut, bo potem siły się wyrównały. - Musimy uniknąć błędów, które popełniliśmy w niedzielę, bo to będą bardzo wyrównane zawody. Punkt za punkt - mówił polski szkoleniowiec.
Tak rzeczywiście było. "Pierwszą krew" utoczyli naszej drużynie Niemcy po zaledwie czterech minutach, kiedy naszą obronę indywidualnie zwiódł Christopher Leonard Hennig i po 30 metrach slalomu między obrońcami wpadł na pole punktowe. Na odpowiedź na szczęście czekaliśmy tylko pięć minut. Polska, ruszyła do natarcia i po okresie presji oraz sześciu z rzędu przewinień rywali, na pole punktowe przebił się Tomasz Tkaczuk, a podwyższył Santiago Brzeziński.
Niemcy dodatkowo zostali ukarani żółtą kartką i grający w przewadze Biało-Czerwoni szybko wyszli na prowadzenie po karnym, który na trzy punkty zamienił Brzeziński. Gdy siły się wyrównały nasi rywale zaczęli jednak przyspieszać i wywierać coraz większą presję. Kolejne świetne zagranie Henniga i kop za plecy dał jego drużynie pięć punktów po przyłożeniu skrzydłowego, ale w odpowiedzi Biało-Czerwoni wykorzystali rzut karny i znów prowadzili 13:12.
Kolejne błędy Niemców pozwoliły nam jeszcze dwukrotnie zdobywać punkty z podstawki w pierwszej połowie, ale ostatnie słowo przed przerwą należało do naszych przeciwników i do szatni oba zespoły zeszły przy stanie 19:19.
Zła wiadomość była taka, że w końcówce pierwszej części spotkania dwóch polskich rugbistów zobaczyło żółtą kartkę. Grając z przewagą dwóch zawodników Niemcy musieli wykorzystać sytuację i drugą połowę rozpoczęli od dwóch podwyższonych przyłożeń zdobytych w osiem minut. Właśnie ten okres gry w osłabieniu zdecydował o końcowym rezultacie.
Gdy siły się wyrównały, Biało-Czerwoni chcieli zacząć odrabianie strat, ale błąd w ataku kosztował ich kolejną stratę przyłożenia. Do końca meczu pozostał kwadrans, gdy Szymon Próchniak przepchnął trzech obrońców, by przedrzeć się do linii pola punktowego. Brzeziński podwyższył, ale czas grał na korzyść Niemców.
Zaledwie cztery minuty przed końcem po okresie dominacji naszej drużyny niezwykle ważne przyłożenie zdobył Mateusz Dogiel, a po podwyższeniu różnica między zespołami wynosiła tylko pięć punktów. Co więcej Niemcy grali w osłabieniu po żółtej kartce. W końcówce zabrakło jednak spokoju, opanowania i koncentracji. Niemcy najpierw odskoczyli na osiem punktów po rzucie karnym, w zasadzie rozstrzygając już o losach meczu, a w końcówce dorzucili jeszcze przyłożenie, wygrywając 46:33.
Polacy po twardym boju zmierzą się teraz w niedzielę o 11:00 ze Szwajcarią, a stawką tego meczu będzie VII miejsce. O V miejsce zagrają Niemcy z Czechami. W grupie medalowej o brąz zagra Belgia z Rumunią, a mistrzostwo Starego Kontynentu U20 rozegra się w starciu Portugalii z Holandią.
Polska v Niemcy 33:46 (19:19)
Polska: Santiago Brzeziński 18 (3pd, 4K), Tomasz Tkaczuk 5 (P), Szymon Próchniak 5 (P), Mateusz Dogiel 5 (P).
Biuro Prasowe PZR