W pierwszym meczu Mistrzostw Europy do lat 20 w Pradze, reprezentacja Polski prowadzona przez Karola Czyża uległa Rumunii 22:48. Naszym młodzieżowcom pozostała walka o piąte miejsce.
Spotkanie rozegrane 17 listopada br., zaczęło się od szybkiego objęcia prowadzenia przez Rumunię. Biało-Czerwoni popełnili dwa błędy, a młode "Dęby" wykorzystały obie okazje, by rzut karny zamienić na punkty z podstawki. Jedna z prób została wyegzekwowana z połowy boiska i był to jasny sygnał, że każde przewinienie naszej drużyny na własnej połowie będzie od razu ukarane stratą punktów.
Rumuni dominowali w młynach dyktowanych i zachowywali również większą dyscyplinę w grze. Nasza obrona nie radziła sobie z szybki rozegraniem rywali i po zaledwie 10 minutach przegrywaliśmy 0:20 po dwóch przyłożeniach Erika Nagy. Wtedy jednak Biało-Czerwoni wreszcie się obudzili, a fenomenalnym rajdem popisał się młynarz Mateusz Dogiel, grający na co dzień w Newark RFC. Niczym rasowy skrzydłowy przebiegł 50 metrów, zostawiając za sobą kilku obrońców i wykańczając akcję mimo oporu Rumunów.
Drużyna Karola Czyża wyraźnie wróciła do gry po tych punktach, jednak wciąż widoczna była wyraźna przewaga fizyczna rywali oraz brak dyscypliny w grze naszego zespołu. Praca rumuńskiego młyna przyniosła trzecie przyłożenie Erika Nagy, ale też żółtą kartkę dla Szymona Próchniaka. Polacy grając w osłabieniu przez 10 minut, a potem kolejne z powodu kartki dla Jana Davisona bronili się całkiem nieźle. Fenomenalny David Balan punktował jednak z podstawki z regularnością godną najwyższego poziomu światowego, dając swojemu zespołowi prowadzenie do przerwy 34:5.
Po zmianie stron Rumuni przeszli do ataku i wydawało się, że szybko powiększą prowadzenie, ale odzysk piłki pod własnym polem oraz gra z wiatrem dała Polakom zdecydowanie więcej energii. Związali świetny maul autowy, po którym wywalczyli rzut karny, a jeden z rywali zobaczył dodatkowo żółtą kartkę. Po szybkim rozegraniu drugie przyłożenie zdobył Mateusz Dogiel, a Santiago Brzeziński podwyższył.
Po tych punktach nasza drużyna zdecydowanie nabrała pewności siebie. Doskonałą okazję do zdobycia przyłożenia miał Lucien Frejaville-Connac, ale w pogoni za piłką kopnął ją odrobinę za mocno i nie zdążył przyłożyć na dość krótkim polu punktowym. Santiago Brzeziński zdobył jednak chwilę później trzy punkty z podstawki.
Przy stanie 34:15, Rumuni obudzili się i jedną akcją odskoczyli na kolejne siedem punktów. Odpowiedź Biało-Czerwonych była natychmiastowa. Po żółtej kartce dla łącznika młyna rywali, kolejny, szybko rozegrany karny przyniósł przyłożenie Mateusza Dogiela, który tym samym dopełnił hat-trick. Było 41:22 i na niespełna kwadrans przed końcem wydawało się, że możemy jeszcze wrócić do gry.
Nasi przeciwnicy, mimo gry w osłabieniu przejęli jednak inicjatywę. Po dłuższym okresie gry pod polskim polem punktowym znaleźli drogę na pole punktowe, ustalając wynik meczu na 48:22.
Tym samym do półfinału awansowali Rumuni, a Polakom pozostała walka o V miejsce. Żeby powalczyć o tę lokatę musimy jednak najpierw pokonać Niemców, a następnie zwycięzcę z pary Czechy - Szwajcaria. Starcie z naszymi zachodnimi sąsiadami odbędzie się w środę 20 listopada br. o 11:00. Mecz można oglądać na żywo na stronach Rugby Europe.
Rumunia v Polska 48:22 (34:5)
Polska: Mateusz Dogiel 15 (3P), Santiago Brzeziński 7 (2pd, K).
Biuro Prasowe PZR