Przed reprezentacją Polski pierwszy z dwóch turniejów Mistrzostw Europy w Rugby 7 kobiet, w którym nasza drużyna broni tytułu. Jak mówi Janusz Urbanowicz, selekcjoner „Biało-Czerwonych” w Algarve może zabraknąć kilku czołowych zawodniczek, co utrudni walkę o obronę tytułu.
- Jeśli chodzi o skład, którym jedziemy do Portugalii, to nie ma z nami Anny Klichowskiej i Karoliny Jaszczyszyn. Małgorzata Kołdej wróciła po kontuzji mięśniowej, ale nie jest jeszcze w pełni sprawna, podobnie jak Julianna Schuster, której dokucza Achilles, ale również jedzie z nami. Zabieramy do Algarve 14 dziewczyn, w protokole znajdzie się 12, natomiast jest tutaj kilka znaków zapytania, bo niestety na treningu w Cetniewie urazu doznała Katarzyna Paszczyk, a Natalia Pamięta ma wciąż naciągnięty mięsień przywodziciela. Jest tego sporo, dlatego ostateczną kadrę podam w czwartek - mówił przed pierwszym turniejem trener Polek Janusz Urbanowicz.
„Biało-Czerwone” niestety nie będą mogły zagrać w pełnym składzie, zespół przechodzi, niejako z musu, spore zmiany, a to wymaga czasu. - Zawsze powtarzałem, że nasza praca jest odpowiednia, bo omijają nas kontuzje. W tym roku w zasadzie od pierwszych treningów styczniowych, gdzie pojawiły się urazy Paszczyk i Klichowskiej, to się za nami ciągnie. Ten rok jest dla nas bardzo ważny, ale układa się tak, a nie inaczej. Musimy sobie z tym poradzić. Jedziemy na mistrzostwa Europy, chciałbym być w czołowej piątce, żeby awansować do challengerów i walczyć o World Series, bo to bardzo istotne dla naszego rozwoju. Drużyna jest w przebudowie, wchodzą młode dziewczyny, Marta Morus i Julia Druzgała, a także Martyna Wardaszka czy Patrycja Zawadzka. Skład się trochę zmienia, trwa przebudowa, a to musi potrwać - ocenia selekcjoner naszej reprezentacji, który do najbliższych turniejów podchodzi, twardo stąpając po ziemi.
- Trzeba znać swoje miejsce w szeregu. My od pięciu lat szliśmy ciągle do przodu, a zawsze przychodzą momenty kryzysu. My teraz w mojej ocenie jesteśmy w lekkim dołku. A co jest tego przyczyną? Czy złe treningi czy zmęczenie materiału? Sam się nad tym mocno zastanawiam. Ważne, żeby nie robić pochopnych ruchów i nie panikować. Staram się podchodzić do tego na chłodno, wiem, że czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem znów iść do przodu. Teraz jest właśnie taki okres - ocenił Urbanowicz.
Selekcjoner reprezentacji Polski nie zamierza jednak w żaden sposób hierarchizować nadchodzących zmagań, bo każda z tych imprez ma dla „Biało-Czerwonych” duże znaczenie. - Nie ma żadnego oszczędzenia, wszystko jest na odpowiednim torze. Każdy z tych turniejów jest dla nas bardzo ważny. Na mistrzostwach Europy walczymy o stypendia dla dziewczyn, im wyższe miejsce, tym większe środki. Dla dziewczyn to bardzo ważne, bo poświęcają wszystko, swoją pracę i wolny czas, żeby grać w rugby. Są też Igrzyska Europejskie, będące kwalifikacjami do igrzysk w Paryżu, na które wszyscy chcą awansować. My też o marzymy, ale jest o to bardzo trudno. Musimy podejść do tego z chłodną głową. Powalczyć o pierwszą trójkę, żeby ewentualnie zagrać wiosną w repasażach. A mam nadzieję, że wtedy będziemy już w pełnym składzie, bez żadnych kontuzji - mówi z nadzieją trener mistrzyń Europy.
Biuro Prasowe PZR